„Facet jej nie chciał, więc obmyśliła zemstę na jego synu. Nienawiść chowała w sobie przez lata”

zła kobieta zemsta fot. Getty Images, Corinna Kern
„Zaczęła sączyć jad, sugerując Jackowi, że Ola jest interesowną dziewczyną i w małżeństwie z zamożnym cudzoziemcem polskiego pochodzenia upatruje swojej szansy”.
/ 30.08.2023 13:15
zła kobieta zemsta fot. Getty Images, Corinna Kern

Musiałam się wygadać Tereni, tak mnie zirytowała moja pacjentka. No bo rozumiem, że serce ją bolało po rozstaniu z Szymonem, ale żeby hodować w sobie nienawiść  i planować zemstę przez dwadzieścia lat?!

A jako że z byłym narzeczonym nie miała kontaktu, bo mieszkał za granicą, postanowiła się odegrać na… jego synu, który wrócił do Polski. Wkupiła się w jego łaski, udawała dobrą ciocię, ale zamiary miała  złe…

Wyprowadziła mnie z równowagi

Wróciłam z obchodu głodna i zła jak nieszczęście, bo kolana zaczęły dawać mi się we znaki, jak zwykle przed zmianą pogody. Potrzebowałam gorącej kawy, kanapki oraz dobrego słowa. Po to ostatnie skierowałam się do mojej przyjaciółki Tereni.

– Kłopoty osobiste czy niesforny pacjent? – spytała domyślnie Terenia, jak tylko mnie zobaczyła. – Siadaj, dam ci dobrej herbaty prosto z Peru, dostałam od wdzięcznego pacjenta. No, opowiadaj, co ci leży na wątrobie.

– Dziwnie pachnie ta herbata, ale nawet przyjemnie – ostrożnie powąchałam napar i wzięłam łyk.

– Pacjent bardzo ją zachwalał – powiedziała. – Podobno jest niezastąpiona na wysokościach, niweluje głód i zmęczenie oraz skutki braku tlenu. Miejscowi obyć się bez niej nie mogą.

– Zobaczymy, czy jest równie skuteczna na ból kolan, trochę mi dziś dokuczają – pociągnęłam kolejny łyk. – Pamiętasz, Tereniu, jak opowiadałaś mi o plotkarze, która chciała zniszczyć życie młodej sąsiadki? Trafiłam na podobną kobietę, jeszcze bardziej zawziętą. Ta z kolei chce zemścić się na ukochanym, który ją rzucił.

– Ludzka rzecz – Terenia z wyraźną przyjemnością upiła z kubka herbaty.

Poszłam w jej ślady. Napar rozgrzewał i dodawał sił, czułam, jak nagromadzona złość zaczyna ze mnie parować.

– Mało kto jest tak wspaniałomyślny, żeby wybaczyć zdradę – przyznałam rację Tereni. – Jednak ochota do zemsty na ogół mija z latami. A osoba, o której mówię, hodowała urazę przez dwadzieścia parę lat.

– Uuu, rekordzistka – rozweseliła się Terenia.

– Przez ten czas wymyśliła kilka wariantów zemsty, i to w najdrobniejszych szczegółach. Kiedy przyszedł właściwy czas, była gotowa.

– Wobec tego to psychopatka – łatwo zmieniła zdanie Terenia. – Skąd ją znasz? – zainteresowała się.

– Jest moją pacjentką, jakżeby inaczej. Robię jej zastrzyki. Prywatnie, oczywiście.

Znali się od zawsze

Rozwinęłam kanapkę z opakowania, przyjrzałam jej się w zamyśleniu i doszłam do wniosku, że już nie jestem głodna. Zamiast tego napiłam się herbaty. Pacjent Tereni miał rację, rzeczywiście usuwała zmęczenie i dodawała sił.

– Nie jest psychopatką, tylko życie jej dokopało. Ma na imię Monika – ciągnęłam. – Jakiś czas temu skończyła pięćdziesiątkę, ale w życiu byś tego o niej nie powiedziała, wygląda dużo młodziej. Ładna z niej babeczka, a jednak nikogo sobie nie znalazła, po rozstaniu z Szymonem została sama jak palec.

