„Facet chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Sądził, że talerz krewetek i 2 steki to uczciwa cena za igraszki w pościeli”

Para w restauracji fot. iStock by Getty Images, BartekSzewczyk
„– Nie pochlebiaj sobie – warknął, chwytając kurtkę. Znajdę taką, która się zgodzi, i to jeszcze ładniejszą od ciebie. I nie będę musiał ładować w nią kasę przez parę dni tylko po to, żeby raczyła dać się pocałować. Myślałaś, że znalazłaś sponsora?”.
/ 18.10.2024 21:15
Para w restauracji fot. iStock by Getty Images, BartekSzewczyk

W naszej firmie coraz częściej zdarzały się postoje produkcyjne, aż w końcu szefowa oznajmiła, że szykują się redukcje etatów. Strach zagościł pomiędzy całą załogą, związki zawodowe podjęły negocjacje z zarządem, niektórzy zamawiali intencje mszalne, inni szukali nowego zajęcia. Ostatecznie dyrekcja ogłosiła, że na razie nie będzie zwalniać pracowników, ale część z nas zostanie wysłana na bezpłatne urlopy w systemie rotacyjnym, dopóki znów nie posypią się zamówienia od klientów. Koniec końców wylądowałam z miesiącem wolnego i kompletnie nie wiedziałam, co z tym czasem zrobić.

Musiałam poszukać sobie fuchy

– Poszukaj jakiegoś tymczasowego zatrudnienia na ten okres – sugerowali bliscy. – W górach trwa właśnie sezon turystyczny, może tam znajdziesz coś dla siebie.

Z pewnością to nie było jakieś wielkie wyzwanie. Od gór na południu po pasmo na zachodzie, w pensjonatach, knajpach i hotelach szukali ludzi do pracy. Mnie się poszczęściło i załapałam się na zastępstwo w kasie wyciągu narciarskiego. Byłam naprawdę zadowolona, bo czekał mnie miesiąc w zimowisku, robota nie była wymagająca, a jak odłożyłam kasę na pokoik w piwnicy ośrodka, to miałam zostać z sumką, która starczy nie tylko na opłacenie rachunków w domu.

Od samego początku pobytu w narciarskim kurorcie zdałam sobie sprawę, że nie uda mi się tutaj oszczędnie stołować. Ceny w lokalach gastronomicznych były mocno zawyżone, a mój pokój wyposażony był jedynie w czajnik, bez nawet najmniejszej kuchenki. Radziłam sobie zatem, przygotowując gorące zupki z saszetek i zagryzając je bułkami. W pracy brakowało mi czasu na porządną przekąskę, ponieważ do wjazdu na szczyt ustawiały się całe tabuny ludzi. Moje następne dni mijały na automatycznym kasowaniu biletów i odbieraniu opłat. W uszach dźwięczały mi tylko:

– Poproszę trzy bilety: jeden w normalnej cenie i dwa ze zniżką.

– Maluchy poniżej czterech lat wchodzą bez opłat, zgadza się?

– Obowiązują tu jakieś ulgi dla starszych osób?

A potem nagle...

Poproszę jeden zwykły bilet i jeden uśmiech – dobiegł mnie głos, przez który moja dłoń zastygła w drodze po bloczek biletowy. – To już trzeci raz, kiedy przez panią jadę kolejką na szczyt, a boję się wysokości. Chyba zasłużyłem na uśmiech, co?

Zamrugałam oczami, skupiając spojrzenie na facecie stojącym po drugiej stronie szyby. Nosił kolorową, wełnianą czapę i kurtkę zimową do sportów zimowych. Jego twarz pokrywał kilkudniowy zarost, a uśmiech, który posłał w moim kierunku, sprawiał, że sople zwisające z daszku mojego okienka momentalnie topniały i zamieniały się w wodę. Zaskoczona tą sytuacją, odwzajemniłam uśmiech i wręczyłam mu bilet. On z kolei położył na tacce należność wraz z kartką, na której widniał numer telefonu.

