– Myślisz, że to prawda? – Karolina wpatrywała się we mnie jak sroka w gnat; przybiegła do mnie prosto po pracy.
– A skąd ja mam to wiedzieć, do cholery – odburknęłam poirytowana, bo od trzech tygodni siedziałam w domu ze złamaną nogą i generalnie irytowało mnie wszystko. – Nie zaglądam do jego głowy.
– Ale to przecież twój brat… – zaczęła swoją śpiewkę od nowa.
– No i co z tego, że mój brat?! Ogarnij się, kobieto! Mam też drugiego, i również nic nie wiem o jego życiu uczuciowym.
– Oj, nie bądź taka, mogłabyś przecież delikatnie podpytać…
– Karola, a właściwie to o co ci chodzi? Jesteś nim zainteresowana? Chciałabyś wejść mu do wyra? – dopiero teraz przyjrzałam się przyjaciółce i zobaczyłam jej maślane oczy.
– A dlaczego nie? – od razu zhardziała i wydęła wargi. – Sugerujesz, że nie jestem godna jego uwagi?
– Jakoś do tej pory nie zauważyłam, żeby na ciebie leciał, a zna cię od czterdziestu lat – byłam bezlitosna.
Do Karoli nie trafiały żadne argumenty
– Bo miał klapki na oczach. Sabina rzuciła na niego urok. Tyle lat zmarnował przy niej, a teraz okazało się, że jego ukochana żoncia to zwykła zdz***! – Karolina ostatnie zdanie wykrzyczała z wyraźną satysfakcją.
– Tego właśnie nie wiemy na pewno – ostudziłam ją.
– No jak to? Przecież gdyby Kuba nie miał pewności, to w życiu nie wystawiłby jej walizek za drzwi – moja przyjaciółka była pewna swego.
– Karola, daj już spokój – podniosłam się z sofy i pokuśtykałam do kuchni. – Zjesz ze mną jakiś obiad? Mam resztki kurczaka z wczoraj. Ugotuję tylko ryż i…
– Daj spokój, ja to zrobię – przerwała mi. – Nie męcz tej nogi.
Podczas obiadu nie kontynuowałyśmy już wątku życia uczuciowego mojego brata. Swoją drogą, żal mi Kuby. To naprawdę świetny facet. Nie dość, że przystojny i wykształcony, to jeszcze z głową na karku, do tego pełną pomysłów. Dzięki temu stworzył firmę, która przynosiła mu satysfakcję i duże pieniądze.
Po trzech latach orki skończył budowę domu i wyjechał na pierwsze wakacje. No i na tych nieszczęsnych Mazurach poznał Sabinę. Dzisiaj myślę, że miał wyjątkowego pecha, zresztą kiedy przedstawił ją rodzinie, nikt nie był nią zachwycony. Ale też nikt nie powiedział Kubie wprost, że ta lala nie jest dla niego. Przeciwnie, wszyscy się cieszyli, że Kuba wreszcie może zwolni teraz z pracą po kilkanaście godzin na dobę.
A ja miałam wrażenie, że Sabina dopiero po przyjeździe do Warszawy zorientowała się, jaki facet jej się trafił. I nie zamierzała już wypuścić go z rąk. Tak, tak, nie polubiłam jej, wyczuwałam, że bardziej od Kuby kocha jego pieniądze. Po zaręczynach, które odbyły się bardzo szybko, bo po półrocznej znajomości, zapytałam niby żartem Kubę, skąd ten pośpiech, ale on spojrzał mi w oczy i powiedział bardzo serio:
– Nie potrzebuję więcej czasu. Mam po prostu pewność, że to ta. I tyle.
Po kilku latach doszłam do wniosku, że niepotrzebnie się martwiłam. Nie polubiłam swojej bratowej, ale Kuba był z nią szczęśliwy. Pomimo tego, że nie doczekali się dzieci. Podobno wina leżała po stronie Kuby, choć wcale dzisiaj nie jestem już tego pewna.
Nie mogę mieszać się do życia Kuby
Bardziej skłaniam się do myśli, że Sabina zwyczajnie nie chciała mieć dzieci, że wymyśliła tę niepłodność u Kuby. Mało tego, powiedziała mu, że się przebadała, i że z nią wszystko okej, więc problem leży po jego stronie. Jednak ona, jako kochająca i wyrozumiała żona nie chce, by on przechodził przez te wszystkie krępujące badania. Dzieci lub ich brak niczego nie zmienią w ich idealnym związku, tak mówiła.
Kuba oczywiście uwierzył w zapewnienia Sabiny i odpuścił. Tymczasem żona czerpała z życia pełnymi garściami. Wprost była stworzona do życia w luksusie, który zapewniał jej mój brat. Zakupy, dbanie o urodę, to wszystko zajmowało Sabci mnóstwo czasu. A od jakiegoś roku jeszcze zajmował ją jakiś facet. Podobno sporo od niej młodszy. Wyobrażam sobie, jak to łechtało jej ego. Nawet nie wiem, kiedy mój zapracowany brat połapał się, co jest grane.
Myślę sobie, że nie mogę mieszać się do życia Kuby. Sama też nie chciałabym, żeby ktoś gmerał w moim. Lubię Karolę, to moja przyjaciółka, znamy się od szkoły podstawowej. Wiem, że zawsze podobał jej się Kuba, wiem też, że źle znosi samotność, odkąd pięć lat temu zostawił ją mąż, ale to nie moja sprawa. Nie chcę bawić się w swatkę. Chociaż, jak już stanę na obie nogi, to może zorganizuję jakąś kolację, na którą zaproszę grupkę znajomych i ich oboje na dokładkę. Tyle chyba mogę zrobić dla przyjaciółki, nie?
Czytaj także:
„Mąż oznajmił, że w tym roku z naszych wakacji nici, bo nas nie stać. Wymyśliliśmy plan, który zmienił wszystko”
„Kochałem Ninę, ale ona potraktowała mnie jak zabawkę. Na szczęście mam nasze wspólne zdjęcia, na pewno zaciekawią jej męża”
„Dzieci od lat żyły jak pies z kotem, bo poróżniły je pieniądze. Dopiero moja wymyślona choroba zakopała ich topór wojenny"