„Wakacje last minute okazały się workiem bez dna. Ze łzami w oczach patrzyłam, jak moje oszczędności przepadają”

zamyślona dziewczyna na lotnisku fot. iStock by Getty Images, Drazen Zigic
„Z małą paczką w ręku, wyruszyłyśmy w stronę, którą wskazał Tomasz. Wieczór był ciepły, a powietrze przesiąknięte zapachem egzotycznych kwiatów. Mimo romantycznej scenerii, w naszych sercach rosło poczucie niepokoju”.
/ 22.08.2024 17:30
zamyślona dziewczyna na lotnisku fot. iStock by Getty Images, Drazen Zigic

Na co dzień pracuję jako grafik komputerowy w małej agencji reklamowej. Moje życie zazwyczaj toczy się według ustalonego rytmu: praca, dom, spotkania z przyjaciółmi i sporadyczne wypady do kina czy na koncerty. Jedną z najbliższych mi osób jest Kasia – moja przyjaciółka od czasów liceum.

Mimo że nasze drogi zawodowe poszły w różnych kierunkach, nadal jesteśmy nierozłączne. Kasia pracuje jako nauczycielka angielskiego w szkole podstawowej i, podobnie jak ja, marzyła od dawna o egzotycznych wakacjach.

Trafiłam na niesamowitą promocję

– Marta, wyobraź sobie to: białe plaże, turkusowe morze, palmy i drinki z parasolkami – Kasia zaczęła opowiadać mi o swoich marzeniach, kiedy siedziałyśmy przy kawie w naszej ulubionej kawiarni.

– Tak, wiem, kochana, ale wiesz dobrze, że to wszystko kosztuje fortunę – westchnęłam, mieszając swoją latte.

– Wiem, ale... może kiedyś nam się uda – odpowiedziała z nadzieją w głosie.

Nasze marzenia o egzotycznych podróżach zawsze były odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość. 

Jednak pewnego dnia, przeglądając internet w poszukiwaniu inspiracji do pracy, natrafiłam na niesamowitą promocję last minute.

– Kasia, patrz na to! – krzyknęłam do słuchawki telefonu, ledwo powstrzymując ekscytację.

– Co się stało? – odpowiedziała zaciekawiona.

– Znalazłam ofertę last minute na wakacje w egzotycznym kraju za bezcen! Musimy to zrobić, to nasza szansa! – przekonywałam ją, podskakując z radości.

– Marta, to brzmi zbyt dobrze, by było prawdziwe. Ale... co mi tam, idziemy w to! – zgodziła się Kasia, a ja czułam, że nasza przygoda właśnie się zaczyna.

Gdy tylko dotarłyśmy na miejsce, od razu zorientowałyśmy się, że rzeczywistość różni się znacznie od naszych wyobrażeń. Lotnisko było małe i zatłoczone, a po drodze do hotelu zobaczyłyśmy, że okolica nie jest tak malownicza, jak w folderach reklamowych. Na domiar złego, kiedy przyjechałyśmy do hotelu, czekała nas niemiła niespodzianka.

– Dzień dobry, mamy rezerwację na nazwisko K. – powiedziała Kasia do recepcjonistki.

– Dzień dobry. Widzę waszą rezerwację, ale niestety nasza standardowa oferta nie obejmuje pewnych udogodnień – odpowiedziała recepcjonistka z wymuszonym uśmiechem.

– Jakich udogodnień? – zapytałam zaniepokojona.

– Ręczniki, klimatyzacja, dostęp do basenu, nawet Wi-Fi – za wszystko to trzeba dopłacić – odpowiedziała, nie przestając się uśmiechać.

– Żartujesz? – Kasia spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

– Przykro mi, ale takie są warunki tej oferty – dodała recepcjonistka.

Wakacje miały ukryte koszta

Po krótkiej wymianie zdań i zainwestowaniu sporej sumy pieniędzy, udało nam się w końcu zameldować w naszym pokoju. Był mały, duszny i z widokiem na... podwórko pełne śmieci.

– To chyba jakiś koszmar – stwierdziła Kasia, siadając na łóżku.

