„Gdy mąż znalazł test ciążowy, wpadł w furię. Nie wiedział, że to nie córka ma owoc zdrady w brzuchu”

smutna kobieta fot. iStock by Getty Images,Galina Zhigalova
„Po powrocie z pracy zastałam w domu prawdziwe piekło. Znalazłam się w centrum awantury między mężem a córką. – Powtarzam ci po raz kolejny – to nie moje. Ile jeszcze mam to tłumaczyć? – krzyczała Ania. – No to niby do kogo? – wrzeszczał Bartek. – Mówiłem ci już, że masz skończyć z tym chłopakiem!”.
/ 06.11.2024 19:30
smutna kobieta fot. iStock by Getty Images,Galina Zhigalova

Kiedy właściwie mija okres nastoletniego buntu? Moja siedemnastoletnia córka chyba nie planuje z niego wyrosnąć, a ja już nie mogę się doczekać, aż skończy się ten skomplikowany etap.

Córka się buntowała

– Hej, jak długo jeszcze będziesz siedziała w łazience? Ja i tata musimy zdążyć do pracy, chcemy się umyć! –  krzyczałam, dobijając się do drzwi.

– Poczekaj moment, mamo. Jeszcze tylko minutkę! – zawołała zirytowanym głosem.

– Minutkę? Wychodź w tej sekundzie! – odezwał się mój małżonek, włączając się do porannej sprzeczki.

– No nie, znowu zaczynamy... – w końcu pojawiła się, choć wyraźnie niezadowolona.

– Co ty masz na twarzy? – zapytał mąż.

– Pomalowałam się. Chyba to widać?

– Zmywaj to natychmiast! Nie ma mowy, żebyś tak poszła do szkoły! Wyglądasz okropnie! – wrzasnął Bartek.

Córka próbowała wyrażać swój sprzeciw, podczas gdy tata nie ustępował ani na krok. Kiedy podnosiła głos w proteście, on próbował ją zagłuszyć jeszcze głośniejszym krzykiem. Niedługo potem dziewczyna zalewała się łzami, co wprawiło Bartka w kompletną bezsilność. Z kolei pod wieczór rozpoczął ze mną długie dyskusje o tym, jak źle wychowujemy nasze dziecko. No i oczywiście według niego to moja wina, że nasza córka zachowuje się nieodpowiednio, ubiera się wyzywająco i maluje jak dorosła, nie garnie się do pomocy w domu, a na nauce spędza za mało czasu...

Ma swój świat

Mamy tylko jedno dziecko – Anię. Zawsze starałam się być dobrą mamą i wychowywać ją najlepiej, jak potrafię. Spędzałam z nią dużo czasu, słuchałam o jej kłopotach, pokazywałam, jak być samodzielną i nie odpuszczałam w sprawach zasad. Wszystko układało się świetnie do momentu, kiedy wkroczyła w okres nastoletni. W jednej chwili moje kochane dziecko zmieniło się nie do poznania! Teraz już nie chce się ze mną dzielić swoimi sprawami. Ciągle słyszę tylko wymówki w stylu "daj mi spokój, nie masz pojęcia o niczym" albo "sorry, nie mogę gadać, umówiłam się z Kingą".

Już nie chce z nami nigdzie wychodzić. Kiedy proponujemy wspólny seans filmowy, patrzy na nas jak na dziwaków i mówi "Że niby do kina z rodzicami? Żenada!". Nie wiem, jak sobie radzić z tą sytuacją, a Bartek jeszcze gorzej to znosi, bo jego mała córeczka zmieniła się nie do poznania. Widzę, że z każdym dniem coraz bardziej się od siebie oddalają, a on jest tym strasznie przybity. Aż w końcu nie wytrzymał i wybuchł.

Mąż się zdenerwował

– Od dziś Anka ma zakaz wszystkiego! – krzyknął, wbiegając do mieszkania.

– Co tym razem zrobiła?! – zapytałam kompletnie zaskoczona.

–  Ten szczyl z pryszczatą gębą łaził z nią po parku! –  wyrzucił z siebie wściekły.

–  Aha, to dlatego nasza Ania tak się ostatnio stroi... Ma swojego pierwszego chłopaka –  skomentowałam ze zrozumieniem, potakując.

–  Czy ty nie widzisz, że to się źle skończy? Same problemy z tego będą! –  Bartek był naprawdę zdenerwowany.

Wiedziałam, że stawianie zakazów nic tu nie da. Nasza córka ma charakter po tatusiu –  jak już coś postanowi, to za wszelką cenę dopnie swego.

