„Dla teściów zawsze byłam solą w oku. Postanowili się mnie pozbyć, bo nie pasowałam do ich idealnego synka”

Kłótnia z teściową fot. iStock by Getty Images, Motortion
„– Damian zasługuje na kogoś, kto będzie go wspierał, a nie ciągle narzekał i wymagał. Kogoś, kto go zrozumie i doceni. Powinnaś się zastanowić nad tym, co robisz źle – powiedziała, podkreślając każde słowo z naciskiem”.
/ 15.07.2024 16:00
Kłótnia z teściową fot. iStock by Getty Images, Motortion

Z Damianem jesteśmy małżeństwem od pięciu lat. Na początku było jak z bajki – związek pełen miłości, zrozumienia i wspólnych planów na przyszłość. Jednak już od dnia ślubu relacje z teściami, zwłaszcza z matką Damiana, były trudne. Ta kobieta zawsze miała silny charakter, a jej apodyktyczność sprawiała, że czułam się jak intruz w ich rodzinie. Damian próbował balansować między nami, ale z czasem zauważyłam, że zaczyna się ode mnie oddalać.

Codzienne życie stało się pełne napięcia. Każda wizyta u teściów kończyła się nieprzyjemnymi uwagami ze strony Zofii. Próbowałam to ignorować, tłumacząc sobie, że robi to z troski o syna, ale wewnętrznie czułam się coraz bardziej zraniona. Damian z kolei stawał się coraz bardziej zamknięty w sobie. Kiedyś spędzaliśmy razem wieczory, rozmawiając o wszystkim, teraz częściej siedział w milczeniu, unikając mojego wzroku. Zaczęłam się martwić, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam jeszcze, jak głęboko sięga ten problem.

Zmienił się nie do poznania

– Damian, musimy porozmawiać – powiedziałam pewnego wieczoru, kiedy znowu siedział zamknięty w swoim świecie, z oczami utkwionymi w ekranie telewizora.

– O co chodzi? – odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc.

– O nas. O to, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Co się z nami dzieje? – Mój głos drżał, a serce biło mi jak szalone.

– Przesadzasz, Agnieszka. Jestem po prostu zmęczony – jego ton był chłodny i obojętny, jakby nie obchodziło go, co mam do powiedzenia.

– Zmęczony? Od miesięcy widzę, jak się zmieniasz. Nie rozmawiamy, nie spędzamy razem czasu. Czegoś mi nie mówisz? – Próbowałam zachować spokój, ale czułam, jak łzy cisną mi się do oczu.

Zawsze coś znajdziesz, żeby się czepiać – westchnął i wstał z kanapy, jakby chciał zakończyć rozmowę.

– Nie czepiam się! Próbuję zrozumieć, co się dzieje. Kocham cię i martwię się o nas – moje słowa były pełne bólu i frustracji.

– Może to ty powinnaś się nad sobą zastanowić. Zawsze masz pretensje, zawsze czegoś ci brakuje – jego słowa były jak ciosy, jeden za drugim, trafiające prosto w serce.

– Damian, co się stało z tym człowiekiem, którego poślubiłam? – zapytałam, czując, że łzy w końcu płyną mi po policzkach.

Może nigdy mnie nie znałaś tak dobrze, jak myślałaś – odpowiedział zimno, po czym odwrócił się i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą z moimi myślami i rozpaczą.

Siedziałam tam, próbując zrozumieć, co poszło nie tak. Czy naprawdę aż tak bardzo się zmieniłam? Czy to ja byłam problemem? Może rzeczywiście nie znałam Damiana tak dobrze, jak mi się wydawało. Z głową pełną wątpliwości, postanowiłam, że muszę dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się w naszym małżeństwie.

Chyba nigdy mnie nie lubiła

Następnego dnia, mimo że wciąż bolało mnie serce po naszej kłótni, postanowiłam porozmawiać z teściową. Wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie łatwa, ale musiałam spróbować. Zofia zawsze miała dużo do powiedzenia na temat naszego małżeństwa i może w jej słowach znajdę jakąś wskazówkę.

