„Zakonnica pomogła mi na duchowym rozdrożu. Nasza znajomość wymknęła się spod kontroli”

rozmarzony chłopak fot. Adobe Stock, Andrii Zastrozhnov
„Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej czułem, że Siostra Maria jest kimś wyjątkowym. Nasze rozmowy zaczęły wychodzić poza ramy duchowych porad. Słuchała mnie z taką uwagą, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem”.
/ 04.11.2024 19:00
rozmarzony chłopak fot. Adobe Stock, Andrii Zastrozhnov

Nigdy nie sądziłem, że znajdę się na duchowym rozdrożu. Moje życie wydawało się puste, pozbawione sensu, a wszystkie dotychczasowe wartości zaczęły się rozpadać. Agnieszka, moja przyjaciółka, widząc mój stan, poleciła mi rekolekcje prowadzone przez Siostrę Marię.

Nie byłem pewien, czego się spodziewać, ale już po pierwszym spotkaniu coś we mnie drgnęło. Maria, charyzmatyczna zakonnica, miała w sobie spokój, którego mi brakowało. Jej słowa zaczęły mnie przyciągać, a nasze rozmowy stawały się coraz bardziej osobiste. To, co początkowo było duchowym przewodnictwem, szybko przerodziło się w coś więcej.

Nie mogłem powstrzymać emocji

Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej czułem, że Siostra Maria jest kimś wyjątkowym. Nasze rozmowy zaczęły wychodzić poza ramy duchowych porad. Coraz częściej opowiadałem jej o swoich lękach, przeszłości, o tym, co mnie dręczyło. Maria słuchała mnie z taką uwagą, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem.

Pewnego razu, po długiej rozmowie, nie mogłem powstrzymać swoich emocji.

– Siostro Mario, mam wrażenie, że tylko ty naprawdę mnie rozumiesz. Nikt inny nie widzi mnie tak, jak ty – powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy.

Spojrzała na mnie spokojnie, ale w jej spojrzeniu dostrzegłem coś więcej niż tylko zrozumienie.

– Jakubie, wiara pomaga nam widzieć głębiej. Cieszę się, że mogę ci pomóc, ale pamiętaj, że to Bóg prowadzi nas na tej drodze – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.

Chociaż jej słowa miały mnie uspokoić, sprawiły, że moje uczucia tylko się wzmocniły. Zaczynałem dostrzegać, że to, co czuję do Marii, wykracza poza podziw dla jej duchowości. Byłem zdezorientowany, ale jednocześnie pragnąłem więcej.

Im więcej czasu spędzałem z Marią, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że moje uczucia do niej stają się coraz silniejsze. Nasze rozmowy zaczynały przypominać coś więcej niż tylko duchowe przewodnictwo.

Maria przerwała milczenie

Coraz częściej mówiłem jej o swoich najskrytszych myślach i pragnieniach, a ona dzieliła się swoimi doświadczeniami, które pozwalały mi na nowo spojrzeć na świat.

Jednak zauważyłem, że Maria zaczynała się zmieniać. Jej spokój, który wcześniej wydawał się niezachwiany, teraz bywał przerywany chwilami zamyślenia, jakby coś ją niepokoiło. Wiedziałem, że zaczyna kwestionować swoją drogę, że rodząca się między nami więź wywołuje w niej wewnętrzny konflikt.

Pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy na ławce w ogrodzie klasztoru, Maria przerwała milczenie.

– Jakubie, to, co dzieje się między nami, jest piękne, ale i niebezpieczne. Moje życie należy do Boga... ale zaczynam kwestionować swoją drogę – wyznała, patrząc na mnie z bólem w oczach.

Poczułem, że stoję na krawędzi czegoś, co może zmienić nasze życie na zawsze. Z jednej strony pragnąłem jej miłości, z drugiej wiedziałem, że proszenie jej o porzucenie powołania byłoby egoistyczne. Nie mogłem jednak zaprzeczyć temu, co czułem, a moje uczucia do Marii stawały się coraz bardziej oczywiste.

Zmiany w jej zachowaniu stawały się coraz bardziej wyraźne. Była bardziej wycofana, a nasze spotkania, które kiedyś dawały mi tyle radości, zaczęły być rzadsze. Czułem, że coś się dzieje, coś, o czym mi nie mówi. Pewnego dnia, gdy rozmawialiśmy, wspomniała, że musi porozmawiać ze swoim spowiednikiem, Ojcem Janem.

To było dla niej trudne

Kilka dni później, kiedy znowu się spotkaliśmy, wiedziałem, że coś jest nie tak. Maria wydawała się jeszcze bardziej zagubiona, jakby walczyła z samą sobą.

– Byłam u Ojca Jana – powiedziała, przerywając długie milczenie. – Powiedziałam mu o tym, co się między nami dzieje, o moich uczuciach, o wątpliwościach...

Wiedziałem, że to było dla niej trudne, ale musiała podjąć tę rozmowę, by znaleźć odpowiedź na pytania, które ją dręczyły.

– Co ci powiedział? – zapytałem, próbując ukryć swoje obawy.

– Powiedział, że muszę pamiętać, że moje powołanie jest wyjątkowe. Że każda decyzja, którą teraz podejmę, zmieni nie tylko moje życie, ale i twoje, Jakubie – odpowiedziała, a jej głos drżał.

