„Załamałam się, gdy mąż rzucił mnie dla długonogiej małolaty. Nie płakałam długo, bo łzy otarłam w mięśnie kochanka”

Zadowolona kobieta przed 40 fot. iStock by Getty Images, andresr
„Kiedy moja córeczka zapisała się na basen, szczęśliwie trafiłam tam na koleżankę z jej małą. Miałam z kim siedzieć i rozmawiać. No i od razu wpadł mi w oko trener. Dawid świetnie dogadywał się z maluchami, a do tego był naprawdę niezłym ciachem”.
/ 17.11.2024 20:00
Zadowolona kobieta przed 40 fot. iStock by Getty Images, andresr

– Popatrz tylko na niego – trąciłam przyjaciółkę łokciem i pokazałam głową młodego faceta stojącego na drugim końcu basenu.

– No faktycznie, niezły z niego przystojniak – Kinga zmierzyła atrakcyjnego ratownika wzrokiem. – Ale nie sądzisz, że trochę za młodo wygląda jak dla ciebie?

– Daj spokój, jeszcze się nie nadaję do muzeum! – parsknęłam śmiechem. – Zresztą sama wiesz, co myślę o związkach ze starszymi. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu co z Kamilem! Ta cała bajka o wielkim profesorze i jego studentce. Jakbym była jego pokojówką.

Mój pierwszy związek nie był udany

Kinga pokiwała głową ze współczuciem. Wszyscy moi przyjaciele znali szczegóły tego, jak rozpadło się moje małżeństwo.

Po trzynastu latach związku nasze drogi się rozeszły. Wtedy, gdy braliśmy ślub, mój mąż właśnie obronił doktorat na prestiżowej uczelni i stawiał pierwsze kroki jako przedsiębiorca. Nasza historia zaczęła się nietypowo – najpierw byłam jego studentką, potem związaliśmy się ze sobą, aż w końcu stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Od pierwszych dni naszego małżeństwa panował jasny podział – to Kamil trzymał wszystkie sznurki w rękach. Nie tylko zarabiał na dom, ale też podejmował każdą ważną decyzję w naszym życiu. Dlatego, gdy po tych wszystkich latach zdecydował się odejść, poczułam przede wszystkim, że spadł mi wielki ciężar z serca.

Miałam to szczęście, że w przeciwieństwie do innych samotnych mam, nie musiałam martwić się o pieniądze. Mój eks, który zostawił nas dla swojej nowej partnerki, czuł się zobowiązany do pomocy mnie i naszej córce. Regularnie przesyłał nam naprawdę przyzwoite kwoty, dzięki czemu mogłam żyć tak jak wcześniej, bez konieczności szukania zatrudnienia. Nie jestem rozrzutna, ale zawsze uważałam za naturalne wydawanie pieniędzy na zabiegi kosmetyczne czy wizyty u fryzjera. Podobnie traktowałam możliwość zapewnienia córce dowolnych zajęć sportowych, które ją interesowały.

Postanowiłam go zdobyć

Kiedy moja córeczka zapisała się na basen, szczęśliwie trafiłam tam na koleżankę z jej małą. Przynajmniej podczas zajęć miałam z kim siedzieć i rozmawiać. Od razu wpadł mi w oko trener. Dawid świetnie dogadywał się z maluchami, a do tego był naprawdę niezłym ciachem – wysportowany, elegancki, nawet auto miał ekstra. Jak tylko go zobaczyłam, od razu coś mnie tknęło. Stwierdziłam, że po wszystkich małżeńskich dramatach należy mi się odrobina szaleństwa. Czemu nie spróbować go poderwać?

Oprócz mnie i Kingi na basen przychodziły również Zosia i Wiktoria ze swoimi pociechami. Razem tworzyłyśmy grupkę plotkarek. Przesiadywał tam też Karol, ale on zawsze trzymał się na uboczu. W czasie gdy jego córeczka trenowała pod nadzorem Dawida, on zagłębiał się w książkach. Wszystkie doszłyśmy do wniosku, że jest okropnie sztywny. A gdy dotarła do nas wiadomość, że jego żona zostawiła go parę miesięcy wcześniej, nasza sympatia do niego jeszcze zmalała. Bo przecież który facet pozwala odejść swojej partnerce? Ale szczerze mówiąc, Karol kompletnie mnie nie interesował – można powiedzieć, że był dla mnie przezroczysty. Całą swoją energię skupiałam na wymyślaniu sposobów, jak zwrócić na siebie uwagę tego przystojniaka z wieży ratowniczej.

