Od zawsze czułam, że czegoś w moim życiu brakuje. Wychowywana przez matkę, która robiła wszystko, bym była szczęśliwa, nie miałam na co narzekać. Była kochającą, troskliwą mamą, ale za każdym razem, gdy pytałam o ojca, temat szybko ucinała. Odpowiedzi były zawsze wymijające: „To skomplikowane”, „Nie ma o czym mówić”. Z czasem przestałam pytać, ale ta ciekawość gdzieś we mnie tkwiła.
Z biegiem lat coraz częściej myślałam o tym, kim jest mój biologiczny ojciec. Czy mnie pamięta? Czy w ogóle wiedział o moim istnieniu? Moi przyjaciele, zauważając moje wahania, namówili mnie, żebym spróbowała poszukać go w Internecie. W dzisiejszych czasach można znaleźć niemal każdego. Wtedy zdecydowałam, że muszę poznać prawdę.
Zaczęło się niewinnie
Razem z przyjaciółmi postanowiłam rozpocząć poszukiwania. Zaczęło się niewinnie – kilka godzin przed komputerem, przeszukiwanie Facebooka, Instagrama, a potem LinkedIn. Nie wiedziałam o nim zbyt wiele. Jedyne, co miałam, to imię – Dariusz – i skąpe informacje, które mama rzuciła mimochodem: że kiedyś mieszkał w tym samym mieście, a potem wyjechał.
– Może spróbujmy na starych forach internetowych? – zaproponowała Anka, moja najlepsza przyjaciółka, kiedy po kilku dniach intensywnego szukania w mediach społecznościowych nadal niczego nie znalazłyśmy.
– Jasne, próbujmy, co nam szkodzi – odpowiedziałam, choć wewnątrz czułam coraz większą frustrację. Czego właściwie szukam? A co, jeśli on nie chce być odnaleziony?
Przeszukiwałyśmy różne fora i grupy, ale wciąż nic. Jednak po kolejnych dniach intensywnych poszukiwań trafiłam na profil mężczyzny na LinkedInie, który pasował do opisu. Miał na imię Dariusz, jego zdjęcie przypominało mi rysy, które kojarzyłam z dzieciństwa, choć tak naprawdę nigdy go nie widziałam. Sprawdziłam, gdzie mieszka. Był w Polsce, zaledwie kilka miast dalej.
Serce zabiło mi szybciej. Czy to naprawdę on? Wewnątrz poczułam dziwną mieszankę ekscytacji i strachu. Teraz już nie było odwrotu. W głowie zaczęły pojawiać się pytania: „Co, jeśli to nie on? A co, jeśli to on, ale mnie odrzuci?”. Poczułam się, jakbym stanęła na krawędzi, gotowa skoczyć w nieznane.
– To chyba on... – wyszeptałam, pokazując ekran przyjaciołom.
Nie mogłam przestać myśleć o tym, co odkryłam. Każde spojrzenie na profil mężczyzny na ekranie mojego komputera przyprawiało mnie o dreszcze. Ale zanim zrobię kolejny krok, wiedziałam, że muszę porozmawiać z mamą. Chociaż od lat unikała tego tematu, nie mogłam po prostu napisać do Dariusza bez jej wiedzy.
W jej oczach pojawiła się panika
Wieczorem, po kilku głębokich wdechach, usiadłam z nią przy stole w kuchni.
– Mamo, muszę z tobą porozmawiać – zaczęłam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.
Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, ale dostrzegłam cień napięcia w jej oczach.
– O co chodzi, Asiu? – zapytała, choć wiedziałam, że czuje, że to coś ważnego.
Zebrałam odwagę i powiedziałam wprost:
– Znalazłam profil Dariusza w Internecie. Chyba to mój ojciec. Chciałabym się z nim skontaktować.
Na chwilę w jej oczach pojawiła się panika. Zmarszczyła brwi, a jej ręce lekko zadrżały.
– Znalazłaś go? Jak… jak to możliwe? – zapytała, jakby próbując znaleźć czas na reakcję.
– Internet, mamo. Wiesz, że można tam znaleźć każdego. Zawsze chciałam go poznać, a teraz, kiedy wiem, gdzie jest, nie mogę tego zignorować – powiedziałam, nieco zbyt ostro.
Matka wzięła głęboki oddech i opuściła wzrok.
– Asiu, to nie jest takie proste, jak myślisz… – zaczęła, głos jej drżał. – Ja… nigdy nie chciałam, żebyś cierpiała przez to, co się stało. Nie powiedziałam ci wszystkiego o Dariuszu, bo... bo bałam się, że cię to zrani.
