„Czekał mnie ślub jak z filmu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, aż w końcu poznałam brudny sekret narzeczonego”

zszokowana kobieta odkrywa sekret partnera fot. Adobe Stock, Lars Zahner
„Rano spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Nie wiedziałam, kim naprawdę jest człowiek, z którym spędziłam ostatnie 4 lata życia”.
/ 13.06.2023 20:15
zszokowana kobieta odkrywa sekret partnera fot. Adobe Stock, Lars Zahner

Byłam tak szczęśliwa, że w końcu poznałam normalnego faceta, z którym mogę dzielić codzienność. Nie mogłam przypuszczać, że to właśnie przez niego moje życie będzie zagrożone.

Długo ukrywał przede mną smutną prawdę, a kiedy w końcu jego tajemnica wyszła na jaw, poczułam się zdradzona. Choć próbowałam, nie jestem w stanie już mu zaufać.

Tomka poznałam na weselu mojej najlepszej przyjaciółki

Był kuzynem jej nowego męża i podobnie jak ja pojawił się na przyjęciu bez osoby towarzyszącej. Kiedy spotkaliśmy się przy barze, zamawiając kolejnego szalonego drinka, po prostu zaczęliśmy rozmawiać. Szybko złapaliśmy wspólny język, więc kiedy okazało się, że obydwoje mieszkamy w Poznaniu, niemal natychmiast wymieniliśmy się numerami telefonów.

Doskonale bawiliśmy się razem do samego rana, a na koniec Tomek mnie pocałował. Byłam w siódmym niebie i już planowałam kolejne spotkanie.

Nasza znajomość kwitła i po roku randkowania postanowiliśmy razem zamieszkać. Wynajęliśmy wspólnie niewielkie mieszkanko w pobliżu centrum miasta i byliśmy naprawdę szczęśliwi. A w trzecią rocznicę naszego poznania się Tomek mi się oświadczył.

Niby się tego spodziewałam, ale i tak zalałam się łzami z radości. Mój narzeczony podarował mi cudowny pierścionek, który jak się później okazało, był naprawdę drogi. Tomek nie zarabiał kokosów jako dziennikarz motoryzacyjny, więc trochę się martwiłam, skąd wziął pieniądze na taką biżuterię. Przyjaciółki przekonały mnie jednak, że na pewno od dawna odkładał kasę specjalnie na ten cel.

Kolejne miesiące upływały nam na planowaniu ślubu

Dopiero wtedy przekonaliśmy się, jak droga jest to impreza. Dlatego zaproponowałam, żebyśmy zorganizowali tylko małe przyjęcie dla najbliższej rodziny i przyjaciół.

— Kochanie, choćbym miał wydrzeć tę kasę spod ziemi, będziemy mieli taki ślub, jaki sobie wymarzyłaś — Tomek nie zamierzał ustępować.

— Kotek, ale po co marnować pieniądze na jedną imprezę. Możemy je lepiej wykorzystać — próbowałam przekonać narzeczonego.

— Niczym się nie przejmuj, damy sobie radę — zakończył dyskusję.

Nigdy nie interesowałam się stanem konta Tomka, dlatego trochę mnie zaskoczył, gdy opłacił z własnej kieszeni lokal, florystkę, dekoratorkę i zespół. Oponowałam i prosiłam go, żeby wstrzymał się z płatnościami do czasu, gdy dostanę premię w pracy.

Twierdził jednak, że nie zamierza brać ode mnie żadnych pieniędzy i nie chciał na ten temat rozmawiać. Tym bardziej zaskoczyło mnie więc, gdy 2 tygodnie później poprosił mnie o to, bym opłaciła fotografów, bo czeka na wypłatę. Był przy tym bardzo rozdrażniony.

— Tomek może usiądziemy na spokojnie i pogadamy o naszych finansach. Nie pozwolę, żebyś za wszystko płacił. Musimy to wszystko podliczyć i podzielić dotychczasowe koszty. A potem zastanowimy się, na co nas jeszcze stać — mówiłam bardzo spokojnie.

— Przestań Pati, nie jestem jakimś biedakiem! Powiedziałem, że dam ci ślub z twoich marzeń i tak będzie. Muszę tylko poczekać na wypłatę, to wszystko. A potem nie wezmę już od ciebie żadnych pieniędzy, obiecuję — Tomek był wyraźnie wzburzony.

— Kotek, ale zrozum, że to jest też mój ślub i nie chcę, żebyś za niego płacił sam. Nie jesteśmy jakimiś milionerami, żeby szastać kasą — byłam już mocno zdenerwowana jego uporem.

— Nie jesteśmy, ale będziemy. Już ja o to zadbam! A teraz koniec tematu i idziemy coś zjeść.

Nie wiedziałam, co w niego wstąpiło

Jeszcze nigdy nie był tak uparty, zwłaszcza w temacie pieniędzy. Niedługo potem przekonałam się, co się za tym kryło.

Coraz wyraźniej zaczęłam dostrzegać zmianę w zachowaniu Tomka. Wracał do domu znacznie później niż do tej pory. Zdarzało się, że nie było go pół nocy, co zwykle tłumaczył jakimiś obsuwami w redakcji lub koniecznością dokończenia artykułu w spokoju.

