– Konrad, zróbmy sobie taką małą delegację, okej? Muszę z tobą pogadać, wyrwać się na chwilę z miasta, a nie chcę, żeby Iza wiedziała – mój dobry kolega, Tomek, zaskoczył mnie nagłą propozycją.
– Mamy pogadać i aż musimy w tym celu wyjeżdżać? – zdziwiłem się.
Bez słowa skinął głową. Tomka znałem od czasów szkolnych, ale dopiero na studiach się zaprzyjaźniliśmy. Tuż przed magisterką założyliśmy wspólnie firmę budowlaną. Idealnie wstrzeliliśmy się w rynek, i od początku szło nam świetnie.
Co prawda ostatnio pojawiły się drobne problemy, ale biorąc pod uwagę kryzys w naszej branży, i tak lądowaliśmy na cztery łapy. Miałem nawet nadzieję, że będziemy mogli jeszcze bardziej rozkręcić interes, ryzykując trochę kasy na inwestycje na Wschodzie, ale wtedy Tomek oświadczył, że nie idzie na to.
– Żenię się, stary, wolę nie ryzykować... Przynajmniej nie teraz, kiedy spodziewamy się z Izą dziecka – powiedział wtedy.
Pamiętam, jak bardzo wstrząsnęła mną ta wiadomość. „Tomek zostanie ojcem?” – zdziwiłem się. No dobra, każdemu się może zdarzyć, ale nie rozumiałem, dlaczego zamierza się wiązać akurat z tą kobietą.
Różnica wieku nie gra roli. Liczą się uczucia
Iza nie była pięknością. Bardzo dbała o siebie, ale i tak na pierwszy rzut oka widać było, że stuknęła jej już czterdziestka. Miała za sobą nieudane małżeństwo. Poznaliśmy ją przy okazji podpisywania kontraktu z dużym inwestorem.
Gość planował zbudować na Śląsku kompleks usługowo-handlowy, a my mieliśmy postawić trzy z czterech planowanych przez niego budynków. Nigdy wcześniej nie trafił nam się taki klient, więc razem z prawnikami dwoiliśmy i troiliśmy się, żeby podpisać umowę na jak najkorzystniejszych warunkach.
Pomogła nam wtedy Iza. Była przedstawicielem inwestora i to ona omawiała z nami warunki finansowe całego przedsięwzięcia. Wtedy naiwnie myślałem, że jej sympatia jest bezinteresowna...
Po jakimś czasie okazało się, że życzliwie nastawiona pani mecenas chętnie zaprzyjaźni się z jednym z nas bliżej... Przy czym wybór padł na Tomka. Ja byłem zbyt gruboskórny, nie umiałem prawić komplementów.
Kiedy zorientowałem się, co się święci, próbowałem ostrzec Tomka przed Izą. Ta kobieta nie była typem słodkiej żonki, troskliwej strażniczki domowego ogniska. Wydawała się raczej typem sierżanta i nijak nie mogłem wyobrazić sobie, jak w roli podkomendnego odnajdzie się mój wrażliwy przyjaciel. Obawiałem się, że Iza chce uwieść młodszego faceta, żeby sobie coś udowodnić…
Myślałem nawet, że idzie jej o pieniądze, chociaż z drugiej strony Iza sama świetnie zarabiała. Tak czy siak, nie wierzyłem w szczerość jej uczuć wobec kolegi. Tomek jednak przekonywał mnie, że są w sobie zakochani, a różnica wieku...
– To tylko osiem lat – mówił lekko.
Byłem świadkiem na ślubie Tomka i Izy
Panna młoda była już wtedy w widocznej ciąży. To nie był wesoły dzień… Po jakimś czasie przywykłem do tego, że mój kumpel jest ciągle zabiegany. Żona nie dawała mu taryfy ulgowej.
Chociaż w ich wspólnym domu od pierwszych dni zatrudniona była gosposia, a zaraz po narodzinach Agatki pojawiła się opiekunka, Tomek był wiecznie zajęty zakupami i organizowaniem życia rodzinnego.
