„Gdy były mąż poprosił mnie o pomoc, pofrunęłam jak na skrzydłach. Myślałam, że znów będziemy razem, ale on mnie wykorzystał”

kobieta wykorzystana przez męża fot. Adobe Stock, zigres
„– Rozumiem, synku, że byłeś zdenerwowany, ale masz przecież mnie, pomogłabym we wszystkim. A teraz co? Nie wiadomo, co ONA robiła w mieszkaniu, mówiłeś, że nie można jej ufać. Pchała się z pomocą nieproszona? A czego innego można się po niej spodziewać? Będę musiała powiedzieć Ninie, żeby sprawdziła, czy coś nie zginęło”.
/ 09.10.2022 09:15
kobieta wykorzystana przez męża fot. Adobe Stock, zigres

– Dlaczego mu pomagałaś? Niedostatecznie cię skrzywdził? Zostawił cię, oczernił przed rodziną i zrzucił na ciebie winę za rozpad małżeństwa. Zapomniałaś już, co o tobie wygadywał? – Małgosia parsknęła jak rozjuszona kocica.

Siostra zawsze mnie broniła, wtedy również, tylko nikt jej nie chciał słuchać. Woleli wersję Karola, była bardziej ekscytująca i kolorowa, wywoływała przyjemne poruszenie, jak wszystkie wieści o cudzych przewinieniach. W tym wypadku moich. Nie, nie ośmielił się przypisać mi zdrady, ale wszystko inne, owszem.

Moja nowa osobowość, ulepiona z jego opowieści, była zaiste fascynująca. Miałam skłonności do zła, można się było po mnie wszystkiego spodziewać. On, biedaczek, przekonał się o tym po ślubie, jakby wcześniej nie widział mnie na oczy. Nie tylko nie można mi było ufać, ale w dodatku nie dbałam o dom, a to w oczach jego matki i ciotki było prawdziwym przestępstwem.

Myślałam, że chociaż wspólni znajomi nie uwierzą w te bzdury, przecież wiedzieli, jaka jestem naprawdę. Niestety, oni chętnie uwierzyli w bajkę o złej żonie. To bolało równie mocno jak utrata męża. Nagle zostałam całkiem sama.

Nie zadawałam pytań, po prostu go wspierałam

Po rozwodzie musiałam mozolnie sklejać rzeczywistość. Bardzo pomogła mi Małgosia. Stała przy mnie murem, gotowa wydrapać oczy każdemu, kto krzywo na mnie spojrzy.

– Przestań myśleć o tym, co się stało, zapomnij o ludziach, którzy nie są ciebie warci. A przede wszystkim o tym całym Karolu – mówiła.

To było najtrudniejsze. Bo jak nakazać komuś, aby przestał kochać?

Karol był moją pierwszą i jedyną miłością. Problem polegał na tym, że nie był w stanie odwzajemnić tak wielkiego uczucia, a może to ja nie byłam tą jedyną? Ku irytacji Małgosi, miałam skłonności do szukania usprawiedliwień dla byłego męża.

– Obrzucił cię błotem, bo jest tchórzem. Nie umiał wziąć na siebie odpowiedzialności, więc się wybielił. Twoim kosztem – waliła prawdę między oczy. – Zapomnij o nim i żyj dalej. Nie on jeden na świecie.

Starałam się, naprawdę. Po trzech latach od rozwodu wydawało mi się, że osiągnęłam sukces i wtedy Karol zadzwonił. Nie zdobyłam się na to, by odrzucić albo przerwać połączenie. A to najwyraźniej go ośmieliło.

Idę do szpitala na operację, pomyślałem, że chciałabyś o tym wiedzieć – powiedział bez wstępu.

W jego głosie pobrzmiewało coś szczególnego.

Wypytywałam go o szczegóły. Słuchałam zmartwiała z przerażenia. U Karola wykryto guz, po operacji będzie wiadomo, czy jest złośliwy, ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że tak. Jeśli zmianę uda się usunąć w całości, będzie można uniknąć chemioterapii, ale o tym lekarze zdecydują później. Na razie to jedna wielka niewiadoma. Coś jak loteria, w której stawką jest zdrowie i życie Karola.

Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby zapytać, dlaczego odezwał się właśnie do mnie. Byłam jego żoną, spędziliśmy razem kilka lat i tylko to się liczyło. W jednej chwili wyleciały mi z głowy urazy, zapomniałam o miesiącach, które spędziłam na rozpamiętywaniu krzywdzących słów, jakie wypowiedział pod moim adresem. Karol zawsze był dla mnie ważny, a teraz szczególnie. Najwyraźniej zrozumiał, że ja również wiele dla niego znaczę, inaczej nie zawiadamiałby mnie o chorobie.

Co można powiedzieć człowiekowi, który czeka na wyrok? Mogłam tylko być przy nim i próbować natchnąć go nadzieją.

Dzwonił codziennie. Mówił, że rozmowa ze mną podtrzymuje go na duchu, że mniej się boi nieuniknionego. Miałam łzy w oczach, kiedy tego słuchałam, ze wszystkich sił starałam się zdjąć z jego ramion ciężar strachu. Karol znów był mi bliski, i to tak, jak chyba nigdy przedtem. Nie myślałam o tym, co będzie potem. Liczyła się chwila obecna, trzeba było przetrwać do operacji, a potem stawić czoła diagnozie. Nie chciałam zostawiać go z tym samego.

Skoro to skończone, czemu w sypialni wisi ich zdjęcie?

Nic nie powiedziałam Małgosi, nie zrozumiałaby. Zażądałaby, abym się zdystansowała i trzeźwo oceniła sytuację. Zapytałaby, gdzie podziała się Nina, kobieta, z którą Karol się związał, dlaczego to nie ona ociera śmiertelny pot z jego czoła. Zadałaby dziesiątki innych, rozsądnych pytań, bo nigdy nie była jego żoną na dobre i na złe. Ja nie mogłam odrzucić Karola w takim momencie. Byłam mu potrzebna.

Pierwszy raz zobaczyłam go na oddziale. Leżał w łóżku, ale na mój widok wstał i wyszliśmy na korytarz.

Dobrze wyglądasz – zaczęłam, starając się nie myśleć o bladości cery Karola i sińcach pod oczami.

– Dziękuję, że przyszłaś. I za cierpliwość do mnie. Pewnie zamęczałem cię nocnymi telefonami? – nachylił się do mnie tak jak kiedyś.

– Ależ skąd, i tak nie mogłam spać – skłamałam, bo czułam, jak wzruszenie podchodzi mi do gardła.

– Chciałem, żebyś przyszła, bo mam prośbę – zaczął, ale się wycofał. – Nie, sorki, nie powinienem, i tak dużo dla mnie zrobiłaś…

– Mów śmiało, po to tu jestem.

– Trochę tu pobędę, pewnie za kilka dni będę potrzebował świeżej bielizny, mogłabyś mi przynieść? Tu są klucze do mojego mieszkania.

Położył klucze na mojej dłoni, którą wciąż trzymałam otwartą.

– Zaraz, a Nina? – wreszcie jakaś rozsądna myśl. – Będzie, łagodnie mówiąc, zdziwiona, widząc, jak wchodzę do mieszkania. Nie mogę – oddałam klucze.

Niny tam nie ma – mruknął niewyraźnie Karol. – Jeśli tylko o nią ci chodzi, to nie ma problemu. Na pewno się nie spotkacie.

Oddalenie i tęsknota zmiękczają kontury, już zdążyłam zapomnieć, że mój ukochany jest mistrzem niedomówień, których nie traktuje jak kłamstwa, tylko jak środek do celu. Wzięłam klucze.