– Jeżeli zdecyduje się pani zadzwonić do mnie telefon jeszcze dziś, to jutro nie będę zmuszony ponownie marznąć na górze. Ale jeśli nie, to spotkamy się w tym samym miejscu. Chociaż szczerze mówiąc, nie przepadam za tymi kolejkami linowymi...

Odwracając głowę, zerknął za siebie po raz ostatni. Opuściłam oczy, starając się powstrzymać szeroki uśmiech cisnący mi się na usta... Brakowało mi odwagi, by zadzwonić do nieznajomego faceta, ale wysłałam mu SMS-a, gdy skończyłam pracę. Napisałam, że właśnie wybieram się na spacer. Odpisał błyskawicznie, po dosłownie paru sekundach. Spotkaliśmy się przy fontannie, która o tej porze roku nie była włączona.

Poprosiłam o najtańszą czekoladę

– Mam na imię Krystian – powiedział mój nowy znajomy. – Ale zimnica na dworze. Może masz ochotę na gorącą czekoladę?

Facet zrobił na mnie niezłe wrażenie, więc mimo że miałam w planach spacer po mieście, przystałam na jego propozycję wypicia razem kubka czekolady. Kiedy zmierzaliśmy do knajpki, zdradził mi, że wpadł do tego kurortu z siostrą i jakimiś jej kumplami, ale po pierwszych zajęciach z jazdy na nartach stwierdził, że to zdecydowanie nie dla niego.

– Nigdy wcześniej nie szusowałem na nartach, wolę cieplejsze rejony – wytłumaczył. – Kocham nurkowanie, surfing. Zazwyczaj zimą wybieraliśmy… wybierałem miejsca, gdzie jest przyjemnie i słonecznie. Ale tym razem…

Okazało się, że zaledwie parę miesięcy temu wziął rozwód, a siostra wyciągnęła go z kumplami w góry, aby nie kisił się w czterech ścianach. Gadał jak najęty, w pewnym momencie spytał nawet, czy mnie nie zanudza. Ale ja chętnie go słuchałam. Siedząc w kawiarni, zdecydowałam się na najtańszą czekoladę, z niezadowoleniem myśląc o tym, że za te paręnaście złotych mogłabym zamówić jakieś ciepłe danie. Nie chciałam jednak, aby chłopak płacił za mnie podczas naszego pierwszego spotkania.

Sytuacja, gdy rachunek za kobietę reguluje jej partner, to zupełnie inna historia, niż gdy próbuje to zrobić nieznajomy facet – wtedy zwykle czuję się niezręcznie. Odniosłam wrażenie, że Krystian był zadowolony z naszego spotkania, ponieważ zanim skończył pić swoją czekoladę, spytał, czy jutro również się spotkamy. Rozbawiona odparłam, że owszem i żeby to zrobić, wcale nie musi tracić czasu, stojąc w kolejce do kasy po bilet.

Całą noc spędziłam, rozmyślając o nim

Nigdy bym nie przypuszczała, że mając ponad trzydzieści lat na karku, zakocham się w kimś po kilku godzinach rozmowy. A jednak tak się stało! Ten mężczyzna kompletnie zawrócił mi w głowie. Nie posiadałam się z radości na myśl o naszym następnym spotkaniu. Krystian czekał na mnie, kiedy kończyłam pracę w kasie.

Na pewno jesteś głodna – powiedział, nawet nie pytając o zdanie. – Ja celowo nic nie jadłem od rana, żebyśmy mogli razem zjeść obiad. Co powiesz na steki? Znam knajpkę, gdzie robią rewelacyjne.

Muszę przyznać, że ta sugestia lekko mnie wystraszyła. Takie jedzenie zdecydowanie wykraczało poza mój budżet, a nie wyobrażałam sobie, żeby Krystian stawiał mi tak kosztowny posiłek. Obstawałam zatem przy moim zamiarze zjedzenia zapiekanek z budki i sporej porcji frytek.

– W porządku, to również świetny pomysł – odparł bez cienia zawodu w głosie.

Wskazał mi miejsce przy stoliku tuż obok budki, a następnie udał się złożyć zamówienie. Gdy wrócił z jedzeniem, o które go poprosiłam, chciałam się dorzucić do rachunku.