– Jak tylko wybija siedemnasta, znikasz i nie mam już z ciebie żadnego pożytku – narzekałem, bo wiele firmowych spraw spadało wyłącznie na moją głowę.
Ale Tomek tylko machał ręką.
– Daj spokój. Przekonasz się, jak to jest, kiedy sam będziesz miał dziecko – mówił. – Człowiek żyje na wyższych obrotach. A zresztą... Jak ty się zagrzebiesz w pieluchach, moja Agata będzie już odchowana, to ja cię wtedy we wszystkim wyręczę.
– Trzymam cię za słowo – pogroziłem mu wtedy palcem i strzeliliśmy piątkę.
W sylwestra minęła czwarta rocznica ich ślubu. „O czym on chce gadać, w tajemnicy przed Izą” – zastanawiałem się.
Jak można zajść w ciążę, żeby się… odmłodzić?!
Szczyrk powitał nas mrozem. Zostawiliśmy bagaż w pensjonacie i poszliśmy na kolację. Cieszyłem się, że wreszcie się razem porządnie napijemy wódeczki. Ostatnio nie było okazji, bo albo mieliśmy spotkanie służbowe, na którym nie wypadało się upić, albo któryś z nas prowadził auto.
– Jak dobrze, że wreszcie wyrwałem się z Katowic – westchnął Tomek, gdy już siedzieliśmy w barze. – Nie masz pojęcia, jaki jestem zmaltretowany…
– Zmęczony? Żona daje ci w łóżku wycisk? – zażartowałem.
– Konrad – Tomek przysunął się do mnie i szepnął: – miałeś rację. To nie ma sensu... Wiesz, ja naprawdę wtedy myślałem, że jestem zakochany. Ale teraz…
Kelner postawił na stole pełne kieliszki.
– Iza znowu jest w ciąży – oznajmił mój przyjaciel z rezygnacją w głosie.
– Nie wiedziałem, że planujecie drugie dziecko – udałem, że nie słyszę tonu skargi.
– Planujemy?! Ja nic nie planowałem. Ona mnie... zwyczajnie oszukała! – powiedział z naciskiem. – Nie chcę żadnego dziecka, a już na pewno nie z tą kobietą!
Przyznam szczerze – trochę mnie zatkało. Tomek nigdy wcześniej nie powiedziałby czegoś takiego. Ponoć ją kochał… Chciałem coś powiedzieć, ale nie umiałem znaleźć słów. Wypiliśmy po jednym. Od razu zamówiłem kolejną wódkę.
– Od kilku miesięcy jest tak, że nie mogę na nią patrzeć. Rozumiesz? – ciągnął mój przyjaciel. – Ta kobieta kieruje wszystkim, jest dyktatorką w naszym domu. Ja, bracie, nie mam nic do gadania. Nawet seks jest wyłącznie na jej życzenie. Chociaż teraz i tak już nie chcę jej nawet dotykać...
– Ale spłodziłeś to dziecko, tak czy nie?
– No i co z tego? – wzruszył ramionami. – Jak cię babka odpowiednio podejdzie, to się z nią będziesz bzykał, nie?
Nie mogłem nie przyznać mu racji.
– Stary, nie wyobrażasz sobie... – ciągnął Tomek z obłędem w oczach. – Ona ciągle biega po jakichś gabinetach, coś sobie wmasowuje, odciąga, wstrzykuje... A i tak mi się nie podoba! Rozumiesz? Ona jest, no jest... naprawdę stara – jęknął.
– Widziały gały, co brały – odparłem.
– Trochę za późno się zreflektowałeś, mówiłem ci wtedy... – nie dał mi skończyć.
– Tak, tak, pamiętam, jak mnie ostrzegałeś, że jest nie dla mnie – westchnął.
– Nie wierzyłem, bo Iza była inna, może tylko się starała, ale naprawdę potrafiła być miła, łagodna... No a teraz? Nie lubię do niej wracać. Co innego Agatka...
Wypiliśmy kolejną setkę. Tomek zamilkł na chwilę, ale zaraz znów podjął temat.
– Ale drugiego dziecka z Izą nie chcę. Nie, ja tego nie wytrzymam. Po prostu ją zostawię – prawie zapłakał.
