„Dostawałam premię od szefa za okłamywanie jego żony i kochanek. Gdy rodził mu się syn, obłapiał stażystkę na biurku”

zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, Pixel-Shot
„Moim oczom ukazała się scena jak z filmu dla dorosłych. Ona poprawiała szybko spódnicę, a szef zapinał rozporek. Od razu było wiadomo, co przed chwilą robili na jego biurku. A w poczekalni czekała jego żona”
/ 26.02.2024 11:30
zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, Pixel-Shot

Nie spodziewałam się, że po studiach będę miała problemy najpierw ze znalezieniem, a potem utrzymaniem pracy. Zdawałam sobie sprawę, że  w okolicy nie ma za bardzo w czym przebierać, jeśli chodzi o pracę biurową, ale nie sądziłam, że będzie aż tak trudno.

Martwiłam się

Zahaczyłam się z polecenia w jednej firmie jako sekretarka, ale moje szczęście trwało zaledwie kilkanaście miesięcy, bo szef zbankrutował. Potem zatrudniłam się w małej rodzinnej firmie, ale strasznie oszczędzali. Najniższa krajowa była według nich optymalna dla pracownika. Nie dałam rady długo pracować za takie pieniądze i odeszłam po kilku miesiącach. Znów musiałam coś znaleźć.

Dobrze, że mąż pracował i zarabiał całkiem przyzwoitą kasę, dzięki czemu mogliśmy chociaż bez problemu płacić rachunki. Trudno jednak było cokolwiek odłożyć, a mieliśmy w planach zmianę auta, bo już nie było sensu inwestować w naprawy aktualnego.

– Na pewno coś niebawem znajdziesz – próbował pocieszać mnie Michał, ale widziałam, że też zaczęła go martwić ta sytuacja.

Boję się o kredyt, czy twoja pensja wystarczy –powiedziałam szczerze.

– Myślę, że na jakieś pół roku jesteśmy zabezpieczeni. A później najwyżej pożyczymy...

– Nie ma mowy, nie będziemy się dodatkowo zadłużać. Znajdę coś.
Kolejne dni mijały mi na intensywnych poszukiwaniach. Byłam już tak zrezygnowana, że chciałam nawet aplikować do kilku fabryk w pobliskiej strefie ekonomicznej. W końcu żadna praca nie hańbi. Wysłałam nawet testowo dokumenty do jednej.

To było jak cud

Po tygodniu zadzwonił telefon i miła rekruterka najpierw wypytała mnie o doświadczenie, a potem powiedziała, że mogłabym wskoczyć na etat sekretarki, który właśnie się zwolnił, a nie zamieścili jeszcze nigdzie ogłoszenia. To był cud! Spełniałam wszystkie kryteria – znałam dobrze angielski, programy komputerowe i byłam dyspozycyjna.

Dwa dni później miałam rozmowę z prezesem.

– Nie będę owijał w bawełnę. Potrzebuję kogoś na już. Jeśli jest pani zdecydowana, to podpisujemy umowę.

– Mogę zacząć nawet od jutra – powiedziałam radośnie, wciąż nie wierząc, że to się naprawdę dzieje.

– Cieszę się, proszę przyjść w poniedziałek, a teraz zapraszam do działu HR, żebyśmy mogli dopełnić formalności.

– W oszołomieniu nie zapytałam nawet o warunki finansowe.

Byłam spokojniejsza

Okazało się jednak, że pensja jest naprawdę dobra, a dodatkowe benefity też były atrakcyjne. Nawet nie spodziewałam się czegoś takiego.

– Kochanie, możemy już spać spokojnie – mówiłam wieczorem do męża. – Ta praca naprawdę spadła mi jak z nieba.

– Żeby cię tylko nie podrywał ten idealny szef – zaśmiał się Michał.

– No co ty...

– Żartuję, może jutro pójdziemy na kolację z tej okazji? Trzeba uczcić twój sukces.

– Szkoda pieniędzy.

– Jeszcze mnie stać na taki wyskok. Zresztą od kilku miesięcy nigdzie nie byliśmy.

