„Dzieci narobiły mi długów na 300 tysięcy złotych i myślały, że to się nigdy nie wyda. Za długo byłem dobrym tatusiem”

Smutny mężczyzna po 50 fot. iStock by Getty Images, PeopleImages
„Siedzieliśmy wszyscy w salonie, a atmosfera była gęsta od napięcia. Halina próbowała zachować spokój, choć widziałem, jak bardzo jest załamana. Beata i Paweł siedzieli z opuszczonymi głowami, jak dzieci przyłapane na gorącym uczynku”.
/ 26.08.2024 16:00
Smutny mężczyzna po 50 fot. iStock by Getty Images, PeopleImages

Jestem ojcem dwójki dorosłych dzieci – Beaty i Pawła, które mam z żoną, Haliną. Mam 50 lat i całe swoje życie poświęciłem pracy, by zapewnić mojej rodzinie godne warunki. Każdego dnia wstaję wcześnie rano i ciężko pracuję, by nasze życie było stabilne.

Halina, moja żona, jest moim największym wsparciem – troskliwa, ciepła i zawsze gotowa do pomocy. Beata, nasza córka, to ambitna młoda kobieta, która zawsze dąży do swoich celów, choć czasem jej impulsywność prowadzi do problemów. Paweł, nasz syn, jest marzycielem, szukającym szybkich dróg do bogactwa, co często kończy się niepowodzeniem. Zawsze czułem ogromną odpowiedzialność za ich przyszłość i starałem się wychowywać ich na uczciwych ludzi.

Przeraziły mnie te wieści

Telefon zadzwonił wcześnie rano, gdy byłem w drodze do pracy. Spojrzałem na ekran – numer nieznany.

– Dzień dobry, czy rozmawiam z panem Henrykiem Kowalskim? – zapytał zimny, beznamiętny głos.

– Tak, przy telefonie. O co chodzi? – odpowiedziałem nieco zaniepokojony.

– Dzwonię z banku. Czy jest pan świadomy, że ma pan niespłacony kredyt na kwotę ponad 300 tysięcy złotych?

Poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy.

To jakaś pomyłka. Nigdy nie brałem żadnej pożyczki! – wykrzyknąłem.

– Proszę przyjechać do banku, abyśmy mogli to wyjaśnić – powiedział bankier, po czym się rozłączył.

W ciągu godziny byłem już w banku. Siedziałem naprzeciwko mężczyzny w eleganckim garniturze, który pokazywał mi dokumenty.

Jak to możliwe? – spytałem zszokowany, patrząc na podpisy wyglądające jak moje.

– To są pańskie dane, pański podpis. Wzięto pożyczki na pana nazwisko – powiedział bankier, zimno i bez cienia emocji.

Musi to być jakieś nieporozumienie. Nigdy nie podpisywałem tych papierów! – upierałem się, czując, jak ogarnia mnie panika.

– Rozumiem, ale pożyczki są w pańskim imieniu. Proszę to wyjaśnić z rodziną, może ktoś się pomylił – zasugerował bankier.

Z sercem bijącym jak młot wróciłem do domu, by dowiedzieć się prawdy.

To był kolejny cios

Gdy wszedłem do domu, Beata i Paweł siedzieli przy stole, zajęci swoimi sprawami. Halina była w kuchni, przygotowując obiad.

– Musicie mi coś powiedzieć – zacząłem, starając się zachować spokój. – Ktoś zaciągnął pożyczki na moje nazwisko, mając wszystkie moje dokładne dane. Wiecie coś o tym?

Beata uniosła brwi, a Paweł odwrócił wzrok.

– Co ty mówisz, tato? – odezwała się Beata.

– To, co słyszałaś – powiedziałem, czując narastającą złość. – Bank ma moje dane, mój podpis. Czy wiecie, kto to zrobił?

Syn nadal milczał, a córka zaczęła kręcić głową.

– To niemożliwe, tato. Musi to być jakaś pomyłka – kontynuowała.

– Paweł, spójrz na mnie – powiedziałem ostro. – Czy to wasza sprawka?

