Z Szymonem, moim bratem, nie rozmawiałam od lat. Rodzinne spory, które narosły wokół nas, sprawiły, że nasze drogi rozeszły się na dobre. Kiedy byliśmy młodsi, zawsze walczyliśmy o uwagę rodziców i dziadków. Byliśmy jak ogień i woda – on zawsze zdeterminowany, ambitny i twardy, ja – bardziej empatyczna i wrażliwa. Mimo że nasza relacja zawsze była burzliwa, nigdy nie spodziewałam się, że kiedyś stanie się tak trudna do naprawienia.
Zapisał mi cały spadek
Niedawno zmarł mój ukochany dziadek Antoni. Był dla mnie jak drugi ojciec, zawsze miał czas, by mnie wysłuchać, poradzić i pocieszyć. Jego śmierć była dla mnie ogromnym ciosem, a jeszcze większym zaskoczeniem okazała się wiadomość o spadku, który zostawił. Dziadek niespodziewanie zapisał mi dużą sumę pieniędzy, nie wspominając o Szymonie ani słowem. Nie wiedziałam, co zrobić z taką kasą. Zaczęłam rozważać różne możliwości – może nowa firma, może podróż marzeń?
Zastanawiałam się też, dlaczego dziadek tak postąpił. Siedziałam przy kuchennym stole, obracając w rękach kubek z kawą. Myśli wciąż wracały do dziadka i jego testamentu. „Dlaczego zostawił to wszystko mi?” – pytałam siebie kolejny raz. Nie miałam jednak czasu na rozważania, bo czekało mnie spotkanie z prawnikiem, który miał wyjaśnić wszystkie szczegóły spadku.
W kancelarii powitał mnie elegancki mężczyzna w średnim wieku. Prawnik wydawał się być sympatyczny, ale też profesjonalny i rzeczowy.
– Pani Lidio, zapraszam do mojego gabinetu – powiedział, wskazując na drzwi. Usiadłam naprzeciwko niego, czując lekki niepokój. Jakby coś złego wisiało w powietrzu.
– Przejdźmy od razu do rzeczy – kontynuował prawnik. – Pani dziadek Antoni pozostawił po sobie testament, w którym zapisuje pani sześćset tysięcy złotych oraz nieruchomość w postaci piętrowego domu. Zgodnie z testamentem, cała ta suma i własność przechodzą na panią.
Czułam, jak serce mi przyspiesza
To była ogromna odpowiedzialność. Chciałam dopytać o więcej szczegółów, ale prawnik kontynuował:
– Jest jednak pewien problem – westchnął, przeglądając dokumenty na biurku. – Pani brat, Szymon, próbował skontaktować się z naszą kancelarią. Zakwestionował testament, twierdząc, że to on powinien być spadkobiercą.
– Co? – wykrztusiłam, czując nagły napływ adrenaliny. – Jak to możliwe? Przecież dziadek zapisał wszystko mnie!
– Rozumiem pani zdenerwowanie – prawnik uniósł ręce w uspokajającym geście. – Niemniej jednak Szymon może podjąć działania prawne, aby spróbować przejąć spadek. Musi pani być przygotowana na ewentualne postępowanie sądowe.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Szymon? Mój brat, z którym nie miałam kontaktu od lat, teraz chce mi to wszystko odebrać? Wzburzona, opuściłam kancelarię. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, żeby się obronić, ale nie wiedziałam, od czego zacząć. Zdecydowałam się najpierw skontaktować z matką – może ona pomoże mi zrozumieć, dlaczego Szymon postanowił podjąć tak drastyczne kroki.
Chciał wojny
Odwiedziłam ją w jej niewielkim mieszkaniu. Już w progu zobaczyłam jej zatroskaną twarz. Zapewne słyszała już o konflikcie ze spadkiem, więc nie musiałam długo tłumaczyć powodu swojej wizyty.
– Mamo, Szymon chce zabrać mi spadek po dziadku – zaczęłam, ledwo powstrzymując łzy. – Dlaczego on to robi? Przecież dziadek zapisał wszystko mnie!
– Kochanie, usiądź – matka wskazała na kanapę. – Szymon zawsze czuł, że jest w cieniu. Wiesz, jak bardzo pragnął uznania dziadka.
– Ale dlaczego teraz? – zapytałam z desperacją w głosie. – Dlaczego teraz, kiedy dziadka już nie ma?
Matka westchnęła ciężko, przysiadając obok mnie.
– Może poczuł się zraniony. Może czuje, że to niesprawiedliwe. Wiesz, że wasze relacje nigdy nie były łatwe.
Postanowiłam porozmawiać z Szymonem osobiście. Ta sytuacja wymagała bezpośredniej konfrontacji. Zadzwoniłam do niego, a on, ku mojemu zaskoczeniu, zgodził się na spotkanie.
Szymon mieszkał w małej kawalerce po ojcu. Od razu poczułam napięcie w powietrzu. Jego oczy były pełne determinacji.
– Czego chcesz? – zapytał.
– Dlaczego próbujesz odebrać mi spadek? – zaczęłam, starając się opanować drżenie w głosie.
– Bo to niesprawiedliwe – wybuchł nagle. – Dlaczego ty, a nie ja? Przez całe życie walczyłem o uznanie dziadka, a on wszystko zapisał tobie!
Czuł się pominięty
– Dziadek miał swoje powody – próbowałam mówić spokojnie. – Nie chcę z tobą walczyć. Możemy to jakoś rozwiązać, porozmawiać.
– Nie ma o czym rozmawiać – przerwał mi gniewnie. – Zrobię wszystko, aby to zdobyć. To mi się należy!
Jego słowa były jak uderzenie w twarz. Wiedziałam, że kłótnia niczego nie załatwi, ale musiałam spróbować.
