„Dałam się naciągnąć kochasiowi na sporą sumkę. Przychodził do mnie jak do bankomatu, aż w końcu zniknął”

oszukana kobieta fot. Getty Images, Maria Korneeva
„Doszłam do wniosku, że każdorazowo, gdy pożyczałam mu pieniądze, tłumaczył, że to ostatni raz, że teraz na pewno ureguluje wszystkie zaległości. I jeszcze nigdy nie dotrzymał danego słowa. Zaczęło mnie to poważnie frustrować”.
/ 13.08.2023 08:00
oszukana kobieta fot. Getty Images, Maria Korneeva

Mówią, że z miłości robi się różne głupie rzeczy i dokładnie tak było w moim przypadku. Zaufałam mężczyźnie, który okazał się zwykłym ściemniaczem i naciągaczem. Do końca wierzyłam, że spłaci swoje długi i wreszcie będziemy mogli normalnie żyć, we dwoje, szczęśliwi.

Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, a ja do dziś muszę mierzyć się z konsekwencjami swojej głupoty.

Myślałam, że jestem rozsądna

Poznałam go podczas jednej z tych letnich imprez, kiedy to niebo było oświetlone gwiazdami, a muzyka wypełniała powietrze energią i radością. Romantyczny czas, gdy wydawało mi się, że wszystko jest możliwe. Mariusz wydawał się czarujący. Ujął mnie szelmowskim uśmiechem, pewnością siebie i obietnicami. Nigdy wcześniej nie myślałam, że ktokolwiek mógłby tak zawładnąć moim sercem i umysłem.

— Ta letnia noc dodaje wszystkiemu magii, prawda? — zagadywał mnie.

— Czuję się jakbyśmy byli w innym świecie — mówiłam, z rumieńcami na twarzy.

Sama dziwiłam się swoim reakcjom na mężczyznę.

— Też masz tak, że patrzysz w niebo, a ono wydaje się tak bliskie, jakby po prostu można było sięgnąć po gwiazdy? — zapytał mnie zaczepnie, chwytając mnie za rękę i kołysząc się ze mną w rytm muzyki. — Ja tak mam z twoim spojrzeniem. Chcę je mieć na własność.

Pocałowaliśmy się. To było tak intensywne! Jak z bajki.

— Wszystko może się wydarzyć — wyszeptał mi do ucha. — Wierzysz w to?

Nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w niego, czując fantastyczną woń dobrych perfum. Pomyślałam, że to „facet z wyższej półki” i nie mogłam się doczekać kolejnych wspólnych chwil. A te niebawem przyszły, bo wylądowaliśmy razem w łóżku i umówiliśmy się na kolejne spotkania. Zakochałam się, naprawdę się zakochałam!

Nie sprawdziłam tego

Mariusz nigdy nie zapraszał mnie do siebie. Za to często widzieliśmy się u mnie. Chociaż wiedziałam, że jego historia życia jest pełna niewyjaśnionych szczegółów, zbagatelizowałam to, przekonana, że przeszłość nie ma znaczenia, skoro teraz jesteśmy razem.

Kiedyś powiedział mi o tym, że był w więzieniu. Co prawda tylko na dwa lata, ale nie chciał tego ukrywać. Doceniłam jego szczerość i nie przestraszyłam się tego wyznania. W końcu nikt nie jest idealny. Najważniejsze, że nie chodziło o żadne poważne przestępstwo.

— Każdemu może powinąć się noga — powiedziałam. — Trzeba płacić za swoje błędy, ale najważniejsze, by nie popełniać ich w przyszłości.

Naiwnie wierzyłam, że Mariusz nigdy już nie napyta sobie podobnej biedy w przyszłości. Nie pytałam, czego dotyczył wyrok. Byłam zafascynowana tym mężczyzną, zauroczona nim, a motyle szalały mi w brzuchu na sam jego widok. Dlatego nigdy nie drążyłam tematu. Może to był błąd?

Po jakimś czasie nasz związek ewoluował. Niestety, w niezbyt korzystnym dla mnie kierunku. Pierwszy raz pożyczyłam mu pieniądze, kiedy twierdził, że potrzebuje ich pilnie na pokrycie długu u niebezpiecznych ludzi. Jego opowieść była taka przekonująca, że nie mogłam sobie pozwolić na to, by go zostawić w tarapatach.

Użyczyłam mu sumy, która w tamtym momencie wydawała mi się spora, ale przecież robiło się to dla miłości, prawda? Obiecał, że spłaci wkrótce, że to tylko chwilowe kłopoty.

Chodziło o pięć tysięcy złotych. Nie miałam zbyt wiele oszczędności, ale i tak chciałam pomóc Mariuszowi. W końcu on zrobiłby to samo dla mnie, prawda?
Takich sytuacji było więcej. Kiedyś dowiedziałam się, że zajmuje się działalnością kolekcjonerską jakichś rzadkich przedmiotów. Monety, repliki zabytkowych broni, stare książki. Kupuje taniej i sprzedaje drożej. Może i ta praca nie brzmiała na najbardziej stabilną na świecie, ale sądziłam, że to tylko chwilowe źródło dochodu.

Zresztą, widać było po nim, że na pieniądze nie narzeka. Zabierał mnie do drogich restauracji i zawsze był dobrze ubrany. Dziś już wiem, że to były jedynie pozory, ale wtedy robiło to na mnie duże wrażenie. Ze względu na swoją dobrą sytuację materialną, obiecywał, że moje pożyczki to tylko czysta formalność i zobaczę zwrot gotówki już za niedługo. Potem był kolejny tysiąc, i kolejny.