– Proszę, pozwól mi choć raz poczuć się jak prawdziwy facet – zrobił przesadnie błagalną minę. – Moja matka by mnie chyba udusiła gołymi rękami, jakby się dowiedziała, że dziewczyna, którą zabrałem na kolację, sama musi za nią płacić. A jutro idziemy na steki. I nawet nie próbuj się kłócić, ja stawiam!

Zanim jednak nadszedł kolejny dzień, sporo czasu spędziliśmy w swoim towarzystwie. Przeskakiwaliśmy z baru do baru, w jednym miejscu skosztowaliśmy grzanego wina, w kolejnym zamówiliśmy piwo z sokiem. Po kilku godzinach poczuliśmy głód, więc tym razem poddałam się i pozwoliłam postawić mi placek po zbójnicku oraz kolejny rozgrzewający trunek. Później odprowadził mnie pod moją kwaterę, ale krępowałam się go zaprosić do środka. Nie śmiałam mu wyjawić, że gnieżdżę się w ciasnej jak klatka dla chomika suterenie.

– No to… jutro idziemy na steki, zgadza się? – rzucił, przygarniając mnie do siebie.

Nie miałam okazji zareagować, a już nasze usta się spotkały. Zaskoczyło mnie to, jednak nie odepchnęłam go, bo naprawdę go polubiłam.

Następnego dnia rachunek za steki musiał sięgać przynajmniej trzystu złotych, o ile dobrze zapamiętałam ceny z menu. Próbowałam znaleźć najtańsze danie, ale Krystian uparł się na zamówienie butelki wina i koniecznie chciał, abyśmy spróbowali płonących naleśników.

– To był cudowny wieczór – stwierdził, kiedy żegnaliśmy się pod pensjonatem. – Żałuję tylko, że nie mogę przygotować dla ciebie czegoś sam. Wiesz, całkiem nieźle gotuję zupę pomidorową.

Gdy to powiedział, rozpiął zamek mojej kurtki i włożył rękę do środka, a następnie objął mnie w talii, przyciągając bliżej siebie. Jego twarz ponownie znajdowała się blisko mojej. Nerwowo popatrzyłam dookoła, w końcu byliśmy na ulicy. Ale nic nie powiedziałam. Tym razem całowaliśmy się znacznie dłużej, a pod kurtką wylądowały już obie dłonie Krystiana. Następnego wieczoru poczułam się niezręcznie, jeszcze zanim doszło do pożegnalnych buziaków. Mój nowy chłopak pragnął obdarowywać mnie pocałunkami przy każdej okazji. W barze, na chodniku...

– Daj spokój... – powiedziałam delikatnie w knajpie, próbując się wymigać.

O co chodzi? – spytał z zaciekawieniem. – Masz męża? – parsknął śmiechem, bo dobrze wiedział, że jestem singielką. – Obawiasz się, że ktoś cię zauważy z twoim chłopakiem?

– Nie, nie o to chodzi – zaprzeczyłam. – Po prostu czuję się odrobinę... skrępowana.

– To może lepiej będzie, jak przeniesiemy się w inne miejsce? – zaproponował, wpatrując się we mnie intensywnie. – Mam pokój w hotelu niedaleko stąd...

Chciałam się rozpłynąć w powietrzu

Nie o to chodzi, że go nie polubiłam, bo wręcz przeciwnie – bardzo mi się spodobał . Ale nie należę do dziewczyn, które określa się mianem „łatwych”. Nie ląduje w łóżku z gościem, którego znam zaledwie od paru dni. Potrzebuję co najmniej kilku tygodni bycia razem, porządnych rozmów, zbudowania jakiejś relacji...

– Coś się stało? – zdziwił się, gdy uniknęłam jego pocałunku. – Wyjaśnisz mi, o co chodzi?

No więc mu wyjaśniłam. Że to dla mnie zbyt szybkie tempo, że tak naprawdę mało o sobie wiemy, że jest cudowny i w ogóle, ale nie dam rady i nie mam ochoty iść z nim do hotelowego pokoju.

– Serio? – spoważniał w jednej chwili. Po czym odwrócił się i zawołał do kelnerki: – Poproszę rachunek!

