„Córka została wdową. Byłam w szoku, bo miesiąc po pogrzebie męża wpuściła do łóżka nowego faceta”

zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Image Source
„– Gdy tego wysłuchasz, przestaniesz mieć mnie za jakąś ladacznicę bez serca i sumienia – powiedziała. – Szczerze wątpię – odparłam”.
/ 24.03.2024 13:15
zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Image Source

Gdy tuż po śmierci męża Iwona zaczęła spotykać się z innym, pomyślałam sobie, że wychowałam ją na nieczułą jędzę. Prawda była jednak zupełnie inna. Dopiero gdy opowiedziała mi, jak wyglądało jej małżeństwo z Adrianem, zrozumiałam jej motywację.

Nie wiedziałam, co myśleć

Widok obcego mężczyzny w mieszkaniu córki był dla mnie absolutnym szokiem.

– Iwona, co to ma znaczyć? Kim jest ten mężczyzna? – zapytałam wściekła, gdy po wejściu do mieszkania córki zastałam tam obcego faceta, który nie miał na sobie nic oprócz bielizny.

– Dlaczego nie zapukałaś, tylko otworzyłaś sobie drzwi, jakbyś wchodziła do siebie? Dałam ci klucz, żebyś mogła go użyć w awaryjnej sytuacji, a ta nie zalicza się do takich – zrugała mnie.

– Nie odwracaj kota ogonem, moja droga. Dopiero pochowałaś męża, a już zabawiasz się z obcym! Nie tak cię wychowałam. Słowo daję, Adrian na pewno przewraca się w grobie.

– To żaden obcy, mamo. To Damian. Od prawie roku jest moim partnerem.

– Zdradzałaś męża? Ty chcesz mnie przyprawić o zawał!

– Mamo, nie rozumiesz...

– Masz rację i chyba nie chcę tego zrozumieć – powiedziałam i trzasnęłam drzwiami.

Nie tak ją wychowałam

Nie potrafiłam pojąć, jak mogła tak postąpić. Adrian był dobrym mężem i dobrze ją traktował. Nie zaglądał do kieliszka, na pewno jej nie bił ani nie znęcał się nad nią psychicznie. Nie oglądał się za spódniczkami i byłam pewna, że nie miał żadnej na boku.

Nie zasłużył sobie na to, co go spotkało. Nie zasłużył na śmierć pod kołami samochodu pijanego szaleńca ani na rogi, które przyprawiła mu moja córka. Ale życie nie jest sprawiedliwe i tak to już jest, że dobrych ludzi spotykają najgorsze rzeczy. A Adrian był dobrym człowiekiem. Kulturalnym, pomocnym, ciepłym i spokojnym. Cieszyłam się, że moja córka poślubiła takiego mężczyznę i rozpaczałam, gdy go straciła. A teraz jeszcze to.

Wracając do domu, nie mogłam powstrzymać łez. Pytałam sama siebie: „Jak ona mogła tak postąpić?”. I jeszcze to wyznanie. „To nie żaden obcy. Od roku jest moim partnerem”. Dziś się tego wstydzę, ale w tamtej chwili, gdy prawie nakryłam ją z tym mężczyzną, w myślach obrzucałam córkę wyzwiskami, które teraz nie mogą mi przejść przez gardło. Byłam na nią wściekła. Wkrótce miałam jednak zrozumieć, że czasami pozory przysłaniają faktyczny obraz. Dowiedziałam się, że o ile Adrian był dobrym człowiekiem, to zupełnie nie sprawdził się w roli męża. Po prostu, nie nadawał się do związku z Iwonką ani z żadną inną kobietą. Gdybym wcześniej wiedziała o tym, na pewno nie zareagowałabym tak gwałtownie.

Córka przyszła się tłumaczyć

Córka przyszła do mnie jeszcze tego samego dnia. Nie miałam ochoty jej oglądać i nie gryzłam się w język.

– Co tu robisz? – wysyczałam w progu.

– Przyszłam z tobą porozmawiać, mamo.

– Nie mam ci nic do powiedzenia – powiedziałam, jakbym chciała spławić natrętnego intruza.

A to przecież nie był żaden intruz, tylko moja córka.

– Ale ja mam i myślę, że powinnaś mnie wysłuchać – powiedziała głośniej, niż bym sobie życzyła.

Nie chciałam awanturować się na korytarzu. Byłam pewna, że sąsiedzi już stoją ze szklankami przyciśniętymi do drzwi. Co innego mogłam zrobić? Wpuściłam ją.

– Nie wiem, jak zamierzasz się usprawiedliwić, ale pospiesz się, bo przez ciebie boli mnie głowa i chcę się położyć.

– Nie zrozumiałaś mnie. Wcale nie chcę się usprawiedliwiać. To moje życie i mogę robić, co chcę.

– Więc po co właściwie przyszłaś?

– Żeby wyjaśnić ci, jak wyglądało moje małżeństwo z Adrianem. Myślę, że gdy tego wysłuchasz, zrozumiesz mnie trochę lepiej i przestaniesz mieć mnie za jakąś ladacznicę bez serca i sumienia.

Wyznała mi prawdę

– Szczerze wątpię. Nie jesteś w stanie zmienić tego, co dziś zobaczyłam.

