Nie pamiętam, ile razy przestrzegałam przyjaciółkę przed jej fatalnymi miłosnymi wyborami. Chciałam jak najlepiej, ona nie słuchała. Wplątywała się w kolejne romanse i wpadała jak mucha w sieć.
Tym razem pająk był wyjątkowo podstępny...
Najpierw był Grzesiek, imprezowicz i bawidamek. Podkochiwała się w nim jeszcze w liceum. Grzesiek kręcił się przy niej przez kilka chwil, a potem porzucił ją, jak każdą inną, a efekt tego był taki, że Gośka rzuciła się w ramiona pierwszego lepszego i złapała go na dziecko. Żeby niby odegrać się na Grześku. Nie podziałało. On sam miał to w nosie, natomiast złapany absztyfikant, Andrzej mu chyba było na imię, przez kilka lat bawił się w dom, a potem sam się ulotnił, bo też do miłych misiów nie należał. Gośka nie rozpaczała zbyt długo, tylko wzięła się za szukanie kolejnego chłopa.
– Po co ci to? Masz dziecko, jeszcze faceta sobie chcesz brać na głowę? – powtarzałam jej w kółko.
Ale do niej nic nie docierało. Jest taki rodzaj kobiet, które bez mężczyzny nie istnieją i dopóki nie uwieszą się na facecie, nie będą się czuły bezpiecznie. Gośka właśnie taka jest. A że, jak już wspomniałam, gust miała zawsze fatalny, w ciągu kilku następnych lat dorobiła się dwójki kolejnych dzieci i ani jednego męża. Ile razy musiałam jej pomagać, bo nie dawała już sobie rady z płaczącym przychówkiem, tylko ja wiem! Ale i tak ciągle biegała za mężczyznami…
– Dzieci potrzebują ojca! – mówiła, ale ja, która znałam ją od zawsze, wiedziałam, że nie chodzi tu o dzieci, tylko o nią samą.
W końcu poznała Tadka
Starszy był od niej, dojrzalszy. Więcej milczał, niż mówił, miał w sobie aurę tajemniczości, która bardzo ją pociągała. Mnie tam od razu się nie spodobał. Czułam, że coś z nim jest nie tak. Sposób, w jaki czasami na mnie patrzył… Brrr, miałam ciarki na plecach. Ale Gośka była zachwycona! Zakochała się jak wariatka, choć tyle razy się już sparzyła, że naprawdę powinna być mądrzejsza. Paplała o nim jak najęta „Tadek zrobił to…”. „Tadziu powiedział tamto…”. A to drzewa narąbał, a to płot naprawił, no cud miód i orzeszki.
Choć dla mnie to normalne, że jak facet mieszka z kimś w gospodarstwie, to powinien w tym gospodarstwie coś robić. To nic nadzwyczajnego. Ale jak ktoś jest przyzwyczajony, że głównym zajęciem mężczyzny w domu jest oglądanie telewizji, picie piwa i jedzenie przygotowanych przez kobietę obiadków, to może rzeczywiście traktować naprawę płotu jako nadzwyczajny wyczyn. Zapewne brzmię jak złośliwa stara panna, bo i rzeczywiście mimo słusznego wieku męża nie mam, ale za to mam ku temu swoje powody. Ja też się w życiu zawiodłam na facetach, tyle że w przeciwieństwie do niektórych umiem wyciągać wnioski i uczyć się na błędach. I dlatego wolę być sama. Do czego zmierzam…
Gośka była już z tym swoim Tadkiem ładnych kilka miesięcy, gdy znalazłam jego zdjęcie w internecie. Ale gdzie znalazłam! Tu muszę wspomnieć o swoim małym dziwactwie. Otóż jestem wielką fanką kryminałów. Pasjami czytam książki, w których dzielni detektywi tropią groźnych przestępców, kocham dokumenty o seryjnych mordercach, na Netfliksie obejrzałam już chyba wszystkie seriale o podobnej tematyce. Tak samo jest z artykułami o zbrodniach. Czytam, co się da. W związku z tym wyszukiwarka sama podsuwa mi strony, które mogą mnie zainteresować.
Właśnie w ten sposób trafiłam na policyjny portal, gdzie publikowane są dane poszukiwanych listem gończym przestępców wraz z ich fotografiami. Tytuł strony był chwytliwy, mówił o „najgroźniejszych i najbardziej brutalnych mordercach, którzy wymknęli się wymiarowi sprawiedliwości”. No, zdecydowanie coś dla mnie. Zwłaszcza że to wszystko prawdziwi, najprawdziwsi zbrodniarze, nie żadni aktorzy z serialu.
