Nie sądziłam, że w moim życiu zdarzy się coś takiego, i tego, że mąż będzie za to odpowiedzialny. Nasze małżeństwo nie było idealne, mieliśmy lepszy i gorszy czas, ale mogliśmy na sobie polegać zawsze. A tu taka niespodzianka!
Był spokojnym człowiekiem
Mój mąż zawsze wolał spędzać czas w domu. Nie miał konkretnego hobby, nie spędzał czasu ze swoimi kumplami. Na początku naszego małżeństwa bardzo dużo pracował. Czuł dużą odpowiedzialność za mnie i nasze dwie córki, więc dorabiał, gdzie mógł, by nas utrzymać.
To właśnie wtedy pierwszy raz przeżyliśmy pierwszy kryzys. Wiedziałam, że Rafał jest zmęczony i robi wszystko, abyśmy czuli się bezpiecznie, ale ja byłam zmęczona wszystkimi obowiązkami domowymi, bo wszystko było na mojej głowie. Czułam się samotna. Urodziły się nam bliźniaczki, a ja ledwo wyrabiałam, by sprostać wszystkim ich potrzebom. Byłam jeszcze młoda, nie miałam doświadczenia. Kiedy minęły dwa lata, od kiedy zostaliśmy rodzicami, czułam, że bardzo się od siebie oddaliliśmy.
Miałam obawę, że cała ta sytuacja doprowadzi do rozwodu. Jednak zdarzył się cud i dzięki pomocy naszych najbliższych, udało nam się wyjść z tego kryzysu obronną ręką. Zaczęliśmy ze sobą więcej rozmawiać, spędzaliśmy ze sobą więcej czasu. Aby nieco mnie odciążyć, Rafał zrezygnował z popołudniowej pracy. Stał się bardziej opiekuńczy w stosunku do dziewczynek i bardziej czuły wobec mnie.
To miały być małe trudności
Nie powiem, że od tamtego czasu nasze małżeństwo było idealne, zdarzały się problemy i małe kryzysy, ale żaden z nich nie zagroził już naszemu związkowi. Nasze córki dorastały, bardzo dobrze się uczyły, a co najważniejsze – były zdrowe. Nie mieliśmy z nimi żadnych problemów. Gdy były już nastolatkami, Rafał stracił pracę. Ale nie była to dla nas tragedia, wiedziałam, że i z tym sobie poradzimy.
Rafał miał fach w ręku, bo był elektrykiem i bardzo dobrym pracownikiem. Obydwoje wierzyliśmy, że szybko znajdzie nową pracę. Jednak mijały tygodnie, a później miesiące, a on nigdzie nie mógł znaleźć pracy. Zdarzały mu się jakieś pojedyncze zlecenia, ale na dłuższą metę rodzina z dziećmi nie może funkcjonować w takiej niepewności.
Po kilku miesiącach namówiłam mojego męża, aby zarejestrował się jako bezrobotny w urzędzie. Nic to jedna nie zmieniło. Rafał stracił nadzieję, przez chwilę nawet zastanawiał się nad wyjazdem do Niemiec. Nie było z tego żadnych konkretów. Widziałam, jak powoli wpada w stan otępienia i traci ochotę do czegokolwiek. Po roku był wrakiem emocjonalnym. Czasami nachodziły mnie myśli, że coś sobie zrobi albo wyjdzie z domu i już nigdy nie wróci.
Wspierałam go, podsuwałam mu różne propozycje, ale po pewnym czasie już nie wiedziałam, jak mam z nim rozmawiać.
– Ty nic nie rozumiesz – syczał do mnie i zamykał się w sypialni.
Chłopak szukał jakiegoś faceta
To prawda, nie pojmowałam tego. Aż do pewnego dnia, kiedy do naszego domu zapukał wysoki i szczupły szesnastolatek. Bez zbędnych ceregieli zapytał, czy pod tym adresem mieszka jego ojciec. Oczywiście powiedziałam, że to musi być pomyłka. Jednak pół godziny później coś mnie podkusiło i spojrzałam przez wizjer. Chłopak nadal tam był i czekał.
Wtedy otworzyłam drzwi i zapytałam go, kogo szuka. Wtedy powiedział coś, co całkowicie zmieniło moje życie i wywróciło je do góry nogami. Bo ten chłopak czekał na Rafała, mojego męża. Mocno oszołomiona zaprosiłam go do domu. Chłopak usiadł w salonie i wyjął z plecaka dokumenty, z których jasno wynikało, że jego ojcem jest właśnie Rafał. „Przecież to niemożliwe”, mówiłam sama do siebie, patrząc na akt urodzenia i wydruki z banku mówiące jasno, że przez cały ten czas Rafał płacił regularnie na swojego syna.
Niczego więcej się nie dowiedziałam, bo do mieszkania wrócił mój mąż, odpowiedzialny za całą tą chorą sytuację. Popatrzył na nas i spokojnie powiedział.
– No to teraz wiesz już o wszystkim.
– Co to znaczy, że wiem? – zaczęłam krzyczeć – Kim jest kobieta, z którą masz dziecko?
Jak się szybko okazało, matka chłopaka pracowała razem z Rafałem, w czasie początków naszego małżeństwa. Wmawiał mi, że ciężko pracuje, ja ledwo dawałam radę z bliźniaczkami, a ona była samotna. Gdy zaszła w ciążę Rafał namawiał ją do rozwiązania tego problemu, ale gdy odmówiła, wymusił na niej milczenie i obiecał wysokie alimenty.
Muszę utrzymywać jego dziecko
Teraz gdy Rafał nie miał pracy, ta kobieta postanowiła zawalczyć o należne jej pieniądze i wysłała swojego syna, by wymógł na nim zapłatę. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że powinnam podpisać z Rafałem intercyzę. A teraz musiałam na siebie wziąć obowiązek płacenia alimentów na Maćka.
Robię to do dzisiaj, bo zdecydował się studiować informatykę. Nie jest tajemnicą, że edukacja kosztuje, zwłaszcza w Warszawie. Rafał do dzisiaj nie znalazł pracy, czasami dorobi sobie coś na boku, a ja muszę spłacać jego zobowiązania. Jest mi z tym coraz ciężej i nie mam już do tego siły.
Już wiele lat temu kazałam mu się wynieść z sypialni, nie rozmawiam z nim o dzieciach. W końcu nasze córki i Maciek są prawie w tym samym wieku… Pochłonęła mnie praca, bo ktoś musi utrzymać całą rodzinę i jej dodatkowego członka. Chociaż od dnia, w którym poznałam prawdę, minęło kilka dobrych lat, ciągle nie mogę pogodzić się z jego zdradą.
Beata, 46 lat
Czytaj także:
„Rodzice okłamywali mnie przez 25 lat, sądząc, że to dla mnie najlepsze. Przestałam być sobą, gdy poznałam prawdę”
„Syn uciekł z domu po tym, jak mąż podniósł na niego rękę. Ten jeden raz wystarczył, bym straciła go na wiele lat”
„Chciałam złapać trochę opalenizny przed wakacjami. Tymczasem na miejskiej plaży złapałam kochanka”