Do tej pory nie udało mi się przyciągnąć uwagi Dawida obcisłymi ciuchami ani głębokimi wycięciami, więc trzeba było wymyślić coś nowego. Aż w końcu przyszedł mi do głowy genialny plan!

Zastanawiam się nad nauką pływania przed następnym latem – powiedziałam od niechcenia, gdy nasze maluchy pognały z szatni w stronę basenu. – Nie jestem w tym zbyt dobra.

– Nie musisz od razu inwestować w kurs, mam inny pomysł – Karol nagle przestał przeglądać gazetę, którą przyniósł ze sobą do kafejki, gdzie pilnowaliśmy naszych dzieci. – My z Moniką wybieramy się w weekend nad wodę. Może byście się przyłączyły? Mógłbym pokazać ci podstawy, a nasze córeczki miałyby okazję pobawić się wspólnie...

– Nie, dziękuję – odpowiedziałam tak prosto z mostu, że nawet nie starałam się być uprzejma, bo jego sugestia kompletnie mnie zaskoczyła. – Znalazłam już coś dla siebie.

Rozumiem – mruknął Karol i ponownie zagłębił się w lekturze, podczas gdy Kinga dała mi odczuć swoje niezadowolenie, wbijając mi łokieć w nogę.

– A gdybyśmy się przeszły popatrzeć na dziewczynki z galerii? – rzuciła pomysł moja koleżanka.

Ale ten typ jest namolny! – warknęłam, gdy odeszłyśmy na bezpieczną odległość od innych rodziców. – Co on sobie myśli?

– Chyba wpadł ci w oko nasz Karolek? – na twarzy Kingi pojawił się drwiący uśmieszek. Nie miałam nawet czasu się jej odgryźć, bo właśnie wtedy zjawił się ten, na którego tak niecierpliwie czekałam.

Dawid stał w samych kąpielówkach przy naszych dziewczynkach, szczerząc się od ucha do ucha:

– Oddaję wam dziewczynki – oznajmił. – A jeśli mała Ola będzie tak piękna jak jej mama, to nie tylko jej wyniki sportowe będą godne podziwu – stwierdził.

W tym momencie rozparła mnie duma. Dawno nie usłyszałam tak sympatycznego komplementu!

– Wiesz co, Dawid... – rozpoczęłam, czując, że nadeszła chwila, by jako dojrzała kobieta wziąć sprawy w swoje ręce. – Myślałam ostatnio o lekcjach pływania...

– Chętnie się tym zajmę, pani Iwonko – odpowiedział z czarującym uśmiechem. – A może omówimy wszystko przy kolacji? Co pani na to, żeby spotkać się jutro wieczorem?

Czułam się jak w niebie! Faceci to jednak mało skomplikowane stworzenia – wystarczy chwila rozmowy, jedno zalotne spojrzenie i już wpada po uszy... Złapałam wzrok Kingi i od razu wiedziałam – była totalnie zaskoczona moim sukcesem.

Sąsiadki mi zazdrościły

Kiedy nadszedł kolejny dzień, szykowałam się tak starannie, jakbym miała zobaczyć Dawida po raz pierwszy w życiu.

Miałam dom dla siebie, bo Kinga zaoferowała się, że zajmie się Olą po lekcjach i weźmie ją do swojego mieszkania. Dzięki temu mogłam robić, co tylko chciałam. W głowie już snułam plany, co może się wydarzyć tego dnia wieczorem. Stojąc przed szafą i przymierzając różne ciuchy – bluzeczki i spódnice – myślałam sobie: „Na początku Dawid pewnie będzie się krępował, więc muszę mu jakoś pomóc się rozluźnić”.

Z zamyślenia wyrwało mnie nagłe pukanie. Kiedy otworzyłam, stanął przede mną on. Szczerze mówiąc, jego ubiór kompletnie mnie zaskoczył. Nosił zwyczajną koszulkę i stare, poprzecierane spodnie. Sprawiał wrażenie, jakby dopiero skończył pracę w ogródku... Zdawał się być całkowicie wyluzowany przed naszym pierwszym spotkaniem!

