„Dzieci uważają ojca za herosa, a to zwyczajny prostak i cham. Nie zdzierżę dłużej życia z tym obleśnym staruchem”

starsza kobieta fot. vitapix
„Stale mówią o ojcu, jakby mnie w ogóle nie było. Chyba powinnam ich uświadomić, że miał inne kobiety”.
/ 24.05.2024 11:15
starsza kobieta fot. vitapix

Jeszcze parę dni temu ganiałabym jak oszalała – młodzi przyjeżdżają, trzeba im dać jeść, zapewnić nocleg, przyrządzić pyszności, przytulić, poświęcić czas na pogaduchy… Byłabym padnięta jak długa, ale i tak pichciłabym, smażyła, gotowała, robiła porządki, latała po sklepach za upominkami!

Dawniej tak by wyglądało moje życie

Od kiedy tylko usłyszeli, że chcę rozwodu, to jakby im kompletnie odbiło! Wydzwaniają, zawracają mi gitarę, wypytują o powody, a jak im tłumaczę, to i tak mnie nie słuchają. A teraz wpadają z wizytą, bo chcą mnie osobiście wziąć w obroty. No dobra, przekonamy się, kto tu kogo weźmie w obroty!

Mój syn Adrian: facet ma prawie trzydziestkę na karku, prowadzi swój biznes, ma sympatyczną i uległą małżonkę i dwa psiaki. Ale na dzieci jest jeszcze za młody. „Nie dorosłem” – tak twierdzi.

– Zabrakło rosołu? – zagląda do lodówki. – Surówki również nie przygotowałaś? Przecież wiedziałaś, że wpadnę!

Zupełnie go nie obchodzi, skąd zdobywam fundusze na te rosołki i surówki. Kilka lat temu, gdy robiłam remont w swoim mieszkaniu, zwróciłam się do niego z prośbą o trochę grosza na deski na podłogę.

– Połóż panele – doradził mi. – Na co ci te parkiety? To kosztowne i mało praktyczne rozwiązanie.

– Bo marzą mi się drewniane podłogi – odparłam. – Są przyjemne w dotyku.

– Daj spokój, mamo. W twoim wieku ważniejsza jest wygoda, a nie dotyk!

Mam obawy, że z Adrianem czeka mnie ciężka przeprawa. Mój syn jest identyczny jak jego tata: nieustępliwy, egocentryczny i pozbawiony poczucia humoru. Najgłośniej protestował, gdy zdecydowałam się na rozwód. Darł się na mnie tak, że musiałam go ostro zgasić.

Również na swoją małżonkę i czworonogi drze się jak opętany. Wstyd mi, że nie potrafiłam go tego oduczyć, wpoić mu szacunku do innych.

Po upływie pół godziny pojawia się Arleta. Jak zawsze użala się, że boli ją głowa, że ledwo zipie, że kasy brak, że nic jej nie wychodzi. Od małego była taka marudna i płaczliwa. Tylko ojczulek tolerował jej wieczne zrzędzenie i potrafił się z nią dogadać.

Jego kocha mocniej niż mnie

– Naprawdę nie rozumiem – od razu przechodzi do sedna – co ci strzeliło do głowy, mamo? Teraz nagle chcesz wszystko zmieniać? Przecież masz już swoje lata na karku!

– Zaledwie 58 – uściślam. – Do okrągłych urodzin brakuje mi jeszcze trochę.

– A co to za różnica?

– Spora. W moim wieku dwa lata to szmat czasu.

– Dobra, niech ci będzie… Ale wykorzystaj go rozsądnie, a nie na jakieś wariactwa. Chyba jesteś już po menopauzie!

Bywa uszczypliwa i potrafi dać mi nieźle popalićIleż to razy przez nią roniłam łzy!

Zawsze starałam się jak tylko potrafiłam, a efekt był odwrotny do zamierzonego – ja mówiłam jedno, ona zupełnie co innego. Obecnie sytuacja wygląda podobnie. Kompletnie sobie nie radzi, jeśli chodzi o relacje z facetami, ciągle popełnia te same błędy. Ostatni, z którym miała się zaręczyć, rzucił ją po roku. Wciąż nie może się po tym pozbierać.

