Gdy ją zobaczyłem, od razu wiedziałem, że muszę ją zdobyć. Nie przejmowałem się, że jest w wieku moich dzieci. Po prostu chciałem, by została moją kobietą.
Dla niej wszystko
Właśnie wróciliśmy z Milenką z plaży. Ona poszła pod prysznic, a ja rozłożyłem się na hotelowej kanapie i włączyłem telewizor. Ważny mecz trzeba obejrzeć nawet na wakacjach. W końcu taki kibic jak ja nie może odpuścić.
Milena trochę kręciła głową, że wolałaby teraz wybrać się na spacer, ale udobruchałem ją drogą torebką, perfumami i propozycją jutrzejszej wizyty w luksusowym spa. Już zaplanowała jakieś zabiegi czekoladą, kamieniami i czymś tam jeszcze. Ja tam się zupełnie na tym nie znam. No ale, czego się nie robi dla kobiety, prawda? Zwłaszcza dla takiej kobiety jak ona.
– Misiu, jesteś super – świergotała, gdy wyjmowałem kartę, żeby zapłacić za tę jej absurdalnie malutką torebkę. – Jeszcze będę do niej potrzebowała buty. Widziałam, że w kolekcji tego projektanta są boskie sandałki na szpilce pasujące do tej kopertówki. W takiej stylizacji na pewno zrobię furorę na Insta – dodała z uśmiechem na swoich słodkich utarczkach.
Chociaż niewiele rozumiałem z tych jej opowieści o ubraniach, butikach, kosmetykach czy zabiegach, wysłuchiwałem jej paplaniny z udawanym zainteresowaniem. W końcu to była moja kobieta i chciałem się nią pochwalić. A miałem czym. Milena to naprawdę gorąca laska. I co z tego, że dobre trzydzieści lat młodsza ode mnie? No przecież nie będę się prowadzał z jakąś podstarzałą pięćdziesiątką i wysłuchiwał jej utyskiwań.
Milenę poznałem na branżowym evencie
W tym roku skończyłem pięćdziesiąt dziewięć lat. Milena ma dwadzieścia siedem. Ale to nie młodość mnie w niej urzekła, ale inne walory. Ta dziewczyna to prawdziwa bomba. Doskonale pamiętam, jak poznałem ją w zeszłym roku. Moja firma akurat była jednym ze sponsorów na dużym branżowym evencie z udziałem gwiazd. Wieczór miał uświetnić nawet występ piosenkarki z pierwszych stron gazet.
Milena była jedną z hostess rozdających drinki. Od razu zwróciłem na nią uwagę, bo wyróżniała się na tle innych dziewczyn. Zdaje się, że to były jakieś przypadkowo dobrane studentki. Owszem, całkiem ładne i zgrabne, ale ich uroda nawet nie umywała się do tej smukłej blondynki z apetycznie zaokrąglonym biustem, który kusił z w głębokiego dekoltu firmowej koszulki.
– Co to za laska? – stuknąłem w ramię wspólnika, który akurat patrzył w stronę sceny i chyba nie zwracał uwagi na hostessy.
– Która? – odpowiedział niezbyt uważnie.
– No ta blondynka w typie Pameli Anderson z naszych młodych lat – niezbyt dyskretnie wskazałem w stronę dziewczyny.
– Nie mam bladego pojęcia.
Zdaje się, że Przemek rzeczywiście był bardziej zainteresowany nudnym występem jakieś gościa z konkurencyjnej firmy niż urokiem dziewczyn. Oj, starzeje się ten mój kumpel, starzeje. Dawniej na pewno nie odpuściłby takiej okazji. Ale skoro jego nie interesowała płeć piękna, to nawet lepiej. Będę miał mniejszą konkurencję.
Już po chwili podszedłem do dziewczyny, która z uśmiechem wręczyła mi drinka. Od razu zauważyłem, że otaksowała mnie wzrokiem. No tak, pewnie ocenia zawartość mojego portfela i na tej podstawie podejmie decyzję, czy w ogóle opłaca się jej nawiązywać znajomość. Doskonale wiedziałem, jaka różnica wieku nas dzieli. Zdawałem sobie też sprawę, że dziewczę umówi się ze mną tylko wtedy, gdy uzna, że mam wystarczająco dobrą pozycję i wystarczająco dużo kasy, żeby zapewnić jej luksusy.
