„Facet rzucił moją siostrę, bo miał dość jej lenistwa. Wyświadczył jej tym prawdziwą przysługę”

kobieta pociesza siostrę fot. iStock by Getty Images, Ghislain & Marie David de Lossy
„Widziałam, że denerwuje go jej bezczynność i niezaradność. Sam zresztą skarżył się często, że wszystko jest na jego głowie. Nawet nie chodziło specjalnie o pieniądze, mogli sobie pozwolić na to, żeby Beata zajmowała się domem i dzieckiem i żeby tylko on pracował. Ale z tego, co wiem, to ona nawet tym domem i dzieckiem się nie zajmowała”.
/ 07.08.2023 09:45
kobieta pociesza siostrę fot. iStock by Getty Images, Ghislain & Marie David de Lossy

Beata siedziała naprzeciw mnie i zalewała się łzami. Współczułam jej bardzo, ale szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam, jak mam jej pomóc.

– To świnia – wyła. – Tak po prostu mnie zostawił. Zwyczajnie, z dnia na dzień. I co ja mam teraz zrobić? Przecież ja nawet nie mam pracy! Za co mam żyć? A dziecko?

– No to akurat można uregulować sądownie – powiedziałam spokojnie, podając jej chusteczkę. – Alimenty na dziecko na pewno dostaniesz.

– Myślisz? – spojrzała na mnie z nadzieją, ale po chwili znowu się rozkleiła. – Ale jak on mógł mnie tak zostawić! Przecież ja go kocham!

Nigdy nie przepadałam za jej facetem, a teraz, kiedy ją rzucił, wręcz go nienawidziłam. Ale szczerze mówiąc, nie dziwiłam się, że odszedł. Zawsze się tego obawiałam. Po pierwsze, nie pasowali do siebie i pewnie z tego powodu on nie zdecydował się zalegalizować tego związku. A po drugie, niestety, moja siostra sama sobie na to zapracowała.

W sumie nie dziwię się, że ją rzucił

O takich jak ona mówi się „kobieta bluszcz”. Sama nic nie robi, owinie się tylko wokół faceta i tak tkwi. Niektórym to odpowiada, ale Jarek, mój niedoszły szwagier, do tego typu mężczyzn nie należał. Widziałam, że denerwuje go jej bezczynność i niezaradność. Sam zresztą skarżył się często, że wszystko jest na jego głowie.

Nawet nie chodziło specjalnie o pieniądze – Jarek ma firmę informatyczną i nieźle zarabia, mogli sobie pozwolić na to, żeby Beata zajmowała się domem i dzieckiem i żeby tylko on pracował. Ale z tego, co wiem, to ona nawet tym domem i dzieckiem się nie zajmowała.

A najbardziej wkurzała go jej powolność i rozlazłość. Wiem, o czym mówił, bo mnie też szlag trafiał, gdy patrzyłam na swoją siostrę. Zanim ona się pozbierała, zanim coś zrobiła… Jest tak flegmatyczna, że czasami wolę sama coś zrobić, niż poczekać, aż ona się ruszy. Mnie to denerwowało podczas naszych sporadycznych spotkań, więc wyobrażam sobie, jak musiało wkurzać Jarka, który przebywał z nią na co dzień.

Poza tym moja siostra ma chyba tylko dwie pasje – narzekanie i wyszukiwanie sobie chorób. Podejrzewam, że z nudów, bo całymi dniami przecież nic nie robi. Jarek kupił dom z ogródkiem – bo myślał, że ona zajmie się sadzeniem i pieleniem, ale ją to męczyło. Zachęcał, żeby zapisała się na jakiś kurs – jakikolwiek. Nęcił wycieczkami zagranicznymi, licząc, że w ten sposób zmotywuje ją do nauki języków. Ale ona wszystko odrzucała. Nawet prawa jazdy nie chciało jej się zrobić!

Próbowałam z nią kiedyś rozmawiać na ten temat. Wiedziałam, że to będzie trudne, ale jako siostra nie mogłam patrzeć, jak marnuje swoje życie.

– Ale o co ci chodzi? – zapytała zdziwiona, gdy powiedziałam, że powinna się wziąć za siebie i coś robić. – Przecież robię. Odbieram Natalkę z przedszkola, gotuję obiad… A poza tym, ja nie mam siły na nic innego. Wiesz, ja to chyba mam anemię.

Ręce mi opadły. Nijak nie mogłam trafić jej do rozumu – ani rozmową, ani straszeniem, że wreszcie zmarnuje swoje życie, a wtedy będzie za późno. No i teraz siedziała na mojej wersalce, zaryczana i usmarkana i nadal nie rozumiała, dlaczego Jarek ją zostawił.

Muszę przyznać, że Jarek zachował się przyzwoicie. Sprzedał dom i kupił mieszkanie dla mojej siostry. Zgodził się też na płacenie alimentów na Natalkę, ale było tego za mało, żeby się utrzymać. Trochę pomagałam Beacie, ale niewiele mogłam.

