Dobrze pamiętam moment, w którym podjąłem decyzję o tym, że nigdy nie będę miał dzieci. Wydarzyło się to podczas mojej nauki w szkole zawodowej. Akurat wtedy odszedł mój wujek – najmłodszy z rodzeństwa mamy. Byłem pierwszakiem, kiedy to się stało.
Nie chciałem dzieci
To właśnie on zainspirował mnie do wyboru zawodu mechanika. Jego pasja do aut udzieliła się również mnie. Od dziecka najlepiej bawiłem się u niego w warsztacie, gdzie razem majsterkowaliśmy przy kolejnych używanych autach, które udało mu się tanio kupić.
– Może to nie jest nowy samochód, ale ma w sobie coś wyjątkowego – mawiał zawsze.
Gdy auto przestawało już być ruiną, sprzedawał je i zastępował kolejnym egzemplarzem do naprawy. Naprawianie wysłużonych samochodów było jego pasją. Nauczył mnie wszystkiego, co wiedział o autach. Dzień przed śmiercią gadaliśmy jeszcze przez komórkę.
– To jak, wpadniesz do mnie jutro? – spytał. – Dokończylibyśmy robić to sprzęgło.
– Jasne, że tak, wujku. Bardzo chętnie – powiedziałem z entuzjazmem.
Z jego głosu biła pozytywna energia, jakby nie mógł się doczekać, aż się zobaczymy. Po jego śmierci dowiedziałem się czegoś od mamy. Okazało się, że problemy zdrowotne były częste w naszej rodzinie. Każde pokolenie miało kogoś, kto przechodził przez mniejsze lub większe choroby.
– Jak się nad tym zastanowię, to chorowanie stało się u nas prawie regułą – stwierdziła mama. – Musimy doceniać to, że przyszliśmy na świat zdrowi i bez żadnych wrodzonych chorób genetycznych.
Nie rozumiały mnie
Za nic nie chciałbym, żeby moje dzieci musiały doświadczyć tego, jak umieram. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zastanawiałyby się, czy po prostu jestem ekscentryczny, czy może zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością. Byłoby dla mnie nie do zniesienia, gdyby musiały przechodzić przez ból związany z tym, że ich nie poznaję albo w przypływie gniewu zacznę w nie czymś rzucać.
Być może kierował mną egoizm albo zwyczajnie nie chciało mi się brać na siebie takiej odpowiedzialności – tak właśnie postanowiłem. Od początku moich relacji z kobietami zawsze stawiałem sprawę jasno – nie planuję zostać tatą. Jeśli któraś myślała o wspólnym życiu ze mną, musiała się z tym faktem pogodzić.
Większość moich potencjalnych partnerek rezygnowała, bo marzenia o założeniu rodziny były dla nich zbyt ważne. Część z nich mieszkała ze mną do momentu, aż zapragnęły zostać mamami. Próbowały wpłynąć na moje zdanie.
– Maluchy są takie słodkie – przekonywały.
– Tylko jak nie trzeba ich pilnować – rzucałem.
– Pokochasz je od pierwszej chwili narodzin.
– Daruj sobie takie gadanie.
Myślały, że to zmienią
I tak w kółko. W końcu Marta postawiła mi warunek.
– Za dwa lata albo będziemy mieli dziecko, albo się rozstaniemy – postawiła sprawę jasno.
– Od początku mówiłem ci, że nie planuję zostać tatą. Możesz odejść już teraz.
– Liczyłam, że z czasem się rozmyślisz.
– Niby czemu? – zapytałem zaskoczony.
– Bo zawsze powtarzałeś, że mnie kochasz!
– I to prawda, kocham cię – odparłem zgodnie z tym co czuję. – Ale to nie zmienia faktu, że nie chcę mieć dzieci.
Zastanawiam się, czy należało być z nią szczerym. Brakowało mi wtedy odwagi. Krępowałem się i bałem, że jak jej powiem, to mnie porzuci. Teraz wiem, że to było głupie. Skoro i tak się rozstaliśmy, mogłem być wobec niej uczciwy. Chociaż pewnie nie zrozumiałaby mojego podejścia – pewnie przekonywałaby, że choroby to nie wyrok i zawsze można szukać sposobów leczenia.
Byliśmy naprawdę szczęśliwi razem, świetnie nam się układało i cieszyliśmy się każdą wspólną chwilą. Czy to nie powinno być najważniejsze?
To była ta jedyna
Gdy ustabilizowałem już swoją karierę jako mechanika i zaliczyłem kilka nieudanych romansów, los postawił na mojej drodze Agę. Kiedy ją zobaczyłem, poczułem, jakby piorun we mnie strzelił. Co ciekawe, ona przyznała mi później, że też tak to odczuła. Od razu przeskoczyła między nami jakaś chemia. Zagadałem do niej i sprawy potoczyły się tak szybko, że tego samego dnia wylądowaliśmy razem w sypialni.
Po gorącej nocy, leżąc razem, dzieliliśmy się marzeniami i planami na przyszłość. Byłem mile zaskoczony, gdy po tym jak powiedziałem, że nie zamierzam zostać ojcem, Aga stwierdziła:
– Super, bo ja również nie myślę o macierzyństwie.
Niedawno stałem się właścicielem trzypokojowego mieszkania w przyjemnej części miasta. Stopniowo wprowadzałem zmiany, urządzając wnętrze dokładnie tak, jak to sobie zaplanowałem. Pewnego dnia odwiedziła mnie Agnieszka i przyniosła niewielką roślinkę – fikusa w doniczce.
– Żeby wnętrze nabrało trochę życia – powiedziała.
