„Dzieci mnie wyklęły i mówią, że odebrałam im szanse na godną przyszłość. Trudno, nie będę sponsorowała pasożytów”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Jacob Wackerhausen
„Wiedziałam, że moje wsparcie wiele dla niego znaczy. To, co kiedyś wydawało się tylko życzliwą relacją, stało się czymś większym i głębszym – więzią, która nie była obciążona interesownością”.
/ 14.11.2024 16:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, Jacob Wackerhausen

Śmierć męża nauczyła mnie samotności w sposób, jakiego nigdy bym sobie nie wyobraziła. Alicja i Adam – moje dzieci – szybko zaczęły żyć własnym życiem, z dala od domu. Przychodzą do mnie raczej z obowiązku, a ich wizyty są szybkie. Kiedy zabrali ostatnie książki i stare zabawki, zdałam sobie sprawę, że nic już nigdy nie będzie takie samo.

Zostałam sama

Przypadek sprawił, że poznałam Michała, który szukał pokoju do wynajęcia. Bez wahania zgodziłam się go przyjąć. Nasze wspólne posiłki, jego uśmiech, opowieści o drobnych niepowodzeniach, nadziejach i planach, to wszystko sprawiło, że dom nagle odżył. Michał, chociaż z innego świata, stał się dla mnie kimś bliskim.

– Pani Beato, nie wiem, co bym bez pani zrobił – uśmiechnął się ciepło, przysuwając się do stołu z talerzem pierogów, które jeszcze parowały.

– A co to za „pani”? Po prostu Beata – upomniałam go żartobliwie, nalewając herbatę do filiżanki.

Mimochodem zauważyłam, że chyba pierwszy raz od lat tak dobrze mi się gotuje. Michał spojrzał na mnie z wdzięcznością.

– W tym mieście człowiek jest jednym z tysięcy. A tu czuję, jakbym był w domu.

– To nic wielkiego, ale cieszę się, że to doceniasz. Los czasem daje nam kogoś, kogo naprawdę potrzebujemy. Po śmierci mojego męża dzieci dorosły szybciej, niż mogłam się spodziewać. Teraz rzadko je widuję, a jeśli już, to mam wrażenie, że wpadają tylko na chwilę.

Michał przypomniał mi coś, co wydawało się dawno zapomniane – radość z codziennych rozmów, z drobnych gestów. W sercu rodziła się myśl, że może mogę mu pomóc, że chciałabym dać mu coś, co naprawdę zmieni jego życie. Czasem drobne wsparcie może komuś ułatwić start. I tak po raz pierwszy pomyślałam o nim jak o synu.

Był dla mnie jak syn

Kilka dni później wpadła do mnie córka. Weszła jak burza, nie zwracając uwagi na Michała.

– Mamo, możesz mi wytłumaczyć, co wyprawiasz? – zaczęła bez ogródek. Wzrok miała wbity w Michała, który momentalnie się wycofał, próbując się nie rzucać w oczy.

– Alicjo, co to za ton?

– Słyszałam od Adama, że myślisz o zapisaniu jakiejś części majątku temu studentowi. Co to ma znaczyć? Kim on dla ciebie jest? Przyszedł tutaj, bo potrzebował pokoju? Mamo, przejrzyj na oczy!

Michał próbował się wtrącić, widocznie zszokowany:

– Przepraszam, nie chciałem… ja nic nie wiem o żadnym majątku… Proszę, nie kłóćcie się przeze mnie.

Spojrzałam na niego, a później przeniosłam wzrok na córkę. Byłam pewna, że to był ten moment, by powiedzieć jej, że mam prawo podejmować swoje decyzje.

– To moja sprawa, komu pomagam i co zamierzam zrobić z moimi pieniędzmi. Michał nic o tym nie wie i nie mam zamiaru pozwalać wam na ingerowanie w moje decyzje.

Alicja uśmiechnęła się gorzko.

– Mamo, przepraszam, ale to absurd. Mamy rodzinę, dom, a ty zaczynasz traktować obcego jak syna? Może nawet bardziej niż mnie i Adama! Nie mogę na to patrzeć, a tym bardziej się z tym zgodzić. To, co robisz, jest po prostu nielogiczne.