Kiedy już był w domu, siedział często po nocach przed komputerem, cały spięty i zestresowany, jakby na coś czekał. Gdy nakryłam go kilka razy, niemal podskoczył przerażony i szybko zamykał klapę laptopa, przepraszając za to, że mnie obudził. Próbowałam z nim rozmawiać o tym, co się dzieje, ale za każdym razem zbywał mnie tekstem o ciężkim okresie w pracy. Wkrótce jednak wszystko miało się zmienić.

To była niedziela. Tomek znów robił relację z jakiegoś rajdu i miał wrócić dopiero wieczorem. Relaksowałam się więc na naszym niewielkim balkonie, gdy ktoś zaczął walić do drzwi. Kiedy pośpiesznie je otworzyłam, do mieszkania wepchnęło się dwóch osiłków. Jeden z nich popchnął mnie na ścianę i przystawił mi nóż do gardła.

— Gdzie jest twój kochaś? — zapytał.

— Co? Jaki kochaś? — nie wiedziałam zupełnie, co się dzieje.

— Tomek! Gdzie jest ten frajer Tomek? — krzyczał mężczyzna.

— Nie ma go, wyjechał na rajd, będzie dopiero wieczorem — odpowiadałam przerażona.

Mężczyzna przybliżył się do mnie

Jego cielsko jeszcze mocniej przygwoździło mnie do ściany, a nóż zaczął opierać się na mojej szyi.

— Powiedz temu pięknisiowi, że czekamy na kasę do piątku i ani dnia dłużej. A jak się spóźni, to tutaj wrócimy i zajmiemy się tą twoją śliczną buźką — wyszeptał mi do ucha nieznajomy.

Potem obydwaj po prostu wyszli jakby nigdy nic. Osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Byłam przerażona tym, co się właśnie stało. Nie wiem, jak długo leżałam na podłodze. Znalazł mnie przerażony Tomek, który dopytywał, czy coś mi się stało. Kiedy opowiedziałam mu o wizycie jego znajomych, był zszokowany.

— Musimy zadzwonić na policję — przekonywałam.

— Nie Pati, żadnej policji! Ja to załatwię — mówił wyraźnie przestraszony Tomek.

— O czym ty mówisz? Ten drań groził mi nożem i gadał o jakiejś kasie, a przecież nie mamy z tym nic wspólnego!

— Ty nie masz z tym nic wspólnego... — powiedział mój narzeczony.

— Co to znaczy? Czy ty pożyczałeś od kogoś pieniądze? Tomek, o co tutaj chodzi? — niemal krzyczałam.

— Miałem nadzieję, że sam sobie z tym poradzę, ale nie mogłem przestać. Myślałem, że tym razem wygram i wszystko wróci do normy Pati — Tomek zaczął szlochać.Siedzieliśmy na podłodze.

Tomek wyjawił mi w końcu swoją tajemnicę

Okazało się, że od lat zmaga się z uzależnieniem od hazardu. Jego problem zaczął się długo przed tym, jak się poznaliśmy i radził sobie z nim raz lepiej, raz gorzej. Jakimś cudem do tej pory udawało mu się to przede mną ukrywać.

Kiedy jednak długi hazardowe zaczęły rosnąć, zapożyczył się u jakichś zbirów. Cały czas liczył na to, że szczęście mu dopisze i w końcu się odkuje, ale przegrywał kolejne zakłady. Nie spodziewał się, że jego wierzyciele posuną się do takich gróźb.

Przepłakałam całą noc. Tomek cały czas przekonywał, jak bardzo mnie kocha. Zapewniał też, że oczywiście teraz wszystko się zmieni i nie będzie już grał, bo nie chce mnie stracić. Ja jednak nie byłam w stanie już mu zaufać.

Nie wiedziałam, kim naprawdę jest człowiek, z którym spędziłam ostatnie 4 lata swojego życia. Człowiek, za którego miałam przecież wyjść za mąż. Rano spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do walizki i oznajmiłam Tomkowie, że zatrzymam się u przyjaciółki, bo zwyczajnie boję się zostać w naszym mieszkaniu.

Oddałam mu też pierścionek zaręczynowy

— Sprzedaj go, proszę i spłać choć część długu. Daj mi znać, ile jeszcze brakuje i postaram się coś zorganizować — mówiłam łamiącym się głosem.

Nie zostawiaj mnie Pati, proszę — błagał Tomek.

— Nie umiem ci na razie zaufać. Potrzebuję czasu. Zobaczymy, co się wydarzy — pocałowałam go i wyszłam ze łzami w oczach.

Mija pół roku od tych wydarzeń. Dzięki moim oszczędnościom i pomocy bliskich udało się spłacić dług Tomka na czas. Odwołaliśmy na razie nasz ślub i nie mieszkamy razem. Jestem z nim jednak cały czas w kontakcie i próbuję mu pomóc walczyć z uzależnieniem.

Nie wiem, czy mi się uda. I nie wiem, czy nam się znów uda zbudować relację, która rozpadła się w jednej chwili.

Czytaj także:
„Uratowałem kobiecie życie, choć mogłem tak stracić swoje. To nie czyni mnie bohaterem, tylko człowiekiem”
„Gdy wygrałam na loterii, mama kazała mi podzielić się z siostrą. Odmówiłam, więc wzięła sprawy w swoje ręce”
„Dziadek mnie ostrzegał, ale uznałem że rozsądek to domena słabeuszy. Cudem wyszliśmy z tego bez szwanku”

Redakcja poleca

REKLAMA