Kiedy w koszu na śmieci znalazłam zużyty test ciążowy z dwiema kreskami, nie miałam wątpliwości, która z moich córek będzie chodzić z brzuchem. Tylko Jolka mogła wyciąć taki numer.
Zawsze była nieznośna. Może to dziwne, że matka mówi źle o własnym dziecku, ale niestety, taka jest prawda. Jola tak bardzo różniła się od swojej siostry i reszty rodziny, że czasem zastanawiałam się nawet, czy mi jej w szpitalu nie podmienili. Starsza, Beata, zawsze była wzorową uczennicą. Tymczasem o dwa lata od niej młodsza Jola, diabeł wcielony, zaczęła wagarować już w pierwszej klasie! Ponieważ wtedy jeszcze nie miała kluczy i nie mogła się dostać do mieszkania, to przesiadywała u koleżanek, które szły do szkoły na późniejszą godzinę.
Kto normalny wpadłby na taki pomysł?
Im Jola była starsza, tym więcej wagarowała. Przechodziła z klasy do klasy, korzystając z dobrej opinii siostry. Zanim nauczyciele się orientowali, że młodsza siostrzyczka nic nie umie i nauczyć się nie zamierza, już zdążyli jej na wyrost postawić kilka dobrych stopni, które podnosiły jej średnią do dwójki.
Niejeden raz usiłowaliśmy z mężem oduczyć Jolę lenistwa. Jednak ani prośby, ani groźby nie skutkowały. Zarówno kary, jak i nagrody nie miały najmniejszego wpływu na jej zachowanie. Nie uczyła się i już! A ja przecież nie mogłam dopuścić do tego, aby moja córka znalazła się w zawodówce! Tak, wówczas wydawało mi się, że największy wstyd w rodzinie będzie wtedy, gdy Jola nie dostanie się do liceum i nie zda przez to matury.
Załatwiłam jej więc korepetycje z większości przedmiotów. Wydaliśmy na to z mężem fortunę. Jakimś cudem zdała. Wprawdzie do jednej z gorszych szkół w mieście, ale zawsze liceum. Gdybym wiedziała, do czego nas to doprowadzi, zapewne bym odpuściła. Jednak wtedy wierzyłam, że dobrze robię, bo Jola w końcu przejrzy na oczy.
Wiedza jest kapitałem. Odkąd pamiętam, wbijałam jej to do głowy. „Jeszcze nam z ojcem podziękuje, że nie wylądowała we fryzjerskiej zawodówce czy czymś takim” – myślałam. Powinnam była pozwolić jej zrobić jakikolwiek kurs, choćby naklejania tipsów, i puścić do pracy. Teraz to wiem. Może nawet otworzyłaby kiedyś swój własny zakład i wyszła na ludzi. Do takich manualnych rzeczy to ona była akurat całkiem zdolna. Nie to, co do wkuwania.
W liceum Jola cienko przędła. Więcej się nabiegałam do nauczycieli, prosząc o „jeszcze jedną szansę”, niż to było warte. Mam wrażenie, że dawali jej te dwójki na koniec roku tylko przez wzgląd na mnie. Robiłam z siebie idiotkę na wywiadówkach, oni się litowali i dlatego córka dociągnęła do maturalnej klasy.
Tuż po rozpoczęciu nowego roku szkolnego w klasie Joli wybuchła sensacja. Najlepsza uczennica, Ela, wróciła z wakacji w drugim miesiącu ciąży! Przez kilka tygodni młodzież żyła tylko tym, czy dziewczynę wyrzucą z liceum. Jej chłopak, Przemek, uczeń równoległej klasy, podobno zagroził nauczycielom, że jeśli ruszą jego Elę, to on odchodzi z liceum razem z nią. A potem pójdą z tym do mediów, skoro szkoła zamierza zniszczyć im przyszłość. Przecież oni oboje chcą iść na studia!
Zaszantażowana dyrekcja debatowała z nauczycielami przez kilka dni. W końcu ustalono, że skoro dziewczyna do tej pory dobrze się uczyła i mimo ciąży najwyraźniej nie zamierza obniżyć lotów, to należy ją jednak w szkole zostawić. Tym bardziej że z Przemkiem prowadzili się za rączki już od pierwszej klasy. Ela chodziła więc normalnie do szkoły i nadal uczyła się doskonale. Oczywiście z powodu rosnącego brzuszka i nie zawsze dobrego samopoczucia nauczyciele dawali jej czasem fory. A to moją głupią Jolę doprowadzało niemal do szału!
Wściekała się, że tamta mogła sobie bezkarnie nie odrobić lekcji, tłumacząc chemiczce, że „przespała całe popołudnie, bo czuła się słaba”, a reszta leserów z miejsca dostawała jedynki.
Na nic się zdały moje wyjaśnienia, że w ciąży faktycznie można się czuć gorzej; ja na przykład całą drugą przeleżałam, bo była zagrożona. Jola obnosiła się ze swoim oburzeniem, twierdząc, że takie faworyzowanie Elki to niesprawiedliwość.
Dziecko to nie sposób na większy biust
Może gdybym lepiej znała moją młodszą córkę, domyśliłabym się, co kombinuje. Z drugiej strony, która normalna nastolatka wpadłby na pomysł, żeby zajść w ciążę tylko po to, by nauczyciele odpuścili jej odrabianie lekcji i dawali fory na egzaminach?! Tymczasem Jolka dokładnie tak to sobie wymyśliła...