– Wiesz, nie za bardzo znam się na roślinach. Boję się, że nie przeżyje – zerknąłem w jej stronę i zasugerowałem: – No chyba że ty się nim zajmiesz…
Po paru tygodniach znajomości wydarzyło się coś nieoczekiwanego – Agnieszka zamieszkała ze mną. Wspólnie wzięliśmy się za odnawianie mieszkania, żeby stworzyć sobie wyjątkowe miejsce. Było nam razem cudownie i marzyłem, by nigdy się to nie kończyło.
Byłem szczęśliwy
Miałem wtedy poczucie, że los dał mi wszystko czego pragnąłem. Udało mi się przekształcić to, co kochałem w źródło dochodu, żyłem bez zmartwień o pieniądze, a obok mnie była mądra i piękna kobieta.
Wszystko wydawało się idealne. Po minie Agnieszki można było poznać, że też jest szczęśliwa. Tak było do dnia, gdy wpadła do pokoju trzymając coś podobnego do termometru i oznajmiła:
– Będziesz tatą!
Zamarłem w bezruchu. To niemożliwe!
– Możesz powtórzyć? – Wydukałem.
Uśmiechnięta wyciągnęła w moją stronę test z wyraźnie widocznymi dwoma paskami. W jednej chwili mój świat rozsypał się na kawałki. Wszystkie wartości, które były dla mnie istotne – wiara w przyszłość, wzajemne zaufanie, poczucie szczęścia – legły w gruzach. Rozpłynęły się niczym grunt pode mną. Schowałem twarz w dłoniach.
– Kto będzie ojcem? – Wyszeptałem cicho.
– Słucham?! – Odpowiedziała wzburzona.
– Czy to ktoś z pracy? Przelotna znajomość czy poważniejsza sprawa? Powiedz prawdę.
– O czym ty mówisz… – wyjąkała.
– Z kim mnie zdradzasz?
– Nigdy cię nie oszukałam! Co ci przyszło do głowy?!
Okłamała mnie
Ale wiedziałem na sto procent, że nie mogę być ojcem. Dla mnie sprawa była jasna.
– Co ci strzeliło do głowy? – Spytałem, starając się opanować emocje. – Chodzi o jego pieniądze?
– No coś ty… – wyszeptała.
– Powiedz mi szczerze, czy w ogóle mnie kochałaś? – Przerwałem jej wpół słowa. – Przecież dobrze wiesz, że nie planuję mieć dzieci. Sama tak twierdziłaś.
– Wiem, ale to się po prostu stało…
– To niemożliwe, nie w tym przypadku.
– Filip, zdarza się, że tabletki zawodzą – oznajmiła zdecydowanym tonem.
– Jasne, na pewno tak było. Ewentualnie prezerwatywa się rozerwała.
Gdyby nie to, że byłem pewien jej kłamstwa, możliwe że poczułbym wyrzuty sumienia.
– Odkąd zacząłem pracować, regularnie oszczędzałem kasę. Zebrałem niemałą sumę. Wiesz, na jaki cel ją wykorzystałem?
Pokręciła przecząco głową.
– Na zabieg nazywany wazektomią. To taka operacja, w czasie której lekarz podwiązuje i przecina przewody nasienne. Krótko mówiąc, zostałem pozbawiony możliwości posiadania potomstwa.
Jej twarz zbladła
– Czemu nie wspomniałeś mi o tym wcześniej? – Wyszeptała.
– Bo wydawało mi się to mało ważne, szczególnie że oboje ustaliliśmy, że nie chcemy mieć dzieci. Poza tym weź pod uwagę, jak krótko jesteśmy razem – raptem kilka miesięcy. Ale masz rację, następnym razem będę ostrożniejszy w takich sprawach.
– O czym ty mówisz?
– Okłamałaś mnie i próbowałaś oszukać. Chciałaś, żebym wychowywał nie swoje dziecko. Gdybyś była ze mną szczera od samego początku, może nawet rozważyłbym adoptowanie twojego malucha. Trudno powiedzieć. Ale w tym momencie wszystko przepadło.
Przepraszała mnie ze łzami w oczach, prosiła o drugą szansę i możliwość naprawy tego, co zepsuła. Nie potrafiłem jednak wybaczyć. Zamiast przyjąć jej przeprosiny, zdecydowałem się wyznać, co powstrzymywało mnie przed ojcostwem. Nigdy wcześniej nie zwierzyłem się z tego żadnej kobiecie. Szkoda tylko, że jej to wszystko wyjaśniłem dopiero teraz.
Czasem zastanawiam się, czy szczerość od początku zmieniłaby coś w naszym związku. Trudno powiedzieć. W końcu ona sama nie była ze mną uczciwa. Ta miłość to już przeszłość. Życie nauczyło mnie, że czas naprawdę pomaga zapomnieć o bólu i wrócić do normalności.
Teraz, nauczony doświadczeniem, już podczas drugiego spotkania mówię kandydatkom wprost o zabiegu, który przeszedłem. A gdy widzimy się po raz trzeci, nie ukrywam też faktów o problemach zdrowotnych występujących w moim rodzie. Może kiedyś poznam kogoś, kto zaakceptuje te wszystkie sprawy?
Mariusz, 41 lat
Czytaj także:
„Córka uważa, że jestem głupia jak gęś, bo nie skończyłam studiów. Nie docenia, że harowałam, żeby ona była kimś”
„Odkładaliśmy pieniądze na dom, ale mój mąż bujał w obłokach. Któregoś dnia odkryłam, co zrobił za moimi plecami”
„Ufałem przyjaciołom, ale do czasu. Ktoś z nich nagle zaczął kłamać na mój temat, a ja nie wiedziałem dlaczego”