– Dzień dobry, mamo – powiedziałam, kiedy weszłam do jej domu. Zofia siedziała przy kuchennym stole, jak zawsze elegancka i pełna gracji.

Agnieszka, co cię sprowadza? – Jej głos brzmiał chłodno, jakby już wiedziała, że nie przychodzę na miłą pogawędkę.

– Chciałam porozmawiać o Damianie – zaczęłam, siadając naprzeciwko niej.

– O Damianie? Coś się stało? – Jej spojrzenie było przenikliwe, jakby próbowała mnie rozszyfrować.

Ostatnio jest jakiś inny. Wydaje mi się, że coś go martwi, ale nie chce mi powiedzieć co. Może ty wiesz, o co chodzi? – Próbowałam mówić spokojnie, choć w środku wszystko we mnie wrzało.

Zofia uśmiechnęła się z wyższością, jakby właśnie na to czekała.

– Agnieszko, może Damian po prostu potrzebuje więcej wsparcia. Może nie zawsze jesteś dla niego taką żoną, jaką powinien mieć.

– Co masz na myśli? – zapytałam, choć w głębi duszy wiedziałam, do czego zmierza.

Damian zasługuje na kogoś, kto będzie go wspierał, a nie ciągle narzekał i wymagał. Kogoś, kto go zrozumie i doceni – powiedziała, podkreślając każde słowo z naciskiem.

– Czyli sugerujesz, że to ja jestem problemem? – Moje pytanie było retoryczne, ale Zofia odpowiedziała.

– Może powinnaś się zastanowić nad tym, co robisz źle. Damian potrzebuje spokoju i wsparcia, a nie ciągłych pretensji – spojrzała z wyższością.

Wstałam od stołu, czując, że nie mogę już dłużej tego słuchać.

Dziękuję za twoje „rady”, mamo. Postaram się zastanowić nad sobą – odwróciłam się i wyszłam, nie czekając na jej odpowiedź.

Wracając do domu, czułam się zagubiona i zraniona. Czy rzeczywiście mogłam być tak ślepa na potrzeby Damiana? Może Zofia miała rację i to ja byłam problemem. Ale coś w jej tonie i słowach nie dawało mi spokoju. Czy naprawdę chodziło tylko o moje zachowanie, czy może kryło się za tym coś więcej?

Chcieli się mnie pozbyć

Kilka dni później przypadkiem usłyszałam rozmowę Damiana z jego rodzicami. Stałam w przedpokoju, szykując się do wyjścia, gdy dotarł do mnie jego podniesiony głos z salonu. Rozmawiał przez telefon, ale chyba na trybie głośnomówiącym. Nie chciałam podsłuchiwać, ale coś w ich tonie przykuło moją uwagę.

– Damian, musisz to w końcu zrobić – głos Zofii był stanowczy i nieznoszący sprzeciwu.

– Ale mamo, ja nie chcę się rozwodzić – odpowiedział Damian, jego głos drżał z napięcia.

Zamarłam. Rozwód? O czym oni mówili?

– To nie jest kwestia tego, co chcesz. To kwestia tego, co musisz zrobić. Masz obowiązki wobec rodziny – dodał Andrzej, ojciec Damiana, z wyraźnym naciskiem na ostatnie słowa.

Jeśli tego nie zrobisz, ujawnimy wszystko – zagroziła Zofia, a jej głos przeszedł w szept, którego ledwo mogłam dosłyszeć. – Wiesz, co to oznacza dla twojej kariery. Dla twojej przyszłości.

Z sercem bijącym jak oszalałe, weszłam do salonu.

Co to ma znaczyć? – zapytałam, starając się utrzymać głos na poziomie.

Damian spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.

– Chcę wiedzieć, o co chodzi – upierałam się, czując, że nie mogę tego tak zostawić.

