Zawsze wiedziałam, czego chcę – sukcesu, prestiżu i miejsca na szczycie, które byłoby tylko moje. Praca w tej firmie miała być moim trampoliną do świata, w którym mogłam rządzić. I wtedy pojawił się Karol – szef wyższego szczebla, który otwierał drzwi, jakich sama nie mogłam nawet uchylić.
Był pewny siebie, charyzmatyczny, a jego słowa zawsze przyciągały uwagę. Pierwszy raz zauważył mnie podczas firmowego spotkania, gdy zaprezentowałam swój pomysł na usprawnienie ważnego projektu.
– Julia, świetna analiza – powiedział, podchodząc do mnie po prezentacji. – Może kiedyś porozmawiamy o twoich planach na przyszłość w firmie?
Moje serce przyspieszyło. Wiedziałam, że to nie była tylko zwykła pochwała. To była szansa, której nie mogłam zmarnować.
– Z przyjemnością – odpowiedziałam z uśmiechem. – Bardzo cenię twoje doświadczenie i rady.
Wszystko zaczęło nabierać tempa. Karol zaczął częściej zapraszać mnie na kawę, spotkania w małym gronie, a potem na kolacje. Wiedziałam, że jego zainteresowanie nie było czysto zawodowe. Dla niego byłam kimś więcej. A ja? Dla mnie był tylko środkiem do celu.
Kiedyś podzieliłam się moim planem z Pawłem, moim partnerem.
– Naprawdę musisz tak z nim flirtować? – zapytał, gdy wróciłam z kolejnego spotkania z Karolem. – Nie czuję się z tym komfortowo.
– Kochanie, to tylko praca – odpowiedziałam, starając się go uspokoić. – On mi ufa, a ja dzięki temu dostanę awans. Zrobimy to razem.
Nie wyglądał na przekonanego, ale wiedziałam, że z czasem zrozumie. Dla mnie nie liczyło się, jak to wyglądało. Liczył się tylko efekt.
Wykorzystałam jego słabości
Relacja z Karolem rozwijała się szybko. Z każdym spotkaniem zyskiwałam jego zaufanie i uwagę, a nasze rozmowy coraz częściej dotyczyły nie tylko pracy, ale też życia osobistego. Wiedziałam, jak prowadzić dialogi, by czuł, że jestem dla niego kimś wyjątkowym – kimś, kto go rozumie.
– Julia, tak bardzo różnisz się od innych – powiedział podczas jednego ze wspólnych obiadów. – Masz w sobie coś, co sprawia, że chce się z tobą rozmawiać.
– Karol, przesadzasz – odparłam, uśmiechając się skromnie. – Po prostu lubię słuchać ludzi.
Jego pochwały stawały się coraz bardziej osobiste, a ja nie protestowałam. Wiedziałam, że to mnie przybliża do celu. Dzięki jego wsparciu zaczęłam dostawać lepsze projekty, które pozwalały mi się wykazać. Byłam na najlepszej drodze do awansu.
Jednocześnie starałam się utrzymać równowagę w związku z Pawłem. Nie było to łatwe.
– Ile to jeszcze potrwa? – zapytał któregoś wieczoru, gdy spóźniłam się na kolację.
– Jeszcze trochę – odpowiedziałam, zrzucając płaszcz. – Paweł, naprawdę robię to dla nas. Gdy dostanę ten awans, wszystko się zmieni.
– Nie jestem pewien, czy chcę, żebyś to robiła w ten sposób – odparł. – Ale jeśli tak uważasz…
Nie mogłam pozwolić sobie na wątpliwości. Paweł musiał mi zaufać, bo wiedziałam, że ten plan działa. Karol był całkowicie po mojej stronie.
Chciałam to zakończyć
Dzień, na który czekałam, w końcu nadszedł. Karol z dumą w głosie ogłosił mój awans na porannym spotkaniu zespołu. Byłam w centrum uwagi, a gratulacje płynęły z każdej strony. Patrzyłam na Karola, który uśmiechał się szeroko, jakby chciał powiedzieć: „Wiedziałem, że dasz radę”.
