Pamiętam, jakby to było wczoraj. Był ciepły majowy dzień, gdy podeszła do mnie na placu zabaw Ilona, bo chciała pobawić się moją łopatką. Wtedy mi ją wyrwała z rąk, a choć przeprosiła, pamiętam ten wybryk i jej niezadowoloną minę z faktu, że mama zmusiła ją do fałszywej skruchy. Miałyśmy wtedy 6 lat i jak się okazało, przez prawie 30 kolejnych byłyśmy jak siostry.
Wtedy była to jedynie łopatka, choć miała dla mnie ogromną wartość. Byłam dzieckiem, więc jak mogłam przewidzieć, że złotowłosa dziewczyna tego pamiętnego dnia umiłuje sobie zabieranie wszystkich moich rzeczy i tego, co należy do mnie, nawet mojego własnego życia?!
Z Iloną siedziałyśmy razem w ławce, razem chodziłyśmy na podwójne randki i razem obgadywałyśmy koleżanki. Ja byłam najczęściej tą, której ktoś dokuczał - byłam niższa i mniej pewna siebie, zawsze z kilkoma kilogramami więcej, niż konieczne. Ilona stawała w mojej obronie i teraz wiem, że czuła się wtedy lepsza i silniejsza, gdy stała koło takiego słabeusza jak ja. I mogła ode mnie oczekiwać wdzięczności.
Ilona często wpadała do mnie i a to pożyczała ciuchy, a to kosmetyki. Niekiedy szperała w garderobie mojej mamy. Czasem coś znikało, ale ja czułam że muszę jej bronić przed moją mamą - ona nigdy jej nie lubiła. A że przyjaciółka potrafiła nie oddawać pożyczonych rzeczy... Trudno.
Ja byłam jedynym stałym elementem jej życia
Ona zmieniała facetów jak rękawiczki. Za wysoki, za szczupły, za mało popularny, za biedny. Kiedy poznałam Wojtka, wyśmiewała mój wybór - jak mogłam być takim „mózgowcem”? Jej zdaniem był nieatrakcyjny i przeciętny.
Po kilku latach naszego związku, kiedy ustaliliśmy datę ślubu, Ilona postanowiła wyprawić mi huczny panieński na pożegnanie świetnego życia i z okazji początku nowego, nudnego życia kobiety na przedmieściach, bo mieliśmy z Wojtkiem plany - zaczęliśmy budowę domu pod Warszawą, wszystko szło świetnie.
Gdy urządzałam dom, radziłam się Ilony w wielu kwestiach. Mówiła, bym szalała i wyposażała z rozmachem nasz salon, sypialnię, skoro Wojtka jako programistę stać. Żartowała, że taki facet jak Wojtek potrzebuje pikanterii, wtedy odwdzięczy się prezentami. Czasem wpadała też z czymś słodkim i wychwalała świetny gust mojej teściowej - jako trzpiotka zabawiała też towarzystwo, gdy ja nie miałam czasu.
Po 4 latach zaszłam w ciążę, były problemy, więc skorzystaliśmy z in vitro. Okazało się, że będziemy mieć bliźnięta. Wojtek był wniebowzięty, ta batalia nas do nas zbliżyła. Ilona wpadała mi pomagać w wykańczaniu domu, potem od czasu do czasu pojawiała się, gdy bliźnięta pojawiły się na świecie. Jak się potem dowiedziałam od asystentki męża, częściej wpadała do jego biura.
Prowadziliśmy przewidywalne i zwykłe życie
Rzekomo z troski Ilona chciała zataić to przede mną fakt, że potrzebuje pracy i chce zatrudnić się w firmie mojego męża. Ilona nie skończyła studiów, zaczynała kilka kierunków, ale żaden nie był właściwy, najwyraźniej uznała, że nudna praca teraz jest tym, czego potrzebuje.