– Zarejestruj się w urzędzie pracy – doradziłam, kiedy po raz kolejny narzekała, że nie może nic znaleźć i nie ma za co żyć. – Może oni coś ci znajdą? A przynajmniej będziesz miała ubezpieczenie.

Nie mogłam jej wiecznie pomagać

Beata była strasznie przygnębiona. Rozumiałam ją, ale z drugiej strony nie chciałam wspierać jej bezradności. Jest dorosła, zdrowa – niech radzi sobie sama. Zresztą, jak miałabym jej pomóc. Pracy za nią nie znajdę, a utrzymywać jej nie jestem w stanie. Poza tym dobijała mnie swoją bezwolnością. Przyłapałam się nawet na tym, że unikam spotkań z nią. Bo za każdym razem, gdy się widywałyśmy, ja potem byłam oklapła. Udzielał mi się ten jej nastrój. Więc chociaż wiedziałam, że mnie potrzebuje, szukałam pretekstu, by się z nią nie zobaczyć. A że moja praca wymaga dyspozycyjności, często faktycznie nie miałam dla siostry czasu.

Jakoś tak się złożyło, że nie widziałyśmy się przez dwa miesiące. Przez ten czas trzy razy zadzwoniła i poprosiła mnie o wsparcie finansowe. Dwa razy jej pomogłam, raz odmówiłam.

– Przepraszam cię, ale nie mam kasy – powiedziałam. – Zostało mi 600 złotych do końca miesiąca, a muszę jeszcze zatankować. Nie mogę zostać bez samochodu, bo nie miałabym jak pracować. Przykro mi.

Te dwa miesiące pracowałam bardzo intensywnie. Czasami zastanawiałam się, co słychać u Beaty, ale wracałam do domu późno i nie chciałam o tej porze do niej dzwonić. A w ciągu dnia natłok obowiązków zwyczajnie mi to uniemożliwiał. Pomyślałam, że zaproponuję, że zawiozę ją i Natalkę do rodziców, którzy mieszkają ponad 200 kilometrów od nas.

– Hej, co tam słychać? – zadzwoniłam i z góry nastawiłam się na narzekanie.

A tu niespodzianka – głos mojej siostry brzmiał radośnie, a ona sama wydawała się pełna energii.

– Dobrze, że dzwonisz – zawołała. – Padam z nóg. Słuchaj, czy masz wolne jakoś niebawem?

– Tak, właśnie chciałam zaproponować, że zabiorę was do rodziców…

– To super! – zawołała, a ja zastanawiałam się, co się stało? Dawno nie słyszałam w jej głosie tyle optymizmu. Czyżby Jarek do niej wrócił? – To ja mam prośbę do ciebie. Posiedzimy razem, poplotkujemy, a później zostawię u ciebie Natalkę, dobrze?

– Czekaj, czekaj – przerwałam jej. – Ale dlaczego ty masz wracać na drugi dzień? Co się stało?

– No ten kurs mam… A, bo ty nic nie wiesz – roześmiała się.

Nagle jakby odzyskała energię

Okazało się, że moja siostra zarejestrowała się urzędzie pracy. Oczywiście, nic jej nie znaleźli, bo ani nie ma wykształcenia, ani doświadczenia. Ale jako bezrobotna ma prawo do uczestniczenia w kursach! Zapisała się na kurs księgowej i stenotypistki. I uczy się jakiejś archiwizacji dokumentów czy czegoś takiego.

– Strasznie tego dużo – przyznała. – Ale doszłam do wniosku, że teraz jest, a potem może nie być. Więc skoro mogłam wziąć kilka kursów, to czemu nie? Tyle że jedne zajęcia wypadają akurat w piątek i muszę na nich być. To co, zostaniesz z Natalką?

Nie wiem, co stało się z moją siostrą. Kiedyś, jeszcze w liceum, też była pełna radości i werwy. Ale jakoś tak w drugiej czy trzeciej klasie oklapła i wpadła w marazm. Nic jej się nie chciało. Nawet gdy poznała Jarka i zakochała się, to też jakoś to wszystko było bez emocji. Wieczny pesymizm, zbolała mina i niechęć do wszystkiego. A tu nagle, jakby uwierzyła w siebie. Okazało się, że wcale nie jest niezaradna. Wręcz przeciwnie, tryska energią. Teraz to ja czułam się przy niej jak zmęczona życiem staruszka.

Czy to efekt tego, że musiała sama stanąć na nogach? Nie wiem, ale grunt, że jej się udało. Dostała pracę sekretarki w firmie budowlanej. Skończyła też kurs księgowej i zapisała się na prawo jazdy. Trzymam z nią kciuki.

Czytaj także:
„Mąż okazał się >>tatusiem roku<< i zostawił mnie samą z dzieckiem na rękach. Wszyscy faceci wieją, gdy pojawia się problem?”
„Złamał mi serce, zostawił samą z dzieckiem i nie widzi w tym nic złego. Jego bezczelność jest porażająca”
„Mam 45 lat i zamiast pracować, całymi dniami siedzę w domu. Wszystko przez to, że w młodości dokonałam złych wyborów”

Redakcja poleca

REKLAMA