Na co dzień pracuję jako grafik komputerowy w małej agencji reklamowej. Moje życie zazwyczaj toczy się według ustalonego rytmu: praca, dom, spotkania z przyjaciółmi i sporadyczne wypady do kina czy na koncerty. Jedną z najbliższych mi osób jest Kasia – moja przyjaciółka od czasów liceum.
Mimo że nasze drogi zawodowe poszły w różnych kierunkach, nadal jesteśmy nierozłączne. Kasia pracuje jako nauczycielka angielskiego w szkole podstawowej i, podobnie jak ja, marzyła od dawna o egzotycznych wakacjach.
Trafiłam na niesamowitą promocję
– Marta, wyobraź sobie to: białe plaże, turkusowe morze, palmy i drinki z parasolkami – Kasia zaczęła opowiadać mi o swoich marzeniach, kiedy siedziałyśmy przy kawie w naszej ulubionej kawiarni.
– Tak, wiem, kochana, ale wiesz dobrze, że to wszystko kosztuje fortunę – westchnęłam, mieszając swoją latte.
– Wiem, ale... może kiedyś nam się uda – odpowiedziała z nadzieją w głosie.
Nasze marzenia o egzotycznych podróżach zawsze były odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Jednak pewnego dnia, przeglądając internet w poszukiwaniu inspiracji do pracy, natrafiłam na niesamowitą promocję last minute.
– Kasia, patrz na to! – krzyknęłam do słuchawki telefonu, ledwo powstrzymując ekscytację.
– Co się stało? – odpowiedziała zaciekawiona.
– Znalazłam ofertę last minute na wakacje w egzotycznym kraju za bezcen! Musimy to zrobić, to nasza szansa! – przekonywałam ją, podskakując z radości.
– Marta, to brzmi zbyt dobrze, by było prawdziwe. Ale... co mi tam, idziemy w to! – zgodziła się Kasia, a ja czułam, że nasza przygoda właśnie się zaczyna.
Gdy tylko dotarłyśmy na miejsce, od razu zorientowałyśmy się, że rzeczywistość różni się znacznie od naszych wyobrażeń. Lotnisko było małe i zatłoczone, a po drodze do hotelu zobaczyłyśmy, że okolica nie jest tak malownicza, jak w folderach reklamowych. Na domiar złego, kiedy przyjechałyśmy do hotelu, czekała nas niemiła niespodzianka.
– Dzień dobry, mamy rezerwację na nazwisko K. – powiedziała Kasia do recepcjonistki.
– Dzień dobry. Widzę waszą rezerwację, ale niestety nasza standardowa oferta nie obejmuje pewnych udogodnień – odpowiedziała recepcjonistka z wymuszonym uśmiechem.
– Jakich udogodnień? – zapytałam zaniepokojona.
– Ręczniki, klimatyzacja, dostęp do basenu, nawet Wi-Fi – za wszystko to trzeba dopłacić – odpowiedziała, nie przestając się uśmiechać.
– Żartujesz? – Kasia spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Przykro mi, ale takie są warunki tej oferty – dodała recepcjonistka.
Wakacje miały ukryte koszta
Po krótkiej wymianie zdań i zainwestowaniu sporej sumy pieniędzy, udało nam się w końcu zameldować w naszym pokoju. Był mały, duszny i z widokiem na... podwórko pełne śmieci.
– To chyba jakiś koszmar – stwierdziła Kasia, siadając na łóżku.
– Mam nadzieję, że szybko się obudzimy – dodałam z ironią.
Budżet na wakacje, który planowałyśmy z takim entuzjazmem, zaczął topnieć w zastraszającym tempie.
Codziennie dopłacałyśmy za coś nowego – śniadania, leżaki na plaży, nawet za papier toaletowy. Nasze fundusze topniały, a my coraz bardziej traciłyśmy nadzieję na udane wakacje.