Ciągle chciał ode mnie pieniędzy

Gdy zebrało się równie dziesięć tysięcy, sytuacja zaczęła się dla mnie robić podejrzana. Musiałam więc podjąć temat i zawalczyć o swoje.

— Kotku? A kiedy mi oddasz? Bo wiesz... Trochę się martwię. Na pewno jesteś bezpieczny i te zbiry nic ci nie zrobią?

W tamtym okresie jeszcze bałam się, że coś mu grozi, a moje pożyczki są jedynym ratunkiem. Poza tym obawiałam się tego, że źli ludzie żądają od niego więcej i więcej w miarę tego, jak daje im kolejne „porcje”.

— Kochanie... Nie martw się. To chwilowe, naprawdę. Potrzebuję teraz kasy na kolejne inwestycje. Wyszła nowa rzadka moneta. Odkuję się za miesiąc, jest na nią spory popyt. Będzie dobrze. A po tym wszystkim kupię ci drogą torebkę. Tą, na którą kiedyś zerkałaś. Co ty na to?

Głupia ja, oślepiona tym nagłym obiecanym przypływem hojności, zamilkłam i uwierzyłam Mariuszowi. Nie mogę przeżyć tego, jak idiotycznie się zachowałam!

Kolejne miesiące mijały. Mój partner co prawda nie prosił mnie już o kolejne pożyczki, ale też nie kwapił się z oddawaniem mi zaległej sumy. Od czasu do czasu, między wierszami, poruszałam ten temat i dopytywałam, czy udało mu się sprzedać towar, ale on tylko zbywał mnie ogólnikami, z których za bardzo nic nie wynikało.

Nie dawało mi to spokoju

Po pewnym czasie  zaczęłam dostrzegać wzorzec. Analizowałam dotychczasowe zachowania Mariusza. Doszłam do wniosku, że każdorazowo, gdy pożyczałam mu pieniądze, tłumaczył, że to ostatni raz, że teraz na pewno ureguluje wszystkie zaległości. I jeszcze nigdy nie dotrzymał danego słowa. Zaczęło mnie to poważnie frustrować.

— Mariusz, musimy o tym porozmawiać. To już trwa zbyt długo. Nie może być tak, że będę ciągle pożyczać ci pieniądze, a ty nie masz zamiaru spłacać swoich zobowiązań — powiedziałam mu pewnego dnia podczas wspólnej kawy,

Westchnął ciężko.

— Przepraszam, Marta. Wiem, że to trwa dłużej niż myślałem, ale naprawdę pracuję nad tym. Mam twoje zaufanie, prawda? To wszystko się unormuje. — złapał mnie za rękę i popatrzył głęboko w oczy, usiłując zmiękczyć mój upór.

Byłam zdeterminowana, by poznać prawdę

— Co się tak naprawdę dzieje, Mariusz? Nie jestem głupia. Wiesz, że zdaję sobie sprawę, że coś jest nie tak. Dlaczego nie możesz mi powiedzieć, o co dokładnie chodzi?

— To... to jest skomplikowane. Przysiągłem sobie, że nie będę cię angażował w to wszystko. To sprawa, z którą muszę się uporać sam.

— Czy to ma związek z twoją przeszłością? Z tą historią z więzienia? — zapytałam.

— To nie ma teraz znaczenia. To przeszłość.

Widział po mojej minie, że te tłumaczenia mi nie wystarczą. Byłam zdeterminowana, by poznać prawdę.

— Dobrze już...  Tak więc ta „działalność kolekcjonerska, o której mówiłem... To nie jest to, czym się zajmuję. To jest... bardziej skomplikowane. Nie byłem w więzieniu tylko za małe wykroczenia. To była poważniejsza sprawa. Byłem oskarżony o oszustwo, o manipulacje finansowe. Teraz znów mnie oskarżają.

— Co takiego? Nie rozumiem.

— Oszukuję, do cholery! Sprzedaję fałszywki. Czego nie rozumiesz?!

Zupełnie niespodziewanie, Mariusz wybiegł z kawiarni, pozostawiając mnie zaszokowaną. A więc o to w tym wszystkim chodzi? Czyżbym nigdy miała się o tym nie dowiedzieć? Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie...

Wiedząc o sytuacji Mariusza, musiałam podjąć decyzję, która miała wpłynąć na przyszłość naszego związku. Nie wiedziałam, czy Mariusz miał zamiar naprawić swoje błędy i zwrócić pieniądze. Miałam też coraz mniejsze przekonanie co do tego, by nasza miłość była wystarczająco silna, by przezwyciężyć te trudności.

Tego wszystkiego miałam już nigdy się nie dowiedzieć, bo... Mariusz zniknął z mojego życia. Zmienił numer, usunął swój profil w mediach społecznościowych. Jakby rozpłynął się w powietrzu, niczym zjawa. Nie wiem, gdzie teraz jest i gdzie mieszka. Ale wiem jedno. Już nigdy nie uda mi się odzyskać straconych pieniędzy. Bo przecież duchy i widma nie płacą, prawda?

Czytaj dalej:
„Przeżyłam wakacyjny romans z Grekiem, a ten drań mnie oszukał. Ukradł mi biżuterię, ekspres do kawy i... moje serce”
„Moja przyjaciółka mnie oszukała. Kiedy pożyczyłam jej pieniądze na mieszkanie, zerwała ze mną kontakt”
„Przystojniak poznany zakpił ze mnie koncertowo. Byłam w szoku, gdy odkryłam, jak bezczelnie mnie oszukał”

Redakcja poleca

REKLAMA