„Diana mnie uwiodła, a potem zniknęła. Zdębiałem, gdy dostałem zdjęcia z łóżka z żądaniem dużej kasy za milczenie”

zaskoczony mężczyzna fot. Adobe Stock, fizkes
„– Jesteś rozczulający – uśmiechnęła się. – Jesteśmy dorośli, oboje chcemy tego samego. U ciebie czy u mnie? – wypaliła w końcu, a mnie z wrażenia zrobiło się gorąco. Dwadzieścia minut później w pośpiechu zrzucaliśmy z siebie ciuchy w jej mieszkaniu. Byliśmy szczęśliwi. Tak przynajmniej wtedy mi się wydawało”.
/ 01.10.2023 07:15
zaskoczony mężczyzna fot. Adobe Stock, fizkes

Było już po dwudziestej drugiej. Po czternastu godzinach spędzonych przed komputerem wracałem do domu. Szedłem powoli, rozkoszując się wieczornym chłodem. Nagle z boku, zza krzaków, wprost na mnie, z przerażającym wrzaskiem, wybiegła młoda kobieta.

Zostałem bohaterem

– Pomocy! Napadli mnie! Pomocy! – rzuciła się prosto w moje ramiona.
Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje. Zauważyłem jedynie, że była bardzo ładna i miała poszarpane ubranie.

– Kto panią napadł? Wezwać pogotowie?

– Nie wiem, chyba nic mi nie jest. To nerwy, strach, bardzo się bałam – odpowiedziała. – Ubranie mam podarte.

Przyjrzałem się kobiecie. Na oko miała około trzydziestu lat. Nawet w podartej bluzce i trochę wymiętej spódnicy wyglądała bardzo atrakcyjnie.

– Na pewno nic pani nie jest? – odezwały się we mnie opiekuńcze uczucia. – Może jednak zawiozę panią do szpitala – wyjąłem telefon, by wezwać taksówkę.

– Nie chcę do szpitala – odpowiedziała. – Do domu.

Taksówka przyjechała bardzo szybko, dziewczyna podała adres i pojechaliśmy. Na miejscu odprowadziłem ją do budynku, w którym mieszkała.

– Bardzo panu dziękuję za ratunek – uśmiechnęła się tak, że serce mi zabiło mocniej. – Nie wiem, jak ja się panu odwdzięczę – powiedziała. – O Boże, nawet się nie przedstawiłam, przepraszam. Diana K. jestem.

– Mateusz N. – szarmancko pocałowałem ją w rękę. – Może spotkamy się, jak już pani dojdzie do siebie – przestraszyłem się, że już nigdy jej nie zobaczę, a tak bardzo mi się podobała.

– Bardzo chętnie – znowu się niebiańsko uśmiechnęła.

–Będę miała okazję, by panu podziękować. Proszę, tu jest mój numer – wyjęła z torebki karteczkę. – Do zobaczenia i jeszcze raz dzięki – zniknęła za drzwiami.

Nie mogłem przestać o niej myśleć

Miałem ochotę zadzwonić do niej już następnego dnia rano. Z trudem się opanowałem. Dziewczyna siedziała mi w głowie przez cały dzień. Koledzy dziwnie na mnie patrzyli, pewnie myśleli, że jestem po dobrej imprezie.

Nie wiem, jak wytrzymałem dwa dni. Trzeciego wybrałem numer podany na kartce od Diany. Umówiliśmy się o osiemnastej na rynku przy fontannie. Kupiłem bukiet róż i piętnaście minut przed terminem już na nią czekałem. Przyszła dokładnie w chwili, gdy wybiła osiemnasta.

– Mówmy sobie po imieniu – zaproponowała na wstępie.

– Diana to rzymskie imię – powiedziałem. – Bogini łowów, Księżyca, opiekunka płodności i zwierząt. Pasuje do ciebie.

– A Mateusz? – odwzajemniła się. – To imię biblijne oznacza bodaj dar Boga! Wiedziałeś?

– No to już wszystko o sobie wiemy – roześmiałem się.

Była piękna pogoda, spacerowaliśmy po mieście i rozmawialiśmy. Jeszcze nigdy z żadną kobietą nie miałem tylu wspólnych tematów. Czułem, że wpadłem po uszy. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia, a myślałem, że to zdarza się tylko w powieściach. Odprowadziłem ją do domu tuż przed północą. Marzyłem, żeby położyć się spać obok niej, ale nie chciałem zepsuć tego uczucia, które rodziło się między nami. Pożegnaliśmy się długim i bardzo obiecującym pocałunkiem. Byłem wniebowzięty.

Chciała iść do łóżka

Dwa dni później Diana wzięła mnie za rękę i spytała:

– Nie masz wrażenia, że oboje tracimy czas? – spytała.

W pierwszej chwili nie zrozumiałem, o co jej chodzi, i zrobiłem idiotyczną minę.

– Niee, chyba nie. No nie wiem – wydukałem.

– Jesteś rozczulający – uśmiechnęła się. – Jesteśmy dorośli, oboje chcemy tego samego. U ciebie czy u mnie? – wypaliła w końcu, a mnie z wrażenia zrobiło się gorąco.

Dwadzieścia minut później w pośpiechu zrzucaliśmy z siebie ciuchy w jej mieszkaniu. Byliśmy szczęśliwi. Tak przynajmniej wtedy mi się wydawało.

Po tym spotkaniu Diana zniknęła. Nie odpowiadała ani na telefony, ani na maile. Gdy poszedłem do jej mieszkania, otworzyła mi jakaś kobieta.

