„Często jeździłam w delegacje, a mój mąż nie próżnował. Któregoś dnia odkryłam, co robi w naszym łóżku, gdy mnie nie ma”

zdradzona kobieta fot. Getty Images, Peter Cade
„Postanowiłam skrócić swój wyjazd i wrócić do domu jeszcze tego samego dnia. Nigdy wcześniej nie miałam tak silnego przekonania, że mój mąż nie mówi mi całej prawdy. Można powiedzieć — kobieca intuicja. I to chyba właśnie ona sprawiła, że odkryłam, co mój mąż robi pod moją nieobecność”.
/ 01.04.2024 07:15
zdradzona kobieta fot. Getty Images, Peter Cade

Decydując się na pracę przedstawiciela handlowego, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jednym z moich obowiązków będą bardzo częste delegacje. Początkowo mąż nie był tym zachwycony, ale zmienił zdanie, gdy zobaczył ilość środków zgromadzonych na naszym koncie bankowym. A z czasem znalazł sobie także pocieszycielkę, która ochoczo zastępowało mnie w łóżku pod moją nieobecność.

Postanowiłam zmienić pracę

Przez wiele lat pracowałam jako nauczycielka chemii i biologii w szkole podstawowej. Jednak z czasem mój entuzjazm był coraz mniejszy, a wypalenie zawodowe coraz większe. Nadmiar obowiązków, małe pieniądze, wieczne pretensje rodziców czy niezadowolenie dyrektorki szkoły — to była moja codzienność. W końcu powiedziałam dość i postanowiłam pożegnać się z zawodem.

— Przemyśl to jeszcze — namawiała mnie przyjaciółka, której zwierzyłam się ze swoich planów. — Może i nie jest to najlepszy zawód świata, ale przynajmniej masz pewne zatrudnienie i pewną wypłatę. A jak nic innego nie znajdziesz? — zapytała mnie.

Jednak ja byłam zdecydowana. Miałam już swoje lata i wiedziałam, że jeżeli teraz nic nie zmienię, to już na stałe zostanę w szkole. Popytałam wśród znajomych i dosyć szybko otrzymałam odzew. Okazało się, że jedna z dużych firm farmaceutycznych poszukuje przedstawicieli handlowych, którzy mają umiejętności komunikacyjne i przynajmniej podstawową wiedzą z zakresu medycyny. Nadawałam się doskonale. Wysłałam swoje CV i niemal natychmiast zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną.

Już sama propozycja wypłaty mnie zszokowała. A do tego miałam dostać służbowy samochód, telefon i laptop. Nie było się nad czym zastanawiać. Od razu zgłosiłam swoje zainteresowanie i czekałam, aż się do mnie odezwą. I kiedy straciłam już nadzieję, to zadzwoniła do mnie przemiła pani i poinformowała mnie, że pomyślnie przebrnęłam proces rekrutacyjny.

— Zapraszamy w poniedziałek — powiedziała.

A ja poczułam, że właśnie w tym momencie zaczynam nowe życie.

Zostawiłam go samego

Mój mąż początkowo nie był zadowolony z mojej nowej pracy. Nie podobało mu się przede wszystkim to, że będę musiała wyjeżdżać w kilkudniowe delegacje.

— Na tym właśnie polega praca przedstawiciela handlowego — próbowałam mu tłumaczyć.

— Ale ja będę zostawał sam na tyle dni? — zapytał mnie żałośnie.

Spojrzałam na niego z uśmiechem i zapewniłam go, że zostawię mu pełną lodówkę i gotowe obiady, które tylko będzie musiał sobie odgrzać.

— Wiesz, że to nie o to chodzi — powiedział Tomek oburzony. — Ja po prostu będę za tobą tęsknił — dodał z uśmiechem.