Wieczorem zaprosił mnie na kolację, chcąc uczcić mój sukces. Czułam, że to moment, by zakończyć tę relację. Zrobiłam to, co zaplanowałam – delikatnie, ale stanowczo.
– Karol, musimy porozmawiać – zaczęłam, gdy podano nam deser.
– Wszystko w porządku? – zapytał z troską.
– Tak, ale… Myślę, że to nie ma przyszłości – powiedziałam, opuszczając wzrok. – Ty jesteś na innym etapie życia, a ja chcę się teraz skupić na pracy.
Jego twarz zdradzała zaskoczenie.
– Julia, ale co się stało? Myślałem, że między nami jest coś wyjątkowego – mówił, próbując znaleźć odpowiedź w moich oczach.
– Naprawdę doceniam wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Ale muszę być szczera z tobą i z samą sobą – odpowiedziałam, starając się brzmieć przekonująco.
Z jego spojrzenia zniknęła radość, którą widziałam rano. Byłam pewna, że nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
Gdy wróciłam do domu, Paweł czekał na mnie z kieliszkiem wina.
– Jak poszło? – zapytał, a ja tylko skinęłam głową.
– Wszystko zgodnie z planem – odparłam.
Choć osiągnęłam swój wymarzony cel, poczułam coś, czego się nie spodziewałam – cień wątpliwości.
Prawda wyszła na jaw
Kilka tygodni później wydawało mi się, że wszystko wróciło do normy. Paweł i ja cieszyliśmy się wspólnymi wieczorami, a w pracy z zapałem podejmowałam nowe obowiązki. Karol wydawał się unikać bezpośrednich kontaktów, co było mi na rękę. Uważałam, że sprawa została zamknięta.
Aż do pewnego dnia wracałam z Pawłem z kolacji na mieście. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy o wakacyjnych planach. Kiedy wychodziliśmy na ulicę, kątem oka zobaczyłam znajomą sylwetkę Karola. Stojąc na drugim końcu chodnika, patrzył prosto na mnie. Obok niego była Ania, koleżanka z pracy.
– Julia? – zawołała Ania, wyraźnie zdziwiona widokiem mnie i Pawła razem.
Zamarłam, jakby czas się zatrzymał. Karol zmierzył mnie wzrokiem – od stóp do głów, jakby układał w głowie brakujące puzzle.
– To ten „inny etap życia”? – powiedział Karol, głosem tak cichym, że prawie go nie usłyszałam, ale wystarczająco głośnym, by jego słowa mnie zraniły.
Paweł spojrzał na mnie pytająco.
– Kto to jest? – zapytał, ale byłam zbyt oszołomiona, by odpowiedzieć.
Karol odwrócił się na pięcie i odszedł, nie czekając na wyjaśnienia. Ania została, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
– Julia, co ty wyprawiasz? – zapytała.
– Ania, to nie jest twoja sprawa – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie.
– Wiesz, co? Może i nie, ale Karol na to nie zasługiwał – powiedziała, zanim dołączyła do Karola.
W domu Paweł próbował wyciągnąć ze mnie, co się stało, ale unikałam rozmowy. Tamtego wieczoru zrozumiałam, że wszystko, co zbudowałam, zaczynało się walić.
Musiałam się przyznać
Nie mogłam spać tamtej nocy. Obraz spojrzenia Karola, pełnego zawodu i gniewu, nie chciał opuścić mojej głowy. Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, zanim cała prawda wyjdzie na jaw.
Następnego dnia Karol wezwał mnie do swojego biura.
– Julia, usiądź – powiedział spokojnie, ale jego ton był lodowaty.
Czułam, że to nie będzie zwykła rozmowa.
– Wczoraj widziałem cię z jakimś facetem – zaczął, opierając się o biurko. – Powiedz mi: co to było?
Chciałam odpowiedzieć, ale żadne słowo nie przeszło mi przez gardło.
– Wiesz, gdy zaczęliśmy się spotykać, myślałem, że to coś wyjątkowego – kontynuował. – Ale teraz widzę, że byłem tylko narzędziem. Wykorzystałaś mnie, żeby osiągnąć swoje cele.