Dzwoni w ostatniej chwili, jak zawsze nie może zdążyć na czas. Wchodzi, kiedy już zasiadamy do stołu, a moje pociechy głowią się, czemu nie zaserwowałam jeszcze herbaty i ciasta, czemu nie wypytuję, co u nich.

– Jestem tu, bo tak chcieliście – zwraca się Dorota do rodzeństwa. – Ale tak naprawdę mało mnie obchodzi, co rodzice wyrabiają. Mam własne sprawy na głowie.

Adrian odchrząknął i spojrzał w moją stronę.

– Pleciesz trzy po trzy – zwrócił się do swojej siostrzyczki. – Mama planuje się rozwieść z ojcem. Myślisz, że to ma sens?

Dorota unosi ramiona w geście rezygnacji. Sięga do swojej torby po papierosy, ale nie zgadzam się, aby paliła w pomieszczeniu. Jest zirytowana, wstaje, rozsuwa drzwi balkonowe i ostentacyjnie wypuszcza dym na zewnątrz. Chce wyprowadzić mnie z równowagi.

Zawsze potrafiła to zrobić!

Mimo to łączy mnie z nią najsilniejsza więź. Być może dlatego, że pojawiła się jako ostatnia, a ja przy niej byłam bardziej świadoma, co tak naprawdę oznacza bycie matką. Przy pierwszej dwójce popełniałam jeden błąd za drugim.

Kiedy Dorota z powrotem zajmuje miejsce przy stole, Adrian rozpoczyna swoje przesłuchanie:

– Mamo, o co chodzi z tymi wygłupami? Jaki masz w tym cel? To dziwne, że tata nagle ma mieszkać sam. Byliście tyle czasu małżeństwem. Sprawdzał się jako ojciec, dzięki jego pomocy udało mi się zdobyć dyplom…

Kiedy słyszę te słowa, mam ochotę zerwać się z miejsca. Co to znaczy, że „dzięki niemu”?! A mój wkład się nie liczy? Marzę o tym, by opowiedzieć synowi, ile wysiłku włożyłam w to, by mógł studiować archeologię, która od zawsze była jego pasją. Jego tata godził się tylko na jedno – by został dentystą.

– Ludzie zawsze będą cierpieć na problemy z zębami – przekonywał. – To czysty zysk. Jeśli nie zdecyduje się na stomatologię, nie wydam nawet złotówki na jego edukację.

Ile ja się naprosiłam, nagadałam i nażebrałam…

Dopiero jak Adrian odnalazł w ziemi jakieś zabytkowe monety i pokazali go w telewizji, to jego stary w końcu dał mu spokój.

– Jestem z ciebie dumny – nadymał się z zadowoleniem. – Dbasz o naszą rodzinę, ludzie będą nam zazdrościć.

Od tamtej pory faktycznie dawał dzieciakowi pieniądze na drobne wydatki, obdarowywał go podarunkami i trzymał z nim wspólny front. Zgrywał eksperta w dziedzinie archeologii, nabywał rozmaite czasopisma, by zaimponować wszystkim swoją wiedzą w tej materii. Zdarzało im się nawet wybrać razem na poszukiwanie „skarbów”. Kiedy usiłowałam się wtrącać w ich relację, zbywał mnie pogardliwie:

– Ty się nie znasz! Lepiej zajmij się gotowaniem. Nie ogarniasz umysłem takich spraw!

To był dla mnie koszmarny okres

– Mama zawsze nie doceniała wysiłków ojca – mówi Adrian. – Przecież cała odpowiedzialność za dom spoczywała na jego barkach! Gdyby nie jego zaangażowanie, to mieszkanie wyglądałoby zupełnie inaczej. Ile razy przeprowadzał tu remonty?

Czuję narastającą irytację. Mam ochotę im uświadomić, w jakiej sytuacji mnie zostawił, kiedy dzieci były małe – bez dostępu do wody i elektryczności, w chaosie worków z wapnem, pojemników z farbą, potłuczonego szkła i rozrzuconych płytek. Arleta wtedy dopiero stawiała pierwsze kroki, a Dorota miała zaledwie trzy miesiące.