Muszę przyznać, że zrobiło mi się bardzo miło na sercu. W ostatnim czasie różnie nam się z Tomkiem układało, ale jego zapewnienia o tęsknocie sprawiły, że zamierzałam walczyć o to małżeństwo. Podczas pierwszego wyjazdu dzwoniliśmy do siebie regularnie. Tomek pytał, jak mi idzie i cieszył się razem ze mną, gdy opowiadałam mu o swoich sukcesach. A gdy zobaczył moją pierwszą wypłatę, to od razu zmienił zdanie na temat moich delegacji.

— W szkole musiałabyś pracować na to przez co najmniej kilka miesięcy — powiedział zszokowany, gdy pokazałam mu, ile wyniosła moja wypłata i prowizja od sprzedaży.

— To chyba te delegacje nie są takie złe, no nie? — zapytałam ze śmiechem. Tomek tylko pokiwał głową i więcej ani razu nie wspomniał o tym, że nie podoba mu się moja praca.

Coraz rzadziej odbierał moje telefony

Praca wciągnęła mnie tak bardzo, że coraz rzadziej bywałam w domu. A gdy tylko pojawiała się możliwość delegacji, to zgłaszałam się jako pierwsza. I szybko przyszły efekty mojego zaangażowania. Moje wypłaty były coraz wyższe, co umożliwiło nam przeprowadzenie remontu mieszkania i wymianę auta na nowszy rocznik.

Zmieniło się także moje małżeństwo. Tomek wprawdzie przestał narzekać na moje częste nieobecności w domu, ale jednocześnie przestał interesować się tym, gdzie jadę i kiedy wrócę. Tak naprawdę to oddaliliśmy się od siebie, a nasze kontakty ograniczały się do listy zakupów i informacji na temat konieczności zapłaty za rachunki. „Kiedyś mu to wszystko wynagrodzę” — obiecywałam sobie, gdy kolejny raz pakowałam walizkę na kilkudniową delegację.

— Zadzwonię do ciebie wieczorem — powiedziałam Tomkowi na pożegnanie.

On tylko pomachał mi ręką i wrócił do czytania książki. Jednak mojego wieczornego telefonu nie odebrał. Nie doczekałam się także tego, żeby oddzwonił. Podobnie było przez kolejne dni. Za każdym razem gdy dzwoniłam do Tomka, to słyszałam jedynie sygnał. Mój mąż nie odbierał ode mnie telefonów. Od czasu do czasu napisał sms — że akurat jest zajęty i oddzwoni później. Ale nie oddzwaniał. Składałam to na karb przepracowania. Tomek był korektorem w wydawnictwie i pracował o różnych porach dnia i nocy. Nawet do głowy mi nie przyszło, że mój mąż znalazł sobie zupełnie inne zajęcie.

Zaczęłam mu przeszkadzać

Po powrocie do domu odkryłam, że nasze małżeństwo przechodzi poważny kryzys. Tomek niemal się do mnie nie odzywał, a nocami odwracał się do mnie plecami i nawet nie próbował się do mnie zbliżyć.

— Stało się coś? — zapytałam, gdy Tomek kolejny wieczór postanowił spędzić z książką, a nie ze mną.

— Po prostu jestem zmęczony — odpowiedział. I dodał, że ma dużo pracy — tak jakby to wszystko tłumaczyło.

A kompletnym zaskoczeniem było jego pytanie, które zadał mi kilka dni później.

— Kiedy masz kolejną delegację? — zapytał, gdy siedzieliśmy na kanapie.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

— Dlaczego pytasz? — zapytałam.

— Tak tylko — odpowiedział szybko i wrócił do czytania książki.

Zastanowiło mnie to pytanie, ale niemal natychmiast odsunęłam od siebie wszelkie wątpliwości. „ Pewnie chce wiedzieć, kiedy zostanie bez obiadów” — tłumaczyłam sobie w myślach. Ale w głębi duszy wiedziałam, że to zupełnie nie o to chodzi.

