„Darek żyje tylko dlatego, że Klara wierzyła w górski przesąd. Przez ten zabobon straciła męża, ale ocaliła mojego syna”

matka i syn fot. Adobe Stock, fizkes
„To nie była ta sama pewna siebie, spokojna dziewczyna, którą poznałam poprzedniego dnia. Teraz siedziała przede mną kobieta o oczach pełnych lęku i drżących ustach, nerwowo szarpiąca kosmyk włosów przy twarzy. Kiedy się odezwała, nie poznałam jej zmienionego głosu. – Widmo Brockenu… – wyszeptała chrapliwie. – Mój mąż zobaczył je pół roku przed śmiercią…”
/ 04.09.2023 19:45
matka i syn fot. Adobe Stock, fizkes

Kiedy mój syn Darek powiedział mi, że spotyka się z kobietą o dziesięć lat starszą od niego, byłam w szoku. On? Chłopak, który miał w głowie tylko imprezowanie, mecze z kolegami i granie na komputerze?

Była 10 lat starsza

– A jednak, mamo. Klara jest niesamowita! – wyznał przez telefon mój jedyny synek, którego wysłałam na studia do Gdańska. – Jest mądra, zawsze wie, co powiedzieć i co zrobić, no i ma swoją pasję. Od kiedy się z nią spotykam widzę, że dziewczyny w moim wieku to po prostu dzieciaki, które interesuje tylko robienie sobie selfie z dzióbkiem i blogi w internecie.

Roześmiałam się, słysząc te słowa. Ta Klara naprawdę musiała zrobić wrażenie na moim synku. Zapytałam, co to za pasja i odpowiedź zmroziła mi krew w żyłach.

– Wspinaczka. Klara jest alpinistką. Jutro idę z nią na ściankę, będzie moją osobistą instruktorką. Super sprawa, mamo!

Byłam tak wstrząśnięta, że pożegnałam się z nim niemal bez słowa.
A potem rzuciłam się do poszukiwania starych albumów ze zdjęciami. Kiedy wyjmowałam ten ze szkolnej wycieczki Darka sprzed jedenastu lat, trzęsły mi się ręce.

Zdjęcie przywołało wspomnienia

Zdjęcie, którego szukałam było wsunięte pod inne, od lat nikt go nie oglądał, a Darek chyba zapomniał, że w ogóle zostało zrobione. Miał wtedy dwanaście lat, od tego czasu jego życie sto razy wywracało się do góry nogami. A to przecież było tylko jakieś tam zdjęcie. Tyle, że nie dla mnie…

Pamiętałam dzień, w którym syn pokazywał mi fotki na swoim pierwszym aparacie cyfrowym. Oczywiście ta jedna zwróciła moją szczególną uwagę.

– Pani od geografii mówiła, że to rzadkie zjawisko optyczne i miałem szczęście – opowiadał Darek. – Wlazłem na taką najwyższą skalną półkę, akurat wyszło słońce i zobaczyłem to. Pani powiedziała, że powinna mi obniżyć stopień z zachowania, ale za to, że zrobiłem takie zdjęcie, mi daruje.

To była wycieczka w Tatry. Wychowawczyni zabrała młodzież na Giewont. Darek opowiadał, że tego dnia pogoda na dole była pochmurna, ale w pewnym momencie wyszli ponad granicę chmur i na górze świeciło już słońce. Na fotografii nie było widać mojego syna, a jedynie jego sylwetkę na zboczu góry w oddali. Przynajmniej tak wyjaśniła to nauczycielka. Wszyscy jednak widzieli na zdjęciu postać człowieka otoczonego tęczową aureolą pojawiającą się zupełnie znikąd w górach.

– To Widmo Brockenu – powiedziała moja koleżanka, której pokazywałam zdjęcia Darka. – Cień osoby pada na chmurę znajdującą się poniżej, a ta tęczowa aureola, która jest efektem rozproszenia światła, nazywa się glorią. Bardzo rzadkie zjawisko w górach. I lepiej nie będę ci mówić, jaki jest z nim związany przesąd.

Oczywiście nie pozwoliłam jej zatrzymać tego dla siebie. Nalegałam, aż w końcu dość niechętnie wydusiła:

– To tylko górski przesąd, ale mówi się, że kto zobaczy Widmo Brockenu, zginie w górach.

Nie wierzę w zabobony, ale...

Pamiętam, że zrobiło mi się wtedy słabo. Generalnie nie wierzę w zabobony, ale informacja o tym, że mój syn widział coś, co może zwiastować jego tragiczną śmierć mną wstrząsnęła.

– Przecież to kompletna bzdura – skomentował mój mąż. – Jak możesz wierzyć w takie głupoty? Naprawdę coś z tobą nie tak!

