„Gdy narzeczony zobaczył moją suknię ślubną, wpadł w szał. Zamiast komplementów usłyszałam, że wyglądam jak latawica”

zraniona kobieta fot. Adobe Stock, boykovi1991
„Od początku kontrolował moje życie. Najpierw wydało mi się to urocze. Myślałam, że się o mnie troszczy, wożąc mnie wszędzie. Do pracy i z pracy, na spotkania służbowe i z koleżankami. Potem zrozumiałam, że nie robi tego z troski, lecz by mnie kontrolować. Wciąż jednak brałam jego zazdrość za dobrą monetę”.
/ 21.04.2023 16:30
zraniona kobieta fot. Adobe Stock, boykovi1991

– Dobrze już! Możesz ze mną pojechać! – zgodziłam się z westchnieniem rezygnacji, inaczej Sławek by mnie zadręczył.

Uparł się, że musi zobaczyć sukienkę, jaką wybrałam na ślub.

– To przynosi pecha. Pan młody nie powinien jej widzieć – tłumaczyłam mu, ale na niewiele się to zdało.

Dla świętego spokoju zrobiłam więc jej zdjęcie komórką, lecz on pozostał nieugięty. Strasznie przy tym marudził.

– Chcę wiedzieć, jak będziesz wyglądała w tym ważnym dniu – przymilał się.

No i uległam. Wyszłam z przymierzalni w wybranej sukni, oczekując okrzyków zachwytu, jak przepięknie w niej wyglądam. Tymczasem Sławek najpierw spurpurowiał, a potem trzasnął pięścią w stolik do kawy stojący obok jego kanapy, aż filiżanki podskoczyły…

Czy on kiedykolwiek był słodki i kochany?

– Zamierzasz W TYM iść do ołtarza? – ryknął. – Z biustem na wierzchu? Przecież widać ci cycki!

Oniemiałam. Podobnie jak moja mama, starsza siostra, Gosia i właścicielka salonu, która asystowała mi podczas przymierzania razem ze swoją pomocnicą. Dziewczyna stała teraz przerażona, a jej szefowa usiłowała łagodzić sprawę.

– Takie różnice zdań się zdarzają – wyjaśniała dobrotliwie. – Dekolt możemy przykryć tiulem – kombinowała.

Ja jednak byłam zdruzgotana. Sławek czekał przy samochodzie. Tonem wykluczającym dyskusję rzucił:

– Nie pójdziesz w tym bezguściu. Po moim trupie. Nie będą inni faceci gapić się na biust mojej przyszłej żony!

„Jak on okropnie wygląda – uznałam. – Jak fanatyk!”. To nie był pierwszy wybuch zazdrości u Sławka. Jednak po raz pierwszy zrobił mi awanturę publicznie. Wcześniej wpadał w gniew tylko w domowym zaciszu. A denerwować potrafił się o wszystko.

Od początku kontrolował moje życie. Najpierw wydało mi się to urocze. Myślałam, że się o mnie troszczy, wożąc mnie wszędzie. Do pracy i z pracy, na spotkania służbowe i z koleżankami. Potem zrozumiałam, że nie robi tego z troski, lecz by mnie kontrolować. Wciąż jednak brałam jego zazdrość za dobrą monetę.

Mniej przyjemnie zrobiło się dopiero, gdy zaczął mi zabraniać różnych rzeczy i szukać pretekstów, bym się z nikim nie spotkała. Tłumaczył przy tym, że mnie kocha i dlatego powinniśmy spędzać każdą wolną chwilę tylko ze sobą. I jak miałam mu wtedy powiedzieć, że ja wcale tak nie uważam? Że zaczynam się dusić w tym związku?

Tak, awantura o ślubną suknię była którąś z rzędu. Pamiętam, pierwszy raz obraził się na mnie o to, że sama kupiłam sobie… stanik. Bardzo mu się nie podobało, że jakaś ekspedienta widziała mnie w negliżu od pasa w górę.

– Daj spokój – usiłowałam łagodzić sytuację – przecież to była kobieta!

Ale on wybiegł, trzaskając drzwiami, i wrócił dopiero koło drugiej w nocy. A rano znalazłam swój nowy biustonosz w koszu. Pocięty. Wściekłam się wtedy, Sławek zaczął przepraszać i zabrał mnie natychmiast do sklepu, gdzie kupił mi w prezencie nie jeden, tylko dwa staniki! 
Wtedy byłam tym zachwycona, lecz teraz myślę, że nie powinnam była dopuścić, aby postawił na swoim. Bo to nas doprowadziło do sukni ślubnej…

Kiedy wracaliśmy z salonu do domu, zrobiłam Sławkowi karczemną awanturę, do której przyłączyły się moja mama i siostra. W głowie im się nie mieściło, że mógł się tak zachować, bo wcześniej ukrywałam przed nimi różne jego akcje. Nigdy nie powiedziałam mamie, że mój narzeczony jest zazdrosny nawet o moje wizyty u niej. Do tej pory to wszystko tolerowałam, jednak teraz czułam, że miarka się przebrała.

Rodzina jest przerażona, a ja nie wiem, co robić

Po incydencie w salonie ślubnym próbowałam się postawić. Wtedy Sławek zagroził mi przy mojej rodzinie, że coś sobie zrobi, jak go nie posłucham. Po czym jak zwykle poszedł nie wiadomo gdzie. Wrócił dopiero w nocy, nadal obrażony.

A ja nie wiem, co mam teraz zrobić. Kocham go, ale czuję, że tak się po prostu nie da żyć. Popłakałam się przy mamie i Gosi, opowiedziałam im w końcu wszystko… Były wstrząśnięte jego chorą zazdrością. Tymi emocjonalnymi szantażami, jakie wobec mnie stosował.

– Przecież to nie jest miłość, córeczko – stwierdziła mama.

Siostra powiedziała szczerze, że jej zdaniem powinnam się zastanowić nad tym ślubem i dalszym życiem z nim. A jeśli wtedy Sławek zrobi sobie faktycznie jakąś krzywdę? Czuję się jak w potrzasku.

Czytaj także:
„Córka zakochała się w koledze z podwórka. Znali się od zawsze, więc bała się, że on widzi w niej kumpla a nie kobietę”
„Kumpel zakochał się w starszej kobiecie i po latach pluje sobie w brodę. Jędrne pośladki koleżanek śnią mu się po nocach”
„Malwina jest starsza o 7 lat i ma dziecko. Zakochałem się bez pamięci, ale nie wróżą nam świetlanej przyszłości”

Redakcja poleca

REKLAMA