– Czy nie planowaliśmy pójść na kolację? – zapytałam, nie kryjąc swojego zaskoczenia.

– Oczywiście, że tak – odpowiedział Dawid, jakby nie dostrzegał niczego dziwnego. – Pokażę pani naprawdę niezwykłe miejsce.

– Mów mi Iwona – powiedziałam z czarującym uśmiechem (bo jak można używać oficjalnej formy podczas randki!).

– Bardzo mi miło, Iwono – szepnął Dawid, składając delikatny pocałunek na moim policzku.

Pod budynkiem czekało jego lśniące bmw.

Dostrzegłam ciekawskie sąsiadki podglądające zza firanek. Zajęłam miejsce pasażera i pojechaliśmy. Według mnie trochę zbyt głośno ryczał silnik, ale machnęłam na to ręką. „To oczywiste, że młody chłopak nie będzie jeździł tak ostrożnie jak Kamil!” – pomyślałam, uspokajając własne nerwy.

– To gdzie właściwie jedziemy? – rzuciłam, nie mogąc oderwać wzroku od jego silnych, pięknych dłoni na kierownicy. Dawid odpowiedział tylko tajemniczym uśmiechem.

Auto zatrzymało się niedaleko. Spodziewałam się, że zabierze mnie do jakiejś eleganckiej knajpki albo przyjemnej kawiarenki z ogrodem, ale to, co ujrzałam, kompletnie mnie zaskoczyło... Staliśmy przed najpopularniejszym fast foodem w okolicy! Nie mogłam w to uwierzyć... Przez chwilę miałam nadzieję, że to jakiś koszmar, że może pojedziemy gdzieś indziej, ale Dawid był zupełnie przekonany co do swojego wyboru.

– Jestem tak głodny, że mógłbym zjeść konia z kopytami! – stwierdził, gdy otwierał mi drzwi. – Żeby utrzymać mięśnie w dobrej kondycji, potrzebuję dużo kurczaka i protein, a tutaj jest to wszystko w najlepszej cenie. Podobno mają też niezłe sałatki... Idealnie dla ciebie – mrugnął do mnie znacząco.

Miałam wielką chęć odwrócić się na pięcie i po prostu stamtąd wyjść. Jego zachowanie przypominało małego chłopca! W tym momencie dotarło do mnie coś ważnego. On wcale nie był jakiś niezwykły czy wspaniały – zachowywał się dokładnie tak, jak typowy chłopak w jego wieku. Kochał sport, myślał głównie o sobie i... szukał okazji do krótkiego romansu z dziewczyną, która wpadła mu w oko. Nareszcie wszystko stało się jasne!

Byłam dla niego kolejną przygodą

Fakt, że świetnie uczył moją córkę pływać, nie oznaczał, że powinnam go wpuszczać do swojego życia i serca. Po tym, co przeszłam z Kamilem, zastanawiałam się, czy w ogóle jestem gotowa na nowy związek.

– Słuchaj, mogę coś szybko wrzucić na ruszt, a potem wyskoczymy potańczyć. Jest taka fajna miejscówka... – powiedział, delikatnie dotykając mojego boku.

– Przepraszam, ale dziś chyba odpuszczę – ucięłam bez zbędnych ceregieli. – Ten hałas sprawił, że strasznie mnie rozbolała głowa...

Musiałam wspomnieć o tej podłej restauracji, ale on kompletnie nie załapał, o czym mówię. Czułam, że znaleźliśmy się w ślepym zaułku.

– No to do widzenia – stwierdziłam krótko, bo nie widziałam powodu, by przeciągać tę rozmowę.

Wszystko to było bezcelowe! Dawid chciał coś jeszcze powiedzieć, ale machnęłam tylko dłonią, sugerując, że sama się odezwę później. Wiedziałam jedno: teraz będziemy widywać się wyłącznie podczas zajęć na pływalni. Ja zamierzam siedzieć z innymi mamami i ojcami w barze, obserwując córkę. Tylko i wyłącznie moją Olę, nic więcej!