Miałem pieniądze i pozycję
Ale wcale mi to nie przeszkadzało. Byłem znudzonym małżonkiem, który dorobił się bardzo wysokiej pozycji w dużej spółce. Miałem pieniądze i kontakty w branży. Jednak z żoną już dawno się jedynie mijaliśmy. Kaśka wolała przyjaciółki, zakupy, wizyty u kosmetyczki i wyjazdy do swojej matki. A nie randki z mężem.
A mnie znudziła się już rola przykładnego męża i ojca. Zresztą, Bartek i Malwina już studiowali, mieli partnerów i swoje własne sprawy. Bardziej chodziło im o dostęp do rodzinnych pieniędzy, niż o wspólne niedzielne obiadki czy kolacyjki z rodzicami. Czułem, że to ostatnia szansa, żeby nieco zaszaleć. Chciałem udowodnić sobie, że jestem jeszcze w stanie zainteresować sobą taką laskę. No i udowodniłem.
Wręczyłem Milenie swoją firmową wizytówkę, na której obok imienia i nazwiska oraz numeru telefonu, widniało moje stanowisko: „prezes zarządu S.”. Bezbłędnie wychwyciłem błysk w jej oczach, gdy z udawaną skromnością zerknęła na elegancki kartonik i skojarzyła, kim jestem. Moja firma była jedną z największych w branży. A skoro dorabiała jako hostessa, na pewno doskonale ją znała. Zresztą, kto jej nie znał? W końcu mieliśmy pozycję jednego z liderów na polskim rynku.
I tak moja prywatna Pamela Anderson zadzwoniła już kolejnego dnia z jakąś totalną głupotą dotyczącą tego eventu. Szybko podjąłem grę i się z nią umówiłem. Na spotkanie przyszła w obcisłej czarnej sukience i niebotycznych szpilkach. A że ja sam jestem raczej przeciętnego wzrostu, wyglądaliśmy razem nieco osobliwie.
Robiła piorunujące wrażenie na facetach
Ale zupełnie się tym nie przejąłem. Już podczas tego pierwszego wyjścia do restauracji widziałem, że wszyscy faceci ślinią się na widok mojej towarzyszki. Jasne, zdawałem sobie sprawę, że pewnie zastanawiają się, co taki starszawy gość jak ja robi, z taką gorącą laską. Nie mogłem im jednak tego zabronić. Ba, byłem dumny, że to właśnie mnie wybrała, a oni mogli jedynie popatrzeć sobie z daleka.
A Milena naprawdę robiła piorunujące wrażenie. Długie nogi, gęste blond włosy, nienaganny makijaż, buźka nastolatki. No i te piersi, których współczesne modelki z niemal płaskim biustem mogły jej tylko pozazdrościć. Okazało się, że dziewczyna jeszcze studiuje i wynajmuje skromną kawalerkę na spółkę z koleżanką.
– Wiesz, nie mogę się zdecydować, co chcę robić w życiu. Zaczęłam filologię angielską, ale czytanie tych wszystkich nudnych książek było ponad moje siły. Język znam perfekcyjnie, bo w dzieciństwie kilka lat mieszkałam z rodzicami w Wielkiej Brytanii i wróciliśmy do Polski, dopiero gdy miałam czternaście lat – opowiadała. – Później zapisałam się marketing, ale jeszcze nie pozaliczałam wszystkich egzaminów.
Widać było, że ta laska od nudnego wkuwania bardziej lubi inne rozrywki. Ale mnie to zupełnie nie przeszkadzało. Gdyby zależało mi na ambitnych karierowiczkach, umówiłbym się z którąś stażystką z naszej firmy. Ale one zwyczajnie mnie nudziły.
