„Dla żony bardziej ode mnie i dzieci liczyła się kasa tatusia. Sprzedała naszą miłość i moją godność w zamian za luksus”

Mężczyzna, którego zawiodła żona fot. Adobe Stock, Paolese
„Szkoda, że tak późno zorientowałem się, że moja dziewczyna lubi, kiedy świat kręci się wokół niej. Ona była nie tylko księżniczką tatusia, ona w ogóle pragnęła być księżniczką. Pojąłem, że to wszystko nie ma sensu, bo w tym domu zawsze będę nikim”.
/ 28.03.2022 21:55
Mężczyzna, którego zawiodła żona fot. Adobe Stock, Paolese

Marzenkę poznałem właściwie przez przypadek. Na tamtą domówkę zaciągnął mnie kumpel. Jak ona się tam znalazła, też nie wiedziałem, bo od razu było widać, że różni się od pozostałych dziewczyn. Ciuchy, które miała na sobie, były najpewniej warte więcej niż wszystkich pozostałych razem wzięte.

– Wojtek, co to za laska? – próbowałem się dowiedzieć. – Znasz ją?

– Z widzenia. I ze słyszenia – odparł. – Daj sobie spokój, to nie twoja liga.

– Jeszcze zobaczymy – mruknąłem.

Owszem, miałem świadomość, że ja – chłopak w rozciągniętej bluzie i dżinsach z lumpeksu – nie pasuję do eleganckiej dziewczyny w markowych ciuchach. Ale musiałem przynajmniej spróbować.

Kiedy poprosiłem ją do tańca, w pierwszej chwili popatrzyła na mnie jak na dziwoląga, lecz nie odmówiła. Zatańczyliśmy raz i drugi, na moje próby nawiązania rozmowy odpowiadała monosylabami i wyraźnie mnie zbywała. Albo nie była zbyt rozmowna, albo nie chciała ze mną gadać.

– Odprowadzę cię – zaproponowałem, kiedy zbierała się do wyjścia.

– Nie trzeba, kierowca po mnie przyjedzie – powiedziała takim tonem, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie.

– To może chociaż dasz mi swój numer, wybralibyśmy się do kina albo na kawę…

Roześmiała się i szybko podyktowała mi kilka cyfr, które zapisałem w komórce. Dopiero następnego dnia dowiedziałem się, że Marzenka jest córką właściciela całej sieci hoteli, nie tylko w naszym mieście.

– Chyba nie chcesz się z nią spotykać? – kumpel spojrzał na mnie jak na wariata.

– Niby czemu nie? – rzuciłem zadziornie.

– Bo ona śpi na kasie. Inny świat.

Miał rację. Zrozumiałem to szybko

Ale Marzena umówiła się ze mną. Poszliśmy do kina, potem na spacer, na lody. Chodziliśmy w różne miejsca i okazało się, że mamy podobne zainteresowania, lubimy podobne filmy, muzykę.

Różniliśmy się jednak. Nie stać mnie było na takie ciuchy, jakie nosiła Marzena, ani na drogie gadżety. A kiedy zaprosiła mnie do swojego domu, nagle zrozumiałem, o czym mówili koledzy. To nie był dom; to był pałac otoczony ogromnym ogrodem. Wielki i piękny. Drzwi otworzyła nam gospodyni, a ojciec Marzeny obrzucił mnie tak krytycznym spojrzeniem, że aż ciarki mi przeszły po krzyżu.

– Wiesz co, ja tu chyba nie pasuję – powiedziałem, kiedy znaleźliśmy się w jej pokoju.

Roześmiała się tym swoim beztroskim śmiechem. Często miałam wrażenie, że Marzena wszystko bagatelizuje.

– Przestań, niczym się nie przejmuj, a już ojcem najmniej. On zrobi wszystko, co tylko będę chciała. Jestem jego księżniczką.