Owszem, byłam ciekawa, jak Karol mieszka, ale zwalczyłam pokusę. Poszłam tam dopiero wtedy, gdy zażądał nowej piżamy. Z bijącym sercem przestąpiłam próg, niepewna, co tam zastanę. Czy matka Karola nie ma przypadkiem kluczy? Właściwie dlaczego jej nie poprosił o opiekę? Odpowiedź tkwiła w szufladzie komody, gdzie szukałam piżamy.

Niezły arsenał gadżetów – pomyślałam, patrząc na różowe jak landrynka, puchate kajdanki.

Zrobiło mi się głupio. Karol lubił takie zabawy? Nic o tym nie wiedziałam. Zrozumiałam, dlaczego nie chciał wpuścić do mieszkania swojej wścibskiej matki. Zrobiłaby mu tu rewizję jak carska policja i, idę o zakład, że znalazłaby wiele drażliwych tematów do omówienia z synem. Z dwojga złego wolał byłą, ale dyskretną żonę.

Zdziwiło mnie zdjęcie Karola i Niny na ścianie w sypialni. Przecież sugerował, że to już skończone? Przynajmniej tak zrozumiałam. Poczułam się niepewnie, stojąc w sypialni innej kobiety, otrzeźwiałam jak po kuble zimnej wody i wyszłam.

Nigdy więcej nie pozwolę się wykorzystać

Po operacji Karol miał dużo weselszą minę. Profesor był zadowolony, i choć trzeba było jeszcze czekać na wyniki badań, optymizm lekarza udzielił się pacjentowi. Zauważyłam, że nie dzwoni już do mnie kilka razy dziennie. Postanowiłam go odwiedzić i oddać mu klucze. Umówił się ze mną na konkretną godzinę, która mi nie pasowała, ale postanowiłam nie dyskutować z chorym. Miałam dla niego wiele czułości, był jak chore dziecko, trochę rozkapryszony i zniecierpliwiony bezczynnością.

Idąc szpitalnym korytarzem, pierwszy raz zadałam sobie pytanie: co dalej z nami będzie? Między mną a Karolem odnowiła się intymna więź bliskich ludzi, on też musiał to czuć. Co z tym zrobimy?

Byłam tak zamyślona, że o mało nie weszłam na minę. W sali Karola było pełno ludzi. Przez uchylone drzwi widziałam jego matkę, siostrę i kuzyna. Przyszli z rodzinną wizytą, nie chciałam się im pokazywać.

– Kiedy Nina wraca z kontraktu? – usłyszałam donośny głos byłej teściowej. – Powinna być tu, przy tobie, tym bardziej że oddałeś klucze TEJ kobiecie. Jak mogłeś?

Karol coś cicho odpowiedział.

– Rozumiem, synku, że byłeś zdenerwowany, ale masz przecież mnie, pomogłabym we wszystkim. A teraz co? Nie wiadomo, co ONA robiła w mieszkaniu, mówiłeś, że nie można jej ufać. Pchała się z pomocą nieproszona? A czego innego można się po niej spodziewać? Trzeba było mnie zawiadomić. Będę musiała powiedzieć Ninie, żeby sprawdziła, czy coś nie zginęło.

Słowa teściowej zamieniły mnie w kamień. Gdy tylko znów poczułam bicie serca, ruszyłam z miejsca. Miałam dość, teraz i na zawsze. Weszłam do pokoju, nie spuszczając oczu z Karola. Uciekł wzrokiem jak ostatni tchórz. Położyłam klucze na nocnej szafce i wyszłam bez słowa. Nie pozwolę się już nigdy więcej wykorzystywać.

Czytaj także:
„Wpadłem w szał, gdy moja dziewczyna zaszła w ciążę. Obwiniałem ją, że wpakowała mnie w pieluchy i chce zniszczyć mi życie”
„Zostałam wdową w wieku 21 lat i już nigdy nie wyszłam za mąż. Mąż zostawił mnie z 3 dzieci i niedokończonym domem”
„Uzależniłam się od poprawiania urody, ale nie mam już kasy na operacje. Tonę w długach, a nadal się sobie nie podobam”

Redakcja poleca

REKLAMA