– Marta, musimy coś wymyślić – powiedziała Kasia, kiedy siedziałyśmy wieczorem na balkonie.
– Wiem, ale co? Wszystko tutaj kosztuje majątek – westchnęłam, patrząc na księżyc odbijający się w ciemnym morzu.
– Może powinniśmy poszukać lokalnych ofert, może coś tańszego? – zaproponowała.
– Spróbujmy, ale musimy być ostrożne. Nie chcę wpakować się w większe kłopoty – odpowiedziałam, próbując nie panikować.
– Na pewno znajdziemy jakieś wyjście, przecież nie możemy się tak łatwo poddać – dodała Kasia z determinacją.
Kiedy następnego dnia wybrałyśmy się na plażę, nasz wzrok przykuł mężczyzna, który zdawał się obserwować turystów i oferować im różne usługi. Wyglądał na przewodnika turystycznego, a może kogoś, kto znał okolicę na wylot.
– Może on nam pomoże? – wskazała Kasia na mężczyznę.
– Spróbujmy, nie mamy nic do stracenia – zgodziłam się, choć w sercu czułam niepokój.
Kończyły nam się oszczędności
Podchodząc do mężczyzny, który stał pod palmą z rozwiniętą mapą i kilka razy poprawiał swoje okulary przeciwsłoneczne, poczułyśmy mieszankę niepokoju i nadziei. Przedstawił się jako Tomasz – przewodnik turystyczny.
– Cześć, dziewczyny. Widzę, że jesteście nowe w okolicy. Potrzebujecie pomocy? – zapytał z uśmiechem, który miał chyba wzbudzać zaufanie.
– Tak, właściwie to mamy pewien problem – zaczęła Kasia, opowiadając mu o naszych kłopotach z budżetem i dodatkowych kosztach, które zaskoczyły nas na miejscu.
Tomasz słuchał uważnie, a następnie skinął głową, jakby znał ten scenariusz na wylot.
– Słyszałem już o tym hotelu. Niestety, nie jesteście pierwsze, które wpadły w tę pułapkę. – zawahał się na chwilę, po czym kontynuował – mogę wam pomóc. Znam kilka miejsc, gdzie można tanio zjeść i przenocować. Ale jest jedna mała przysługa, którą musiałbym was prosić, żebyście mi wyświadczyły.
Zanim zdążyłam zareagować, Kasia wyprzedziła mnie z odpowiedzią.
– Jaką przysługę? – zapytała ostrożnie.
Tomasz odetchnął głęboko, jakby zastanawiając się, ile powinien zdradzić.
– Nic wielkiego. Potrzebuję tylko, żebyście dostarczyły paczkę do mojego znajomego, który mieszka niedaleko waszego hotelu. To naprawdę niewielki wysiłek, a w zamian obiecuję, że pomogę wam przetrwać resztę wakacji bez dodatkowych kosztów.
Spojrzałam na Kasię z niepokojem. Cała sytuacja wydawała się podejrzana, ale nasza desperacja rosła z każdą minutą.
Nie miałyśmy nic do stracenia
– Co o tym myślisz? – zapytała Kasia, patrząc mi prosto w oczy.
– Nie wiem... Wydaje się to trochę ryzykowne – odpowiedziałam szczerze.
– Rozumiem wasze obawy, ale możecie mi zaufać. Nie macie nic do stracenia, a ja mogę wam naprawdę pomóc – dodał Tomasz, przekonująco patrząc na nas.
Po krótkiej wymianie spojrzeń zgodziłyśmy się, choć nadal miałyśmy wątpliwości.
– Dobrze, pomożemy ci – powiedziała Kasia, podając mu rękę na znak umowy.
Tomasz uśmiechnął się szeroko.
– Świetnie! Spotkamy się wieczorem w hotelowym lobby, a ja przekażę wam paczkę i szczegóły – powiedział, a potem oddalił się, zostawiając nas z mieszanką ekscytacji i lęku.