– Może naprawdę go kochała? Wielką miłość trudno zastąpić.

– Dużo mi o nim opowiada, ale tego nie mówiła.

– Pewnie z nieśmiałości – rozrzewniła się nagle Terenia. – Opowiadaj dalej – zażądała.

– Monika i Szymon znali się od dziecka, ona mieszkała na pierwszym piętrze, on z rodzicami na drugim. Nie zwracali na siebie uwagi, miłość wybuchła dopiero na balu maturalnym, na który Szymon z łaski zgodził się towarzyszyć Monice, która akurat nie miała chłopaka. Chemia zadziałała, wrócili do domu już jako para.

Zaczęłam streszczać jej całą historię życia pacjentki.

– Chodzili ze sobą, jak się wtedy mówiło, prawie trzy lata, mieli się pobrać, kiedy Szymon skończy studia. Na palcu Moniki błyszczał okazały pierścionek, a ona chodziła dumna jak paw, świecąc w oczy złotem mniej szczęśliwym koleżankom. A było co pokazywać… Widziałam ten zaręczynowy klejnot, Monika zachowała go. Mówię ci, okazała lokatówka.

– Ze ślubu nic nie wyszło? – spytała Terenia.

– Szymon wyjechał do Szwecji na saksy i już nie wrócił. Napisał do Moniki list, że przeprasza, ale zbyt pochopnie zdecydował się na wspólne z nią życie, jest na to zbyt młody, nie czuje się dojrzały, takie tam dyrdymały. Przepraszał, że ją zawiódł, ale jak napisał, lepiej wcześniej niż później. Życzył jej szczęścia, zapewniał, że znajdzie lepszego faceta niż on…

– …i prosił, żeby zostali przyjaciółmi – dodała z ironią znająca życie Terenia.

Uśmiechnęłam się.

– Na szczęście to mu do głowy nie przyszło, ale i tak wystarczająco rozsierdził Monikę. Powiedziała mi, że od razu przysięgła mu zemstę, ale ja jej nie wierzę. Ona naprawdę go kochała, musiała cierpieć, kiedy ją porzucił, ale nie przyznała się do słabości. Latami hodowała w sobie nienawiść do człowieka, który ją zawiódł, syciła się wizją jego upadku.

Zemstę planowała przez lata

– Chciała zrujnować mu życie, ale nie bardzo wiedziała, jak się do tego zabrać, szczególnie że Szymona nie było w kraju, wyemigrował i dość szybko się ożenił. Widocznie w tym wypadku czuł się wystarczająco dojrzały… Monika dostawała informacje od matki Szymona, która mieszkała piętro wyżej, nic jej nie umykało, udało jej się nawet wydębić adres chłopaka.

– Pojechała do niego?

– A jakże! Ale nie ujawniła się, obserwowała tylko jego dom, siedząc w pobliskiej kawiarni. Zanim wzbudziła zainteresowanie personelu, zdołała zobaczyć żonę Szymona – śliczną, długowłosą dziewczynę w widocznej ciąży. Wtedy się wycofała, wróciła do domu, pozornie wyrzucając niewiernego narzeczonego z pamięci. Nigdy więcej o nim nie mówiła, ale to nie znaczy, że zapomniała.

Zawiesiłam głos upijając łyka herbaty.

– Dwadzieścia kilka lat później do Polski przyjechał Jacek, syn Szymona, z zamiarem zrobienia sobie rocznej przerwy po studiach i rozejrzenia się w kraju przodków – ciągnęłam opowieść. – Zajął mieszkanie po babci, piętro wyżej niż Monika, a ona skorzystała z okazji i zadbała o to, by go poznać. I wyobraź sobie, nie mogąc zranić bezpośrednio Szymona, obrała za cel jego syna. Powiedziała mi wyraźnie, że zrobi wszystko, by cierpiał za winy ojca.

– Mówiłam, że psychopatka – powiedziała z niesmakiem Terenia. – Jak miała zamiar to zrobić?