Damian westchnął ciężko i rozłączył się z rodziną.

Rodzice szantażują mnie, żebyśmy się rozwiedli. Grożą, że ujawnią pewne rzeczy z mojej przeszłości, jeśli tego nie zrobię – powiedział, patrząc mi prosto w oczy.

Nie mogłam wyciągnąć z Damiana więcej, więc zaciągnęłam go błyskawicznie do domu jego rodziców.

– To prawda? – zapytałam, wracając do wcześniejszej rozmowy.

Teściowie wymienili spojrzenia, ale nie zaprzeczyli.

– Damian musi myśleć o przyszłości. Nie możesz być przeszkodą – odpowiedział teść, jakby mówił o czymś zupełnie naturalnym.

– Przeszkodą? Jak możecie tak myśleć? – Mój głos drżał z gniewu i rozpaczy.

– To nie jest nic osobistego, Agnieszka. Damian ma przed sobą świetlaną przyszłość, której nie możesz mu zabierać – dodała Zofia z lodowatym spokojem.

Spojrzałam na Damiana, który stał tam bezradny i złamany.

– Co oni mają na myśli? Co takiego się stało? – zapytałam go, choć bałam się odpowiedzi.

To sprawy z przeszłości. Nieważne – odpowiedział Damian, opuszczając wzrok.

– Nieważne? Chcesz mnie zostawić, bo twoi rodzice ci każą? – Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

Damian milczał, a jego rodzice patrzyli na mnie bez cienia litości.

– Nie pozwolę wam zniszczyć naszego małżeństwa – powiedziałam w końcu, czując, że muszę walczyć o nas, choć nie wiedziałam jeszcze, jak.

Zgubiły go błędy przeszłości

Kiedy wróciliśmy do domu, atmosfera była ciężka jak nigdy wcześniej. Damian milczał, a ja wiedziałam, że muszę go zmusić do rozmowy.

– Damian, musisz mi wszystko wyjaśnić – zaczęłam, gdy tylko zamknęły się za nami drzwi. – Co takiego zrobili, że jesteś gotów mnie zostawić?

Usiadł na kanapie, z głową w dłoniach. Westchnął głęboko.

– Kiedy byłem na studiach, wdałem się w kilka głupich spraw. Były to głównie imprezy, różne wspomagacze i kilka bójek. Nic poważnego, ale wystarczająco, żeby mogły mnie teraz zrujnować – powiedział, patrząc mi w oczy z rozpaczą.

– Wspomagacze? Jakieś prochy? – powtórzyłam, czując, jak mój żołądek zaciska się w supeł. – I bójki?

– Tak, to były głupie wybryki młodości. Myślałem, że nigdy to nie wyjdzie na jaw. Ale moi rodzice mają te informacje i grożą, że je ujawnią, jeśli się z tobą nie rozwiodę – wyjaśnił, jego głos pełen beznadziei.

Poczułam, jak zalewa mnie fala gniewu i determinacji.

Nie możesz się poddać. Będziemy walczyć razem. To, co się stało w przeszłości, nie może zniszczyć naszej przyszłości.

Damian spojrzał na mnie z nadzieją, której dawno nie widziałam w jego oczach.

– Naprawdę myślisz, że możemy to przetrwać?

– Tak, Damian. Razem możemy wszystko – odpowiedziałam, obejmując go mocno.

Mieli swoje własne plany

Następnego dnia postanowiłam spotkać się z teściami, aby spróbować negocjować. Czekałam na nich w kawiarni, czując, jak serce bije mi w piersi. Gdy tylko się pojawili, wiedziałam, że nie będzie to łatwa rozmowa.

– Agnieszka, co chcesz osiągnąć tą rozmową? – zapytała Zofia, siadając naprzeciwko mnie. Jej spojrzenie było zimne i nieprzejednane.

– Chcę, żebyście przestali szantażować Damiana. Nie zniszczycie naszego małżeństwa – odpowiedziałam stanowczo.