– Ranisz mnie tymi słowami. Wiesz o tym, mamo?

– A czy ty nie pomyślałaś, jak bardzo zraniłaś mnie? Nie pomyślałaś, że okrywasz hańbą swojego świętej pamięci męża? Córeczko, jesteś wdową od miesiąca, a ja przyłapuję cię z innym. A później mówisz mi, że to trwa od roku. Jak mogłaś tak postąpić?

– Mogłam, bo miałam powód. Zresztą, Adrian o wszystkim wiedział i spotykałam się z Damianem za jego przyzwoleniem.

Czy ona powiedziała to naprawdę? Jak mąż mógł dać jej przyzwolenie na romansowanie z jakimś facetem? Przecież tak się nie godzi. Żaden mężczyzna nie zaakceptowałby kochanka w swojej sypialni. Byłam pewna, że moja córka kłamie, ale ona wyjaśniła mi, że Damian też miał kochanka.

Nie mogłam w to uwierzyć

– Chyba się przejęzyczyłaś. Chciałaś powiedzieć, że miał kochankę?

– Nie, mamo. Nie przejęzyczyłam się. Adrian był homoseksualistą.

– Mój Boże! Ale jak to?

– Początkowo niczego nie podejrzewałam. Zresztą, on sam zrozumiał to dopiero po ślubie. Z czasem zaczął się ode mnie odsuwać – powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. – Podejrzewałam go o romans, ale on zarzekał się, że nikogo nie ma. I chyba mówił prawdę, bo chwilę później zdobył się na wyznanie, które było dla  niego bardzo trudne. Powiedział mi, że w końcu zrozumiał, że pociągają go mężczyźni – wybuchła płaczem. Podałam jej chusteczkę i przytuliłam ją do siebie.

– Córeczko, ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?

– Oboje ustaliliśmy, że wyznamy wszystkim prawdę dopiero po rozwodzie. Zgodziłam się wstrzymać do zakończenia wyborów. Pamiętasz, że Damian chciał kandydować na radnego, prawda?

– Oczywiście, że pamiętam.

– O czym to ja mówiłam? A już wiem. Nie byłam na niego wściekła, więc nie chciałam wzniecać skandalu obyczajowego. Niby dlaczego miałabym być na niego zła? Przecież nikt nie ma wpływu na swoją orientację. Zgodziłam się wstrzymać z rozwodem, ale wspólnie postanowiliśmy, że jeszcze przed rozwiązaniem małżeństwa pójdziemy swoimi ścieżkami. Ja związałam się z Damianem, a on z Kacprem.

Było mi ich żal

– Więc skoro to małżeństwo było pomyłką, dlaczego płaczesz? Ze wstydu?

– Nie, mamo! – krzyknęła. – Nie wstydzę się tego, na co nie mam wpływu. Płaczę, bo jest mi przykro. On nawet nie zdążył nacieszyć się życiem. Ledwo odkrył swoje prawdziwe ja, a już zabrała go śmierć. To niesprawiedliwe!

Człowiek powinien mądrzeć z wiekiem, jednak to tak nie działa. Im więcej lat mi przybywało, tym więcej rozumu mi ubywało. „Stara a głupia!” – karciłam się w myślach, przytulając córkę. Jak mogłam tego nie widzieć? Przecież matka powinna dostrzec, że coś jest nie tak.

– Córeczko, przepraszam cię. Ja naprawdę nie miałam pojęcia. Gdybym chociaż coś podejrzewała, na pewno nie zachowałabym się w taki sposób.

– Wiem, mamo. I nie dziwię ci się. Przecież uwielbiałaś Adriana i jego śmierć była dla ciebie szokiem. Na twoim miejscu, też bym się wściekła.

– I naprawdę nie masz do mnie żalu?

– Nie. Jesteś moją matką i kocham cię. Chciałabym tylko, żebyś zrozumiała.

– Rozumiem, córeczko. Teraz wszystko już rozumiem.    

Dałam swoje błogosławieństwo 

Poprosiłam Iwonkę, żeby nazajutrz przyszła z Damianem na obiad. W końcu nie tylko jej, ale także jemu byłam winna przeprosiny. Nie znam go długo, ale już teraz widzę, że córka dobrze wybrała. Damian to wspaniały mężczyzna. Inteligentny, wygadany i spokojny. No i przystojny. To mój przyszły zięć (tak, są zaręczeni), ale przecież teściowa też kobieta i zauważa takie rzeczy.

Zresztą nie ma znaczenia, co ja myślę. Ważne, że Iwonka jest szczęśliwa. Dostali ode mnie błogosławieństwo i mam szczerą nadzieję, że życie dobrze im się ułoży. Moja córka zasłużyła na to. 

Czytaj także: „Gdy remontowałam dom po dziadku, znalazłam skarb. Dzięki niemu wiem, że wszyscy całe życie mnie okłamywali”
„Rodzina chłopaka mnie nie akceptuje, bo jestem rozwódką. Dla nich ślub cywilny jest papierkiem bez znaczenia”
„Wychowywałem cudze dzieci, łożyłem na ich szkoły i rozrywki. Gdy źródełko wyschło, wyzywają mnie od parobasa”

Redakcja poleca

REKLAMA