– Diana? Taka tu nie mieszka – powiedziała, ale poznałem, że kłamie.

Byłem zrozpaczony. Nie rozumiałem, co się stało, a różne dziwaczne pomysły przychodziły mi głowy. Chciałem na policji zgłosić zaginięcie dziewczyny, ale kumpel odwiódł mnie od tego pomysłu.

Kasa za milczenie

Po kilku dniach na moją służbową skrzynkę mailową przyszła wiadomość i dwa zdjęcia. Na obu byłem nagi w bardzo kompromitujących pozach. W treści maila była krótka informacja: „Chcesz dyskrecji, zapłać 10 000 zł na podane konto w ciągu dwóch dni”.

Przestraszyłem się nie na żarty. Niebawem miałem awansować, a te fotki mogły przekreślić moją karierę. Wszystko, na co pracowałem ostatnie dziesięć lat, mogło prysnąć jak bańka mydlana. Jeśli raz  zapłacę, ten ktoś może żądać więcej i więcej. Jeśli nie zapłacę… Czułem, że wpadłem w szambo. Nie wiedziałem, co robić. Pokazałem maila temu kumplowi, Leszkowi.

– Diana ci to przysłała? – spytał.

– Zwariowałeś?! – oburzyłem się. – Nie wiem kto, ale na pewno nie ona, to niemożliwe!

– A chociaż rozpoznajesz, gdzie zrobiono tę fotkę, może poznajesz osobę, która jest obok ciebie? – dociekał.

– Sam widzisz, że jest nierozpoznawalna – odpowiedziałem. – Ktoś to zdjęcie przerobił!

– Niby dlaczego nie ona? – Leszek miał wątpliwości. – Przecież tak naprawdę jej nie znasz. Widzieliście się raptem kilka razy. Nawet nie wiesz, gdzie pracuje.

– Ona mi nie pasuje do szantażu. Jest taka delikatna... i chyba ją kocham.

– A może ona ciebie nie? Może to wszystko ukartowała.

– Nie wierzę!

– Tak czy inaczej, trzeba ją odnaleźć i zapytać. Pomogę ci, musimy sprawdzić, czy rzeczywiście się wyprowadziła. Jeśli nie, to mamy szansę ją złapać.

To ona mnie szantażowała

Przez kilka dni czatowaliśmy z Leszkiem pod domem, do którego Diana mnie zaprosiła. Czwartego dnia się pokazała. Wyskoczyłem z samochodu i stanąłem jej na drodze. Wciąż nie wierzyłem, że to ona jest szantażystką.

– Diana, kochanie, gdzie ty się podziewałaś? Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? – zarzuciłem ją pytaniami.

– Coś ty taki namolny!? – zdziwiła się. – I naiwny? To koniec! Jeszcze nic nie kumasz? Koniec! – ta dziewczyna w niczym nie przypomniała Diany, którą kochałem.

– Ależ, kochanie, co ty mówisz…?

– Nie ma żadnego kochania, było minęło, skończyło się! Aha, i zapłać czym prędzej te dziesięć tysięcy, bo mam dużo więcej fajnych zdjęć.

– To ty wysłałaś? Naprawdę ty? – nie mogłem uwierzyć.

– A co ty myślałeś, że pobzykasz za darmochę? Dobrze ci było? No to za przyjemności trzeba płacić! A teraz spadaj!

Zatkało mnie, ale w końcu zacząłem rozumieć.

– A jaką mam gwarancję…. – nie dokończyłem, bo Diana roześmiała się szpetnie.

– Musisz mi zaufać.

Byłem zdruzgotany. Jeszcze tego samego dnia zapłaciłem żądany haracz i poszedłem się upić. Następnego dnia otrzymałem maila „Na razie masz spokój”. Przez następne dni drżałem, ilekroć włączałem komputer. W każdej chwili spodziewałem nowych kompromitujących zdjęć. Byłem kłębkiem nerwów. Nawet nie miałem z kim porozmawiać, bo Leszek wziął urlop i zniknął.

Dwa tygodnie później na moim koncie pojawiło się dziesięć tysięcy złotych, a Leszek wrócił z urlopu.

– Ta twoja Diana naprawdę nazywa Wiktoria M. – powiedział. – Jest recepcjonistką w hotelu. Wymyśliła sobie sposób na dorabianie do pensji. Rozkochuje w sobie facetów. Idzie z nimi do łóżka, a potem szantażuje. Wie, że zapłacą ze strachu przed kompromitacją. Ze mną też tak próbowała, ale byłem sprytniejszy i to ja zrobiłem jej kompromitujące fotki. Nie chciała stracić pracy, więc łatwo poszło. Zmusiłem ją do zwrotu twojej kasy i zabrałem kartę pamięci. Możesz spać spokojnie. Na przyszłość uważaj, gdzie lokujesz uczucia.

Nie mogłem w to uwierzyć.

Czytaj także: „Mogłam trzymać kasę w skarpecie, a nie inwestować na stare lata. Zaufałam synowi sąsiadki i zostałam bez grosza”
„Bałam się sparzyć i nigdy nie zasmakowałam prawdziwego ognia miłości. Jestem 40-letnią dziewicą udającą liczne podboje”
„Nie wiedziałam, że jestem piątą żoną mojego męża. Odkryłam, że wszystkie nie żyją i bałam się, że będę następna”

 

Redakcja poleca

REKLAMA