Wynająłem jej mieszkanie
Już po tej pierwszej randce wylądowaliśmy z Mileną w hotelu i całkowicie dla niej oszalałem. Wynająłem dla niej przytulne mieszkanie. Od tego czasu spotykaliśmy się przy każdej możliwej okazji. Gdzieś po miesiącu naszej znajomości, o moim romansie dowiedziała się żona. Ale o dziwo, Kaśka nie zrobiła mi dzikiej awantury i nie zażądała rozwodu.
– To twoja sprawa z kim się spotykasz. Ja na pewno nie zrezygnuję z poziomu życia, który sobie cenię – wyrecytowała po prostu pewnego dnia przy kolacji. – To co, układ? Jeśli chcesz, to spotykasz się z tą laską, ale robisz to bardziej dyskretnie, żeby nasi wspólni znajomi nie plotkowali. I nadal pozostaje tak, jak jest – przyznaję szczerze, że jej propozycja nieco mnie zdziwiła.
Byłem przekonany, że żona nadal coś do mnie czuje i będzie wściekła na wieść o kochance. A tutaj takie zaskoczenie. Swoimi kanałami dowiedziałem się jednak, że ona też kogoś ma, ale zależy jej na utrzymaniu pozorów. Racja, po co zmieniać coś, co dobrze działa?
A nasze małżeństwo było całkiem przykładne. Nasze rodziny się przyjaźniły, robiły wspólne interesy. My mieliśmy wspólny majątek. Trudno byłoby teraz to wszystko dzielić przy rozwodzie. Zresztą, po co nam taki kłopot? Sam doszedłem do podobnego wniosku jak Katarzyna. Tak będzie najwygodniej.
Od tego czasu swobodnie spotykam się z Mileną. Na co dzień staram się jednak utrzymywać pozory. To znaczy, nie zabieram jej na żadne biznesowe spotkania i nie przedstawiam dzieciom. Syn chyba coś podejrzewa, ale córcia na pewno nie zrozumiałaby mojego układu z jej matką. Przed nią gram więc kochającego męża i tatusia czekającego na wizyty studentki w domu.
W zamian mogę swobodnie wyjeżdżać ze swoją kochanką na weekendy, gdy akurat dzieci nie przyjeżdżają do domu. Teraz wybraliśmy się na tygodniowy urlop nad Bałtykiem. Na pewno polecimy też na jakąś bardziej ekskluzywną wycieczkę zagraniczną. Ale Milena uparła się, że chce mi pokazać swoje ulubione miejsca z dzieciństwa nad polskim morzem.
Inni faceci zerkają na mnie z nienawiścią
Cały czas widzę, jak patrzą na nią inni faceci. Budzi pożądanie i podziw. Na mnie za to ludzie zerkają z dużym obrzydzeniem. Nawet dzisiaj na plaży dało się to zauważyć. W końcu różnica wieku jest doskonale widoczna. Młoda, zgrabna i świeża dwudziestoparolatka całująca się z sześćdziesięciolatkiem? Niskim, łysiejącym, z zakolami i sporym brzuszkiem? No jak to tak?
– No tak, lala poleciała na jego portfel. Żeby spotykać się tak ze starym dziadem w zamian za kasę? Gdyby to była moja córka, to za włosy zaprowadziłbym ją do domu – usłyszałem dzisiaj słowa jakiegoś gościa.
Ale zupełnie nie przejmuję się tymi ukradkowymi spojrzeniami, chichotami i komentarzami rzucanymi tak, żebym słyszał. Czy to moja wina, że młode dziewczyny lecą na moje pieniądze? Ja tylko korzystam, dopóki jeszcze wiek mi na to pozwala. W końcu raz się żyje, czyż nie? I innym ludziom nic do tego.
Irek, 59 lat
Czytaj także:
„Michał nie tylko obrabiał mój ogródek, ale też nawoził serce. Z każdym dniem chciałam więcej”
„Moja żona wdała się w romans z naszym mechanikiem. Miał jej wymienić panewki, a nie zaglądać pod sukienki”
„Mąż przyjaciółki miał serce na dłoni, a ona je zdeptała. Dopadła ją karma, gdy wreszcie poznał prawdę”