– Mam nadzieję, że szybko się obudzimy – dodałam z ironią.

Budżet na wakacje, który planowałyśmy z takim entuzjazmem, zaczął topnieć w zastraszającym tempie.

Codziennie dopłacałyśmy za coś nowego – śniadania, leżaki na plaży, nawet za papier toaletowy. Nasze fundusze topniały, a my coraz bardziej traciłyśmy nadzieję na udane wakacje.

– Marta, musimy coś wymyślić – powiedziała Kasia, kiedy siedziałyśmy wieczorem na balkonie.

– Wiem, ale co? Wszystko tutaj kosztuje majątek – westchnęłam, patrząc na księżyc odbijający się w ciemnym morzu.

– Może powinniśmy poszukać lokalnych ofert, może coś tańszego? – zaproponowała.

– Spróbujmy, ale musimy być ostrożne. Nie chcę wpakować się w większe kłopoty – odpowiedziałam, próbując nie panikować.

– Na pewno znajdziemy jakieś wyjście, przecież nie możemy się tak łatwo poddać – dodała Kasia z determinacją.

Kiedy następnego dnia wybrałyśmy się na plażę, nasz wzrok przykuł mężczyzna, który zdawał się obserwować turystów i oferować im różne usługi. Wyglądał na przewodnika turystycznego, a może kogoś, kto znał okolicę na wylot.

– Może on nam pomoże? – wskazała Kasia na mężczyznę.

– Spróbujmy, nie mamy nic do stracenia – zgodziłam się, choć w sercu czułam niepokój.

Kończyły nam się oszczędności

Podchodząc do mężczyzny, który stał pod palmą z rozwiniętą mapą i kilka razy poprawiał swoje okulary przeciwsłoneczne, poczułyśmy mieszankę niepokoju i nadziei. Przedstawił się jako Tomasz – przewodnik turystyczny.

– Cześć, dziewczyny. Widzę, że jesteście nowe w okolicy. Potrzebujecie pomocy? – zapytał z uśmiechem, który miał chyba wzbudzać zaufanie.

– Tak, właściwie to mamy pewien problem – zaczęła Kasia, opowiadając mu o naszych kłopotach z budżetem i dodatkowych kosztach, które zaskoczyły nas na miejscu.

Tomasz słuchał uważnie, a następnie skinął głową, jakby znał ten scenariusz na wylot.

– Słyszałem już o tym hotelu. Niestety, nie jesteście pierwsze, które wpadły w tę pułapkę. – zawahał się na chwilę, po czym kontynuował – mogę wam pomóc. Znam kilka miejsc, gdzie można tanio zjeść i przenocować. Ale jest jedna mała przysługa, którą musiałbym was prosić, żebyście mi wyświadczyły.

Zanim zdążyłam zareagować, Kasia wyprzedziła mnie z odpowiedzią.

– Jaką przysługę? – zapytała ostrożnie.

Tomasz odetchnął głęboko, jakby zastanawiając się, ile powinien zdradzić.

– Nic wielkiego. Potrzebuję tylko, żebyście dostarczyły paczkę do mojego znajomego, który mieszka niedaleko waszego hotelu. To naprawdę niewielki wysiłek, a w zamian obiecuję, że pomogę wam przetrwać resztę wakacji bez dodatkowych kosztów.

Spojrzałam na Kasię z niepokojem. Cała sytuacja wydawała się podejrzana, ale nasza desperacja rosła z każdą minutą.

Nie miałyśmy nic do stracenia

– Co o tym myślisz? – zapytała Kasia, patrząc mi prosto w oczy.

– Nie wiem... Wydaje się to trochę ryzykowne – odpowiedziałam szczerze.

– Rozumiem wasze obawy, ale możecie mi zaufać. Nie macie nic do stracenia, a ja mogę wam naprawdę pomóc – dodał Tomasz, przekonująco patrząc na nas.

Po krótkiej wymianie spojrzeń zgodziłyśmy się, choć nadal miałyśmy wątpliwości.