W końcu spojrzał mi w oczy, a ja zobaczyłem w nich winę.

– No dobra, tato – Paweł w końcu się odezwał. – To my. Ale mieliśmy dobry plan na szybki zarobek.

– Plan?! – wybuchłem. – Plan?! Ukraść tożsamość własnego ojca i narazić nas wszystkich na bankructwo? Jak mogliście to zrobić?

Halina weszła do pokoju, słysząc nasze podniesione głosy.

– Co się dzieje? – spytała zaniepokojona.

– To oni, Halina – powiedziałem, wskazując na dzieci. – Zaciągnęli pożyczki na moje nazwisko. Jesteśmy zadłużeni na setki tysięcy złotych.

– O Boże! Beata, Paweł, jak mogliście to zrobić? – spytała Halina, łamiącym się głosem. – Czy zdajecie sobie sprawę, co zrobiliście?

Beata tylko płakała, a Paweł próbował się tłumaczyć.

Myśleliśmy, że to się opłaci. Że szybko zarobimy i oddamy wszystko. Że nawet nie zauważysz – mówił Paweł, ale jego słowa były puste i bez znaczenia.

– Nie wiem, co teraz zrobimy – powiedziałem, czując jak cały mój świat się wali. – Ale jedno jest pewne: moje zaufanie do was zostało zniszczone.

Zawiodłem się na nich

Siedziałem przy kuchennym stole, trzymając głowę w dłoniach. Halina usiadła obok mnie, próbując mnie uspokoić, choć sama była na skraju załamania.

Musimy coś wymyślić, Heniu – powiedziała cicho. – Nie możemy się poddać.

Spojrzałem na nią, widząc w jej oczach tę samą desperację, która mnie trawiła. W tym momencie usłyszeliśmy stłumione głosy dochodzące z pokoju obok. To Paweł i Beata rozmawiali szeptem. Zbliżyłem się do drzwi i nasłuchiwałem.

– Co teraz zrobimy? – pytała Beata, jej głos drżał.

Musimy to jakoś odkręcić – odpowiedział Paweł. – Może znajdziemy sposób, żeby zarobić te pieniądze i oddać długi.

W tym momencie postanowiłem wejść do pokoju. Stanąłem w drzwiach, patrząc na nich z determinacją.

– Słyszałem waszą rozmowę – powiedziałem, a oni spojrzeli na mnie zaskoczeni. – Chcę, żebyście mi powiedzieli całą prawdę. Jak doszło do tego, że zaciągnęliście te pożyczki?

Beata spuściła wzrok, a Paweł westchnął głęboko.

– To ja zaczęłam – przyznała Beata. – Miałam znajomego, który mówił o świetnej inwestycji. Potrzebowałam kapitału, a nie mogłam wziąć pożyczki na swoje nazwisko, więc użyłam twoich danych. Myślałam, że wszystko się zwróci.

– A ja poszedłem w jej ślady – dodał Paweł. – Znaleźliśmy kolejnego „pewnego” inwestora. Myśleliśmy, że to szybka kasa, ale wszystko poszło nie tak, jak planowaliśmy.

Byłem wstrząśnięty. Nie wiedziałem, jak zareagować na taką bezmyślność i brak odpowiedzialności.

– Dlaczego nie przyszliście do mnie, gdy zaczęliście mieć problemy? – zapytałem z rezygnacją. – Może mogłem wam pomóc.

– Baliśmy się – odpowiedziała Beata. – Wstydziliśmy się tego, co zrobiliśmy.

Teraz musimy znaleźć rozwiązanie – powiedziałem, czując, jak narasta we mnie frustracja. – Ale pamiętajcie, że zaufanie, które zniszczyliście, trudno będzie odbudować.

Halina weszła do pokoju, kładąc dłoń na moim ramieniu.

– Musimy to przemyśleć razem – powiedziała łagodnie. – Znajdziemy wyjście z tej sytuacji.

Wszyscy byliśmy zdesperowani, ale wiedzieliśmy, że musimy działać wspólnie, by ocalić naszą rodzinę, dom i nasze życie.