Przyznaję, remont był konieczny. Fakt, facet pozałatwiał wiele spraw i przytargał potrzebne rzeczy. Ale faktem jest też, że rzucał wszystko jak popadnie i szedł do roboty na 12 godzin. Po kilku dniach się zmył w delegację. Niby musiał…

Dałam radę, choć jak myślę o tym koszmarze, do dziś ciarki mnie przechodzą! Wrócił po tygodniu i zaczął się czepiać: „tu krzywo, tam spartaczone, gdzie indziej farba się marszczy… Nie mogłaś tego ogarnąć? Nigdy na tobie nie można polegać? Nie miałaś nic lepszego do roboty, tylko patrzeć im na ręce i stawiać warunki… Nawet na tyle cię nie stać!”.

Tego moje pociechy już nie pamiętają. Prawdę mówiąc nikt dokładnie nie wie, jak się sprawy miały, oprócz pewnego wiekowego montera instalacji wodnych, który kiedyś rzucił w moim kierunku takie słowa:

– Mąż zostawił panią samą z tym całym bałaganem? Moja stara za taki numer to by mi głowę z karku skręciła!

No dobra, teraz kolej na Dorotkę… Jestem wprost ciekawa, co też ona ma w zanadrzu? Bywa nieco chaotyczna i skupiona na sobie, ale od czasu do czasu potrafi powiedzieć coś z sensem.

Ale w tym przypadku to już przegięcie!

– Mama w ogóle nie zdaje sobie sprawy, do czego może doprowadzić ta idiotyczna sprawa rozwodowa. Tata wciąż jest w kwiecie wieku i wygląda świetnie, a wokół kręci się mnóstwo wolnych kobiet. Prędzej czy później któraś z nich zacznie go podrywać i ojciec oszaleje z miłości. I co będzie?!

– No tak, co wtedy? – dopytuję.

– Ta lala przejmie kontrolę nad waszym, a w sumie to wspólnym dobytkiem! Facet, który się zadurzył, szczególnie taki w średnim wieku, jest jak dzieciak, można nim manipulować jak się chce. Wasze 5 pokoi z kuchnią i całą resztą wpadnie w niepowołane ręce!

– Racja! – Adrian otworzył oczy. – Kurcze, nawet o tym nie myślałem! Nie ma mowy, tym bardziej nie możemy pozwolić na ten rozwód!

Mam wrażenie, jakby mnie w ogóle nie dostrzegali. Analizują każdy aspekt mojego istnienia, manipulują nim według własnego uznania, osądzają i wytykają błędy, ale nikt z nich nie spytał: „Mamo, dlaczego postanowiłaś rozstać się z tatą?”.

Przypominają metalowe kotwice zakończone trzema ramionami, z których każde posiada szpony ciągnące się po dnie. Pazury głęboko wbijają się w podłoże, zaczepiają się o nie, przez co spowalniają i blokują ruch statku.

Patrzę na swoje pociechy… Wykształcone, zdrowe, schludnie odziane i prawidłowo odżywione. Maczałam w tym palce. Oddałam im lwią część swojego żywota.

Kiedy były jeszcze małe, bezradne i niepewne swojego miejsca w otaczającej rzeczywistości, w ogóle nie koncentrowałam się na sobie. Ale teraz w końcu nadszedł moment, aby zatroszczyć się o własne pragnienia i zajęcia. Zastanawiam się, czemu moje córki mają gdzieś to, co czuję i czego potrzebuję? Czemu nie dbają o mnie wcale? Na pewno poczułyby się dotknięte, gdybym powiedziała im o braku miłości z ich strony.

Są wpatrzeni w ojca jak w obrazek

Pewnie stwierdziliby coś w stylu: „Jak zwykle mówisz od rzeczy, szukasz dziury w całym i na siłę dorabiasz jakąś teorię”.

– Tata stanowi przykład wzorowego małżonka. Nie nadużywał alkoholu, unikał kłótni, sumiennie wykonywał swoje obowiązki zawodowe i dokładał wszelkich starań – podkreślają. – Dlaczego go zostawiasz?

