Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to, co miliony mężów przede mną – przymknąłbym oczy, udawałbym, że niczego się nie domyślam. Kilka dni temu zakończyła się moja sprawa rozwodowa. Ukochana żona, z którą przed trzema laty przysięgaliśmy sobie wierność po grób, zdradzała mnie. Nie mogłem sobie poradzić z bólem, nie złagodziło go nawet rozstanie.
Na szczęście nie mieliśmy dzieci
Rozwód odbył się szybko. To wszystko jednak strasznie mnie bolało. Moje samopoczucie nie uszło uwadze mojej mamy, która codziennie nękała mnie kontrolnymi telefonami.
– Mareczku, a może wziąłbyś kilka dni urlopu? – spytała. – Mógłbyś pojechać do dziadka na wieś.
– Nie, raczej nie – odpowiedziałem.
Czasem odwiedzałem dziadka, ale odkąd skończyłem 16 lat, nie spędziłem w jego domu więcej niż parę godzin. Mieszka jakieś 30 kilometrów od moich rodziców, nie rozumiałem, dlaczego mama mnie namawia na tę wizytę.
– U dziadka będzie naprawiany dach. Wiesz, przyjdą fachowcy, trzeba ich dopilnować – wyjaśniła. – Wszystko z ojcem załatwiliśmy, tylko musi ktoś przy tym być. Dziadek już nie ma tyle sił, jak mu się wydaje. A my nie możemy pojechać. Tato się rozchorował, ja nie dostanę urlopu w tym terminie. Cała nadzieja w tobie, synku. Przy okazji zajmiesz się czymś, zapomnisz… – dodała.
Zgodziłem się wreszcie, i tak nie miałem nic lepszego do roboty. Urlop wziąłem od następnego tygodnia i w niedzielny poranek pojechałem do dziadka. Remont miał się zacząć nazajutrz.
– To bez Paulinki przyjechałeś? – przywitał mnie wyraźnie rozczarowany.
– Dziadku, jestem już po rozwodzie. Rozstaliśmy się. Nie pamiętasz?
– No coś tam słyszałem, ale nie myślałem, że jednak się rozejdziecie. U was, młodych, to jakoś tak łatwo idzie.
Zrobił herbatę, przygotował chleb, ser, pomidory, usiedliśmy w kuchni.
– Opowiedz mi, co się właściwie stało? – spytał, kiedy zaczęliśmy jeść.
– Paulina mnie zdradzała. Tylko tyle. I aż tyle. Takich rzeczy się nie wybacza.
– Skąd to wiesz? Skąd wiesz, że cię zdradzała? – drążył dziadek.
Opowiedziałem mu więc o wszystkim
Jak znalazłem mejle w komputerze, jak sprawdzałem jej komórkę i znajdowałem tam wiadomości do i od kochanka. I o tym, jak zainstalowałem jej w samochodzie takie małe urządzenie, które nagrywało wszystkie rozmowy. Miałem dowody zdrady czarno na białym.
– Co to za diabelstwo te wszystkie urządzenia? – dziadek naprawdę się dziwił, kiedy mówiłem – I co, lepiej ci było z tymi wszystkimi wiadomościami? – spytał.
– Boże, odkryłem prawdę. Ten jej romans trwał kilka miesięcy. 3 lata po ślubie już przyprawiła mi rogi! – krzyknąłem, na nowo przeżywając tamte emocje. – Jak można żyć z kimś takim?
– Faktycznie – odpowiedział dziadek, choć w jego glosie wcale nie czułem aprobaty dla mojego oburzenia. – Ale naprawdę dobrze się stało? Jesteś pewien? Przecież kochaliście się. A co Paulina na to?
– Przysięgała, że to była chwila zauroczenia, że chce być tylko ze mną, bo mnie kocha. Suka!
– Nie mów tak, to w końcu żona. Widzisz? I po co była ci ta cała wiedza. A jeśli ona ma rację, jeśli naprawdę cię kocha?
– Ja ją kochałem, a ona to zniszczyła.
– Ale potrzebna ci była ta wiedza?
– A jak inaczej?
– Bo jak tak cię słucham, to strach mnie ogarnia. I w sumie dziękuję Bogu, że nie jestem młody w tych strasznych czasach. Macie te urządzenia, komputery, śledzicie jak szpiedzy. Jak można tak żyć?
– Takie czasy, dziadku. Zmieniają się ludzie, zmieniają urządzenia.
– Ludzie się zmieniają?
– Za waszych czasów ludzie byli przyzwoici, jak się żenili, to na całe życie.
– To prawda. Na całe życie. Ale czy byli przyzwoici? Zdziwiłbyś się, jakbyś zajrzał ludziom pod kołdry. Zdradzali się jak świat światem! Zawsze tak było i będzie. Tylko mało kto chciał o tym wiedzieć. Każdy patrzył czubka swojego nosa, żeby jego zdrada się nie wydała.