Jak mogli być tacy bezmyślni?

Siedzieliśmy wszyscy w salonie, a atmosfera była gęsta od napięcia. Halina próbowała zachować spokój, choć widziałem, jak bardzo jest załamana. Beata i Paweł siedzieli z opuszczonymi głowami, jak dzieci przyłapane na gorącym uczynku. Ja starałem się zebrać myśli i zrozumieć, co poszło nie tak.

– Powiedzcie mi jeszcze raz wszystko od początku – zacząłem. – Jak to się stało, że wpadliście na taki pomysł?

Beata wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić:

– Zaczęło się od tego, że poznałam Michała, który mówił, że zna się na inwestycjach. Był bardzo przekonujący, a ja chciałam szybko zarobić, żeby pomóc w domu. Wiedziałam, że gdybym wzięła pożyczkę na swoje nazwisko, to by mnie sprawdzili, a nie miałam dobrej zdolności kredytowej. Michał powiedział, że to nic złego, że to tylko formalność. Potrzebował kapitału na świetną inwestycję, a ja mu uwierzyłam...

– A ty, Paweł? – zapytałem, odwracając się do syna.

– Zawsze chciałem szybko się wzbogacić – odpowiedział Paweł, patrząc mi prosto w oczy. – Kiedy Beata powiedziała mi o swoim pomyśle, pomyślałem, że to świetna okazja. Znalazłem innego inwestora, który obiecał nam szybki zwrot z inwestycji. Wszystko miało być proste i bezpieczne.

– A co się stało potem? – Halina zapytała z troską w głosie.

Nic nie poszło tak, jak miało pójść – odpowiedziała Beata. – Michał zniknął z naszymi pieniędzmi, a inwestycja Pawła okazała się oszustwem. Zostaliśmy z ogromnym długiem i żadnym sposobem na jego spłatę.

Poczułem, jak gniew we mnie narasta, ale wiedziałem, że muszę zachować spokój dla dobra rodziny.

– Rozumiem, że chcieliście dobrze, ale zrobiliście to w najgorszy możliwy sposób – powiedziałem, starając się, by mój głos nie drżał z emocji. – Teraz musimy myśleć, jak wyjść z tej sytuacji.

Halina przytuliła mnie mocno, a ja poczułem, jak jej ciepło mnie uspokaja.

Porozmawiajmy jeszcze raz z bankiem – powiedziała. – Może da się coś zrobić, żeby rozłożyć te długi na raty, które będziemy w stanie spłacać.

– Masz rację. Na raty, które oni będą spłacać – odpowiedziałem z naciskiem. – Ale najpierw muszę wyjść na spacer. Muszę ochłonąć i przemyśleć to wszystko.

Wyszedłem z domu i ruszyłem przed siebie, próbując zebrać myśli. Ulica była pusta, a ja czułem, jak ciężar całego świata spoczywa na moich barkach. Wiedziałem, że muszę być silny dla swojej rodziny, ale nie miałem pojęcia, jak to zrobić.

Kiedy wróciłem, Halina czekała na mnie w salonie. Jej twarz była pełna determinacji.

– Razem damy radę, Henryku – powiedziała. – Znajdziemy sposób, by wyjść z tej sytuacji. Jesteśmy rodziną i musimy trzymać się razem.

Poczułem, jak jej słowa dodają mi sił. Wiedziałem, że czeka nas trudna droga, ale byłem gotów zrobić wszystko, by ocalić naszą rodzinę.

Perspektywy nie były za ciekawe

Następnego dnia udałem się do banku. Byłem zdeterminowany znaleźć rozwiązanie, które pozwoli nam jakoś przetrwać. Bankier, ten sam zimny i bezwzględny człowiek, który wcześniej informował mnie o długach, przyjął mnie w swoim gabinecie.

– Dzień dobry, panie Kowalski – powiedział z wyuczonym uśmiechem. – Jak mogę panu pomóc?

Przyszedłem omówić możliwości spłaty długu – odpowiedziałem, starając się nie pokazać zdenerwowania. – Chcę wiedzieć, jakie mamy opcje.