Mijały lata, a ja i Wojtek prowadziliśmy przewidywalne i zwykłe życie. Seks był parę razy na miesiąc, ale przyznam, że okazji było więcej. Wojtek jednak wracał późno, a ja wolałam obejrzeć film dla relaksu po uśpieniu chłopców. Kiedy na moje 35-urodziny zrobiłam imprezę zauważyłam, że Ilona i Wojtek znaleźli wspólny język, bo siedzieli na tarasie z winem i zaśmiewali się w niebogłosy. Pamiętam, że nawet zaśmiałam się, że w końcu po tylu latach zaczęli ze sobą rozmawiać. Byłam zbyt wstawiona i szczęśliwa, by być podejrzliwą i mieć powody do zazdrości. Jaka byłam ślepa.
Był dzień przed Wigilią
Wojtek miał już wrócić do domu, bym mogła spokojnie wziąć się za wypieki wigilijne. Nie odbierał telefonu, nie mogłam się dobić do sekretariatu - wszyscy już wyszli. Zaczęłam się martwić, ale zamiast objeżdżać szpitale, postanowiłam podjechać do firmy - miałam do niej raptem kwadrans drogi.
Z potarganymi włosami, przybrudzona mąką i zestresowana zauważyłam, że w firmie ktoś jest. Przechodziłam korytarzem, aż zobaczyłam też, że znajome mi blond włosy dziwnie falują... To były włosy Ilony. Wyglądała jakby biegała, ćwiczyła lub... uprawiała seks?! Z kim? Wojtek. To był Wojtek. Mój nudny, przewidywalny i mało przystojny mąż. Okazało się, że nakryłam ich razem. Ich romans trwał już wiele miesięcy. Myślałam, że zwymiotuję, nie słyszałam nawet tego, co Wojtek do mnie mówił. Zastanawiałam się, czy za plecami się ze mnie śmiali, mieli mnie za idiotkę??
Od razu w jednej chwili przypomniała mi się moja fioletowa łopatka, którą Ilona wyrwała mi wtedy z rąk na placu zabaw. Przypomniało mi się, jak udawała, że dostała się na zagraniczne studia, by przyćmić tego dnia mój sukces ukończenia z wyróżnieniem ekonomii. Wspomnienia pożyczonych na wieczne nieoddanie ciuchów i kosmetyków wróciły jak bumerang.
Wróciłam do domu w amoku
Wojtek nie przyjechał od razu. Nawet zdążył się ubrać i na wstępie powiedział, że ten dom jest postawiony głównie z jego pieniędzy i chce go zachować. Słuchałam osłupiała. Był chłodny, rzeczowy i miałam wrażenie, jakby był od miesięcy przygotowany do tej rozmowy. Powiedział, że postanowił kupić mi mieszkanie, właśnie je remontuje - chce, bym przeniosła się tam, a opieką nad dziećmi się podzielimy. Zapewni mi też alimenty, bym mogła utrzymać poziom życia. Mogłam też zachować swój samochód - w końcu to urodzinowy prezent.
On z Iloną zamieszkał w domu, który przecież był wykończony również pod nią. Z tego co wiem, chodzą do kliniki płodności. Moje dzieci lubią Ilonę, bo znają od najmłodszych lat, ale nie rozumieją tej sytuacji. Nie mam pomysłu jak ich poinformować, że ciocia to teraz ich macocha? Minęło 6 miesięcy, a ja od nowa urządzam swoje życie - nie wiem, czy jeszcze komuś zaufam....
Czytaj także:„Przez prawie 20 lat nie miałem pojęcia, że mam córkę. Nie zdążyłem jej poznać, bo.... zmarła”„Moją córkę zabił na pasach pijany kierowca. Zatraciłam się w swojej żałobie i odtrąciłam bliskie mi osoby”„Mam żonę, dwójkę dzieci i kochankę. Żyję tak od kilku lat bez wyrzutów sumienia, bo żona wie o wszystkim”