„Dałam się nabrać jak mała dziewczynka. Gdyby nie mój syn, mogłabym stracić wszystkie oszczędności”

oszukana kobieta fot. Adobe Stock, baranq
„Ponieważ było już późno, zdecydowałam, że zajmę się tym następnego dnia. Nazajutrz, gdy syn wyszedł na rower, usiadłam przy komputerze. Weszłam na znaleziony poprzedniego dnia serwis i kliknęłam w informację z ofertą bonu. Zostałam przekierowana na inną stronę i poproszona o odpowiedź na kilka pytań”.
/ 18.06.2023 07:15
oszukana kobieta fot. Adobe Stock, baranq

Mój czternastoletni Patryk kocha muzykę i upatrzył sobie profesjonalne słuchawki, niestety za prawie pięćset złotych.

Bardzo chciałam mu je sprezentować, ale nadszedł czas finansowych dołków i nie mogłam sobie pozwolić na taki wydatek. Czułam się z tego powodu winna, wyrzucając sobie, że jestem kiepską matką.

Dlatego tak bardzo ucieszyła mnie oferta znaleziona w internecie, że mogę wygrać bon wartości 500 złotych do jednej z sieci handlowych.

Tego było mi trzeba — pomyślałam uradowana

Bon wykorzystam do płacenia za codzienne zakupy, a pieniądze z konta będę mogła przeznaczyć na prezent dla dziecka.

Ponieważ było już późno, zdecydowałam, że zajmę się tym następnego dnia. Nazajutrz, gdy syn wyszedł na rower, usiadłam przy komputerze. Weszłam na znaleziony poprzedniego dnia serwis i kliknęłam w informację z ofertą bonu. Zostałam przekierowana na inną stronę i poproszona o odpowiedź na kilka pytań.

Nie sprawdzały one wiedzy, były zwykłą ankietą: Jak często robisz zakupy w sklepach tej sieci? Ile średnio wydajesz za jednym razem?

Gdy odpowiedziałam na wszystkie, pojawił się komunikat z podziękowaniem i informacją, że bon jest już mój. Pozostało tylko wypełnić formularz danych osobowych – wpisać imię i nazwisko, numer telefonu, adres elektroniczny i adres zamieszkania oraz dane z karty płatniczej z numerem konta, na które zostaną przelane pieniądze w kwocie 500 złotych.

To jeszcze lepiej, gotówka daje więcej możliwości niż bon, pomyślałam.

Sprawdziłam, czy wszystko się zgadza i najechałam kursorem na ikonkę „wyślij”. Byłam tak zaaferowana, że nie usłyszałam, iż syn wrócił po coś do domu.

– Mamo, nie! – krzyknął.

Było już jednak za późno

Trzymałam palec na klawiszu myszki i nacisnęłam go, nim dotarły do mnie jego słowa. Wiadomość została wysłana. Syn stał za moimi plecami i wpatrywał się w ekran, na którym widniało już tylko jedno słowo: dziękujemy.

– Mamo, co ty zrobiłaś? – moje nastoletnie dziecko spoglądało na mnie z niedowierzaniem. – Komu wysłałaś wszystkie swoje dane?

Zaczęłam mu tłumaczyć, że na konto wpłynie nam 500 złotych z bonu, który zdobyłam. I że on wreszcie dostanie słuchawki.

– Jesteś tego pewna? – zapytał, siadając do komputera.

W dwie minuty odkrył, że bon był oszustwem. Pokazał mi regulamin, którego mała ikonka widniała na dole strony. Okazało się, że to ja będę płacić, bo wykupiłam jakąś subskrypcję.

– Ta strona internetowa tylko udaje serwis informacyjny. Służy wyłudzaniu pieniędzy – tłumaczył mi syn, a ja bladłam coraz bardziej.

– To znaczy, że możemy stracić pieniądze z konta bankowego? – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, bo już dotarła do mnie groza sytuacji.

Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po 16

– Sprawdź, proszę, do której jest czynny oddział naszego banku – poleciłam synowi, wkładając w tym czasie buty.

Ustaliliśmy, że ja biegnę do banku, a on skontaktuje się ze swoim nauczycielem informatyki i zapyta, co można zrobić w tej sytuacji.

Do banku wpadłam pół godziny przed jego zamknięciem. W kolejce do obsługi czekało kilka osób.

– Padłam ofiarą oszustwa i muszę zabezpieczyć swoje konto. Bardzo proszę mnie przepuścić – powiedziałam błagalnym głosem.

Dwie osoby pokiwały głową na znak zgody, dwie inne zaprotestowały, mówiąc, że też mają pilne sprawy.

Zrobiło się poruszenie i na sali pojawiła kierowniczka

Proszę usiąść – wskazała mi fotel przy wolnym stanowisku.

Wysłuchała mnie z uwagą, potem do kogoś zadzwoniła i zaproponowała rozwiązanie.
W czasie, gdy ja byłam w banku, syn porozmawiał zdalnie ze swoim nauczycielem. Informatyk potwierdził jego przypuszczenia i zgłosił tę sprawę organizacji zajmującej się tropieniem zagrożeń w sieci.

Dzięki mojemu mądremu dziecku zareagowaliśmy szybko. Mam już nowe konto, ale i tak sprawa ta nie daje mi spokoju. Przekazałam nie wiadomo komu swoje dane osobowe. Popełniłam błąd i przyznaję się do niego, by ostrzec innych. Pociechą są dla mnie słowa syna, które usłyszałam od niego tamtego wieczoru:

– Jesteś najlepszą mamą na świecie!

A wymarzone słuchawki już ma. Kilka dni po tym zdarzeniu znalazł w internecie informację o wyprzedaży, na której zostały one przecenione o ponad połowę. Dobrze sprawdził. Była prawdziwa. To pokazuje, że w sieci naprawdę można znaleźć dobre okazje, ale trzeba korzystać z nich mądrze.

Czytaj także:
„Starsze siostry ani myślą pomóc mi w opiece nad chorą mamą. To ja muszę się nią zajmować, choć to zagraża mojej ciąży”
„Patrzyłem z niedowierzaniem, jak rodzeni bracia kłócą się o majątek zmarłego ojca. Staruszek wywinął im niezły numer”
„Wynajęłam pokój 2 sympatycznym i spokojnym studentkom. Byłam w szoku, gdy odkryłam, co te pannice przede mną ukrywają”

Redakcja poleca

REKLAMA