W poniedziałek wyszykowałam się, zrobiłam delikatny makijaż i jeszcze przed umówioną godziną stawiłam się w firmie. Przez kolejne dni wdrażałam się w obowiązki, ale nie było to specjalnie nic nowego dla mnie. Szef co jakiś czas pytał, czy wszystko w porządku i nie wymagał ode mnie niczego więcej niż sprawnej obsługi sekretariatu okraszonej uśmiechem. Naiwnie myślałam, że tak będzie zawsze.

Tego się nie spodziewałam

Pierwsze dziwne sytuacje zaczęły się dziać po tygodniu mojej pracy. Któregoś dnia do sekretariatu wparowała ruda lala z taką miną, że miałam ochotę schować się pod biurkiem.

– Szef u siebie? – spytała władczo.

– Tak, ale teraz jest zajęty. Proszę poczekać, zapytam...

– Nie musisz. Zapamiętaj sobie, że dla mnie zawsze ma czas. Zawsze. Zrozumiałaś?

Zatkało mnie, a ona z impetem wparowała do jego gabinetu.
Nie wychodziła z niego już dobre trzydzieści minut, gdy w drzwiach sekretariatu stanęła kolejna kobieta. Tym razem sympatyczna blondynka w zaawansowanej ciąży.

– Dzień dobry. Szef u siebie? – spytała.

Robi się ciekawie – pomyślałam.

– Jest chwilowo zajęty, ale zaraz się zorientuję. Była pani umówiona?
Roześmiała się.

– Nie muszę. Jestem jego żoną – uśmiechnęła się.

– Żoną? Aaaa, przepraszam! Szef ma pilne spotkanie, ale zaraz zapukam i powiem, że pani czeka.

Szef miał kochankę

Wstałam i ruszyłam śmiało do gabinetu szefa. Zapukałam delikatnie, ale nie usłyszałam pozwolenia, by wejść. Nacisnęłam więc klamkę i delikatnie uchyliłam drzwi, zastanawiając się jednocześnie, co ta ruda baba tak długo tam robi. Moim oczom ukazała się scena jak z filmu dla dorosłych. Ona poprawiała szybko spódnicę, a szef zapinał rozporek. Od razu było wiadomo, co przed chwilą robili na jego biurku.

– Co ty tu do cholery robisz? – krzyknął na mnie.

– Pukałam, ale...

– Trzeba było głośniej.

– Przepraszam, ale to pilne. W poczekalni czeka pańska żona...

Zrobił się cały czerwony na twarzy.

Wynagrodzę ci to skarbie, ale teraz idź już – powiedział do rudej, po czym zaczął szybko zbierać dokumenty z podłogi. – A ty – zwrócił się do mnie. – Powiedz mojej żonie, że ma czekać, bo mam ważnego klienta.

– Dobrze – wydukałam, ale nie miałam pojęcia, jak przekażę to tej biednej kobiecie.

Wróciłam do poczekalni. Żona siedziała tak, jak ją zostawiłam i przeglądała jakieś czasopismo.

– Mąż prosił, żeby pani jeszcze chwilkę poczekała.

– Ehh, on się nigdy nie zmieni – westchnęła.

Był dobrym aktorem

Po chwili pojawił się w drzwiach razem z rudą. Uścisnął jej dłoń na pożegnanie, jakby rzeczywiście była klientem i ruszył w stronę żony.

– Kochanie, cóż takiego pilnego masz dla mnie?

– Nowe USG naszego synka – zobacz, szybko wyjęła z torebki zdjęcie.

– Ale duży ten nasz chłopak! Porozmawiamy w domu, bo naprawdę nie mam czasu. Chodź, zamówię ci taksówkę – złapał ją za rękę i wyprowadził szybko.

Stałam osłupiała. Co za drań! – pomyślałam.

Gdy wrócił, poprosił o kawę, jakby ta sytuacja przed chwilą w ogóle nie miała miejsca. Zaniosłam ją do gabinetu i wtedy usłyszałam.

– Liczę, że jest pani dobrą aktorką?

– Słucham?

– Takie sytuacje jak dzisiaj mogą się czasem zdarzać, ale oczekuję od pani profesjonalizmu i trzymania języka za zębami. Oczywiście, odwdzięczę się.