Znalazł sobie rozrywkę 

Kilka dni później wyjechałam w kolejną delegację. Standardowo niemal w ogóle się ze sobą nie kontaktowaliśmy, do czego oboje już chyba przywykliśmy. Na kilka dni przed planowanym powrotem otrzymałam od męża sms — z zapytaniem, kiedy planuję wrócić do domu. Wydało mi się to dziwne. I sama nie wiem, co mnie podkusiło, aby to sprawdzić. „Wracam za trzy dni” — napisałam. Jednak nie była to prawda.

Postanowiłam skrócić swój wyjazd i wrócić do domu jeszcze tego samego dnia. Nigdy wcześniej nie miałam tak silnego przekonania, że mój mąż nie mówi mi całej prawdy. Można powiedzieć — kobieca intuicja. I to chyba właśnie ona sprawiła, że odkryłam, co mój mąż robi pod moją nieobecność.

Do domu wróciłam późnym wieczorem. Na szczęście miałam klucze do mieszkania i mogłam wejść do niego niemal niezauważona. I niemal od razu usłyszałam, że mój mąż nie jest sam. Z sypialni dochodziły dźwięki, które ewidentnie wskazywały na to, że ktoś tam się świetnie bawi. A gdy podeszłam do drzwi, to moim oczom ukazał się widok, którego nie chciałam oglądać. Mój mąż zabawiał się w łóżku z sąsiadką. I oboje byli tak zajęci, że nawet mnie nie zauważyli.

— Co tu się dzieje? — zapytałam zimno.

Tomek spojrzał na mnie z przerażeniem i zerwał się jak oparzony. Podobnie zrobiła jego kochanka, która w popłochu próbowała pozbierać porozrzucane po podłodze ciuchy i okryć swoje niewątpliwe wdzięki.

— Haniu, to nie tak — Tomek zaczął się tłumaczyć. On także zbierał ciuchy i próbował coś na siebie założyć.

— A jak? — zapytałam ironicznie. — Chcesz mi wmówić, że widziałam coś zupełnie innego?

Mój mąż nic już nie powiedział. A kiedy sąsiadka opuściła nasze mieszkanie, to zaczął się tłumaczyć.

To był tylko ten jeden raz — usłyszałam jego głos. — Kocham tylko ciebie. To jednorazowy wyskok. Po prostu byłem samotny, a ona wykorzystała sytuację.

Nie chciałam słuchać jego żałosnych tłumaczeń. Im bardziej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej wszystko stawało się jasne.

— To dlatego nigdy nie odbierałeś moich telefonów? — zapytałam swojego niewiernego męża. — No tak, miałeś ważniejsze sprawy na głowie.

Tomek patrzył na mnie wzrokiem zbitego psa i wyglądał tak, jakby za chwilę miał się rozpłakać.

— To nie tak — powtórzył kolejny raz.

Miałam tego dosyć. Kazałam mu się wynieść z mieszkania.

— Możesz się przenieść do swojej kochanki — powiedziałam, gdy zamykałam za nim drzwi.

A potem stanęłam na środku pokoju i się rozpłakałam. Nigdy nie sądziłam, że tak zakończy się moje małżeństwo. Kilka dni później wniosłam sprawę o rozwód. Tomek błagał mnie, abym tego nie robiła, ale ja byłam już zdecydowana. Nie mogłam i nie chciałam żyć z człowiekiem, który mnie zdradzał i oszukiwał. I chociaż jest mi przykro, że moje małżeństwo dobiegło końca, to wiem, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

Czytaj także:
„Moi rodzice nie akceptowali moich wybranek. Jedna była za mądra, druga za wysoka. Dzięki nim zostałem starym kawalerem”
„W drukarce męża znalazłam wzór pozwu rozwodowego. Czy ta kanalia naprawdę myśli, że tak łatwo się mnie pozbędzie?”
„Nasza jedwabna rocznica ślubu, okazała się być z poliestru. W 12. jubileusz mąż recytował imiona kochanek jak pacierz”

Redakcja poleca

REKLAMA