Kiedy wróciła późnym wieczorem, doszło między nami do ostrej wymiany zdań. Wtedy właśnie wyznała nam, że jest po uszy zakochana w jakimś chłopaku o imieniu Piotr i nic nie zdoła stanąć na drodze ich uczuciu. Zagroziła, że jeśli będziemy próbowali ich rozdzielić, wyprowadzi się do niego i już nigdy jej nie ujrzymy. Ja byłam przekonana, że to tylko czcze pogróżki, ale Bartek wziął jej słowa bardzo do siebie.

–  No dobra, niech ten... Piotr wpadnie do ciebie, ale tylko do dziewiątej! I żeby mi tu nie było żadnych numerów –  rzucił i szybko wyszedł z pokoju.

Córka była zakochana

Ania spotykała się z tym chłopakiem, przychodził do nas prawie codziennie. Bardzo go polubiłam, bo był nie tylko miły i pomocny, ale też świetnie wpływał na moją córkę. Odkąd się pojawił, Ania zaczęła zachowywać się znacznie dojrzalej i spokojniej. Niestety, mój mąż nie był tak pozytywnie nastawiony. Co chwilę wpadał bez pukania do pokoju córki. Podczas jednej z takich niespodziewanych wizyt zobaczył, jak się całują. No i wtedy się zaczęło –  awantura.

Nasza córka wybuchła, zarzucając nam całkowity brak zaufania i –  co ją najbardziej zabolało –  robienie jej wstydu przed Piotrkiem. Nie omieszkała też dodać, że doskonale wie wszystko o prokreacji i że jest od nas znacznie rozsądniejsza, bo przecież –  jak nam wytknęła –  pojawiła się na świecie zaledwie pięć miesięcy po tym, jak wzięliśmy ślub... No i właśnie tutaj zrobiło się niezręcznie. Wcześniej próbowałam z nią pogadać o "tych sprawach", ale wtedy nie była tym zainteresowana.

Daj mi spokój, wiem, skąd się biorą dzieci.

Sytuacja w domu była napięta –  mąż chodził zły, córka nie chciała z nim rozmawiać, a ja czułam się jakbym utknęła w potrzasku...

Myślałam, że to tylko zmęczenie

Byłam totalnie wyczerpana, zarówno ciało, jak i umysł odmawiały mi posłuszeństwa. Kręciło mi się w głowie, ledwo trzymałam się na nogach i ciągle chciało mi się spać.

– Może jednak odwiedź lekarza – powiedział Bartek, widząc, jak znów zbiera mi się na wymioty.

Posłuchałam jego rady.

Radziłbym zrobić test ciążowy, bo symptomy na to wskazują – powiedział doktor.

– Naprawdę? W moim wieku? Mam 42 lata! – zdziwiłam się.

Pobiegłam kupić test i zatkało na widok wyniku – spodziewałam się dziecka. Chciałam zachować to dla siebie i nie informować męża, ale przez roztrzepanie zostawiłam test na widoku. Tajemnica wyszła na jaw, choć reakcja męża była zupełnie inna niż się spodziewałam.

To była awantura roku

Po powrocie z pracy zastałam w domu prawdziwe piekło. Znalazłam się w centrum awantury między mężem a córką.

–  Powtarzam ci po raz kolejny –  to nie moje. Ile jeszcze mam to tłumaczyć?

–  No to niby do kogo? –  wrzeszczał Bartek. –  Mówiłem ci już, że masz skończyć z tym chłopakiem!

–  Co się tutaj właściwie dzieje? –  postanowiłam wkroczyć do akcji.

– Zobacz sama! –  mąż podetknął mi pod nos opakowanie od testu ciążowego, który zrobiłam jakiś czas temu.

To nie Ani. Spodziewamy się dziecka... ja i ty... – wyszeptałam.

– Że jak?! – pobladł momentalnie.

– Serio? Znów będziesz tatą? Super sprawa! – Ania wybuchnęła śmiechem.

– Niemożliwe, w naszym wieku?! Jak sobie z tym poradzimy? Myślałem, że to już zamknięty rozdział. Kaszki, przewijanie, pieluchy... Matko jedyna! – złapał się za głowę.

– Tato, nie wierzę! Serio nie wiesz, skąd się biorą dzieci? – spytała córka z przekąsem – Mamo, ale super! Nareszcie będę mieć małego braciszka!

– Może to być też dziewczynka... – wtrącił oszołomiony ojciec.

I wtedy nikt już nic nie powiedział.

Monika, 42 lata

Czytaj także: „Trzymałam Michała na dystans, bo bałam się prawdziwego uczucia. Tymczasem on był dla mnie niczym anioł stróż”
„Córka wróciła pod mój dach na jakiś czas, ale się zasiedziała. Czułam, że chodzi o coś więcej niż utrata pracy”
„Chciałem zaimponować dziewczynie, ale przez moją wstydliwą wadę zrobiłem z siebie durnia. Po prostu stchórzyłem”

 

Redakcja poleca

REKLAMA