Czułem, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Wiedziałem, że Maria stoi przed najważniejszym wyborem swojego życia, a ja nie mogłem zrobić nic, by jej pomóc. Mogłem tylko czekać, co dalej się wydarzy. Czułem, że nasza relacja staje się coraz bardziej skomplikowana, i nie wiedziałem, co będzie dalej.

Z każdym kolejnym dniem Maria stawała się coraz bardziej zdystansowana. Unikała mnie, a kiedy już się spotykaliśmy, nasze rozmowy były pełne niedopowiedzeń. Czułem, że coś się zmienia, ale bałem się, że to zmierza w stronę, której nie chciałem. Nie mogłem dłużej czekać, musiałem wiedzieć, co się dzieje.

Poprosiłem ją o spotkanie

Zebrałem się na odwagę i poprosiłem ją o spotkanie. Wybrałem miejsce, które oboje lubiliśmy – na skraju lasu, gdzie często rozmawialiśmy o życiu i wierze. Kiedy przyszła, wyglądała na zmęczoną i smutną. Wiedziałem, że muszę być szczery, nawet jeśli miało to wszystko zniszczyć.

– Mario, kocham cię – powiedziałem wprost, nie mogąc już dłużej tego tłumić. – Nie wiem, co dalej, ale wiem, że nie mogę żyć bez ciebie. Proszę, powiedz mi, co czujesz.

Zobaczyłem, jak jej oczy zaszkliły się łzami. Próbowała mówić spokojnie, ale w jej głosie słyszałem rozdarcie.

– Jakubie, kocham cię – zaczęła cicho. – Ale to nie jest takie proste. Moje życie to coś więcej niż tylko moje uczucia... Muszę wybrać między miłością a wiarą.

Te słowa uderzyły mnie jak cios. Byłem gotów zrobić wszystko, by być z nią, ale wiedziałem, że muszę uszanować jej wybór. Czułem, że nie mogę wywierać na nią presji, choć serce krzyczało, bym walczył o nią do końca.

Maria zniknęła na kilka dni. Wiedziałem, że podjęcie decyzji musiało być dla niej trudne, ale czekanie było dla mnie torturą. Kiedy w końcu się spotkaliśmy, wyglądała na spokojniejszą, ale widziałem, że to, co zamierzała mi powiedzieć, było dla niej równie bolesne, jak i dla mnie.

– Jakubie, postanowiłam opuścić zakon – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy. – Chcę spróbować być z tobą, ale... boję się, że nigdy nie przestanę tęsknić za tym, co straciłam.

Czułem, jak moje serce bije szybciej. To, na co czekałem, właśnie się działo, ale zamiast radości, poczułem niepokój. Wiedziałem, że nasza miłość będzie wystawiona na próbę, której mogliśmy nie przetrwać.

Zmagała się z poczuciem winy i tęsknotą 

Zaczęliśmy nowe życie razem, ale szybko okazało się, że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż sobie wyobrażałem. Maria zmagała się z poczuciem winy i tęsknotą za życiem zakonnym. Widziałem, jak każdego dnia walczy sama ze sobą, próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ja starałem się ją wspierać, ale coraz bardziej czułem, że nasze uczucie nie wystarcza, by pokonać wszystkie przeszkody.

Pewnego dnia, po jednej z naszych długich, pełnych milczenia rozmów, Maria w końcu przyznała to, czego się obawiałem.

– Jakubie, muszę wrócić do zakonu. To tam odnajduję spokój i sens życia. Przepraszam, ale to jest coś, czego nie mogę porzucić – powiedziała cicho, a ja poczułem, jak świat wali mi się na głowę.

Wiedziałem, że to jej ostateczna decyzja. Nie mogłem jej zatrzymać, choć bardzo tego pragnąłem. 

Rozstaliśmy się w pokoju, wiedząc, że nasza miłość była prawdziwa, ale nie mogła przetrwać wbrew regułom, którym musieliśmy się podporządkować. 

Często zastanawiałem się, czy nasza miłość była błędem, czy może próbą, której nie potrafiliśmy sprostać. Wiedziałem jednak, że Maria podjęła właściwą decyzję dla siebie, nawet jeśli oznaczało to nasze rozstanie.

Każdego dnia próbowałem odbudować swoje życie, odnaleźć nowy sens w świecie, w którym jej już nie było. Chociaż nasze drogi się rozeszły, czułem, że nasza miłość na zawsze pozostanie częścią mnie.

Zrozumiałem, że prawdziwa miłość to czasem pozwolenie drugiej osobie na odnalezienie własnej drogi, nawet jeśli oznacza to życie bez niej. Miłość i wiara nie zawsze idą ze sobą w parze, ale wspomnienia o niej i o tym, co razem przeżyliśmy, będą mnie już zawsze prześladować.

Jakub, 32 lata

Czytaj także:
„Na pielgrzymce spotkałam kogoś, kto mnie skrzywdził. Nie zamierzałam mu wybaczyć nawet w tym świętym miejscu”
„Poszłam do lasu na grzyby, a wróciłam z przystojnym leśniczym. Mogę powiedzieć, że zbiory były naprawdę owocne”
„Mąż kupił mnie czułą poezją. Wiersze i poematy skończyły się, gdy wielki artysta miał pomyć gary i zrobić pranie”

Redakcja poleca

REKLAMA