„Siostra organizowała nasze wesele, wybrała imię dla dziecka i meble. Mojemu mężowi chyba ciężko zrozumieć naszą więź”

rozmowa pary fot. Adobe Stock, JustLife
„Stwierdził, że ma serdecznie dosyć funkcjonowania w tym popapranym układzie z udziałem mojej siostry. Postawił sprawę jasno: albo poskromię Anetę, albo ze sobą skończymy. A przecież ona kierowała się dobrymi intencjami!”
/ 01.10.2024 07:15
rozmowa pary fot. Adobe Stock, JustLife

Moją starszą siostrę Anetę i mnie dzieli zaledwie kilkanaście miesięcy. Nie powinno nikogo zaskakiwać, że w dzieciństwie byłyśmy nierozłączne. Wprawdzie uczyłyśmy się w osobnych klasach i każda z nas miała własne grono koleżanek w szkole, ale przynajmniej raz na dzień Aneta zaglądała, żeby upewnić się, czy u mnie wszystko gra. Wyszukiwała mnie podczas długiej przerwy i dopytywała, co słychać. A kiedy zaszła potrzeba, broniła mnie jak lwica.

Przypominam sobie sytuację, kiedy poskarżyłam się mamie, że dziewczyny w szkole mi dokuczają. Zabrała je na stronę i przemówiła im do rozsądku. Można powiedzieć, że niemal siłą wytłumaczyła im, że to niewłaściwe zachowanie. Od tego momentu odnosiły się do mnie z dużą sympatią i życzliwością...

Odgrywała kluczową rolę

Mama pokładała pełne zaufanie w Anecie, bo zawsze była bardzo odpowiedzialną osobą. Z biegiem czasu cała rodzina oswoiła się z myślą, że to ona sprawuje nade mną opiekę i troszczy się o mnie. Aneta faktycznie dokładała wszelkich starań, by wywiązywać się ze swoich obowiązków. Czas leciał nieubłaganie, aż w końcu nadszedł moment pójścia do liceum. Rzecz jasna, to moja siostra zadecydowała, które liceum wybierzemy. Nie miałam nic przeciwko temu. Zależało mi na tym, by była blisko mnie.

Nasze drogi rozeszły się, gdy poszłyśmy na studia. Siostra wybrała kierunki ścisłe, a ja od zawsze ciągnęło do nauk humanistycznych. Ale to wcale nie znaczy, że przestała nade mną czuwać. Non stop mi przypominała, że muszę się dobrze wysypiać i regularnie jeść obiadyA w czasie egzaminów robiła wszystko, żebym mogła się uczyć w ciszy i spokoju. Odkąd pamiętam, Aneta odgrywała kluczową rolę w moim życiu

Kiedy poznałam Piotra, mojego przyszłego męża, to właśnie siostrze, a nie rodzicom, jako pierwszej z rodziny go przedstawiłam. Aneta wzięła na swoje barki organizację naszego wesela, a gdy zaszłam w ciążę, odszukała dla mnie najlepszy szpital i umówiła mnie do położnej. Później doradzała mi, jakie imię wybrać dla dziecka i pomagała w opiece nad synkiem.

Nie musiałam nawet o nic prosić – sama z siebie przyjeżdżała do nas prawie codziennie. Bawiła się z Adasiem, karmiła go i przewijała. Byłam jej ogromnie wdzięczna za tę pomoc. Cieszyło mnie to, że mam tak wspaniałą i oddaną siostrę.

Piotr kompletnie nie rozumiał mojego podekscytowania wizytami Anety. Jego zdaniem, siostra za często do nas wpadała i po prostu czuła się u nas jak u siebie. Wielokrotnie, z nutą sarkazmu, dopytywał czy Aneta nie powinna zająć się swoimi sprawami, podkreślając, że ślubował tylko mi, a nie nam obu. Strasznie mnie to irytowało. Byłam kompletnie zaskoczona jego niesprawiedliwością i zgryźliwością. Stawałam murem za siostrą, co nierzadko prowadziło do zażartych awantur między mną a mężem.

Z biegiem lat również ja zauważyłam mroczniejsze oblicze tego dbania o innych i nadopiekuńczości. Fakt, moja siostra niezwykle dużo mi pomagała i zdaję sobie sprawę, że gdyby nie ona, to w niejednej sytuacji byłabym w kropce. Mimo to odniosłam wrażenie, jakbym była przez nią podporządkowana. W pewnej chwili zrozumiałam, że o wszystkim radzę się siostry. I postępuję tak, jak ona uważa za właściwe. Niby rozmawiałyśmy, dopytywała mnie o opinię, ale koniec końców i tak było po jej.

Wszystko było jej decyzją

Meble w salonie, odcienie na ścianach, kierunek wakacyjnej podróży, a nawet plan zajęć pozalekcyjnych dla Adasia – to wszystko było jej decyzją. Każda, nawet najdrobniejsza sprawa przechodziła przez jej ręce. Z czasem zaczęło mnie to drażnić i zwyczajnie męczyć.