Kiedy znalazłam test ciążowy w domowym koszu, omal nie zeszłam na zwał. A potem wzięłam Jolkę na poważną rozmowę. Najpierw się zdziwiła, że wiem o wszystkim, bo do głowy jej nie przyszło, że będę grzebała w śmieciach. A potem najspokojniej w świecie oświadczyła:
– Powinnaś się cieszyć. Teraz już nie będziesz musiała biegać do nauczycieli i błagać o moje lepsze oceny. Poprawią się same.
Byłam w ciężkim szoku. Nie mogłam uwierzyć, że moje dziecko zrobiło coś takiego! I to z jakiego powodu?! Dla stopni!
A jednak moja córka się przeliczyła. Nauczyciele wcale nie byli skłonni odpuścić uczennicy znanej z lenistwa. Oczywiście, ze szkoły wydalić jej nie mogli, skoro pozwolili zostać Eli, lecz nie uznali za słuszne zwalniać ją z rozmaitych obowiązków. I tak Jola wprawdzie skończyła czwartą klasę, ale z najgorszą średnią, jaką kiedykolwiek miała.
Do egzaminu dojrzałości nie podeszła wcale. Nie chciało jej się latać do szkoły z brzuchem.
– Daj spokój mamo, matura to bzdura! – śmiała się. – Poradzę sobie świetnie bez niej.
Za to Ela zdała wszystko śpiewająco, będąc już mamą półtoramiesięcznego dzidziusia. Na rozdaniu świadectw okazało się, że nadal jest najlepsza w klasie. Natomiast moja Jola w ogóle nie pojawiła się na zakończeniu roku szkolnego, bo stwierdziła, że nie zamierza się błaźnić.
Sądziłam, że córce jest wstyd z powodu niezaliczonej matury. A skąd! Po prostu była zła, że nie ma przy niej ojca jej dziecka, który by z nią poszedł na akademię i na oczach wszystkich nosił na rękach, zapewniając o miłości. Do dzisiaj z mężem nie wiemy, gdzie Jola dorobiła się swojego brzucha. Beacie także nie zdradziła tego sekretu. Starsza siostra dowiedziała się tylko tyle, że „gdzieś w klubie, i ciemno było”.
– Ciemna to ty jesteś! – zdenerwował się mąż. – Nie pomyślałaś, że się możesz czymś zarazić, uprawiając seks z byle kim?!
Na Joli nie zrobiło to jednak wrażenia. Podobnie jak synek, który urodził się w czerwcu. Niby na początku wydawała się nim zainteresowana. Wybrała mu imię – Daniel i przez miesiąc karmiła naturalnie, ciesząc się, że jej piersi urosły. Lecz szybko odkryła, że dziecko to nie zabawka ani sposób na powiększenie biustu. Kiedy raz wypłynęło jej mleko, brudząc modny top i ośmieszając przed znajomymi z dyskoteki, oznajmiła, że „koniec z tym głupim karmieniem”.
Nie wiedzieliśmy, co może jej strzelić do głowy
Daniel przeszedł na butelkę, a jego mama odzyskała wolność. Od kiedy smoka mógł małemu podać każdy, Jola wychodziła kiedy i na ile chciała. Znikała z domu na całe dnie, aż pewnego dnia w ogóle nie wróciła. Po tygodniu zatelefonowała, informując nas, że wyjeżdża ze swoimi nowymi znajomymi do Anglii i właściwie to nie wie, co z Danielkiem. Możemy go sobie wziąć albo oddać do domu dziecka. Nasza sprawa.
Może to dziwne, jednak w pewnym sensie poczułam ulgę. Przynajmniej teraz mogłam mieć pewność, że Jola nie wróci w środku nocy pijana i nie zacznie budzić Danielka, bo właśnie jej się przypomniało „jaki to on jest słodki, ten jej syneczek”. Że kiedy wytrzeźwieje, nie będzie na niego patrzyła z nienawiścią, bo przecież nie spełnił swojej roli i nie „załatwił” jej matury!
Jedno wiedziałam na pewno – moja młodsza córka nie może pozostać prawnym opiekunem swojego dziecka. Skoro nie chce go wychowywać, musi oficjalnie zrzec się do niego praw. Bo co jeśli nagle wpadnie na jakiś kolejny głupi pomysł? Na przykład sprowadzi dziecko do Anglii, żeby wyłudzić socjal.
Wraz z mężem założyliśmy sprawę o pozbawienie jej władzy rodzicielskiej. Na szczęście Jola nie robiła żadnych problemów. Dzisiaj mija już prawie rok od tamtych koszmarnych wydarzeń. Danielek rozwija się wspaniale i rośnie jak na drożdżach otoczony miłością dziadków i cioci Izy. I mam nadzieję, że gdy dorośnie, wybaczy swojej matce.
Czytaj także:
„Nie dość, że mąż zostawił mnie dla kochanki i nie płacił na syna to jeszcze mnie okradł. Jak można być taką świnią bez honoru”
„Teściowa zwierza się mojej żonie z kolejnych łóżkowych podbojów i złamanych serc. Ta wariatka to mentalna nastolatka”
„Faceci nie potrafią trzymać zapiętego rozporka. Najpierw mydlą ci oczy miłosnym bełkotem, a potem lecą po kolejną naiwniaczkę”