Lubiłam ten dreszczyk emocji
Zaczęłam więc przeglądać zdjęcia. Z czystej ciekawości. Co mnie zdziwiło… część z tych ludzi wyglądała całkiem normalnie, niepozornie wręcz. Jakbym ich spotkała w ciemnej uliczce, raczej bym nie uciekała. Może nawet pogawędziłabym z którymś o pogodzie albo z uśmiechem wskazałabym mu drogę, gdyby o nią zapytał. Ot, normalni ludzie, których w żadnym wypadku nie podejrzewa się o bycie potworem. A wśród nich… on! Nowy chłopak mojej przyjaciółki, Gośki. Tadek. A dokładniej Tadeusz M.
Poszukiwany za napaść seksualną i morderstwo ze szczególnym okrucieństwem, a także… za pedofilię! Od razu pomyślałam o dzieciakach Gośki. Najstarsza, Olga, była już nastolatką! Ile razy zostawały z nim same w domu, kiedy moja przyjaciółka szła do sklepu lub choćby gdy wpadała do mnie na ploty… Byłam roztrzęsiona, serce biło mi jak szalone. Jeszcze raz spojrzałam na fotografię. No jak nic, Tadek! Owszem, młodszy, nieco grubszy i bez wąsów i bródki, ale to z całą pewnością był on. Musiałam się poważnie zastanowić, co zrobić. Mogłam albo iść do Gośki i wszystko jej powiedzieć, albo od razu zadzwonić na policję. Wtedy przypomniałam sobie naszą rozmowę…
– Jesteś pewna, że ten Tadek jest w porządku? – spytałam ją od razu.
– Ale co? – spojrzała zdziwiona.
– No wiesz, poznaliście się przez portal randkowy, właściwie nic o nim nie wiesz… Nie sądzisz, że to trochę dziwne, że nie ma żadnej rodziny ani przyjaciół?
– Tadzio jest samotnym wilkiem – odparła z dumą. – Podróżuje po całym kraju, tu pracuje, tam pracuje. Takie życie nie sprzyja bliskim relacjom. Teraz chce to zmienić, zapuścić korzenie.
– Hm, to jednak trochę ryzykowne…
– Daj spokój. Jeśli nadal chcesz się ze mną przyjaźnić, przestań się go czepiać!
Tak mi powiedziała! Była wściekła. I nigdy potem nie dała sobie powiedzieć złego słowa o tym swoim Tadziu. Nie, rozmowa z nią nie miała najmniejszego sensu. To był ten typ człowieka, który nawet jak ma prawdę podaną na tacy, będzie zaprzeczał i wymyślał najdziwniejsze usprawiedliwienia.
Postanowiłam zadzwonić na policję
W tajemnicy przed wszystkimi. Przyjechali po niego pół godziny później, obserwowałam wszystko przez okno, bo mieszkam po drugiej stronie ulicy. Wpadli do domu, a potem wywlekli na podwórko i wsadzili do radiowozu. Za nimi wybiegła zapłakana Gośka. Waliła w szybę, kiedy odjeżdżali. Potem przyszła do mnie.
– Zabrali Tadzika! – jęknęła. – Mówią, że… że… Och, jakie to straszne!
– Co mówią? – przytuliłam ją mocno.
– Że kogoś zabił! Że jakieś dzieci molestował. To jakieś nieporozumienie. To na pewno nieprawda! – powtarzała raz po raz, wtulając się we mnie jak dziecko.
– Wiesz, Gośka, to poważne zarzuty. Może i lepiej, że go zabrali, zanim coś złego się stało…
– Co ty mówisz? – spojrzała na mnie oburzona. – Chyba nie wierzysz, że mój miś to zrobił!
– Nie wiem, policja to wyjaśni.
Oczywiście, że to był on! Postawili go w stan oskarżenia, proces jest cały czas w toku. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa, ale patrząc na tempo działania wymiaru sprawiedliwości, na pewno kilka lat. Tadek siedzi w areszcie, wszystkie dowody wskazują na to, że jest winny. Dopuścił się strasznych zbrodni. Można by powiedzieć, że wszystko skończyło się dobrze. Zły człowiek został złapany, najpewniej zostanie ukarany, moja przyjaciółka i jej dzieci uniknęli niebezpieczeństwa… ale nie. Bo Gośka, jak już raz się faceta uczepi, to nie odpuści.
Wierzcie lub nie, ale ona jeździ do niego do tego więzienia w odwiedziny. Przynosi mu domowe jedzonko, płacze i zapewnia go o swojej miłości. On twierdzi, że jest niewinny, a ona, jak głupia, mu wierzy. Mimo wszystkich dowodów! Tak, wiem to wariactwo. Ale historia zna takie przykłady. Ja w każdym razie zrobiłam to, co należy. Czy mogę więcej? Cóż, chyba tylko sprytnie podsunąć Gośce nowego chłopa, żeby zapomniała o poprzednim.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”