– Dobrze, pomożemy ci – powiedziała Kasia, podając mu rękę na znak umowy.

Tomasz uśmiechnął się szeroko.

– Świetnie! Spotkamy się wieczorem w hotelowym lobby, a ja przekażę wam paczkę i szczegóły – powiedział, a potem oddalił się, zostawiając nas z mieszanką ekscytacji i lęku.

Gdy wróciłyśmy do hotelu, nie mogłyśmy przestać myśleć o nadchodzącym spotkaniu.

– Marta, co jeśli to jakaś pułapka? – zapytała Kasia, gdy leżałyśmy w pokoju, próbując się zrelaksować.

– Mam nadzieję, że nie. Musimy być ostrożne i trzymać się razem. Może to naprawdę nasza jedyna szansa na uratowanie tych wakacji – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie, choć w głębi duszy czułam narastający niepokój.

Wieczorem, jak umówione, spotkałyśmy się z Tomaszem w lobby. Wręczył nam małą paczkę i opisał drogę do domu jego znajomego.

– To nie jest daleko. Po prostu idźcie prosto tą ulicą, skręćcie w lewo przy fontannie i będziecie na miejscu– powiedział, wręczając nam paczkę.

– Dobra, zrobimy to – powiedziała Kasia, a ja tylko skinęłam głową, trzymając tajemniczą przesyłkę.

Narastał w nas niepokój

Wyruszyłyśmy z paczką w stronę, którą wskazał Tomasz. Wieczór był ciepły, a powietrze przesiąknięte zapachem egzotycznych kwiatów. Mimo romantycznej scenerii, w naszych sercach rosło poczucie niepokoju. Uliczki były coraz bardziej ciemne i puste, a cienie budynków wydawały się poruszać z każdym krokiem.

– Marta, może to jednak nie był dobry pomysł – szepnęła Kasia, ściskając moją dłoń.

– Spokojnie, Kasia. Jesteśmy prawie na miejscu – odpowiedziałam, choć sama czułam, jak serce bije mi szybciej.

W końcu dotarłyśmy do domu, który opisał Tomasz. Był to niewielki budynek z zamkniętymi okiennicami i ciemnym podwórkiem. Zapukałyśmy do drzwi, które otworzył starszy mężczyzna o surowym wyrazie twarzy.

– Co tam macie? – zapytał, patrząc na paczkę w mojej ręce.

– Jesteśmy od Tomasza – odpowiedziałam, podając mu przesyłkę.

Mężczyzna bez słowa wziął paczkę i zamknął drzwi przed naszymi nosami. Wymieniłyśmy z Kasią zaniepokojone spojrzenia.

– Może to była tylko błaha sprawa – stwierdziła Kasia, próbując nas uspokoić.

Wróciłyśmy do hotelu, gdzie czekał na nas Tomasz.

– Dziękuję wam, dziewczyny. Teraz mogę spełnić swoją część umowy – powiedział z uśmiechem.

Przez następne dni Tomasz rzeczywiście pomógł nam znaleźć tańsze miejsca do jedzenia i spędzania czasu. Zaczynałyśmy czuć się pewniej, ale pewnego dnia, kiedy wracałyśmy do hotelu, zauważyłyśmy, że Tomasz rozmawia z jakimś podejrzanie wyglądającym mężczyzną. Ukryłyśmy się za rogiem, by nie zostać zauważone.

Sytuacja powoli nas wykańczała

– Marta, nie możemy tak dalej. To wszystko nas wykańcza – powiedziała Kasia pewnego wieczoru, kiedy siedziałyśmy w naszym pokoju.

– Wiem, ale musimy to przetrwać – odpowiedziałam, choć sama czułam się coraz bardziej wyczerpana.

Kasia i ja zaczęłyśmy mieć różne zdania na temat tego, jak postępować dalej, co prowadziło do coraz częstszych kłótni.

– Trzeba wymyślić jakiś sposób – powiedziała następnego wieczoru Kasia.

– Ale co mamy zrobić? – zapytałam, czując bezradność.