Stale mówią o ojcu, jakby mnie w ogóle nie było. Chyba powinnam ich uświadomić, że miał inne kobiety, a ostatnia, dwa lata temu, nosiła imię Łucja i była w podobnym wieku co ja.

– Spójrz tylko na Lusię – mówił wtedy. – Wprawdzie jesteście w tym samym wieku, ale trudno was ze sobą zestawiać! Ty wiecznie skupiona na gospodarstwie domowym, podczas gdy ona oddaje się pasji tanecznej. Wygląda o dziesięć lat młodziej od ciebie!

Tata pojechał na wakacje do Kołobrzegu z tą Lusią. Nikt o tym nie miał pojęcia.

– Mamo, dlaczego znowu siedzisz w domu i się gryziesz? – dopytywały się dzieciaki. – Czemu nie pojechałaś z tatą? Masz problemy z tarczycą, a jod i nadmorskie powietrze byłyby dla ciebie zbawienne!

Jak mogłam z nim jechać, skoro miał ze sobą inną kobietę? Co gorsza, w ogóle tego nie trzymał w tajemnicy:

Brakuje mi bliskości i czułości – stwierdził. – Od dłuższego czasu już mi tego nie okazujesz, a ja mam tylko jedno życie i nie zamierzam z niczego rezygnować!

Mogłabym wiele rzeczy powiedzieć naszym pociechom, ale jaki to ma sens? Czy powinnam burzyć ich wspomnienia, niszczyć uczucia do taty, zmuszać do opowiedzenia się po czyjejś stronie albo psuć jego reputację?

To była przemyślana decyzja

Postanowiłam się rozwieść dopiero gdy w pełni dotarło do mnie, że ojciec moich dzieci stał się dla mnie kompletnie obcą osobą. Pewnego wieczoru, gdy razem siedzieliśmy w pokoju, leciał w telewizji jakiś romantyczny film. Zakochani na ekranie bez ustanku oddawali się igraszkom miłosnym, w różnorodnych pozycjach, z pasją i żarem. Staszek zaczął się wiercić, momentalnie poczerwieniał na twarzy, wstawał i siadał z powrotem. W końcu wypalił:

– Chodźmy do sypialni! No chodź!

Chwycił mnie mocno za rękę, o mało co nie spadłam z siedzenia. Wyglądał koszmarnie, był zdyszany, charczał i ciekła mu ślina. Wzbudził we mnie takie obrzydzenie, że natychmiast go od siebie odepchnęłam i rzuciłam:

– Daj mi spokój! Radź sobie z tym we własnym zakresie!

Obraził mnie strasznie wulgarnym epitetem. Później przepraszał, że posunął się za daleko, bo pożądanie wzięło nad nim górę i stracił nad sobą panowanie. Ale ja wtedy już byłam zdecydowana: dość tego. Mam po dziurki w nosie. Nie życzę sobie, żeby ten prostak szwendał się po moim domu!

Nigdy więcej poniżania! I nie zmienię decyzji. Nawet jeśli miałabym popłynąć na zupełnie nieznane wody, na ryzykowne trasy, prosto w nawałnicę i orkany, nie ustąpię. Nie widzę powodu, by tłumaczyć się dzieciom z mojego postanowienia. Nie mam takiego obowiązku.

Jako matka tych dzieciaków sama mogę decydować o swoim życiu. Dokładnie tak!

Zawalczę o swoje szczęście. Choćbym miała skończyć w pojedynkę, z mniejszą kasą na koncie, wysłuchując wyrzutów od moich pociech i słysząc, że zwariowałam… Decyzja podjęta. Moja niezależność jest bezcenna!

Janina, 58 lat

Czytaj także:
„Synowa podejrzewała mojego syna o zdrady, a ja ją wyśmiałam. Prawda okazała się o wiele gorsza od romansów”
„Moja piękna córka mogłaby mieć każdego bogacza, a wybrała osiedlowego cwaniaczka. Nie mogę tego zaakceptować”
„Wychowałam męża i synów na kompletne lebiody. Mają dwie lewe ręce i przypalają nawet wodę na herbatę”

Redakcja poleca

REKLAMA