– Karol, to nie tak… – zaczęłam, ale przerwał mi gestem ręki.
– A jak? Wyjaśnij mi, jak inaczej mam to rozumieć?
Nie miałam odpowiedzi. Wiedziałam, że nie mogę już udawać.
– Tak, chciałam awansu – przyznałam cicho. – Ale to nie znaczy, że cię nie szanowałam.
– Szanowałaś? – zaśmiał się gorzko. – Szacunek to ostatnia rzecz, którą mi okazałaś.
Wstał i podszedł do okna.
– Wiesz, Julia, nie będę robił scen. Nie jestem taki jak ty. Ale wiedz jedno – ludzie, którzy wspinają się po trupach, zawsze kończą sami.
Jego słowa były jak nóż wbity prosto w serce.
– Przepraszam – powiedziałam, ale brzmiało to pusto nawet w moich uszach.
Karol odwrócił się, spojrzał na mnie jeszcze raz i wskazał drzwi.
– Możesz już iść.
Wyszłam z biura, czując, że coś bezpowrotnie straciłam.
Sukces miał swoją cenę
Minęły tygodnie, ale napięcie w pracy nie słabło. Karol nie powiedział nikomu o naszej rozmowie, jednak jego chłód wobec mnie mówił więcej niż słowa. W firmie zaczęły krążyć plotki. Ludzie szeptali za moimi plecami, a ja czułam, jak moja pozycja, którą tak ciężko wypracowałam, zaczyna chwiać się w posadach.
Spotkanie z Pawłem również nie przyniosło ukojenia.
– Co się dzieje, Julia? – zapytał, gdy wróciłam do domu wyczerpana i milcząca.
– Po prostu myślę… czy to wszystko było tego warte – odpowiedziałam, patrząc w podłogę.
– A co miało być tego warte? – spytał, unosząc brew. – Kariera? Awans? Czy strata zaufania kogoś, kto naprawdę chciał ci pomóc?
Spojrzałam na niego, zaskoczona jego tonem.
– Paweł, przecież byliśmy w tym razem… – zaczęłam, ale przerwał mi.
– Nie, Julia. Ty sama się w to wpakowałaś. Ja tylko się przyglądałem. I teraz patrzę, jak niszczysz wszystko wokół siebie, łącznie z nami.
Słowa Pawła były bolesne, ale prawdziwe. Po raz pierwszy zobaczyłam siebie w pełnym świetle – nie jako ambitną kobietę dążącą do celu, ale jako kogoś, kto niszczy relacje, byle wspiąć się wyżej.
Postanowiłam złożyć rezygnację.
Podczas mojego ostatniego dnia w pracy Karol podszedł do mnie.
– Julia, nie musisz tego robić – powiedział. – Nie chcę być powodem twojej decyzji.
– Nie chodzi o ciebie – odpowiedziałam szczerze. – Chodzi o mnie. Muszę się nauczyć, co naprawdę znaczy sukces, zapracować na niego sama.
Od tamtej pory zaczęłam budować swoje życie na nowo, bez manipulacji i kłamstw. Było ciężko, ale wiedziałam, że muszę to zrobić dla siebie. Karol? Nigdy więcej się nie spotkaliśmy, ale jego słowa pozostały w mojej pamięci jako przestroga.
Czy żałowałam swoich wyborów? Tak. Ale nauczyłam się, że prawdziwy sukces to nie tylko zdobywanie szczytów, ale i patrzenie w lustro z czystym sumieniem.
Julia, 35 lat
Czytaj także:
„Koledzy z pracy uważali, że jestem zimna i niedostępna. Postanowiłam rozgrzać ich wyobraźnię jak piec kaflowy zimą”
„Gdy wyjechałem za granicę do pracy, żona zaczęła się dziwnie zachowywać. Jej tajemnica po prostu zwaliła mnie z nóg”
„Rodzina myśli, że jestem nieszczęśliwa, bo nie mam faceta. Nie wiedzą, ile życiowych problemów mnie dzięki temu omija”