– Tak, szefie – wydukałam i wróciłam do swoich obowiązków.

Dostałam premię za milczenie

W ciągu kolejnych dwóch tygodni ruda pojawiała się mniej więcej co dwa dni. W inne dni szef gościł za to zmysłową brunetkę. Nie mieściło mi się w głowie, co on wyprawia.

Na koniec miesiąca, gdy pierwsza wypłata wpłynęła na konto, zaprosił mnie na rozmowę i wręczył kopertę.

To taki bonus za dyskrecję – powiedział.

– Ale ja nie mogę...

– Możesz, a nawet powinnaś. Weź i wracaj do pracy.

Nie miałam odwagi zajrzeć do koperty. Czułam, jakby parzyła mi ręce. Wrzuciłam ją szybko do torebki.

Miałam wątpliwości

W domu opowiedziałam w końcu wszystko mężowi.

– Serio? Niezły ten twój szef. To ile tam dostałaś?

– Nie wiem, nie zaglądałam.

– Daj tę kopertę.

Mąż szybko wyjął z niej banknoty i zaczął przeliczać.

– Kochanie, równiutkie dwa tysiące i jeszcze jakiś voucher do SPA.

– Jezuu... – okropnie się z tym czułam.

– Myślę, że odsuń na bok swoją moralność i wyciągnij, ile się da. Skoro chce ci płacić za milczenie, to niech płaci.

– Naprawdę? Nie wiem, czy dam radę.

– Dasz, dasz... Kasa nam się przyda.

Mąż miał rację, ale i tak czułam się z tym fatalnie.

Tego było za wiele

Przez kolejny miesiąc nic się nie zmieniło. Kochanki przychodziły na zmianę, nic  o sobie nie wiedząc. Każda myślała, że jest jedyna. Tamtego dnia przyprowadził jednak jakąś młódkę, która rzekomo był córką znajomego i potencjalną kandydatką na stażystkę. Akurat! Już widziałam oczami wyobraźni ten jej staż. Zamknęli się w gabinecie i miałam im nie przeszkadzać. Tylko, że wtedy rozdzwonił się telefon.

– Słucham?

– Gdzie do cholery jest mój mąż? – usłyszałam nerwowy głos. – Nie odbiera komórki!

– Ma spotkanie. Coś się stało?

– Stało! Jadę na porodówkę. Przekaż mu, niech rzuca wszystko i jedzie do szpitala.

W tej sytuacji nie miałam hamulców. Wparowałam do gabinetu, licząc się z tym, co mogę zobaczyć. Nie myliłam się, szef stał w samych bokserkach, a stażystka zakrywała się sukienką. Co za żenada!

– Co to ma być? – warknął. – Mówiłem...

– Wiem! – przerwałam mu. – Ale pana żona rodzi i mam pan jechać pilnie do szpitala.

– Wyjdź.

Co za drań!

Po kwadransie wyszli oboje, ale on wcale nie spieszył się do żony.

– To co z tą moją żoną?

– No jak to co? Rodzi pańskiego syna.

– Hmm, jeszcze prawie trzy tygodnie do terminu – mruknął pod nosem.

– Szefie, powinien pan jechać. Już! – nie wytrzymałam.

Nigdzie się nie wybieram. Mam jeszcze jedno pilne spotkanie. Wiesz jakie. Później pojadę. A ty siedź cicho, dostaniesz podwójną premię w tym miesiącu. Rozumiemy się?

Przytaknęłam.

Pracuję dla wyjątkowego drania i bawidamka. Nie wiem, jak długo wytrzymam w tych rosnących kłamstwach. Może jeszcze kilka miesięcy, aż trochę odkuję się finansowo.

Czytaj także: „Mój brat twierdzi, że zrujnowałem mu młodość, bo uczepiłem się go jak rzep psiego ogona. Zawsze czułem się gorszy”
„Wieczorami mąż woli oglądać seriale, niż moje ciało. Nic na niego nie działa, więc chyba znajdę sobie kochanka”
„Koleżanki zazdroszczą mi męża. Nie wiedzą, że ten przystojniak w łóżku jest jak kłoda i muszę radzić sobie sama”

 

Redakcja poleca

REKLAMA