– Teraz to palnąłeś! – oburzyłem się. – Nie będziesz chyba takim sukinsynem, żeby kobietę w ciąży zostawić. Poza tym, co z Agatą. Kochasz dzieciaka, nie?
– Kocham... – przyznał. – Nawet nie wiesz jak! Ale zrozum, Iza nawet na matkę się nie nadaje, ona myśli tylko o sobie, o swojej wygodzie. Ani razu nie kąpała małej. Bo paznokcie ma „zrobione”!
Wypiliśmy po kilka setek, a ja nadal byłem trzeźwy. Widziałem, że i mój przyjaciel w ogóle nie poddawał się mocy alkoholu. Tomek był jednym kłębkiem nerwów.
– Tę ciążę to se wymyśliła, po to, żeby się odmłodzić, kapujesz? – mruknął.
Nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć
Dotąd wydawało mi się, że żona mojego kolegi, chociaż od niego starsza, jest jak wszystkie kobiety: chce wychować dzieci, mieć kochającego męża, dzielić z nim radości i smutki. Jednak z tego, co mówił przyjaciel, wyłaniał się całkiem inny obraz: Iza była egocentryczną zołzą, do tego coraz mniej atrakcyjną fizycznie.
– Kiedy jest termin porodu? – spytałem.
– W czerwcu czy w lipcu... – odparł ze smutkiem. – Nie wiem dokładnie. A co?
– A to, że do tego czasu nic nie wykombinujesz. Musisz się Izą zajmować – nakazałem mu. – A potem... Może drugie dziecko ją zmieni. W końcu to twoja żona, matka twoich dzieci. Nie możesz tak po prostu powiedzieć: przepraszam bardzo, pomyliłem się, do widzenia. Trzeba się było wcześniej zastanowić, posłuchać mamy, taty, przyjaciela... Wszyscy ci mówili, żebyś się nie pakował w taki interes. Nie zostawisz teraz Izy z dwójką dzieci! Co innego, gdybyś kogoś miał na boku...
– No wiesz, muszę się do kogoś przytulić, ale to tylko seks, żeby odreagować – ledwo usłyszałem ciche wyznanie kumpla.
– Co to za dziewczyna? – spytałem.
– Ach, pamiętasz ostatnie targi budownictwa i stoisko z kominkami?
– Pewnie, że pamiętam. Taka blondynka z warkoczem jak Julia Tymoszenko... To ta? – zaciekawiłem się.
– Uhm... Daria jest śliczna, młoda, apetyczna. Jak się do niej dobieram, to... – oczy Tomka zabłysły. – Mówię ci: to jest kobieta – gładkie, aksamitne ciało, a piersi! Na Izę już naprawdę nie mogę patrzeć – znowu wezbrała w nim wściekłość.
– Obawiam się, że będziesz musiał.
Nie da rady przez cały czas żyć w kłamstwie
Zauważyłem, że alkohol powoli zaczyna robić swoje. I z nim i ze mną. Wiedziałem, że niczego mądrego już nie wymyślę, a kolejna setka może jeszcze bardziej rozluźnić przyjaciela, więc zamówiłem.
Na zewnątrz szczypał ostry mróz. Wracaliśmy w milczeniu, chociaż ja miałem wrażenie, że Tomek mruczy coś pod nosem, jakby gadał ze sobą. Gdy dochodziliśmy do pensjonatu ożywił się nagle.
– Masz rację. Nie mogę teraz jej zostawić – oznajmił. – Ale potem to co innego. Przecież nie można żyć w kłamstwie! Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś, stary...
Czytaj także:
„Marzyłam o księciu z bajki, a dostałam zwykłego szaraka, ale i ja pięknością nie jestem. Dobrze, że miłość jest ślepa”
„Malwina jest starsza o 7 lat i ma dziecko. Zakochałem się bez pamięci, ale nie wróżą nam świetlanej przyszłości”
„Zaszłam w ciążę i jestem kłębkiem nerwów. Syn na wieść, że będzie miał malutką siostrę, zaczął zachowywać się karygodnie”