Wkrótce zorientowałem się, że moja dziewczyna lubi, kiedy świat kręci się wokół niej. Ona była nie tylko księżniczką tatusia, ona w ogóle pragnęła być księżniczką. Jak dotąd ojciec spełniał wszystkie jej życzenia, czasami zanim zdążyła je wypowiedzieć.

Studiowała na prywatnej uczelni, dysponowała własnym samochodem, a często po prostu dzwoniła po kierowcę ojca i ten natychmiast po nią przyjeżdżał. Gdy mnie spytała, czy polecę z nią na zakupy do Paryża, osłupiałem.

– Oszalałaś? – zdołałem wyszeptać.

– Niby dlaczego?

– Nie stać mnie na to, Marzena.

– Ale mojego ojca stać. Zmieniłabym odrobinkę twój wygląd.

– O czym ty mówisz? – zaczynałem się denerwować. – Za kogo ty mnie masz?!

– Za swojego chłopaka, którego bardzo kocham i któremu chcę zrobić prezent.

Nie umiałem się oprzeć Marzenie, zresztą może nie do końca chciałem. W każdym razie polecieliśmy do tego Paryża. Potem były jeszcze wspólne wakacje w Hiszpanii, rejs łodzią po Balatonie i wyprawa do Mediolanu.

Za wszystko płaciła Marzena, a właściwie jej ojciec. Dla niej nie było to nic niezwykłego, często wyjeżdżała za granicę. W przeciwieństwie do mnie, bo ja nigdy nie wyściubiłem nosa z rodzinnego miasteczka. Nic dziwnego, że byłem zachwycony.

Powoli zaczynałem oddalać się od dawnych kumpli i znajomych, po prostu nie miałem dla nich czasu. Moje życie obracało się tylko wokół Marzeny. Kiedy obroniłem pracę magisterską, jej ojciec niespodziewanie zaproponował mi pracę. Nie była to dla mnie łatwa rozmowa.

– Nie sądzę, abyś był odpowiednim kandydatem na mojego zięcia – powiedział na wstępie – ale skoro Marzenka tego chce… – rozłożył ręce. – Nie potrafię jej niczego odmówić. Po śmierci żony jest dla mnie najważniejsza na świecie, tylko ona się liczy. Tylko pamiętaj, nie pozwolę jej skrzywdzić.

Zacząłem więc pracować dla przyszłego teścia. W sumie dopiero wtedy pomyślałem, że mógłby nim zostać. Coraz lepsze zarobki pozwoliły mi wynająć mieszkanie i wyprowadzić się od rodziców. Pozwoliły też na prezenty dla Marzeny i w końcu na pierścionek zaręczynowy.

Moi rodzice, podobnie jak ojciec Marzeny, nie byli zachwyceni naszym związkiem. Ojciec pracował od lat jako elektryk, a mama była sprzątaczką w szkole. Takie domy jak Marzeny oglądali najwyżej w telewizji. Mama, kiedy zaprosiłem ich na swoje zaręczyny, westchnęła:

– Co ty robisz synu? Nie widzisz, że ta dziewczyna nie jest dla ciebie?

– Niby dlaczego? Dlatego, że ma więcej pieniędzy? Kocham ją razem z tymi pieniędzmi, a ona kocha mnie, chociaż nie mam kasy. Jeszcze nie mam – dodałem.

Plany miałem dalekosiężne. W pierwszej kolejności zamierzałem wziąć kredyt i kupić dla nas mieszkanie, ale kiedy powiedziałem o tym Marzenie, nawet nie starała się ukryć zdziwienia. I… złości.

– Jakie mieszkanie? Po co?! – parsknęła.

– Dla nas, na przyszłość.

– Przecież mamy dom.

– Należy do twojego ojca.

– Jest taki duży, że pomieścimy się w nim wszyscy, nie sądzisz? – zmarszczyła brwi.

– Owszem – zacząłem powoli – jednak wolałbym mieszkać tylko z tobą, ewentualnie z naszymi dziećmi…

– Przestań – rzuciła po swojemu.

