Bardzo lubię seks. Nic na to nie poradzę. Taka już jestem. Gdy przez kilka dni nie mam partnera, narasta we mnie potworne napięcie, niepokój… Na niczym skupić się nie mogę, myślę tylko o jednym – jak najszybciej je rozładować.
Nic więc dziwnego, że miałam w swoim życiu kilkunastu kochanków. Nie to, żebym puszczała się z pierwszym lepszym poznanym na imprezie albo chwilę wcześniej na ulicy. Ale zawsze miałam kogoś, kto był pod ręką i zaspokajał moje potrzeby.
Z większością łączyło mnie tylko łóżko, z dwoma czy trzema nawet mieszkałam przez jakiś czas. Ale nie wyszło nam to na dobre. Zaraz były kłótnie albo ciche dni. No i, co za tym idzie, chłód w sypialni. Po pewnym czasie przerzuciłam się więc już tylko na luźne związki. Bez żadnych zobowiązań, obietnic, uczucia. Tylko seks.
Zaczęło mi brakować rodzinnego ciepła
Nie uważałam, że robię coś złego. Jeśli ja byłam wolna, mężczyzna też, coś między nami iskrzyło, to dlaczego nie mieliśmy pójść razem do łóżka? Nigdy nie spotykałam się z żonatymi. Twardo trzymałam się tej zasady. Moją mamę ojciec zdradzał na potęgę. Widziałam, jak cierpiała, płakała. Nie chciałam, żeby przeze mnie jakaś kobieta czuła się tak samo…
Przez wiele lat taki układ w zupełności mi wystarczał. Nie myślałam o założeniu rodziny, dzieciach. Pochłaniała mnie praca. Jestem ambitna i zdolna, więc szybciutko pięłam się po szczeblach kariery. Dorobiłam się własnego mieszkania, niezłego samochodu. Świetnie zarabiałam.
Powinnam być szczęśliwa, ale nie byłam. Coraz częściej łapałam się na tym, że mam już trochę dość tego seksu z doskoku, że chciałabym mieć kogoś na stałe, dzielić z nim nie tylko łóżko, ale także radości i smutki. Ale faceci, których znałam, nadawali się tylko do łóżka. Byli albo za rozrywkowi, albo za biedni, albo mało inteligentni. Powoli godziłam się więc ze smutną myślą, że już do końca życia będę sama jak palec. Aż rok temu spotkałam Kubę.
Poznaliśmy się na weselu mojej przyjaciółki, Patrycji. Od razu wpadł mi w oko. Nie dość, że był bardzo przystojny, to jeszcze, jak się później okazało, nieźle ustawiony. Miał sieć świetnie prosperujących sklepów internetowych, właśnie budował dom. Teoretycznie pieniądze nie miały dla mnie znaczenia, bo mi ich nie brakowało, ale przecież lepiej mieć przy boku faceta zaradnego, który coś ma niż pustaka z dziurami w kieszeniach.
Na weselu nic się między nami nie wydarzyło. Kilka razy poprosił mnie do tańca, zabawiał mnie rozmową, uśmiechał się miło. Na koniec wymieniliśmy się telefonami. Ale poza tym – zima! Żadnego czułego gestu, propozycji spotkania… Trochę mnie to zdziwiło i, nie ukrywam, wkurzyło. Jestem naprawdę atrakcyjną kobietą i mężczyźni zazwyczaj od razu chcieli się ze mną umawiać na randkę. Albo dzwonili na następny dzień. A ten nic. Postanowiłam pogadać o nim z Patrycją.
– Zapomnij… Facet liże rany po nieszczęśliwej miłości. Nikt dokładnie nie wie, o co poszło, ale rozstał się z narzeczoną dwa miesiące przed ślubem. I od tamtej pory nie ma ochoty na nowy związek. Wiele dziewczyn już próbowało i nic nie wskórały. Lepiej poszukaj sobie kogoś bardziej przystępnego – poradziła mi.
Oczywiście nie posłuchałam jej rady
Facet zaintrygował mnie jeszcze bardziej. No i zawsze lubiłam wyzwania. Krążyłam wokół niego, krążyłam, no i w końcu udało się. Rozkochałam go w sobie na amen. Pół roku później zamieszkaliśmy razem.
Byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, bo Kuba okazał się naprawdę cudownym i opiekuńczym facetem. Dbał o mnie, zapraszał na romantyczne kolacje, szeptał do ucha czułe słówka. A do tego wszystkiego był jeszcze zupełnie niezłym kochankiem.
Może trochę surowym i nieporadnym, ale nadrabiał to dużym entuzjazmem. Poza tym nieprawdopodobnie na mnie działał. Wystarczyło, że mnie dotknął, a już byłam ugotowana. Pomyślałam, że jak trochę nad nim popracuję, pokażę mu kilka sztuczek, to będę miała w łóżku brylant.
Przez pierwsze tygodnie wszystko super się układało. Cieszyliśmy się sobą, swoją miłością… Byłam pewna, że to ten jedyny, że przeżyjemy razem resztę swoich dni. I nic nigdy nas nie rozdzieli. Wkrótce miałam się przekonać, jak bardzo się mylę. To było kilka tygodni temu. Leżeliśmy w łóżku i odpoczywaliśmy po szalonym seksie. Czułam się zrelaksowana, spełniona, bo Kuba okazał się pojętnym uczniem i radził sobie w tych sprawach coraz lepiej.
