„Gdy wygrałam na loterii, mama kazała mi podzielić się z siostrą. Odmówiłam, więc wzięła sprawy w swoje ręce”

kłótnia matki z córką fot. iStock by Getty Images, milorad kravic
„Mam do niej o to żal, bo uważam, że postąpiła niesłusznie. Zupełnie jakby była przekonana, że tamta losowa wygrana mi się nie należała. Dlaczego miałabym się nią dzielić z Moniką? Może powinnam teraz podzielić się z siostrą swoim mężem i dwójką dzieci, bo ona jeszcze nie ma rodziny?”.
/ 13.06.2023 08:30
kłótnia matki z córką fot. iStock by Getty Images, milorad kravic

Gdybym teraz mogła stanąć przed swoją rodzicielką, zapytałabym ją, czy jest z siebie zadowolona. I czy uważa, że podjęła słuszną decyzję.

– Zobacz, mamo. Jeszcze kilka dni temu wierzyłam ślepo w to, że kochasz nas jednakowo. Mnie i moją siostrę. A teraz? – powiedziałabym jej.

Ale nie mogę, bo moja mama nie żyje. Pochowałyśmy ją z Moniką zaledwie tydzień temu, a wczoraj odczytano testament. I okazało się, że mama zapisała mi tylko jedną trzecią całego swojego majątku. Pozostała, większa część przypadła mojej siostrze.

Pieniędzy ledwo starczyło na mieszkanie

Prawdę mówiąc nie od razu do mnie dotarło to, co przeczytał prawnik.

„Jedna trzecia, dwie trzecie? – kłębiło mi się w głowie. – Tam jest błąd. Chyba powinno być po połowie!”.

– Czy mogłabym to zobaczyć? – poprosiłam notariusza o dokument i na własne oczy przekonałam się, jak niesprawiedliwie zostałam potraktowana!

Spojrzałam na siostrę, szukając w jej oczach współczucia. Sądziłam, że będzie równie zdziwiona, jak ja, ale ona nie wyglądała na zaskoczoną.

– Wiedziałaś… – stwierdziłam, zamiast zapytać, a Monika tylko na moment spuściła oczy, bo zaraz potem spojrzała mi hardo w twarz.

Wiedziałam! – przyznała.

– Ale… dlaczego? – nie rozumiałam.

– Dlaczego… Dlaczego… – przedrzeźniała mnie. – Ty masz wszystko! Poszczęściło ci się w życiu! Czy ja zawsze muszę być gorsza?

Doskonale wiedziałam, do czego pije, ale i tak nie mieściło mi się to w głowie. Zostałam przez mamę potraktowana po macoszemu, ponieważ kilka lat temu wygrałam na loterii! Moją wygraną żyła wtedy cała rodzina, bo trafić „szóstkę” to przecież nie przelewki. Tylko że ja nie wygrałam żadnych milionów, a 400 tysięcy złotych, od których potem musiałam jeszcze zapłacić niemały podatek.

Dobrze pamiętam, jaka byłam wtedy szczęśliwa. O kupnie losu zadecydował przypadek, bo właściwie nie gram w gry losowe. Jakoś… nie wierzę, że można wygrać duże pieniądze, prawdopodobieństwo jest naprawdę nikłe. Ponoć, aby mieć pewność, że kupiliśmy wygrany los, powinniśmy wydać w tej samej kolejce aż 140 milionów złotych na zakłady! Toż to absurd!

Dlaczego więc stałam się posiadaczką losu? Przez pomyłkę! Facet w sklepie się przesłyszał i mi go wydrukował.

– Wszyscy dzisiaj kupują – zaczął się usprawiedliwiać nieco speszony.

Mogłam mu powiedzieć, żeby sam odprowadził do kasy te kilka złotych za los, ale w końcu machnęłam ręką.

– Niech będzie. Może to przeznaczenie? – uśmiechnęłam się do chłopaka.

Mam do niej ogromny żal...

No i wygrałam! Wprawdzie razem ze mną trafiły „szóstkę” także inne osoby, więc nie zaczęłam pławić się w dobrobycie, ale mogłam kupić sobie dwupokojowe mieszkanie. I wyjść za mąż za Jurka, nie martwiąc się o to, że będziemy musieli mieszkać kątem u rodziców lub wziąć kredyt. Pieniędzy wystarczyło mi dosłownie na styk i moja rodzina doskonale o tym wiedziała. Dlatego tak zdziwiła mnie opinia mamy, która po jakimś czasie stwierdziła, że powinnam była… podzielić się wygraną z siostrą.

– A niby dlaczego, przecież to ja wygrałam! – zdziwiłam się. – Gdy Monika kiedyś na festynie zwyciężyła w konkursie, nie podzieliła się ze mną.

– No chyba żartujesz! Miała ci oddać połowę swojego lizaka? – mama spojrzała na mnie jak na wariatkę.

– A czemu nie? Mogła chociaż dać mi polizać! Ale ty wtedy uważałaś, że nie musi, mimo że ja się popłakałam!

– Cóż… – mama się zawahała. – Monika wygrała, bo zaśpiewała piosenkę, która się spodobała bardziej, niż twoja. Mogłaś zaśpiewać inną i kto wie?

Wygrałam, bo kupiłam los. Monika także mogła go sobie kupić i wtedy… kto wie? – odparłam mamie w tym samym stylu.

Nie spodobało jej się to, ale nie sądziłam, że zaprowadzi swoją własną sprawiedliwość. I „odliczy” połowę tamtej wygranej z mojego spadku. Mam do niej o to żal, bo uważam, że postąpiła niesłusznie. Zupełnie jakby była przekonana, że tamta losowa wygrana mi się nie należała. Dlaczego miałabym się nią dzielić z Moniką? Może powinnam teraz podzielić się z siostrą swoim mężem i dwójką dzieci, bo ona jeszcze nie ma rodziny?

Najgorsze jednak w tym wszystkim jest nie to, że dostałam mniej pieniędzy, ale fakt, że mama nie powiedziała mi o tym przed śmiercią. Wolałabym, aby wyjaśniła mi powody swojej decyzji. Pewnie bym się z nią pokłóciła, ale… Być może nie miałabym teraz tego koszmarnego uczucia, że kochała mnie mniej niż moją siostrę. I nie umiała się cieszyć z mojego szczęścia, tylko zastanawiała się, dlaczego takie dobre rzeczy przydarzają się tylko mnie, a nie Monice. A potem wzięła sprawiedliwość w swoje ręce…

Czytaj także:
„Ukrywam wygraną w lotto, bo boję się ludzkiej zawiści. Jestem milionerką, a nie mogę swobodnie wydawać pieniędzy”
„Gdy wygrałem w totka, przypomnieli sobie o mnie krewni. Nawet kuzyni, których nie znałem, mieli do mnie interes”
„Wygraliśmy z mężem w totka. Zamiast cieszyć się z pieniędzy, Jacek popadł w paranoję i stał się dusigroszem”

Redakcja poleca

REKLAMA