Postanowiłam zapytać, co mu się stało. Sprawiał wrażenie wściekłego.

– Hej – pogłaskałam go po ręce, chcąc załagodzić sytuację. – Wcale nie twierdzę, że…

– Proszę rachunek! – powtórzył, nie zaszczycając mnie nawet przelotnym spojrzeniem.

Nie ma seksu? Płać za siebie sama

Kiedy kelnerka przyniosła rachunek, Krystian sięgnął po smartfon, otworzył aplikację z kalkulatorem i zaczął sumować pozycje. Następnie poinstruował kelnerkę, żeby jego kartą pokryła tylko koszt tego, co on zamówił.

Za swoją część pani ureguluje sama – praktycznie wysyczał, a ja zamarłam.

Krystian zabrał mnie do wyjątkowo drogiego lokalu, na co przystałam, bo wielokrotnie zaznaczał, że ma dość jedzenia zapiekanek z ulicznego stoiska i sprawię mu radość, jeśli zgodzę się skosztować jagnięciny albo krewetek. Zawsze uparcie nalegał, abym pozwalała mu regulować rachunek, twierdząc, że to on jest osobą zapraszającą. Moja część zamówienia opiewała na ponad stówę, którą uregulowałam z ciężkim sercem. Jednak jeszcze bardziej zabolało mnie to, jak Krystian się zachował.

– Co się dzieje? Obraziłeś się, bo odmówiłam spędzenia z tobą nocy w hotelu? – wydusiłam z siebie, ciągle będąc w szoku. – Nie miałam zamiaru cię urazić…

– Daj spokój, nie pochlebiaj sobie za bardzo – warknął, chwytając swoją kurtkę. – Załatwię sobie w ciągu pół godziny dziewczynę, która pójdzie ze mną bez gadania, i to jeszcze ładniejszą od ciebie. I nie będę musiał ładować w nią kasy przez parę dni tylko po to, żeby raczyła dać się pocałować. Coś ty sobie ubzdurała? Że wyrwałaś sobie sponsora? Żenada, moja droga, po prostu żenada!

Kiedy to usłyszałam, po prostu oniemiałam. Dopiero późnym wieczorem przyszły mi do głowy różne odpowiedzi, które mogłam mu rzucić... Zastanawiałam się, czy jedyne, na czym mu zależało to pójście ze mną do łóżka? A może po prostu nie byłam dla niego kimś wyjątkowym? Bo on dla mnie tak. I na pewno prędzej czy później zdecydowałabym się z nim przespać, bo już wyobrażałam sobie nas jako związek, i to nie tylko na czas dodatkowej roboty.

Ale ze mnie idiotka – wymamrotałam w końcu sama do siebie.

Do końca wyjazdu obawiałam się, że na niego trafię, zapewne przytulającego się do jakiejś nowej panienki. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że tak spędzał swój urlop. Aż do momentu, gdy skończyłam swoją tymczasową pracę, jedynym moim pożywieniem były chińskie zupki instant. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że jeszcze dwóch facetów próbowało mnie poderwać. Pierwszy proponował mi grzane wino, a drugi chciał mnie poczęstować goframi, ale odmówiłam. Bałam się, że potem będą oczekiwać pocałunków albo macania, żeby ich inwestycja się zwróciła.

Jak już wrócę do swojej pracy, to umówię się na jakiś smaczny posiłek z gościem, z którym planuje mnie poznać moja siostra. Ale tym razem na bank płacę sama za siebie! Dam mu się zaprosić i zapłacić, ale dopiero jak go trochę lepiej poznam i poczuję, że mogę mu zaufać. Myślę, że to będzie najrozsądniejsze wyjście w tej sytuacji.

Iwona, 32 lata

Czytaj także:
„Żona przepuszcza kasę na głupoty. Boję się odezwać, więc patrzę na konto, które kurczy się jak wełniany sweterek w praniu”
„Rozmowy przy książkach szybko przerodziły się w coś więcej. Przekroczyłam granicę”
„Gdy mąż rzucił mnie dla kochanki w ciąży, pragnęłam zemsty jak kania deszczu. Odebrałam mu to, co miał najcenniejsze”

Redakcja poleca

REKLAMA