W tym momencie do naszego pokoju zapukał Rafał, nowo poznany turysta, którego spotkałyśmy wcześniej na plaży. Był sympatyczny, a my od razu poczułyśmy z nim pewną więź.

– Cześć dziewczyny, słyszałem o waszej sytuacji. Chciałem zaproponować pomoc – powiedział Rafał, wchodząc do pokoju.

Rafał usiadł na krześle przy oknie i spojrzał na nas z powagą. Jego obecność w pewien sposób dodawała nam otuchy, choć nadal byłyśmy pełne niepokoju.

– Słyszałem, że macie problemy finansowe – zaczął Rafał. – Ja również skorzystałem z tej samej oferty last minute i od razu zorientowałem się, że coś jest nie tak. Mam wrażenie, że naciągają tak wszystkich wczasowiczów.

– Musimy znaleźć sposób, aby wydostać się z tej sytuacji – odpowiedziałam, patrząc na Rafała z nadzieją.

Chciałyśmy wydostać  się stąd, zanim będzie za późno, a Rafał wydawał się być godny zaufania.

Miałam wyrzuty sumienia

Przez kolejne dni zaczęliśmy działać zgodnie z planem Rafała. Moja przyjaźń z Kasią stawała się coraz bardziej napięta pod wpływem stresu, strachu i bezradności.

– Pomogę wam, ale musicie uważać na siebie – powiedział Rafał, a my poczułyśmy, że może wreszcie mamy szansę na rozwiązanie tej sytuacji.

Przez ostatnie dni wakacji niewiele wypoczęłyśmy. Spędzałyśmy czas głównie w pokoju w pensjonacie, a później nareszcie wróciłyśmy do Polski, pełne mieszanych uczuć.

Lotnisko w Warszawie nigdy nie wydawało się nam tak przyjazne i bezpieczne. Wszystko, przez co przeszłyśmy, było jak nierealny i koszmarny sen, z którego w końcu się obudziłyśmy. Jednak rzeczywistość była trudniejsza do przełknięcia.

Nasza przyjaźń z Kasią, mimo że przetrwała, była teraz napięta i pełna niewypowiedzianych słów. Powrót do codzienności okazał się wyzwaniem, a każda próba rozmowy kończyła się niezręczną ciszą.

Wreszcie kilka dni później zadzwoniłam do Kasi. Przez propozycję wyjazdu miałam wyrzuty sumienia.

– Cześć, Kasia. Chciałam porozmawiać. Może spotkamy się na kawę? – zapytałam nieśmiało.

– Oczywiście, chętnie się spotkam – odpowiedziała, a jej głos brzmiał pogodnie.

Spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni, tak jak kiedyś. Rozmawiałyśmy długo, szczerze wyrażając swoje uczucia i obawy. Było trudno, ale z każdą minutą czułam, że nasza więź odradza się na nowo.

– Kasiu, przepraszam za wszystko. Zrozumiałam, jak wiele znaczy dla mnie nasza przyjaźń. Chcę, żebyśmy razem to przetrwały – powiedziałam, chwytając przyjaciółkę za rękę.

– Ja też, Marta. To nie była twoja wina – odpowiedziała, a ja pierwszy raz od dawna czułam, że naprawdę wierzę w te słowa.

Nasza przyjaźń nie była już taka sama, ale stała się silniejsza. Nauczyłyśmy się wiele o sobie nawzajem i o tym, jak ważne jest wsparcie w trudnych chwilach. Wakacje, które miały być beztroską przygodą, stały się lekcją życia, której nigdy nie zapomnimy.

Marta, 25 lat

Czytaj także:
„Kumpela zazdrościła mi, bo utknęła w zapyziałej wiosce, a ja zarabiam krocie. Odpłaciła mi się w perfidny sposób”
„Pożyczyliśmy synowi 50 tysięcy, a on jak ognia unika zwrotu. Nikt nigdy tak nas bezczelnie nie oszukał”
„Najchętniej wcisnęłabym mężowi kochankę do łóżka. Mam dość tego, że ten stary piernik co noc ma ochotę hulać”

Redakcja poleca

REKLAMA