– Damian musi myśleć o swojej przyszłości. Nie możesz być dla niego przeszkodą – powtórzył Andrzej, jakby to była oczywista prawda.

Nie jestem przeszkodą. Jesteśmy małżeństwem i będziemy walczyć razem – powiedziałam, starając się zachować spokój.

– Naprawdę myślisz, że możecie to przetrwać? – Zofia uśmiechnęła się z wyższością. – Damian Może coś jeszcze osiągnąć. A ty… – przerwała na moment, by podkreślić swoje słowa – ty po prostu nie pasujesz do naszych planów.

– Co to ma znaczyć? – zapytałam, czując, że coś ukrywa.

Mamy swoje plany co do Damiana. Chcemy, żeby wziął na siebie odpowiedzialność za firmę rodzinną. Jesteś tylko przeszkodą w realizacji tego celu – wyjaśnił Andrzej.

– Firmę rodzinną? Nigdy nie mówił, że chce przejąć firmę – powiedziałam, zaskoczona.

– Bo to my mamy na niego plan. Damian jest idealny do prowadzenia firmy, ale z tobą u boku... to nie wyjdzie – Zofia powiedziała to z taką pewnością siebie, że poczułam się zmiażdżona.

– Damian nie chce tego. To wasz plan, nie jego – odpowiedziałam, próbując bronić naszej przyszłości.

On zrobi, co będzie musiał. A ty… powinnaś odejść, zanim zrobisz jeszcze więcej szkody – dodała Zofia, wstając od stolika.

– To nie jest wasza decyzja – powiedziałam, patrząc na nich z determinacją. – Będziemy walczyć o nasze małżeństwo. Razem.

Teściowie wymienili spojrzenia, ale widziałam, że nie zamierzają ustąpić. Opuszczając kawiarnię, czułam, że nasze małżeństwo jest w większym niebezpieczeństwie, niż mogłam sobie wyobrazić.

Było tylko jedno wyjście

Wiedziałam, że nie mogę pozwolić, by teściowie zniszczyli nasze małżeństwo. Zaczęliśmy z Damianem planować, jak możemy przeciwstawić się ich szantażom. Damian postanowił stawić czoła swoim rodzicom i wziąć odpowiedzialność za swoje błędy z przeszłości, nie pozwalając im na kontrolowanie swojego życia.

– Agnieszka, zrobię wszystko, żebyśmy byli razem – powiedział pewnego wieczoru, trzymając mnie za rękę. – Nie dam im wygrać.

Niestety, presja ze strony rodziców Damiana była nie do zniesienia. Nie ustępowali, a napięcie w naszym domu rosło. W końcu Damian zdecydował, że jedynym wyjściem jest wyprowadzenie się z miasta i rozpoczęcie wszystkiego od nowa, z dala od toksycznego wpływu jego rodziców.

Choć to była trudna decyzja, wiedziałam, że to najlepsze dla nas obojga. Po kilku miesiącach planowania, wyjechaliśmy, zaczynając nowy rozdział w naszym życiu. Mimo że nasze małżeństwo przetrwało, relacje z rodzicami Damiana zostały zerwane.

Było to bolesne, ale wiedzieliśmy, że nie możemy pozwolić nikomu, nawet najbliższym, na kontrolowanie naszego życia. Razem odnaleźliśmy spokój i szczęście, daleko od przeszłości, która próbowała nas zniszczyć.

Agnieszka, 29 lat

Czytaj także:
„Nadopiekuńczość matki zniszczyła mi życie. Mąż nie wytrzymał tego, że teściowa podaje mu zupki i pierze gacie”
„Nudziłam się w łóżku, więc poderwałam przystojnego sąsiada. Mąż był zadowolony, że przestałam narzekać”
„Byłem żonaty od 20 lat, a śliniłem się do pięknej nieznajomej. Zamiast upojnej nocy, przyszło gorzkie rozczarowanie”

Redakcja poleca

REKLAMA