Postanowiłam więc nie traktować poważnie żadnych przesądów. Nawet tego, żeby nie dawać swojemu mężczyźnie butów w prezencie, bo odejdzie do innej. Na kolejną gwiazdkę podarowałam małżonkowi parę skórzanych, wymarzonych przez niego sztybletów. Odszedł trzy miesiące później… Pewnie przypadek, ale dało mi to do myślenia. Czy przesądy są czystą głupotą czy może coś jednak w tym jest?

Na wszelki wypadek nigdy nie pojechałam z synem w góry. Oczywiście nie chciałam, żeby wiedział o moim zabobonnym lęku, więc nigdy nie wspomniałam, że znam legendę o Widmie Brockenu. Po prostu zabierałam go na wakacje nad morze, a potem sprytnie zasugerowałam mu, by studiował na północy Polski. Przez jedenaście lat Darek nie był ani razu w górach wyższych niż Bieszczady, a i wtedy truchlałam ze strachu przez cały jego wyjazd. A teraz zakochał się w alpinistce!

Klara mu imponowała

Na szczęście póki co trenował wspinaczkę jedynie na ściance. Na początku miałam jeszcze nadzieję, że mu się ten sport nie spodoba, ale najwyraźniej Klara potrafiła zarazić go swoją pasją.

– W kwietniu jedziemy wspinać się w Jurę – oznajmił radośnie Darek, a ja mimowolnie zaczęłam się zastanawiać, czy Jura Krakowsko – Częstochowska to już góry, czy jeszcze nie.

Na szczęście nic mu się tam nie stało. No, może poza tym, że kompletnie stracił głowę dla swojej Klary i praktycznie nie przestawał o niej mówić.

– Byliśmy z przyjaciółmi Klary, też wspinaczami – opowiadał z wyraźną ekscytacją. – Klara jest w międzynarodowym klubie alpinistów, dwukrotnie zdobyła Mount Blanc, prowadziła wyprawę na Weisshorn. Wiesz, że wyznaczyła nową trasę?

Coś czułam, że nieprędko zostanę zwolniona z obowiązku słuchania o wspaniałej Klarze, więc poprosiłam o więcej szczegółów. Ciekawiło mnie, kim była trzydziestotrzyletnia kobieta, która zakochała się w moim synu.

– Jest panną? Rozwódką? – usiłowałam się dowiedzieć i odpowiedziała mi chwila milczenia.

Klara jest wdową – odpowiedział w końcu Darek. – Jej mąż był himalaistą. Zginął podczas ataku na Nanga Parbat wiele lat temu.

Dowiedziałam się też, że mąż Klary nie był Polakiem, a ona przez wiele lat mieszkała z nim we Włoszech. Z zawodu była ratowniczką medyczną, mówiła biegle trzema językami obcymi. Pomimo różnicy wieku, jaka dzieliła ją i mojego syna, podobała mi się jako jego partnerka.

Ta wiadomość mnie zmroziła

– Przyjedź z nią na moje urodziny, bardzo chciałabym ją poznać – zaprosiłam ich.

Klara jednak nie mogła przyjechać na nasze rodzinne święto. Spędziłam je sama z Darkiem. Przy szarlotce syn napomknął, że wpadnie do mnie z Klarą już niedługo.

– Lecimy do Włoch – oznajmił. – W Alpy. Moja pierwsza prawdziwa wspinaczka!

Poczułam, że cała drętwieję. Alpy?! O tej porze roku?! To samo w sobie było niebezpieczne! A do tego jeszcze ta cholerna klątwa, w którą tak bardzo starałam się nie wierzyć. Bałam się, że jeśli Darek pojedzie w Alpy, zostanie w nich na zawsze.

Kolejne dwa dni spędziłam na przekonywaniu syna, aby zrezygnował z tej wyprawy. Nie wspomniałam o Widmie Brockenu, bo bałam się, że mnie wyśmieje, starałam się używać zdroworozsądkowych argumentów.

– Mamo, nic mi nie będzie – zapewnił z młodzieńczą pewnością siebie.

– Klara i jej znajomi to doświadczeni wspinacze, zresztą będę robił tylko podstawowe trasy. Nie martw się!

Łatwo mu było mówić. Przez kolejne dwa tygodnie prawie nie spałam z nerwów. Potwornie się bałam, że jeśli mój syn pojedzie w te Alpy, zostanie już w nich na zawsze.

Wzbudziła moje zaufanie

W końcu przyjechał ze swoją Klarą. O dziwo, wcale nie wyglądała młodo. Miała zmarszczki w kącikach oczu i kilka siwych pasm we włosach. Za to sylwetkę jak u mocno wysportowanej nastolatki.

Od razu ją polubiłam. Była dojrzała, wypowiadała się mądrze i robiła wrażenie odpowiedzialnej osoby. Widziałam też, że naprawdę zależy jej na moim synu. Chyba dlatego odważyłam się powiedzieć jej szczerze, co mi leży na sercu.