– Szymon, proszę, przemyśl to jeszcze raz. Może znajdziemy inne rozwiązanie – mówiłam, starając się, aby mój głos brzmiał łagodnie.
– Nie ma innego rozwiązania – odpowiedział z lodowatym spokojem. – Albo oddasz mi, co się należy, albo zobaczymy się w sądzie.
Kłótnia eskalowała, gdy Szymon zaczął grozić, że zrobi wszystko, aby mi zaszkodzić. Opuściłam jego mieszkanie z ciężkim sercem.
Postanowiłam znów odwiedzić matkę. Znała Szymona lepiej niż ktokolwiek inny i mogła mi pomóc zrozumieć jego motywy. Zaparzyła herbatę i usiadła ze mną przy stole.
– Musisz zrozumieć, że dziadek nie wybrał cię przypadkowo. Chciał, żebyś zajęła się rodziną, a nie tylko pieniędzmi.
Byłam zaskoczona
– Co masz na myśli?
– Twój dziadek zawsze widział w tobie tę, która potrafi łączyć ludzi. Dlatego zostawił ci spadek. Chciał, żebyś użyła tych pieniędzy do zjednoczenia rodziny, a nie jej podziału.
– Ale jak mam to zrobić? Szymon jest zdeterminowany, żeby wszystko mi odebrać. Nie wiem, jak do niego dotrzeć.
Matka westchnęła ciężko, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią.
– Twój brat zawsze czuł, że musi udowadniać swoją wartość. Dziadek widział, jak bardzo się stara, ale widział też jego złość i ambicję, które często przesłaniały zdrowy rozsądek. Może gdybyś spróbowała go zrozumieć, pokazać, że te pieniądze nie są warte więcej niż wasza rodzina… Twój dziadek wierzył w ciebie i ja też wierzę. Spróbuj znaleźć sposób, aby pokazać Szymonowi, że rodzina jest ważniejsza.
To była długa rozmowa. Matka opowiedziała mi, jak dziadek Antoni zawsze marzył o rodzinie, w której wszyscy troszczą się o siebie nawzajem. Zrozumiałam, że spadek był nie tylko darem, ale i wyzwaniem.
Wieczorem, kiedy wracałam do domu, czułam się trochę bardziej pewna siebie. Czekała mnie trudna droga, ale byłam gotowa spróbować. Musiałam porozmawiać z Szymonem jeszcze raz, tym razem z innym nastawieniem.
Próbowałam z nim rozmawiać
Znowu stanęłam przed drzwiami jego kawalerki. Tym razem byłam zdecydowana i spokojna, wiedziałam, co muszę powiedzieć. Kiedy otworzył drzwi, jego spojrzenie było pełne rezerwy.
– Chcę porozmawiać – odpowiedziałam łagodnie, starając się ukryć swoje nerwy. – Proszę, daj mi pięć minut.
Przez chwilę się wahał, ale w końcu odsunął się, robiąc mi miejsce. Weszłam do środka. Usiadłam na kanapie, a on zajął miejsce naprzeciwko mnie.
– Wiem, że jesteś zły – zaczęłam. – I masz do tego pełne prawo. Ale dziadek zawsze marzył o zjednoczonej rodzinie – kontynuowałam. – Chciał, żebyśmy wszyscy byli razem, żebyśmy troszczyli się o siebie nawzajem. Dlatego zapisał mi ten spadek, wierząc, że mogę pomóc w osiągnięciu tego celu. Chciał, żebym zajęła się rodziną, a nie tylko pieniędzmi.
– Łatwo ci mówić – przerwał mi z goryczą Szymon. – Ty zawsze byłaś tą, która miała wszystko. Dziadek cię uwielbiał, a ja zawsze byłem tym gorszym.
– To nieprawda – zaprzeczyłam stanowczo. – Dziadek cenił nas oboje. Wiedział, że oboje mamy swoje mocne strony. Ale widział też, jak bardzo się starałeś i jak bardzo potrzebowałeś uznania. Może po prostu nie umiał tego pokazać.
Może to da się naprawić…
Szymon milczał, wpatrując się w podłogę.
– Te pieniądze nie są warte więcej niż nasza rodzina – powiedziałam, starając się brzmieć przekonująco. – Możemy razem znaleźć rozwiązanie. Może podzielimy się spadkiem, ale musimy to zrobić razem.
Szymon uniósł głowę, patrząc mi prosto w oczy. Widziałam w jego spojrzeniu złość, ale też nadzieję.
– A co, jeśli nie potrafię? – zapytał cicho.
– Wierzę, że potrafisz – odpowiedziałam miękko. – Jesteśmy rodzeństwem, musimy trzymać się razem. Dziadek wierzył w nas, a ja wierzę, że możemy to zrobić.
Szymon westchnął ciężko, jakby zrzucając z siebie ogromny ciężar.
– Może masz rację, może warto spróbować.
W tamtej chwili poczułam, że zrobiłam pierwszy krok w kierunku pojednania. Wiem, że czeka nas jeszcze długa droga, ale jestem gotowa walczyć o naszą rodzinę, gotowa zrobić wszystko, aby spełnić marzenie dziadka.
Lidka, 33 lata
Czytaj także:
„Nie wierzyłam w to, że mąż jest ze mną tylko dla pieniędzy. Ocknęłam się dopiero, gdy rozbił moje serce jak filiżankę”
„Marzyła mi się kariera szefowej kuchni, a tu klops. Zamiast prowadzić restaurację przewracam mielone w barze mlecznym”
„Mąż pracował zdalnie, ale odkryłam, co naprawdę robi w tym czasie. Drań powinien się wstydzić”