Bankier przeglądał dokumenty przez chwilę, a potem spojrzał na mnie z powagą.

Sytuacja jest poważna – zaczął. – Długi są spore, a terminy spłaty minęły już kilka tygodni temu. Możemy rozważyć kilka opcji, ale muszę pana ostrzec, że każda z nich będzie wymagała dużego poświęcenia.

Potem opowiedział mi o szczegółach rozkładania kredytu na raty od nowa i innych rozwiązaniach.

– Ostatecznie, jeśli żadna z podanych opcji nie będzie możliwa, będziemy zmuszeni do zajęcia pańskiego majątku – powiedział bankier zimno. – Pański dom, samochód, wszystko, co ma pan na swoje nazwisko, zostanie zajęte i sprzedane na poczet długu.

Z trudem przełknąłem ślinę. Wiedziałem, że każda z tych opcji jest trudna, ale musiałem wybrać najmniejsze zło.

– Rozumiem – powiedziałem cicho. – Muszę porozmawiać z rodziną, ale myślę, że spróbujemy rozłożyć dług na raty. Nie chcę stracić domu.

Bankier skinął głową.

– Proszę wrócić do mnie z odpowiednimi dokumentami i rozpoczniemy procedurę – powiedział. – Musimy działać szybko, panie Kowalski.

Wyszedłem z banku z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony czułem ulgę, że mamy jakieś wyjście, z drugiej – przerażenie, że czeka nas ciężka walka o przetrwanie.

I tak musiałem im wybaczyć

Ostatnie miesiące były najtrudniejsze w naszym życiu. Każdy grosz liczył się podwójnie, a my, jako rodzina, zmuszeni byliśmy do wielu wyrzeczeń. Sprzedaliśmy samochód, zrezygnowaliśmy z wakacji, a Beata i Paweł znaleźli dodatkowe prace, by pomóc spłacać długi.

Relacje między nami były napięte. Często dochodziło do kłótni, a zaufanie, które kiedyś było filarem naszej rodziny, legło w gruzach. Mimo wszystko, staraliśmy się trzymać razem. Halina była naszym wsparciem, jej miłość i troska dodawały mi sił, by iść dalej.

Jednego wieczoru, siedzieliśmy przy stole, przeglądając rachunki. Beata i Paweł byli zmęczeni po długim dniu pracy, a Halina robiła herbatę.

Daliśmy radę spłacić kolejną ratę – powiedziałem, odrywając wzrok od kalkulatora. – Jeszcze kilka lat i wyjdziemy na prostą.

Córka spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

Przepraszamy, tato – powiedziała cicho. – Nigdy nie powinniśmy byli tego robić. Zniszczyliśmy wasze życie.

– To już przeszłość – odpowiedziałem, próbując się uśmiechnąć. – Teraz musimy patrzeć w przyszłość i trzymać się razem.

Syn podszedł do mnie i uścisnął mnie mocno.

– Dziękujemy, tato. Obiecujemy, że już nigdy cię nie zawiedziemy – powiedział.

Patrząc na moją rodzinę, wiedziałem, że przed nami długa droga, ale byłem pewien, że razem damy radę. W końcu, to, co nas łączyło, było silniejsze niż długi i problemy. Nasza miłość i determinacja pomogą nam odbudować życie, nawet jeśli nie będzie to łatwe.

Razem stawiliśmy czoła trudnościom i choć nasze życie nigdy nie będzie takie jak wcześniej, wiedziałem, że z czasem znowu znajdziemy spokój i szczęście.

Henryk, 50 lat

Czytaj także:
„Teściowa oddaje emeryturę na kościół, a potem pożycza od nas kasę. Remont dzwonnicy jest ważniejszy od chleba”
„Brat mnie wykiwał i w spadku po rodzicach dostałem okrągłe zero. Ale potem przypomniałem sobie o tajemniczej skrytce”
„Wakacje last minute okazały się workiem bez dna. Ze łzami w oczach patrzyłam, jak moje oszczędności przepadają”

Redakcja poleca

REKLAMA