Wychodząc za informatyka, zdawałam sobie sprawę, że będę musiała konkurować z komputerem o względy męża. Nie dopuszczałam jednak myśli, że tę konfrontację przegram z kretesem.
Paweł nie przestawał wpatrywać się w ekran, nawet gdy przychodził wieczór. Mogłabym odstawić przed nim najbardziej zmysłowy taniec, odziana tylko w strój Ewy, a on i tak nie zwróciłby na mnie uwagi. Praca pracą, ale na Boga, wszystko ma swoje granice. Musiałam dowiedzieć się, co tak bardzo zaprząta jego uwagę. Zaczęłam drążyć, aż w końcu dokopałam się do prawdy. Prawdy, która wstrząsnęła moim światem i wywróciła go do góry nogami.
Paweł ignorował mnie i moje potrzeby
Obejrzałam ostatni odcinek serialu i wyłączyłam telewizor. Zegar wskazywał 23:00. Szybko przeanalizowałam dostępne opcje. „Albo położę się spać, albo zachęcę męża, by w końcu zainteresował się mną”. Paweł był zamknięty w pokoju, w którym pracował, i nie wychodził stamtąd od dobrych dwóch godzin.
– Skończysz to dzisiaj? – zawołałam.
– Jeszcze trochę mi z tym zejdzie, więc kładź się spać. Za godzinkę lub dwie do ciebie dołączę – usłyszałam odpowiedź dochodzącą zza zamkniętych drzwi.
„O nie, kochany, nie tym razem. Na dzisiejszy wieczór mam zupełnie inny plan” – pomyślałam i szybkim krokiem udałam się do sypialni. Wyciągnęłam z nocnej szafki najseksowniejszy komplet bielizny, jaki miałam w swojej małej kolekcji, i weszłam do łazienki. Przebrałam się i w pośpiechu ułożyłam włosy. Sięgnęłam po perfumy, które Paweł lubił najbardziej. „To będzie kropka nad i” – wyszeptałam do odbicia w lustrze i skropiłam szyję odrobiną pachnidła.
Poczułam się jak idiotka
Weszłam do jego domowego biura, a on w pośpiechu zamknął ekran laptopa.
– Skarbie, przecież wiesz, że nie lubię, gdy mnie rozpraszasz – zganił mnie.
– Ale ja tak bardzo stęskniłam się za tobą – powiedziałam najbardziej zmysłowym głosem, na jaki potrafiłam się zdobyć, i zrzuciłam z siebie szlafrok, prezentując się mężowi odzianą w koronkowe cudeńko.
– Pati, daj spokój. Mam jeszcze mnóstwo pracy, a nie mogę się skupić, gdy stoisz nade mną prawie naga.
– Właśnie na to liczyłam – wyszeptałam z zalotnym uśmiechem. – Skoro ustaliliśmy, że dziś już nie popracujesz, to zabierz mnie do sypialni.
– Nie rozumiesz, że nie jestem w nastroju? Muszę to skończyć, więc kładź się spać. Albo obejrzyj coś w telewizji. Nie wiem. Rób wszystko, na co masz ochotę, tylko daj mi trochę spokoju – powiedział ostrym tonem i machnięciem dłonią zakomunikował mi, że mam wyjść.
Poczułam, że robię z siebie idiotkę. Zebrałam szlafrok z podłogi i pospiesznie zarzuciłam go na ramiona. Bez słowa wyszłam i udałam się prosto do sypialni.
Jego zachowanie było podejrzane
Od pewnego czasu właśnie tak wyglądało nasze życie. Paweł zawsze dużo pracował, ale wcześniej potrafił łączyć obowiązki służbowe z małżeńskimi. Wstawał wcześnie rano i do popołudnia klepał kod na klawiaturze, a reszta dnia i wieczór były tylko dla nas.
Mniej więcej pół roku temu zaczął przesiadywać w swoim domowym biurze do późnej nocy. Zdarzały się dni, kiedy nie mieliśmy okazji zamienić nawet jednego zdania. Ciągle tylko kodował i kodował (a przynajmniej tak wtedy myślałam) i wychodził z tej swojej pieczary trolla wyłącznie na obiad. Zazwyczaj, bo bywało tak, że nie mogłam wywabić go nawet zapachem jego ulubionego chili con carne.
Początkowo nie dostrzegałam, że zawsze, gdy wchodziłam do jego pokoju, pospiesznie zamykał laptopa, jakby miał coś do ukrycia. Dostrzegłam to dopiero tamtego wieczora, gdy spróbowałam rozbudzić w nim pożądanie. Wróciłam wtedy do sypialni i zaczęłam się nad tym zastanawiać. „Co niby stara się ukryć? Przecież i tak niczego nie rozumiem z tych ciągów znaków”. Myślałam i myślałam, ale nie wymyśliłam żadnej logicznej odpowiedzi. Musiałam więc dopuścić do świadomości, że praca może być tylko wymówką.
Zaczęłam zastanawiać się, czy mój mąż przypadkiem nie ma romansu. To było nawet logiczne. Kiedy jestem w pracy, nie wiem, co robi. To wyjaśniało, dlaczego siedzi przed komputerem do późna. „Za dnia zajmuje się kochanką, a w nocy pracuje i przy okazji wymienia z nią wiadomości” – pomyślałam. Postanowiłam przekonać się, czy intuicja mnie nie myli.
