Eliza miała do mnie prośbę. Wiedziałam o tym jeszcze zanim się odezwała. Znałam ten przymilny uśmiech i spojrzenie, w końcu latami na studiach robiłam „wspólne” projekty, kiedy ona balowała z kolejnymi facetami. Kryłam ją przed matką, kiedy wyrzucono ją ze studiów. Wmawiałam jej synkowi, że „mamusia niedługo wróci”, chociaż ona wyłączała telefon i miała w nosie wszystko, bo właśnie jakiś „boski koleś” zaprosił ją na randkę.
Przyjaciółka wciągnęła mnie w swój sprytny plan
– Chciałabym, żebyś się z kimś spotkała – wreszcie wyartykułowała swoją potrzebę. – To znaczy… nie sama. Ja też będę. Najlepiej u ciebie, no wiesz, żebyś nas zaprosiła. Ja mogę wszystko zorganizować, ugotować, tylko żeby niby to wyszło od ciebie.
Zmrużyłam oczy i zapytałam, co jest grane. Przecież od roku była mężatką. Damian adoptował jej syna, a sama Eliza wydawała się spokojniejsza w małżeństwie.
Jeśli imprezowała, to z mężem albo ze mną, od dawna nie podrywała też facetów. Ale za dobrze ją znałam. Tu musiało chodzić o jakieś spodnie, jak mawiała moja babcia.
– Dobra, masz rację – poddała się. – Chodzi o faceta. Nazywa się Wiktor i powiedziałam mu, że jestem samotną matką. Spotykamy się od jakiegoś czasu…
Zaklęłam siarczyście. A potem zapytałam ją, czy upadła na głowę.
– Słuchaj, nie chodzi o jakieś zakochanie czy nawet seks… – starała się mnie uspokoić. – Ten Wiktor jest cholernie dziany. Dostał fioła na moim punkcie i ciągle mi coś kupuje. A to perfumy, a to buty…
Ostatnio oglądaliśmy płaszcze w sklepie internetowym i pokazałam mu taki za dwa tysiące, który mi się podobał. I on mi go zamówił, rozumiesz?!
– Dobra, okej… – wzięłam głęboki oddech. – A co na to Damian? Nie zauważył, że masz nowy płaszcz?
Eliza lekko poczerwieniała i po chwili wyznała coś, co kompletnie mnie zszokowało. Otóż… rzekomo Damian wiedział o istnieniu Wiktora.
Oboje z Damianem planowali oskubać znajomego Elizy
Oczywiście Eliza nie powiedziała mu wszystkiego. Wmówiła mu jakoś, że nie sypia z tym bogatym gościem, tylko go na razie zwodzi.
Damian, którego zresztą dobrze znałam od jego – powiedzmy – zaradnej strony, uznał, że to dobra okazja, żeby gościa trochę podoić.
Razem z Elizą zastanawiali się, czy Wiktor może stracić głowę do tego stopnia, żeby kupić ukochanej samochód.
Ale żeby utrzymać ten romans, moja przyjaciółka musiała naprawdę nieźle się nagimnastykować. Wiktor był bardzo poważny i traktował ją jak swoją wybrankę na całe życie.
Przedstawił ją ojcu i macosze, poznał z siostrą. To dlatego Eliza musiała szybko wymyślić coś, co mogłoby go przekonać, że i ona ma poważne zamiary. Tym czymś miała być wizyta u jej najlepszej przyjaciółki.
– On nie ma pojęcia o Damianie. Wie o Franku i już mu kupił wypasione klocki za kilka stów. Powiedziałam, że na razie nie chcę go poznawać z dzieckiem, bo chronię jego uczucia.
Kupił to, ale na bank niedługo znowu będzie nalegał. Dlatego muszę mu dać coś innego.
– Czyli mnie? – skrzywiłam się kwaśno.
Eliza potrafiła być przekonująca. No i naprawdę była moją przyjaciółką. Jej bieganie za facetami i skłonność do imprez to jedno, ale wobec mnie zawsze była fair. Kiedy było trzeba, rzucała wszystko, żeby mi pomóc, zawsze mnie broniła i była lojalna. Zgodziłam się więc odegrać tę scenę i poznać Wiktora.