Zawsze, kiedy jej coś nie odpowiadało, nakazywała mi przestać i uważała, że sprawa jest zamknięta. A ja ustępowałem. Po naszym ślubie i weselu wprowadziłem się do ogromnej rezydencji teścia. Od początku nie lubiłem tego domu, a kiedy w nim zamieszkałem, wręcz go znienawidziłem.

Skończyła się moja cierpliwość

O wszystkim decydował teść, moja żona zaś zajmowała się jedynie przyjemnościami. Jeśli chciałem odwiedzić rodziców, musiałem zrobić to sam. Marzena na każdą moją propozycję krzywiła się i wynajdowała tysiące przeszkód, aż w końcu powiedziała mi wprost, że nie zamierza tam chodzić. Bo nie ma ochoty na głupie pogaduszki.

Oczywiście próbowałem wrócić do pomysłu z zakupem mieszkania.

– Nie wyprowadzę się do bloku, nawet o tym nie myśl – odpowiedziała.

– Kupimy apartament.

– Do apartamentu też się nie wyprowadzę! – rzuciła ze złością. – Błażej, czy ty nie zdajesz sobie sprawy, że nigdzie nie będzie nam tak dobrze jak tutaj?!

– Chyba tobie! – prychnąłem.

– Tak, mnie! – krzyknęła. – Kocham ten dom. Pani Zosia zajmuje się wszystkim, kucharka gotuje obiad, a Witek dba o ogród – wyrzucała z siebie. – Nigdy w życiu nie zarobisz na takie warunki, jakie mamy tutaj.

Pokłóciliśmy się wtedy bardzo, chyba pierwszy raz. Dotychczas zdarzały nam się najwyżej niewielkie sprzeczki, a to dlatego, że zawsze jej ustępowałem. Tym razem skończyła się moja cierpliwość.

Wykrzyczałem wszystko, co mi leżało na sercu: że chciałbym mieć dzieci, że mieszkając tutaj, nigdy nie będziemy prawdziwą rodziną, a w ogóle to mogłaby zająć się czymś sensownym. W odpowiedzi Marzena rozpłakała się, krzyknęła, że jak mi się nie podoba, to mogę się wynosić, i uciekła.

Pierwszy raz spałem w gabinecie, bo mnie nie wpuściła do sypialni. I oczywiście zdążyła poskarżyć się tatusiowi. Nie mam pojęcia kiedy, ale jednak zdążyła. Przy śniadaniu, na które Marzena nie zeszła, teść zmierzył mnie zimnym spojrzeniem i zapytał, czy pamiętam, co mi kiedyś powiedział.

– Nie wiem, o czym tata mówi.

– O tym, że nie pozwolę nigdy i nikomu skrzywdzić mojej córki – wyjaśnił spokojnie.

– Ale przecież ja nie… – patrzyłem na niego zaskoczony i chciałem się wytłumaczyć, ale przerwał mi w pół słowa:

– Powinieneś pamiętać, że wszystko, co osiągnąłeś, zawdzięczasz mnie – rzucił zimno, wstał od stołu i wyszedł.

Siedziałem wbity w krzesło. Poczułem się nagle zmieszany z błotem. Od początku zdawałem sobie sprawę, że teść mnie nie lubi, ale nie przypuszczałem, że aż tak bardzo. Nagle zrozumiałem, że to wszystko nie ma sensu, bo w tym domu zawsze będę nikim.

Nieważne, co zrobię – teść i tak powie, że to dzięki niemu. Zacząłem się zastanawiać, czy nie powinienem zmienić pracy i jakimś sposobem namówić Marzenę na wyprowadzkę. Zanim jednak zacząłem wdrażać swoje pomysły w życie, okazało się, że zostanę ojcem.

Marzena źle się czuła, wymiotowała, potem trochę krwawiła, musiała leżeć. Wolałem odłożyć wszystkie plany na później, teraz potrzebowała spokoju i opieki. Kiedy poczuła się lepiej, okazało się, że będziemy mieli bliźniaczki. Podobno każdy facet pragnie syna, ale ja się bardzo ucieszyłem, że będę miał córeczki. Marzena jakby trochę mniej.