– Zaskarbiła sobie jego zaufanie, ułatwiała mu, co mogła. Nauczył się na nią liczyć, jak na dobrą ciocię. Wkręciła się w jego życie, dał jej nawet zapasową parę kluczy, żeby podlewała kwiatki, kiedy wyjeżdżał. Odebrała je Monice dopiero Ola, dziewczyna, która zamieszkała z Jackiem. Monika się wściekła, ale nie pokazała tego po sobie, bo nie chciała stracić zaufania młodych. Zaczęła sączyć jad, sugerując Jackowi, że Ola jest interesowną dziewczyną i w małżeństwie z zamożnym cudzoziemcem polskiego pochodzenia upatruje swojej szansy.

– Uwierzył jej? – spytała Terenia.

– Nie od razu. Monika prowadziła kampanię dezinformacji z wyczuciem, niczego nie twierdziła wprost, podrzucała tylko sugestie, a Jacek miał sam wyciągnąć wnioski.

– Zrobił, jak chciała?

– Nie od razu i nie do końca. Naprawdę zależało mu na Oli, insynuacje dobrej cioci Moniki puszczał mimo uszu, a kiedy w końcu do niego dotarło, co ona mówi, zareagował inaczej, niż to sobie wyobrażała. Zamiast zrobić aferę, po prostu porozmawiał poważnie z Olą, a co najlepsze, uwierzył w jej zapewnienia. Jak dogadali się w sprawie Moniki, to zaczęli porównywać, co do kogo mówiła. Okazało się, że Oli też sączyła rewelacje o chłopaku, chciała ich skłócić i doprowadzić do zerwania.

Chciała zniszczyć życie chłopakowi

– Po co jej to było?

– Powiedziała mi, że pobiorą się po jej trupie. Spytałam, dlaczego chce, by zerwali, a ona na to, że z powodu Szymona. „Nic tak nie boli jak nieszczęście dziecka – powiedziała. – Niech i on poczuje, jak to jest, kiedy serce krwawi i brakuje tchu, ale trzeba się uśmiechać, bo ludzie tylko czekają, żeby zobaczyć twoje nieszczęście i cię obgadać”.

Domyśliłam się, że mówi o sobie. Nigdy nie wymazała z pamięci chwil, które przeżyła po zerwaniu z Szymonem. Chodziła z podniesionym czołem, udając, że porzucenie jej nie obeszło, ale w środku rozpadała się z bólu.

– Nie jest psychopatką, to tylko biedna kobieta… Bardzo mi jej szkoda – zadecydowała wielkodusznie Terenia.

Starałam się spojrzeć jej okiem na Monikę podczas kolejnej wizyty, ale moje dobre chęci zostały wystawione na poważną próbę. Pacjentka czekała na mnie niecierpliwie, chcąc opowiedzieć o ostatnich wydarzeniach.

– Ta Ola się na mnie uwzięła. Podburzyła Jacka i oboje poprosili, żebym przestała się zajmować ich sprawami, bo jak nie, to pożałuję. Co za bezczelność! – sapała z oburzenia Monika, patrząc, jak szykuję zastrzyk. – Uważam, że zostałam niesłusznie pomówiona, ale czego można spodziewać się po tej rodzinie? Jaki ojciec, taki syn.

– Chciała się pani na nich zemścić – przypomniałam jej, wbijając igłę.

– Tylko odzyskać godność, jako pokrzywdzona miałam do tego prawo – odparła bez mrugnięcia okiem.

I rozmawiaj tu z taką! Monika wiedziała swoje. Planując zemstę, straciła pół życia, w dodatku akcja się nie powiodła. Terenia miała rację, należało jej żałować.

Czytaj także:
„Chciałam się zemścić, bo mąż zdradził mnie z młodą lalą. Wyjazd z przyjaciółką był świetną okazją, by zrealizować plan”
„Byłyśmy przyjaciółkami w innym życiu. Dawałam jej każdą swoją wolną chwilę. Teraz przyszła się zemścić”
„Chciałem zemścić się na żonie, więc zaliczyłem przypadkową panienkę. Ten niewinny romans spędza mi teraz sen z powiek”

Redakcja poleca

REKLAMA