Wiktor był świetnym facetem. Ściskało mnie z żalu, że padł ofiarą przekrętu
Umówionego dnia pojawili się u mnie. Ona wystrojona i wypachniona, on z bukietem kwiatów i butelką wina.
Zgodziłam się pomóc przyjaciółce
– Wreszcie mogę poznać przyjaciółkę mojej ukochanej – Wiktor uściskał mnie serdecznie. – Cieszę się, bo słyszałem o tobie wiele historii.
Starałam się zachowywać naturalnie, ale było mi ciężko. Wiktor nie był nadętym bananowym chłopakiem, jak go sobie wyobrażałam. Do wszystkiego w życiu doszedł sam, ale nawet kiedy zaczął dużo zarabiać, zachował zdrowy rozsądek i samokrytycyzm.
Był szczery, sympatyczny i ściskało mnie z żalu, kiedy pomyślałam, że padł ofiarą paskudnego przekrętu, w którym w dodatku brałam udział.
– Było super! – Eliza zadzwoniła do mnie tego samego wieczoru. – Musiałam się wysilić, żeby wyjaśnić, dlaczego znów nie zaprosiłam go do siebie, na szczęście wciąż mogę używać argumentu, że dziecko śpi.
To było okropne. Eliza oszukiwała Wiktora, wykorzystując do tego mnie i dzieciaka. A także zdradzała Damiana, bo przyznała mi się, że dwa razy przespała się z bogatym chłopakiem.
– Musisz z tym skończyć – powiedziałam z mocą. – Zapomnij o samochodzie. Wiktor dość ci dał. Pozwól mu znaleźć normalną, wolną dziewczynę. To dobry chłopak.
Może i Wiktor był dobry, ale na pewno naiwny. A może tylko zakochany? W końcu Eliza była naprawdę olśniewająca.
Takich nóg i włosów jak ona nie widziałam nigdzie poza szklanym ekranem.
Nie była też pustą lalą, chociaż niektórzy mogli tak pomyśleć na widok jej smukłej figury i perfekcyjnej buzi. Była inteligentna, zabawna i świetnie odczytywała emocje innych ludzi. Nie dziwiłam się, że faceci tracili dla niej głowy. Wiktor nie miał szans w tym starciu. Wierzył jej we wszystko.
– Słuchaj, on już prawie mięknie, czuję to – zwierzyła mi się Eliza. – Ciągle mu mówię, jak się męczę, jeżdżąc z dzieckiem autobusami.
Już nawet mnie pytał, czy prowadziłam kiedyś samochód z automatyczną skrzynią biegów. Myślisz, że kupi mi automat? Ale byłoby super.
Eliza chciała, by Wiktor kupił jej drogi samochód
W tym momencie nie wytrzymałam. Powiedziałam jej, że to, co robi, jest wstrętne.
– Jeśli tak ci zależy na jego pieniądzach – sapnęłam ze złością – to rozwiedź się z Damianem i wyjdź za Wiktora. Tylko przestań oszukiwać i zdradzać.
Przyjaciółka prychnęła tylko, żebym nie robiła z siebie takiej świętej. Popatrzyła na mnie jak na nawiedzoną. Jasne, kochała Damiana. Dobrali się jak w korcu maku.
Ona – piękna, seksowna, z nieposkromionym libido i on – zawsze spadający na cztery łapy wielbiciel motocykli i imprez. Pasowali do siebie i wcale mnie nie dziwiło, że Damian sam ją wysyła do Wiktora, żeby coś na tym zyskać.
Inna sprawa, że gdyby się dowiedział, że to wcale nie jest niewinny flirt, pewnie dostałby szału.
Powiedziałam przyjaciółce, co myślę o jej zachowaniu
Nim jednak Wiktor zdecydował się kupić lubej samochód, zaczął ją nakłaniać, żeby poznała go ze swoimi rodzicami. Oczywiście nie wchodziło to w grę, bo starsi państwo w życiu nie wzięliby udziału w takiej szopce.