Któregoś dnia, siedząc wieczorem z mężem, postanowiłam poruszyć ten temat.

– Słuchaj, chyba masz rację z tą Anetą. Za bardzo miesza się w nasze życie. Najwyższa pora powiedzieć dość – oznajmiłam.

– No nareszcie dostrzegłaś problem! Już traciłem nadzieję, że kiedykolwiek to do ciebie dotrze – mąż nie krył ulgi.

Zapewne miał nadzieję, że wreszcie przeciwstawię się siostrze. Jednak upływał czas, a nasza codzienność pozostawała niezmieniona. Brakowało mi śmiałości, żeby szczerze porozmawiać z Anetą. Parę razy próbowałam zebrać się na odwagę, ale gdy przychodziło co do czego, wycofywałam się. Obawiałam się, że poczuje się urażona.

Jakiś miesiąc temu otrzymałam fantastyczną ofertę zatrudnienia. W świeżo powstałym, prężnie działającym wydawnictwie. Byłam zachwycona tą perspektywą. Moja aktualna posada nie daje mi możliwości rozwijania się czy otrzymania awansu. A tam mam nieograniczone możliwości. Rzecz jasna od razu podzieliłam się tą wiadomością z siostrą.

– Serio rozważasz przyjęcie tej oferty? – spytała.

– Na razie jeszcze nie zdecydowałam. Ale sporo o tym myślę. Ciężko będzie o podobną szansę w przyszłości – odparłam.

– Szansę? Daj spokój! To totalny absurd – parsknęła śmiechem.

– Jak to? – zapytałam ze zdumieniem.

– Kto normalny rezygnuje z posady w uznanym i poważanym wydawnictwie? Ta nowa firma nie przetrwa na rynku. Nie zdążysz się obejrzeć, a zamkną interes i zostaniesz bez pracy. A drogi odwrotu już nie będzie.

– Wiesz co, tak naprawdę to nie mam pojęcia… Z tego, co udało mi się dowiedzieć, to radzą sobie całkiem dobrze – chciałam zaprotestować, ale Aneta nie dała mi dojść do słowa.

Tyle jej zawdzięczam

– I tu jest pies pogrzebany, po prostu nie masz o niczym zielonego pojęcia. Jesteś taka zagubiona i bezmyślna jak przedszkolak. Ale nie martw się, od czego masz starszą siostrę, która jak zawsze wybawi cię z opresji. Daj sobie spokój z tą nową robotą i trzymaj się obecnej posady. Tak będzie najrozsądniej, zaufaj mi – oznajmiła stanowczo, nie pozostawiając miejsca na dyskusję.

Usiłowałam jeszcze przemówić jej do rozsądku i przekonać do mojego pomysłu, ale ona twardo obstawała przy swoim. Dopiero gdy dałam jej słowo, że po raz kolejny posłucham jej wskazówek, raczyła mnie opuścić.

– Jezu Chryste, czy to wreszcie kiedyś dobiegnie końca? – jęknął mój małżonek, kiedy drzwi zamknęły się za moją siostrą.

– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – zrobiłam zaskoczoną minę, mimo że świetnie znałam temat rozmowy.

– Serio? To ci odświeżę pamięć. Obiecałaś przekazać siostrze, żeby przestała wtykać nos w nasze sprawy. I co zrobiłaś? Nie tylko nie dotrzymałaś obietnicy, ale jeszcze kolejny raz poszłaś jej na rękę.

– Oj, Aneta chyba wie, co mówi… Bezpieczniej olać tę fuchę…

– Daj spokój! Słuchaj, powoli tracę cierpliwość. Gadasz z nią w te pędy, ustalacie zasady, bo inaczej… – urwał.

– Bo inaczej co? – drążyłam temat.

– Bo inaczej koniec z nami – rzucił i zniknął w pokoju.

Kiedy za nim poszłam, on udawał, że śpi. Kompletnie nie mam pojęcia, co powinnam uczynić w tej sytuacji. Odnoszę wrażenie, że Piotr mówi poważnie i faktycznie mnie zostawi, jeżeli w niedługim czasie nie przedyskutuję sprawy z moją siostrą. Ale jak mam się za to zabrać? Co jej powiedzieć?

Obawiam się, że gdy tylko poruszę ten temat, poczuje się dotknięta i zraniona, a przecież wcale nie pragnę jej skrzywdzić. Aneta, pomijając jej nadmierną troskliwość i zaborczość, nie kieruje się złymi intencjami. Po prostu chce pomóc. Poza tym, tyle jej zawdzięczam. No to jak to rozegrać?

Angelika, 25 lat 

Czytaj także:
„Muszę mierzyć się z podejrzliwymi spojrzeniami, bo jestem samotnym ojcem. Ludzie myślą, że nie umiem zająć się córką”
„Mąż wcale nie jest taki święty, jak wszyscy myślą. W domu robi nam piekło, a potem grzecznie zasuwa do kościoła”
„Żona ciągle kłóciła się z moim bratem. Nie wiedziałem, że to tylko teatrzyk, który miał mi zamydlić oczy”

Redakcja poleca

REKLAMA