– Klaro, muszę ci o czymś powiedzieć… – zaczęłam ostatniej nocy, kiedy Darek poszedł już spać przed porannym lotem. – Jedenaście lat temu mój syn był w Tatrach i zobaczył to…

Pokazałam jej fotografię z Widmem Brockenu.  I nagle zobaczyłam, jak z twarzy Klary odpływa cała krew. Oparła się ciężko o swoje kolana i przez moment głośno oddychała.

– Co się stało? – zaniepokoiłam się. – Wiem, że to tylko zjawisko optyczne, ale znam przesąd, że ten, kto go zobaczy… Klara? Co ci jest? Klara!

To nie była ta sama pewna siebie, spokojna dziewczyna, którą poznałam poprzedniego dnia. Teraz siedziała przede mną kobieta o oczach pełnych lęku i drżących ustach, nerwowo szarpiąca kosmyk włosów przy twarzy. Kiedy się odezwała, nie poznałam jej zmienionego głosu.

– Widmo Brockenu… – wyszeptała chrapliwie. – Mój mąż zobaczył je pół roku przed śmiercią… Był Włochem, nie wierzył w ten przesąd… Tak samo moja przyjaciółka z klubu, z którą po raz pierwszy zdobyłam Mount Blanc. Norweżka. Spadła na nią lawina, gdy schodziła z K2. Podczas poprzedniej wyprawy widziała Widmo…

– Klara… – nie wiedziałam, co powiedzieć. – Ty naprawdę w to wierzysz?

Spojrzała na mnie z taką powagą, że zadrżałam. A potem poprosiła, bym zostawiła ją samą.

Byłam jej wdzięczna za tę decyzję

Ich samolot odlatywał o szóstej czterdzieści, ale ja obudziłam się o siódmej pięć i oboje byli jeszcze w domu. Zerwałam się w panice, że przespali budzik.

– Nie wiem, jak to się stało – tłumaczyła się Klara.

– Nastawiłam alarm w telefonie!

Darek był wyraźnie wściekły. Obwiniał swoją dziewczynę, że przez nią stracili masę pieniędzy i nie pojadą w Alpy. Ona tylko przepraszała i uciekała spojrzeniem.

W ciężkiej atmosferze zabrali swoje bagaże i wrócili do Gdańska.
Wiedziałam, że Klara zrobiła to specjalnie. Poświęciła swoją pasję i zrezygnowała z wyprawy, bo chciała chronić ukochanego mężczyznę. Byłam jej wdzięczna, ale zastanawiałam się, co zrobi później. Zrezygnuje z pasji? Przecież nie da rady wytłumaczyć Darkowi, że ona wciąż będzie jeździć w góry, a on ma zostawać w domu.

Odpowiedź poznałam kilka tygodni później.

– Klara ze mną zerwała – poinformował mnie matowym głosem syn. – Tak naprawdę to nie wiem, dlaczego. Po prostu zdecydowała, że nie możemy być dłużej razem… Mamo, co ja takiego zrobiłem?

Bardzo go wtedy pocieszałam, jednak ciężko ukoić ból złamanego serca. Darek naprawdę kochał tę kobietę. Ale rozumiałam ją – musiała wybrać między moim synem a alpinizmem. Widać nie potrafiła zrezygnować z gór, a nie chciała, by Darek jeździł wraz z nią. Domyślałam się, jak trudna była dla niej ta decyzja i pomimo całego bólu, jaki odczuwał mój syn, byłam jej niezmiernie wdzięczna.

Z drugiej strony, nieraz od tego czasu rozmyślałam, czy nie zrobiłam krzywdy własnemu dziecku. Przecież to mógł być tylko przesąd z tym Widmem Brockenu. Na pewno wielu himalaistów je widuje, a mimo to żyją potem długie lata. Mąż i przyjaciółka Klary mogli po prostu mieć pecha, przecież wypadki w górach się zdarzają. Ona wierzy w tę legendę, ale to nie znaczy, że jest prawdziwa…

Darek już kolejny rok jest samotny. Wiem, że ciągle myśli o Klarze. Mówi o niej, że była kobietą jego życia. Niedawno omal nie wpadł w depresję, kiedy Klara poślubiła fińskiego himalaistę. Dlatego nie wiem, czy dobrze zrobiłam, pokazując jej tamto zdjęcie. Jednak jako matka nie mogłam postąpić inaczej.

Czytaj także: „Wiedziałam, co jest najlepsze dla syna, więc wybrałam mu żonę. Nie sądziłam, że tak go tym skrzywdziłam”„Myślałem, że łączy nas tylko przyjaźń, ale Basia chciała mi wskoczyć do łóżka. Moje małżeństwo omal nie legło w gruzach”
„Zdradził mnie, ale nie było mi żal. Od dawna już nic nie czułam. Teraz jestem w szczęśliwym związku z jego ojcem”

Redakcja poleca

REKLAMA