Zamilkła, a ja poczułam, że dzieje się coś większego, coś, czego nigdy nie spodziewałam się usłyszeć.
– Co masz na myśli? – zapytałam cicho, niepewna, czy chcę znać odpowiedź.
Mama podniosła na mnie wzrok, a jej oczy były pełne bólu.
– On nie wiedział, że byłaś w drodze. Odeszłam, zanim miał szansę to zrozumieć.
Słowa mamy zawisły w powietrzu, a ja poczułam, jakby czas na chwilę się zatrzymał. „On nie wiedział, że byłaś w drodze”. Te kilka słów zmieniło wszystko, co dotychczas myślałam o Dariuszu. Byłam przekonana, że mój ojciec mnie porzucił, że nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, a teraz dowiadywałam się, że nawet nie miał szansy wiedzieć o moim istnieniu.
To była trudna sytuacja
– Dlaczego mu nie powiedziałaś? – zapytałam, choć czułam, jak głos mi się łamie. Byłam jednocześnie zła i zdezorientowana.
Mama spojrzała na mnie, a w jej oczach zobaczyłam ból, którego nigdy wcześniej nie dostrzegałam.
– To była trudna sytuacja, Asiu – zaczęła powoli. – Dariusz nie był gotowy na odpowiedzialność. Był wtedy w zupełnie innym miejscu w swoim życiu. Myślałam, że jeśli powiem mu o ciąży, to tylko pogorszy sprawę… więc odeszłam. Chciałam dać ci stabilne życie, bez chaosu.
Z jednej strony próbowałam zrozumieć jej decyzję, ale z drugiej czułam, że przez całe życie byłam okłamywana.
– Czyli przez te wszystkie lata on nie wiedział, że ma córkę? – spytałam cicho, starając się opanować narastający gniew. – A ja żyłam w przekonaniu, że mnie nie chciał.
Mama przytaknęła powoli, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.
– Nie zrobiłam tego, żeby cię zranić, naprawdę. Chciałam, żebyś miała spokojne dzieciństwo, bez dramatów. Ale może popełniłam błąd. Może powinnam była z nim porozmawiać, dać mu szansę. Ale wtedy myślałam, że robię to, co najlepsze dla ciebie.
Patrzyłam na nią, próbując znaleźć słowa, które mogłyby wyrazić to, co teraz czułam, ale nie było łatwo.
Z jednej strony rozumiałam jej motywy, z drugiej – czułam, że przez to całe życie brakowało mi części mnie.
– Chcę z nim porozmawiać – powiedziałam w końcu, a moje słowa były stanowcze. – Muszę go poznać, mamo.
Mama spojrzała na mnie, ocierając łzy.
– Wiem, Asiu. Jeśli to dla ciebie ważne, masz moje wsparcie. Ale proszę, bądź ostrożna. Czasami prawda, którą chcemy odkryć, może okazać się bardziej skomplikowana, niż nam się wydaje.
Czułam ekscytację i strach
Wieczorem, siedząc przed komputerem, czułam mieszankę ekscytacji i strachu. Wiedziałam, że muszę do niego napisać, ale to, jak zacząć, wydawało się niemożliwe. Przez kilka minut wpatrywałam się w ekran, zastanawiając się, jakie słowa będą odpowiednie. Każde zdanie, które układałam w głowie, wydawało się nieodpowiednie, zbyt formalne lub zbyt emocjonalne.
– Cześć, Dariusz, jestem twoją córką, o której nigdy nie wiedziałeś? – westchnęłam pod nosem, odrzucając tę myśl. Za dużo emocji, za dużo niewiadomych.
W końcu, po długim czasie pisania i kasowania kolejnych wersji, udało mi się stworzyć coś, co wydawało się wystarczająco neutralne, ale zarazem szczere:
„Cześć, Dariusz. Nazywam się Asia i wierzę, że możesz być moim ojcem. Chciałabym porozmawiać o czymś bardzo ważnym, jeśli to możliwe. Nie wiem, jak zacząć tę rozmowę, bo to dla mnie trudne, ale czuję, że muszę poznać prawdę o moim pochodzeniu. Jeśli znajdziesz czas, proszę, odpowiedz.”
Przeczytałam wiadomość jeszcze raz. „Czy nie jest to zbyt bezpośrednie? Może on wcale nie chce mieć ze mną nic wspólnego? A co, jeśli to wcale nie on?” Myśli krążyły mi w głowie, ale nie mogłam już odwlekać tego kroku. Wzięłam głęboki oddech i kliknęłam „Wyślij”.