Gdy wróciłyśmy do hotelu, nie mogłyśmy przestać myśleć o nadchodzącym spotkaniu.
– Marta, co jeśli to jakaś pułapka? – zapytała Kasia, gdy leżałyśmy w pokoju, próbując się zrelaksować.
– Mam nadzieję, że nie. Musimy być ostrożne i trzymać się razem. Może to naprawdę nasza jedyna szansa na uratowanie tych wakacji – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie, choć w głębi duszy czułam narastający niepokój.
Wieczorem, jak umówione, spotkałyśmy się z Tomaszem w lobby. Wręczył nam małą paczkę i opisał drogę do domu jego znajomego.
– To nie jest daleko. Po prostu idźcie prosto tą ulicą, skręćcie w lewo przy fontannie i będziecie na miejscu– powiedział, wręczając nam paczkę.
– Dobra, zrobimy to – powiedziała Kasia, a ja tylko skinęłam głową, trzymając tajemniczą przesyłkę.
Narastał w nas niepokój
Wyruszyłyśmy z paczką w stronę, którą wskazał Tomasz. Wieczór był ciepły, a powietrze przesiąknięte zapachem egzotycznych kwiatów. Mimo romantycznej scenerii, w naszych sercach rosło poczucie niepokoju. Uliczki były coraz bardziej ciemne i puste, a cienie budynków wydawały się poruszać z każdym krokiem.
– Marta, może to jednak nie był dobry pomysł – szepnęła Kasia, ściskając moją dłoń.
– Spokojnie, Kasia. Jesteśmy prawie na miejscu – odpowiedziałam, choć sama czułam, jak serce bije mi szybciej.
W końcu dotarłyśmy do domu, który opisał Tomasz. Był to niewielki budynek z zamkniętymi okiennicami i ciemnym podwórkiem. Zapukałyśmy do drzwi, które otworzył starszy mężczyzna o surowym wyrazie twarzy.
– Co tam macie? – zapytał, patrząc na paczkę w mojej ręce.
– Jesteśmy od Tomasza – odpowiedziałam, podając mu przesyłkę.
Mężczyzna bez słowa wziął paczkę i zamknął drzwi przed naszymi nosami. Wymieniłyśmy z Kasią zaniepokojone spojrzenia.
– Może to była tylko błaha sprawa – stwierdziła Kasia, próbując nas uspokoić.
Wróciłyśmy do hotelu, gdzie czekał na nas Tomasz.
– Dziękuję wam, dziewczyny. Teraz mogę spełnić swoją część umowy – powiedział z uśmiechem.
Przez następne dni Tomasz rzeczywiście pomógł nam znaleźć tańsze miejsca do jedzenia i spędzania czasu. Zaczynałyśmy czuć się pewniej, ale pewnego dnia, kiedy wracałyśmy do hotelu, zauważyłyśmy, że Tomasz rozmawia z jakimś podejrzanie wyglądającym mężczyzną. Ukryłyśmy się za rogiem, by nie zostać zauważone.
Sytuacja powoli nas wykańczała
– Marta, nie możemy tak dalej. To wszystko nas wykańcza – powiedziała Kasia pewnego wieczoru, kiedy siedziałyśmy w naszym pokoju.
– Wiem, ale musimy to przetrwać – odpowiedziałam, choć sama czułam się coraz bardziej wyczerpana.
Kasia i ja zaczęłyśmy mieć różne zdania na temat tego, jak postępować dalej, co prowadziło do coraz częstszych kłótni.
– Trzeba wymyślić jakiś sposób – powiedziała następnego wieczoru Kasia.
– Ale co mamy zrobić? – zapytałam, czując bezradność.
W tym momencie do naszego pokoju zapukał Rafał, nowo poznany turysta, którego spotkałyśmy wcześniej na plaży. Był sympatyczny, a my od razu poczułyśmy z nim pewną więź.