– Tata chyba wolałby chłopców… – odparła, kiedy ją o to spytałem.

Kiedy dziewczynki przyszły na świat, daliśmy im imiona Maja i Zuzanna. Dobrze, że przynajmniej do wyboru imion teść się nie wtrącał… Marzena nie zajmowała się dziećmi. Od tego u nas w domu była niańka.

Moja żona spała do południa, potem chodziła do kosmetyczki, fryzjera, na zakupy. Zaczynałem się zastanawiać, po co ona właściwie kończyła studia. I to całkiem niegłupie, psychologię. Mogłaby przecież prowadzić własny gabinet, jednak…

– Ja nie muszę pracować – stwierdziła, kiedy próbowałem poruszyć ten temat.

– Niby nie musisz, ale… Nie chciałabyś robić czegoś dla siebie, czegoś sensownego?

– Jestem twoją żoną. To jest jak najbardziej sensowne, mój drogi – odparła.

Oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej

Gdyby nie dziewczynki, pewnie już dawno byśmy się rozeszli. Wojtek – jedyny z moich kolegów, z którym nie zerwałem kontaktów i spotykaliśmy się od czasu do czasu na piwie – kiedy próbowałem mu się pożalić, powiedział mi wprost:

– Dziesięć lat temu mówiłem ci, że to nie twoja bajka. Nic się nie zmieniło.

– Tylko że teraz mam dzieci – dodałem.

– Tylko że teraz masz dzieci – przytaknął.

W niedzielę czasem zabierałem córki do swoich rodziców, ale musiałem robić to sam. Marzena nadal nie chciała do nich chodzić. Na zakupy do Paryża wybierała się sama, już nie chciała, żebym z nią leciał. Weekendy często spędzała w SPA. Twierdziła, że z przyjaciółką, ale miałem wątpliwości, czy to prawda. W końcu nie wytrzymałem.

– Marzena, musimy coś zrobić z naszym małżeństwem – oznajmiłem jej.

– Niby co? – spojrzała na mnie zdziwiona.

– Musimy się stąd wyprowadzić – powiedziałem. – Znalazłem dom. Chcę, żebyś pojechała go ze mną obejrzeć.

– Nigdzie nie będę jeździć – syknęła. – Chcesz się wyprowadzić? Okej, ale sam.

– Marzenka, dlaczego mi to robisz?!

– Właściwie to mam cię dość. Znudziło mi się to wszystko. Może to i dobry pomysł, żebyś się wyniósł.

– Jak możesz?! Mamy przecież dzieci!

– Będziesz się z nimi spotykał – wzruszyła ramionami. – I płacił alimenty.

Spiłem się tak mocno, że nie pamiętam, jakim sposobem znalazłem się na kanapie u Wojtka. Ponoć przywiózł mnie w nocy… Zrezygnowałem z kupna domu, nie był mi potrzebny. Zaoszczędzonych pieniędzy wystarczyło mi na dwupokojowe mieszkanie.

Złożyłem wypowiedzenie w firmie teścia i znalazłem nową pracę. Z Marzeną rozwiodłem się dość szybko, a to dlatego, że zgodziłem się na wszystkie jej warunki. Co drugi tydzień zabieram do siebie dziewczynki.

Dopóki są małe, wszystko jest dobrze, ale boję się, co będzie, jak podrosną, zaczną z mamą latać po świecie i robić zakupy w Paryżu. Muszę się bardzo starać, żeby nie stały się takie jak ich matka.

Czytaj także:
„Krzysiek traktował mnie jak księżniczkę i całował po stopach. To była gierka, żeby owinąć mnie sobie wokół paluszka”
„Moja starsza siostra to bezczelna baba. Po ślubie swojej córki zadzwoniła z pretensją, że dałam młodym za tani prezent”
„Nie wiedziała, że jej ukochany to tak naprawdę jej przyrodni brat. Ojciec od lat zdradzał jej mamę i miał drugą rodzinę”

Redakcja poleca

REKLAMA