– Słuchaj, ilu facetów miałaś przede mną? – zapytał w pewnym momencie.
Zamurowało mnie. Do tej pory żaden z partnerów nie pytał mnie o takie rzeczy. Zresztą ja też nigdy nie czułam potrzeby zwierzania się ze swoich doświadczeń.
– Czemu chcesz to wiedzieć?
– Jesteś w tych sprawach taka doświadczona, wiesz, czego chcesz… Musiałaś mieć wcześniej wielu kochanków… Pewnie bardzo blado przy nich wypadam…
– Kochanie, daj spokój, czy to aż takie ważne? Co za różnica, co było wcześniej? Teraz liczysz się tylko ty. I jesteś najlepszy! Pod każdym względem! – cmoknęłam go w policzek i poszłam do łazienki.
Nie chciałam ciągnąć tej rozmowy
Gdy wróciłam, Kuba już spał. Pomyślałam, że taka odpowiedź go zadowoliła i już więcej nie będzie wracał do tematu. Niestety… Następnego wieczoru zapytał o to samo. Próbowałam się wykręcać, mówiłam, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, że nie chcę o tym rozmawiać, ale on się uparł.
– Nie chodzi o to, że jestem ciekawy. To taki test. Chcę się przekonać, czy potrafisz być ze mną szczera, czy mogę ci zaufać, czy naprawdę mnie kochasz. To chyba nic dziwnego, prawda? – powiedział.
– Tak? No to w takim razie zacznij pierwszy rozwiązywać ten test. Ile kobiet miałeś przede mną? – zaatakowałam, bo miałam nadzieję, że się speszy i wycofa. Niestety, nic z tego.
– Ty jesteś czwarta… – powiedział. – Widzisz, niczego przed tobą nie ukrywam. I liczę na wzajemność.
No i powiedziałam mu. Nie o wszystkich oczywiście. Nie chciałam, żeby wypadł przy mnie blado. Przyznałam się do kilku. Oczywiście szybko zapewniłam, że tamci byli do niczego, że dopiero on mi pokazał, co to znaczy mieć u boku prawdziwego mężczyznę. Byłam pewna, że to wystarczy, uspokoi go, mile połechce jego męską próżność. A tylko dolałam oliwy do ognia.
Kuba zupełnie się zmienił. Dosłownie z dnia na dzień. Z miłego faceta przeobraził się w podejrzliwego zazdrosnego tyrana. Ogarnęło go jakieś szaleństwo. Nie było dnia, żeby nie wracał do tematu. Wypytywał o umiejętności moich kochanków, wygląd, chciał wiedzieć, co razem robiliśmy.
Chciał też koniecznie wiedzieć, dlaczego z nimi byłam. Próbowałam mu tłumaczyć, że przecież mam ponad 30 lat i trudno wymagać, bym ciągle była dziewicą. Że takie pytania bardzo mnie krępują… Prosiłam, by wreszcie przestał o tym mówić, bo przecież każde z nas ma jakąś przeszłość i to nie ma znaczenia. Nic nie pomagało. Pytał, pytał i pytał. I robił mi awantury.
Jak się okazało, szczerość nie popłaca
Na samych pytaniach się nie kończyło. W łóżku też się zmienił. Stał się agresywny. Już nie dbał o to, żeby mi było dobrze. Zaspokajał tylko siebie. A kiedy nie chciałam się z nim kochać, to zmuszał mnie siłą. Raz nawet mnie uderzył!
– Co się z tobą dzieje? Jak ty mnie traktujesz? – spytałam wtedy zrozpaczona.
– Jak to jak? Jak dziw**! Przecież nią jesteś – wycedził przez zęby, a ja poczułam jak wzbiera we mnie wściekłość.
– Dziwce się płaci! – odparowałam.
Wstał z łóżka i sięgnął po portfel.
– Tyle wystarczy, czy bardziej się cenisz? – rzucił w moją stronę kilka banknotów.
Wtedy zrozumiałam, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Moje marzenia o szczęściu prysnęły jak mydlana bańka. Wyprowadziłam się tydzień później. Czułam ogromny żal, bo naprawdę myślałam, że nam się uda. Wcześniej było nam przecież dobrze… Nie mam pojęcia, jak można się aż tak zmienić.
Dziś jestem sama. Na razie nie mam na widoku żadnego faceta, z którym chciałabym związać się na stałe. Ale jak się taki pojawi, za nic na świecie mu nie wyznam, ilu mężczyzn miałam przed nim. Powiem, że jest pierwszy, a dziewictwo straciłam przez nieostrożną jazdę na rowerku…
Czytaj także:
„Przyjaciółka urządziła sobie polowanie na milionera. Umówiłaby się z byle durniem, jeśli miałby kasę, willę i drogą brykę”
„Na emeryturze miałam odpocząć, a pracuję na pełen etat jako babcia. Syn podrzuca mi wnuczkę, nawet bez mojej zgody”
„Porzuciłam karierę w korpo, żeby budować szkoły w Afryce. Ledwo starcza mi na chleb, ale mam czas na pasję i miłość”