– Poprosiłam o pomoc panią Jolę – pochwaliła mi się Eliza.
– Tę, która u ciebie sprzątała?! – nie mogłam uwierzyć. – Chcesz mu wmówić, że to twoja matka?!
Chciała. I zrobiła to. Pani Jola dostała zapłatę za odegranie roli matki Elizy. Dała się zaprosić do restauracji i ze swadą opowiadała o dzieciństwie „córki”.
Tydzień później przyjaciółka zajechała pod mój dom nowym samochodem.
– Gratuluję – wycedziłam. – Skoro auto jest zarejestrowane na twoje nazwisko, to chyba możesz już skończyć pogrywać?
Nie chciała. Zrobiła się pazerna i kombinowała, jak wkręcić Wiktora w akcję charytatywną. Kiedy zapytała mnie, czy nie mam pomysłu, jak można stworzyć fikcyjne konto w fundacji, żeby go poprosić o sowitą wpłatę na leczenie chorej kuzynki, coś we mnie pękło.
– Czy ty siebie słyszysz?! – huknęłam na nią. – Do reszty ci padło na mózg z tej chciwości? Chcesz go okłamać, że masz w rodzinie jakieś cierpiące dziecko, żeby go obrobić z kasy? To jest przestępstwo.
Eliza szantażowała mnie i zmuszała do kłamstw
W odpowiedzi prychnęła, żebym nie robiła z siebie takiej świętej, bo zdarzyło mi się podczas studiów wyłudzić odszkodowanie za wypadek, który wcale nie miał miejsca na uczelni.
Ona wtedy była moim świadkiem, skłamała w oświadczeniu, że to było na terenie uniwersytetu, chociaż była przy tym, jak złamałam sobie rękę, upadając po pijanemu we własnej łazience.
– Fakt, nie mam prawa cię osądzać – przyznałam, chociaż widziałam różnicę między naciągnięciem ogromnej firmy ubezpieczeniowej, a wykorzystywaniem czyichś uczuć. – Ale ci to odradzam. Jeśli sprawa się wyda, będziesz mieć kłopoty.
– Przecież twoja się nie wydała, prawda? – uśmiechnęła się słodko i zrozumiałam, że to szantaż.
Jeśli chciałam to zakończyć, miałam tylko jedno wyjście. I musiałam się spieszyć.
Następnego dnia powiedziałam Elizie, że pomogę jej z tym fikcyjnym kontem, jeśli będę coś z tego miała.
Swego czasu pracowałam w firmie, która produkowała części do wózków inwalidzkich. W ramach odpowiedzialnego marketingu firma współpracowała z pewną fundacją i serwisowała nieodpłatnie wózki niepełnosprawnych dzieci.
Znałam ludzi z tej fundacji. Mogłam więc wiarygodnie skłamać, że dam radę załatwić fikcyjne subkonto. Wiktor miał na nie wpłacić pieniądze dla nieistniejącej Nikoli chorującej na zanik mięśni, a „moi” ludzie mieli zlikwidować subkonto i przekazać pieniądze mnie oraz Elizie.
Postanowiłam zastawić na nią pułapkę
Przyjaciółka nie domyśliła się, że coś takiego jest zwyczajnie niemożliwe. Fundacje są pod lupą wszystkich możliwych instytucji, no i nie pracują w nich ludzie, którzy byliby zdolni zrobić coś takiego.
Żeby historyjka brzmiała wiarygodnie, poradziłam Elizie ściągnąć z internetu zdjęcia jakiejś chorej dziewczynki i pokazać Wiktorowi. Sama jej w tym pomogłam. Jeszcze przy mnie mu je wysłała, pisząc, jaka jest załamana tragedią w rodzinie.
Ja udawałam, że pracuję nad fikcyjnym subkontem, a Eliza zmiękczała serce Wiktora, szepcząc mu do ucha sumę, która miałaby uratować Nikolę.