– To już przesada! – zaprotestowałem.
– Nie – powiedział spokojnie dziadek. – Bo wam się wydaje, że cały ten seks to tylko wasz wynalazek. Ludzie zawsze ze sobą sypiali i sypiać będą. I na wierność nie ma co liczyć – spojrzał na mnie uważnie. – Sam nie byłem przez te wszystkie lata wierny twojej babci…
– Nie wiedziałem.
– Bo o tym się przy rodzinnych obiadkach nie rozmawiało. Ale zapewniam cię, drogi chłopcze, że nie jestem jakimś zwyrodnialcem. Kochałem twoją babcię i była moją jedyną i najlepszą żoną. Wszyscy szanowali małżeństwa. Nawet kochanki i kochankowie, którzy mieli romans. Mąż i żona mają się nie dowiedzieć. I mężowie i żony o nic nie pytali. Twoja babcia mogła się czegoś domyślać, kiedy przytrafił mi się skok w bok, ale kiedy zapytała, myślisz, że chciała usłyszeć prawdę? Chciała usłyszeć, że jest dla mnie najważniejsza. Ona i nasze dzieci.
Czułem, że oczy robią mi się coraz większe
Nigdy nie myślałem o dziadku jako o mężczyźnie, no… w takim sensie!
– Ale ciebie nie zdradzała żona – powiedziałem w końcu, przełykając ślinę.
– Tego nie wiem. Był czas, kiedy myślałem nawet, że ma romans z takim geodetą. Ale byłbym durniem, gdybym ją o to pytał. Mieliśmy dzieci, kochaliśmy się. Po co komplikacje? Romans ma to do siebie, że przemija, a małżeństwo trwa. Tak było, ale widać, już nie jest.
– Ale gdybyś miał tak, czarno na białym, że żona cię zdradza, przecież nie darowałbyś jej… Co?
– Może. Ale nigdy nie zastawiałbym na nią pułapek. Jak grzebiesz, to się dogrzebiesz. Trzeba się z tym liczyć. Ja bym nigdy nie korzystał z takich urządzeń. Nie czytałbym cudzej korespondencji. Nie darmo takie dobre obyczaje obowiązywały od wieków. I było dobrze.
Słuchałem i mój umysł się buntował. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal? Tak żyli? Zakłamanie i dulszczyzna!
– Myślisz, że przez 40 czy 50 lat wspólnego życia nikomu nie zdarzyło się popełnić błędu? – spytał dziadek. – Małżeństwa nie były oparte tylko na seksie, jak wy to teraz rozumiecie. Małżeństwo to zaufanie, wzajemna opieka, wychowanie dzieci, szacunek. Mężczyzna miał dbać o byt, kobieta opiekować się domem. Jeśli to robili, było dobrze. Jakby tak każdy kierował się tylko sprawami łóżkowymi, jak wy teraz, nie dałoby rady przetrwać razem 50 lat. Jak ja przetrwałem z twoją babcią.
Może i coś w tym jest...
Kochałem Paulinę, mimo tego, co zrobiła, pod ogromną złością i żalem czułem ogromną tęsknotę.
– Nie myślisz, żeby to jakoś odkręcić? – dziadek jakby czytał w moich myślach.
– Nie da rady, dziadku. Ona nie wybaczy mi tego, co zrobiłem.
– Dlaczego?
– Nie poszliśmy do sądu tylko z powodu zdrady – wyznałem cicho. – Jak się o wszystkim dowiedziałem, kiedy odsłuchałem te wszystkie rozmowy… Ja ją pobiłem, dziadku. Zaćmiła mnie wściekłość. Jakby wstąpił we mnie diabeł! Rozbiłem jej nos. Długo jeszcze miała siniak pod okiem. Ale już nie rozmawialiśmy od tego czasu. Nie byłem w stanie jej przeprosić. Nie chciałem. Nigdy nie myślałem, że mógłbym podnieść rękę na kobietę. Na kobietę, którą kocham. To ona wniosła sprawę o rozwód. Już po wszystkim. Koniec – wreszcie to z siebie wyrzuciłem.
Tylko dziadek, jedyny z całej rodziny, poznał moją wstydliwą tajemnicę… Później nie mogłem spojrzeć sobie w oczy. Za każdym razem, kiedy przypomina mi się, jak biłem Paulinę, czuję się jak gnój. Boli do dziś. Nawet bardziej niż zraniona przez zdradę duma. Dziadek nie skomentował tego, co usłyszał. To była chyba dla mnie najgorsza kara.
Myślałem o tym, że gdybym mógł cofnąć czas, nigdy nie zajrzałbym do korespondencji Pauliny i nie zainstalował jej tych wszystkich zabawek, które zabiły nasze małżeństwo. Postanowiłem, że po powrocie do miasta pójdę do psychologa i zacznę terapię. Przede mną jeszcze całe życie, nie mogę zazdrością zniszczyć kolejnego związku.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”