Okazał się naprawdę fajnym facetem

– O, cześć! Co cię tu sprowadza? – akurat gdy już wychodziłam, zobaczyłam znajomą twarz. To był Karol, tata dziewczynki, która chodziła z moją Olą na basen. – Lubicie grillowanego kurczaka? – zażartowałam, puszczając do niego oko. Fajny gość, bezpośredni... Dokładnie taki, jakiego szukałam.

Karol przyjął żart z uśmiechem.

– No wiesz, jak człowiek jest sam i ciągle w biegu, to je się, co popadnie – stwierdził szczerze. – A ty czemu tu zaglądasz? Ola nie z tobą?

Faktycznie. Monisia już zajęła miejsce przy stoliku. Na mój widok kiwnęła głową. No cóż, tak to już bywa, gdy samemu wychowuje się dziecko... Powiedziałam im, że Ola przebywa u Kingi.

Planowałam tu spotkanie, ale coś... nie wypaliło.

– A może zjesz z nami? Naprawdę smacznego kurczaka podają – zaśmiał się Karol.

„Gdy nie ma wokół basenu i tych złośliwych koleżanek, wydaje się całkiem w porządku” – przeszło mi przez myśl. Jasne, do Dawida mu daleko, a na siłowni pewnie nie był od czasu, gdy Monika przyszła na świat, ale przynajmniej gra w otwarte karty”.

– A właściwie czemu nie. Chętnie się dosiądę – podjęłam decyzję.

Nie spieszyło mi się z powrotem do Kingi i relacjonowaniem, jak źle poszła mi randka.

Zajęliśmy miejsca obok siebie. Atmosfera między nami od razu była super i rozmowa potoczyła się bardzo naturalnie. Na początek gadaliśmy o tym, jak nasze córki szybko rosną i jak wspaniale się rozwijają. Potem jakoś tak płynnie przeszliśmy do opowiadania o własnych, niezbyt udanych perypetiach miłosnych i naszych życiowych planach. Sama nie wiem dlaczego, ale pod koniec rozmowy otworzyłam się przed nim całkowicie i opowiedziałam o dzisiejszym nieudanym spotkaniu z Dawidem.

– O rany, Dawid? Nawet bym nie pomyślał, że wpadł ci w oko. Przecież jesteście jak ogień i woda – wypalił Karol bez namysłu.

Przewróciłam oczami z teatralnym westchnieniem – typowy facet, nic nie rozumie. Kiedy zaproponował, że podrzuci mnie do mieszkania, nie protestowałam za bardzo. A gdy wspomniał o wspólnym wyjściu do kina, błyskawicznie pokiwałam głową.

Co prawda nie mogłam się powstrzymać od złośliwego komentarza – że to propozycja jak z liceum – ale on tylko parsknął śmiechem i rzucił:

Uwielbiam, kiedy tak się ze mnie nabijasz.

I właśnie tak się to wszystko rozpoczęło.

Obecnie Dawid tylko uczy pływać Olę i Monikę. To wszystko. Co prawda jego zgrabna sylwetka wciąż przykuwa moją uwagę, ale zauroczenie tym atrakcyjnym instruktorem to już przeszłość. Z każdym kolejnym dniem poznajemy coś nowego.

Natomiast Karol jest zupełnie inny. Ciągle potrafi mnie czymś zaskoczyć. Świetnie się dogadujemy i mamy mnóstwo wspólnych tematów do rozmów. Teraz, gdy dzieci biorą lekcje pływania u Dawida, nie spędzam już czasu na plotkach z koleżankami. Nikogo nie dziwi, że siedzimy sobie z Karolem na uboczu i całymi godzinami prowadzimy niekończące się rozmowy. Kompletnie nie przejmuję się, gdy Kinga złośliwie komentuje, że wybrałam zwykłego okularnika zamiast przystojniaka. Trochę się waham, by to przyznać, ale chyba się w nim zakochałam.

Iwona, 38 lat

Czytaj także:
„Mąż zniszczył nasze małżeństwo, gdy wpakował się kochance pod kołdrę. Dał jednak coś, przez co nie myślę o rozwodzie”
„Partnerka myślała, że wrobi mnie w ojcostwo dziecka z romansu. Nie spodziewała się jednak, jakiego asa mam w rękawie”
„Mąż porzucił mnie, bo wolał pełną butelkę, niż uśmiechniętego dzidziusia. Szkody naprawił dopiero po swojej śmierci”

Redakcja poleca

REKLAMA