Wszystko się waliło

Czułam, że to wszystko idzie w złą stronę. Michał wyglądał, jakby chciał zniknąć, a ja tylko mogłam patrzeć, jak wszystko się wali.

– Dajmy sobie spokój z oskarżeniami – powiedziałam, starając się nad sobą panować. – Michał wynajmuje tutaj pokój, to wszystko. Zależy mi na jego obecności, bo daje mi poczucie wsparcia, czego ty dawno już nie dałaś.

Córka spojrzała na mnie lodowatym wzrokiem, a potem odwróciła się do wyjścia.

– Zrobię wszystko, żeby ci to wyperswadować – rzuciła przez ramię.

Dwa dni później przyszedł Adam.

– Mamo – zaczął powoli. – Musimy porozmawiać. O tym, co mówiła ci Alicja.

– Synku, nie ma potrzeby tego wałkować. Ja naprawdę wiem, co robię – powiedziałam spokojnie, próbując się opanować.

Usiadł naprzeciw mnie. Widziałam, że szuka słów.

– Nie chodzi o to, żeby cię kontrolować. Chcemy tylko żebyś przemyślała swoje finanse. Michał to dobry chłopak, ale przecież to ktoś obcy.

Nie rozumieli mnie

Próbowałam się uspokoić, ale poczułam, jak we mnie narasta frustracja.

– Naprawdę widzisz we mnie tylko portfel? – zapytałam, nie kryjąc już emocji.

– Mamo, nie o to chodzi… Powinno ci bardziej zależeć na nas. Nie musisz pomagać komuś z zewnątrz, kiedy my… – urwał, jakby zdając sobie sprawę, że jego słowa były nie na miejscu.

Wstałam, przerywając mu stanowczym gestem.

– Jestem dla was matką, a nie inwestycją na przyszłość. A co do Michała… Nie dam sobie wmówić, że postępuję źle.

Nagle do kuchni wszedł Michał, nieświadomy rozmowy, na którą trafił. Zatrzymał się jednak, słysząc moje ostatnie słowa.

– Przepraszam… Może powinienem zrezygnować z wynajmu – powiedział, wbijając wzrok w podłogę. – Naprawdę nie chcę być przyczyną żadnych konfliktów…

– Nigdzie się stąd nie ruszaj. Zależy mi na twojej obecności i nie zamierzam zmieniać moich decyzji przez jakieś absurdalne pretensje.

Adam wstał z krzesła, wyraźnie zirytowany.

– W takim razie nie mam nic więcej do dodania. Ale nie myśl, że wszyscy będą cię wspierać.

Traktowali mnie jak przedmiot

Atmosfera stała się ciężka. Pewnego popołudnia, gdy Michał wrócił do domu, zauważyłam, że wygląda na przybitego.

– Co się stało? – zapytałam delikatnie.

– Ktoś mnie obserwował – zaczął. – Dowiedziałem się, że to detektyw, którego zatrudniła Alicja. Próbował zdobyć jakieś informacje na mój temat. Chciała się dowiedzieć, kim jestem i jakie mam zamiary.

Poczułam, jak żołądek ściska mi się ze złości.

– To przechodzi ludzkie pojęcie – wymamrotałam. – Nie masz z tym nic wspólnego. To ich chciwość zmieniła całą sytuację w farsę, a ty jesteś w tym wszystkim najbardziej niewinną osobą.

– Nie chcę, żebyś miała przeze mnie problemy. Może po prostu lepiej, żebym się wyprowadził.

– Ani mi się waż! – powiedziałam stanowczo. – Alicja nie będzie ingerować w moje życie, nie pozwolę na to. Nikt mi nie będzie mówił, komu mogę pomagać, a komu nie.

– Dziękuję. Ale wiem, jak trudna to dla ciebie sytuacja. Zawsze powtarzałaś, że rodzina powinna być na pierwszym miejscu.

– Ty też jesteś moją rodziną. Nawet jeśli nie urodziłam cię ani nie wychowałam, to teraz ty jesteś osobą, na której mogę polegać.