– Już jest gotowy – zaraportowała mi po którejś randce. – Pospiesz się z tym subkontem, zanim odkryje, że to ściema.
Jeszcze tego samego dnia anonimowo wysłałam do Wiktora linki do zdjęć chorej dziewczynki w internecie. Prowadziły do artykułu o atrofii mięśni. Ale to nie było wszystko. Podałam mu także link do profilu Damiana na Facebooku. O ile Eliza miała dwa profile – jeden prawdziwy i drugi fałszywy, pod pseudonimem – o tyle Damian z niczym się nie krył.
Wrzucał do sieci zdjęcia z ich rodzinnych weekendów i romantyczne fotki z żoną.
Wiktor dowiedział się, że Eliza go okłamuje
Na efekt nie musiałam długo czekać. Eliza zadzwoniła do mnie w kompletnej histerii. Na szczęście mnie nie podejrzewała, bo uwierzyła, że chcę zyskać na wymyślonym przez nią przekręcie. Była przekonana, że za wszystkim stała inna koleżanka, którą też przedstawiła Wiktorowi.
– Kaśka od początku chciała go dla siebie – krzyczała do słuchawki. – Dobrze widziałam, jak mrużyła te swoje fałszywe oczka. Chciała go przejąć, żeby dobrać się do jego kasy.
Nigdy nie pozbyłam się wyrzutów sumienia, że zdradziłam przyjaciółkę
Nie miałam interesu, żeby bronić tej Kaśki, chociaż wydało mi się niesprawiedliwe, że Eliza mierzy ją swoją miarą. Całkiem możliwe, że tamtej dziewczynie Wiktor po prostu się spodobał. Na mnie przecież też zrobił jak najlepsze wrażenie.
Wiktor nie mógł uwierzyć w oczywistą winę swojej wyidealizowanej dziewczyny.
Miał nadzieję, że to jakieś nieporozumienie albo rzeczywiście akcja zazdrosnej kobiety. Ale kiedy Eliza nie była w stanie przedstawić mu swojej chorej kuzynki, musiał uwierzyć, że omal nie padł ofiarą przekrętu.
To jednak zabolało go mniej niż wiadomość, że jego ukochana jest mężatką. Gwoździem do trumny były zdjęcia z Facebooka, na których Damian wraz z Frankiem chwalili się ułożonym statkiem kosmicznym z zestawu klocków. Tego samego, który Wiktor podarował Frankowi…
Mężczyzna miał tyle klasy, że nie zażądał zwrotu prezentów. Eliza przez moment bała się, że pozwie ją do sądu za wyłudzenie, ale on chciał jak najszybciej wykreślić ją ze swojego życia.
Ale miała na głowie inne problemy, bo Wiktor wprost napisał do Damiana na Facebooku, że wiele razy spał z Elizą. – Mam w domu piekło – zwierzyła mi się. – Tłumaczę Damianowi, że to bzdury, ale czuję, że mi nie wierzy…
Cóż, ja na jego miejscu pewnie też bym nie wierzyła. Ale Eliza potrafi być przekonująca. Wiem o tym bardzo dobrze. Najlepiej jednak idzie jej przekonywanie nie innych, ale siebie, że to, co robi, zawsze jest w porządku.
W jakimś sensie zazdroszczę jej tej umiejętności. Ja nigdy nie pozbyłam się wyrzutów sumienia z powodu tego, że mimo wszystko ją zdradziłam. Owszem, w słusznej sprawie, ale jednak sypnęłam przyjaciółkę.
Może i ja powinnam popracować nad przekonaniem, że wszystko, co robię, jest w pełni usprawiedliwione. Jednak nie. Bo mimo wszystko wyrzuty sumienia to coś, co czyni nas lepszymi ludźmi.
Nie chcę się ich do końca wyzbyć. Kto wie, dokąd mogłoby by mnie to doprowadzić…
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Śmierć psa przeżyłam bardziej, niż śmierć matki
Matka odbiła mi faceta, w którym byłam zakochana
Mąż ukrywał przede mną choroby psychiczne w rodzinie