Musiałam poznać prawdę
Każdy troll od czasu do czasu musi opuścić swoją jaskinię. Paweł pracował zdalnie, ale i tak czasami musiał jeździć do biura. Kiedy nadszedł ten dzień, wzięłam urlop na żądanie. W ten sposób zapewniłam sobie przynajmniej osiem godzin na zapoznanie się z zawartością jego komputera.
„Ale jestem głupia!” – zganiłam się, gdy na ekranie pojawił się komunikat nakazujący przyłożyć palec do skanera linii papilarnych. Nie wiem, gdzie ja miałam głowę. Przecież każdy informatyk zabezpiecza sprzęt, na którym pracuje. Zaczęłam przeglądać sieć w poszukiwaniu sposobu na odblokowanie komputera. Na próżno. Zabezpieczenia biometryczne są nie do złamania dla amatora. Już miałam się poddać, gdy na jednej z grup facebookowych ktoś doradził mi, żebym dodała swój odcisk, gdy urządzenie będzie odblokowane. „Wtedy będziesz mogła przeglądać jego komputer zawsze, gdy zechcesz” – brzmiała treść posta. Okazja nadarzyła się jeszcze tego samego dnia.
Wieczorem Paweł jak zwykle zamknął się w swoim pokoju. Gdy usłyszałam, że wchodzi do toalety, na palcach podeszłam do jego komputera. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Nie zablokował ekranu!
Prawie mnie przyłapał
Monitor wyświetlał tylko linijki kodu, czyli nic podejrzanego. Byłam jednak przekonana, że tajemnice mojego męża kryją się gdzieś głębiej. Otworzyłam panel ustawień i zgodnie z otrzymanymi instrukcjami, zeskanowałam swój odcisk palca. Skończyłam w ostatniej chwili. Gdy usłyszałam szum spuszczanej wody, odsunęłam się od komputera, ale nie zdążyłam wrócić do salonu.
– Stało się coś? – zapytał Paweł, gdy wyszedł z łazienki.
– Kompletnie nic – odpowiedziałam z miną niewiniątka. – Chciałam tylko zapytać, czy jutro pracujesz w domu.
– Niestety nie. Muszę jechać do firmy.
– Szkoda. Zamówiłam kilka książek i pomyślałam, że mógłbyś odebrać paczkę. Ale skoro cię nie będzie, przekieruję przesyłkę do siebie do pracy.
Byłam w szoku
Następnego dnia wykonałam ten sam manewr – wzięłam urlop na żądanie, by zapewnić sobie czas. Gdy upewniłam się, że Paweł zdążył dojechać do biura, weszłam do jego pokoju i włączyłam komputer. Przyłożyłam palec wskazujący do skanera. Urządzenie zareagowało. „Świetnie, nie zorientował się!” – pomyślałam. Zaczęłam od przejrzenia historii przeglądarki. To, co zobaczyłam, sprawiło że niemal spadłam z krzesła.
Lista odwiedzanych stron od góry do dołu była zapełniona adresami witryn dla dorosłych. Każdy odnośnik prowadził do pikantnych filmów, przy czym słowo „pikantne” nie oddaje w pełni tego, co przedstawiały te produkcje. Nie jestem świętoszką, ale słowo daję, zaczerwieniłam się jak burak, gdy to zobaczyłam. Zastanawiałam się, dlaczego on ogląda takie rzeczy. Przecież każdej nocy ma mnie obok siebie. Otworzyłam kolejne odnośniki. Jeden prowadził do forum o tematyce erotycznej. Paweł logował się tam pod nickiem RajskiAdam i udzielał się wyłącznie w sekcji „Pan pozna panią”.
Przeczytałam kilka jego wpisów. Powiedzieć, że rozmowy, które prowadził z różnymi kobietami były wyuzdane, to jak nic nie powiedzieć. Z kilkoma nawet umówił się na spotkanie. Nie mogłam tego znieść. Wyłączyłam komputer, założyłam buty i wyszłam z domu. Biegłam prosto przed siebie, bez żadnego celu. Jakbym miała nadzieję, że uda mi się uciec przed prawdą, która w końcu mnie dogoniła. Którą przez cały czas miałam przed oczami, ale byłam zbyt ślepa, żeby ją dostrzec.
To wydarzyło się kilka tygodni temu. Na razie nie zebrałam się na odwagę, by odbyć z mężem poważną rozmowę. Wiem, że to nieuniknione, ale jestem tchórzem. Mimo że nie mam już żadnych wątpliwości co do jego wierności, boję się usłyszeć to z jego ust. Jakbym wciąż łudziła się, że to wszystko tylko mi się przyśniło. Ale to nie sen. To rzeczywistość, z którą w końcu będę musiała się zmierzyć.
Patrycja, 30 lat
Czytaj także: „Spędziłam jedną upojną noc z obcym facetem i to był błąd. Moje małżeństwo zawisło na włosku”
„Gdy mąż był w delegacji, lądowałam w łóżku z jego szefem. To był układ opłacalny dla wszystkich”
„Mąż dawał mi 300 zł kieszonkowego, a reszty kasy pilnował jak cerber. Siedziałam cicho, bo byłam od niego zależna”