– Cześć dziewczyny, słyszałem o waszej sytuacji. Chciałem zaproponować pomoc – powiedział Rafał, wchodząc do pokoju.
Rafał usiadł na krześle przy oknie i spojrzał na nas z powagą. Jego obecność w pewien sposób dodawała nam otuchy, choć nadal byłyśmy pełne niepokoju.
– Słyszałem, że macie problemy finansowe – zaczął Rafał. – Ja również skorzystałem z tej samej oferty last minute i od razu zorientowałem się, że coś jest nie tak. Mam wrażenie, że naciągają tak wszystkich wczasowiczów.
– Musimy znaleźć sposób, aby wydostać się z tej sytuacji – odpowiedziałam, patrząc na Rafała z nadzieją.
Chciałyśmy wydostać się stąd, zanim będzie za późno, a Rafał wydawał się być godny zaufania.
Miałam wyrzuty sumienia
Przez kolejne dni zaczęliśmy działać zgodnie z planem Rafała. Moja przyjaźń z Kasią stawała się coraz bardziej napięta pod wpływem stresu, strachu i bezradności.
– Pomogę wam, ale musicie uważać na siebie – powiedział Rafał, a my poczułyśmy, że może wreszcie mamy szansę na rozwiązanie tej sytuacji.
Przez ostatnie dni wakacji niewiele wypoczęłyśmy. Spędzałyśmy czas głównie w pokoju w pensjonacie, a później nareszcie wróciłyśmy do Polski, pełne mieszanych uczuć.
Lotnisko w Warszawie nigdy nie wydawało się nam tak przyjazne i bezpieczne. Wszystko, przez co przeszłyśmy, było jak nierealny i koszmarny sen, z którego w końcu się obudziłyśmy. Jednak rzeczywistość była trudniejsza do przełknięcia.
Nasza przyjaźń z Kasią, mimo że przetrwała, była teraz napięta i pełna niewypowiedzianych słów. Powrót do codzienności okazał się wyzwaniem, a każda próba rozmowy kończyła się niezręczną ciszą.
Wreszcie kilka dni później zadzwoniłam do Kasi. Przez propozycję wyjazdu miałam wyrzuty sumienia.
– Cześć, Kasia. Chciałam porozmawiać. Może spotkamy się na kawę? – zapytałam nieśmiało.
– Oczywiście, chętnie się spotkam – odpowiedziała, a jej głos brzmiał pogodnie.
Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni, tak jak kiedyś. Rozmawiałyśmy długo, szczerze wyrażając swoje uczucia i obawy. Było trudno, ale z każdą minutą czułam, że nasza więź odradza się na nowo.
– Kasiu, przepraszam za wszystko. Zrozumiałam, jak wiele znaczy dla mnie nasza przyjaźń. Chcę, żebyśmy razem to przetrwały – powiedziałam, chwytając przyjaciółkę za rękę.
– Ja też, Marta. To nie była twoja wina – odpowiedziała, a ja pierwszy raz od dawna czułam, że naprawdę wierzę w te słowa.
Nasza przyjaźń nie była już taka sama, ale stała się silniejsza. Nauczyłyśmy się wiele o sobie nawzajem i o tym, jak ważne jest wsparcie w trudnych chwilach. Wakacje, które miały być beztroską przygodą, stały się lekcją życia, której nigdy nie zapomnimy.
Marta, 25 lat
Czytaj także:
„Kumpela zazdrościła mi, bo utknęła w zapyziałej wiosce, a ja zarabiam krocie. Odpłaciła mi się w perfidny sposób”
„Pożyczyliśmy synowi 50 tysięcy, a on jak ognia unika zwrotu. Nikt nigdy tak nas bezczelnie nie oszukał”
„Najchętniej wcisnęłabym mężowi kochankę do łóżka. Mam dość tego, że ten stary piernik co noc ma ochotę hulać”