Przez kolejne dni sprawdzałam skrzynkę co chwilę, czując, jak nerwy narastają. Każda chwila bez odpowiedzi wydawała się coraz bardziej nie do zniesienia. Z jednej strony bałam się, że Dariusz nigdy się nie odezwie, a z drugiej – co, jeśli jednak odpisze? Co, jeśli rozmowa z nim wywróci moje życie do góry nogami?
Trzeciego dnia, kiedy już prawie traciłam nadzieję, w skrzynce pojawiła się wiadomość. Wstrzymałam oddech, gdy przeczytałam: „Dzień dobry, Asia. Jestem zaskoczony twoją wiadomością, ale jeśli masz rację, to musimy porozmawiać. Nie wiedziałem, że mam córkę. Z przyjemnością się z tobą spotkam. Daj mi znać, kiedy ci to pasuje.”
Siedziałam nieruchomo, trzymając telefon w dłoni, próbując przetrawić te słowa. Dariusz zgodził się na spotkanie. Chciał porozmawiać. Ale co teraz?
Umówiliśmy się w kawiarni
Odpisałam mu szybko, choć każda literka drżała na ekranie mojego telefonu: „Może być nawet jutro. Proszę, spotkajmy się, jak najszybciej”. W głowie miałam setki pytań, ale serce biło tak mocno, że nie mogłam się na nich skupić. Kilka minut później dostałam odpowiedź – zgodził się. Umówiliśmy się w kawiarni w centrum miasta, neutralnym miejscu, gdzie łatwo będzie rozmawiać, a jednocześnie nie będę czuła presji.
Następnego dnia, w drodze do kawiarni, miałam wrażenie, że wszystko wokół mnie dzieje się jak w zwolnionym tempie. Czułam się tak, jakbym miała spotkać nieznajomego, a jednocześnie kogoś, kto miał być jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Gdy dotarłam na miejsce, zobaczyłam go siedzącego przy stoliku. Serce zabiło mi mocniej. To był on – Dariusz. Wyglądał na lekko zdenerwowanego, ale też ciekawskiego. Był bardzo podobny do zdjęć, które widziałam, i w pewien sposób widziałam w nim siebie.
Zajęłam miejsce naprzeciwko niego, czując, jak fala emocji zaczyna mnie przytłaczać. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, po czym Dariusz uśmiechnął się niepewnie.
– Więc… to naprawdę ty – powiedział, patrząc na mnie z uwagą. – Nigdy nie wiedziałem, że istniejesz. Gdybym wiedział…
– Wiem – przerwałam, próbując zebrać myśli. – Dlatego tu jestem.
Dariusz spojrzał na mnie z wyrazem ulgi, jakby te kilka słów zdjęło z niego część ciężaru, który nosił od momentu, gdy dowiedział się o mojej wiadomości. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, oboje nie wiedząc, jak zacząć rozmowę, której nigdy się nie spodziewaliśmy.
– Gdybym wiedział… – powtórzył cicho. – Twoja matka nigdy się ze mną nie skontaktowała. Nie wiedziałem, że była w ciąży, że mam córkę.
Słowa, które mówił, były prawdziwe. Czułam to. Przez te lata żyłam w przekonaniu, że mnie nie chciał, że mnie porzucił, a teraz musiałam zmierzyć się z zupełnie nową rzeczywistością.
– Nie obwiniam cię – powiedziałam, starając się opanować drżenie w głosie. – Po prostu… chciałam wiedzieć. Chciałam wiedzieć, kim jesteś, kim ja jestem.
Dariusz skinął głową, jakby rozumiał więcej, niż byłam w stanie wyrazić słowami.
– Teraz, kiedy już się spotkaliśmy… chciałbym spróbować nadrobić stracony czas, jeśli pozwolisz. Nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądać, ale… chciałbym cię poznać, naprawdę.
Patrzyłam na niego, czując mieszankę ulgi i nadziei. To nie była łatwa droga, ale wiedziałam, że chcę ją przejść.
– Też tego chcę – odpowiedziałam, czując, jak powoli otwieram się na przyszłość, której tak długo się bałam.
Joanna, 20 lat
Czytaj także:
„Pokochałam wrażliwca, który okazał się nie śmierdzącym groszem Piotrusiem panem. Musiałam kupować mu nawet gacie”
„Mój mąż to stary grzyb. Zamiast korzystać z emeryckiego życia, woli grzać stary fotel i gapić się w pudło”
„Siostra organizowała nasze wesele, wybrała imię dla dziecka i meble. Mojemu mężowi chyba ciężko zrozumieć naszą więź”