„Krzysiek traktował mnie jak księżniczkę i całował po stopach. To była gierka, żeby owinąć mnie sobie wokół paluszka”

Oszukana kobieta fot. Adobe Stock, Valerii Honcharuk
„Po tylu latach znów obudziła się we mnie kobieta. Krzysztof potrafił sprawić, że czułam się jak prawdziwa królowa. Adorował mnie na sto różnych sposobów i otaczał opieką. To była bańka, w której chciał mnie zamknąć. Niestety sam przypadkiem ją przebił”.
/ 23.03.2022 06:50
Oszukana kobieta fot. Adobe Stock, Valerii Honcharuk

Krzyśka poznałam podczas zjazdu przedstawicieli handlowych z branży medycznej. Byłam już wtedy rozwódką, kobietą dojrzałą, która dawno przestała śnić, że spotka wielką miłość. Odchowałam córkę, miałam dobrą pracę – czego więcej chcieć? Owszem, jeszcze parę lat wcześniej szukałam faceta, chciałam ułożyć sobie życie, kogoś mieć. Jak każda kobieta pragnęłam po prostu kochać i być kochaną. Potem spasowałam.

Na tej konferencji to Krzyś mnie zaczepił i zaprosił na kawę. Z trudem ukryłam zaskoczenie. Ja, szara myszka, przez koleżanki nazywana niedzisiejszą… A tu taki przystojniak! W dodatku niebiedny, bo właściciel dużej firmy. Tyle że z przeszłością, ale kto w tym wieku jej nie ma?

Okazało się, że mieszkamy bardzo blisko siebie, w sąsiednich miasteczkach. Wymieniliśmy się więc adresami i numerami telefonów, obiecując sobie spotkanie w niedalekiej przyszłości.

Już wiedziałam, że to facet nie dla mnie

Przyjechał do mnie dwa tygodnie później. Wręczył mi kwiaty i butelkę wina, a potem przegadaliśmy pół wieczoru. Podobał mi się bardzo. Był inteligentny, oczytany, na każdy temat miał wyrobione zdanie. Taki facet bez kompleksów, pewny siebie. Nigdy nie przepadałam za pantoflarzami, których można lepić jak plastelinę, więc świetnie się z nim czułam.

Przyszły kolejne spotkania i kolejne randki. Po tylu latach znów obudziła się we mnie kobieta. Krzysztof potrafił sprawić, że czułam się jak prawdziwa królowa. Nastało lato i mój mężczyzna zaproponował mi wyjazd na Mazury. Z jednej strony ucieszyłam się jak nastolatka – kupiłam nowe ciuchy, ufarbowałam włosy.

Z drugiej, jako osoba dorosła wiedziałam, że pobyt sam na sam pozwoli nam się bliżej poznać. I zadecydować, co dalej. Na wakacjach czułam się jak w bajce. Krzyś adorował mnie i otaczał opieką. Rano chodził po bułki, a potem przynosił mi śniadanie do łóżka. Parę razy słyszałam też, jak rozmawia przez telefon z synami. Wywnioskowałam, że jest dobrym ojcem.

Pewnego dnia pojechaliśmy na grilla do jego brata. Krzysztof przedstawił mnie rodzinie jako kobietę, która podarowała mu nowe życie, co – nie ukrywam – mile połechtało moje ego. Było takie słodkie...
Chwilę później bratowa zapytała Krzysia, co słychać u jego byłej żony.

– Nie interesuje mnie to – odpowiedział lekko. – Nigdy mnie nie kręciła.

Nieprzyjemnie się zdziwiłam. Sama jestem rozwódką, lecz nigdy nie mówię źle o byłym mężu. W końcu jest ojcem mojego dziecka i oprócz złych chwil z nim mam w pamięci również dobre. A że się rozstaliśmy? Cóż, tak bywa.

To było moje pierwsze rozczarowanie

Potem znów przyszedł piękny wieczór, czuła noc... Rano, gdy wyszedł po bułki, pomyślałam: „Ideałów nie ma, więc czy jest sens być idealistką? Każdy ma jakieś wady. Zresztą, może ta jego była naprawdę mocno mu zalazła za skórę?”. Puściłam incydent w niepamięć.

Na dzień przed naszym powrotem rodzina Krzysia raz jeszcze zaprosiła nas na kolację. Tym razem przyszło więcej osób. To był dość przyjemny wieczór. Mimo to jeden z kuzynów Krzysia cały czas miał ponurą minę, a zagadnięty o powód oznajmił, że jest w trakcie rozwodu.

– Co się martwisz, gamoniu! Tego kwiatu pół światu, poznasz następną. Tylko się nie daj Monice oskubać! – odezwał się mój Krzysiek, po czym zaczął opowiadać, jak sam „urządził swoją eks”.
Ponieważ do rozwodu mieszkał z żoną, mimo formalnej separacji sąd nakazał mu płacić połowę czynszu za mieszkanie.

– „Za przebywanie pod wspólnym dachem trzeba wspólnie płacić” – Krzysiek zacytował z drwiną sędziego. – No to jak wyjeżdżałem na tydzień w interesach i nie było mnie w domu siedem dni, to płaciłem tylko za pozostałe dwadzieścia trzy. A jak Elka się oburzała, miałem argument. Przecież sędzia wyraźnie powiedział, że mam płacić, jak przebywam!

– A gdyby żona wyjechała w tym samym czasie, to kto by za czynsz płacił?  – spytałam, nie posiadając się z oburzenia.

Tej nocy nie spędziliśmy razem. Wróciłam do domu najbliższym pociągiem. Długo płakałam, lecz niczego nie żałuję.

Czytaj także:
„Syn znikał na całe noce i wydawał kasę nie wiadomo na co. Jego żona podejrzewała go o kochankę, ale było jeszcze gorzej”
„Trzy dni przed ślubem nakryłam męża na zdradzie. Miałam być szczęśliwą mężatką, a zostałam samotną matką”
„W sypialni z Emilem nie było fajerwerków, więc zażyczyłam sobie otwartego związku. Sama zacisnęłam sobie pętlę na szyi”
 

Redakcja poleca

REKLAMA