Michał nie odpowiedział już nic, ale wiedziałam, że moje wsparcie wiele dla niego znaczy. To, co kiedyś wydawało się tylko życzliwą relacją, stało się czymś większym i głębszym – więzią, która nie była obciążona interesownością.

Miarka się przebrała

Następnego dnia Alicja zjawiła się ponownie i tym razem nie czekała na zgodę, by wejść do mojego domu. Jej twarz była lodowata.

– To ostatnia szansa. Albo odpuścisz sobie te idiotyczne pomysły z przepisywaniem majątku na obcego chłopaka, albo my z Adamem nie będziemy udawać, że to nas nie dotyczy.

– Michał nie jest obcy. Był przy mnie, kiedy was nie było. Kiedy zjawialiście się jedynie po to, by załatwić sprawy formalne, a nie dlatego, że naprawdę chcieliście się spotkać.

– Czy ty w ogóle rozumiesz, co mówisz? Nikt go tu nie chce, a jeśli masz zamiar zrobić mu miejsce kosztem nas, to cóż, więcej się tu nie pojawimy.

Na te słowa Michał poderwał się z miejsca, patrząc to na mnie, to na Alicję.

– Nie chcę, żebyś traciła kontakt z rodziną przeze mnie – powiedział cicho. – Jestem wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiłaś, ale Alicja ma rację. Nie powinienem tu być.

– Jeśli w twoich oczach moja pomoc dla Michała to dowód na to, że wam nie zależy, to muszę się poważnie zastanowić, czy to ja was zawodzę, czy wy mnie.

Alicja była wyraźnie oszołomiona. Być może nigdy wcześniej nie usłyszała z moich ust czegoś tak stanowczego.

– Rób co chcesz. Już mnie to nie obchodzi.

Miałam tylko jego

Odwróciła się na pięcie i wyszła, zostawiając za sobą ciszę pełną napięcia. Michał spuścił wzrok, a ja poczułam, że może rzeczywiście zabrnęliśmy w to wszystko za daleko.

– Wiem, że nie chcesz stać się powodem moich problemów z dziećmi, ale ja też nie chcę zrezygnować z tego, co daje mi spokój i poczucie, że mam dla kogo żyć. Gdybyś miał odejść, straciłabym kogoś, kto naprawdę mnie rozumie. Może Alicja i Adam potrzebują czasu, by zobaczyć, że jesteś częścią mojego życia. Wierzę, że kiedyś to zrozumieją.

Od tamtego dnia staliśmy się dla siebie czymś więcej niż tylko współlokatorami. Michał pomagał mi we wszystkim – od drobnych napraw, po zakupy i obowiązki domowe. Nasze rozmowy wypełniały długie wieczory, a ja czułam, że w końcu znalazłam osobę, z którą mogę dzielić codzienność. Michał stał się dla mnie kimś na kształt syna, choć nigdy mu tego nie powiedziałam. Jego oddanie i prostolinijność były jak świeży powiew, który wypełniał dom ciepłem i spokojem.

Z czasem Alicja i Adam zaczęli znów odzywać się częściej, chociaż w rozmowach wyczuwałam jeszcze napięcie i pewien dystans. Każda wiadomość, każde krótkie spotkanie było jak mały krok w stronę odbudowy czegoś, co pękło. W głębi serca miałam nadzieję, że może kiedyś przekonają się do Michała i zobaczą, jak wiele dobrego wniósł do mojego życia.

Michał wypełnił przestrzeń, która wcześniej była pełna samotności, i choć tęskniłam za dziećmi, czułam, że teraz mogę czekać na ich powrót z większym spokojem. W końcu, mimo bólu i trudnych decyzji, znalazłam dla siebie prawdziwą rodzinę – taką, która nie potrzebuje ani krwi, ani zobowiązań, by istnieć.

Beata, 66 lat

Czytaj także:
„Córka wróciła pod mój dach na jakiś czas, ale się zasiedziała. Czułam, że chodzi o coś więcej niż utrata pracy”
„Chciałem zaimponować dziewczynie, ale przez moją wstydliwą wadę zrobiłem z siebie durnia. Po prostu stchórzyłem”
„Zakonnica pomogła mi na duchowym rozdrożu. Nasza znajomość wymknęła się spod kontroli”

Redakcja poleca

REKLAMA