„Córka w końcu wyprowadziła się z domu, a my spędziliśmy urlop na Dominikanie jak para kochanków”

Para na wakacjach fot. Adobe Stock, auremar
Moja żona zmieniła się nie do poznania. Nagle zaczęła nosić obcisłe legginsy, krótkie spódniczki i buty na obcasach. A kiedy wychodziła na salsę, wkładała dresy tak obcisłe jak druga skóra. A potem zaplanowaliśmy drugą podróż poślubną.
/ 18.05.2021 09:49
Para na wakacjach fot. Adobe Stock, auremar

Najpierw przez kilka tygodni murem siedziała przed telewizorem, potem nagle bum! Salsa, fitness, wieczorne wyjścia z kumpelami… Wszystko zaczęło się mniej więcej w czasie, kiedy nasza córka Joasia zdała maturę i wyjechała na studia do Krakowa.

Cieszyliśmy się, że mamy mądre i zdolne dziecko, byliśmy z córki dumni, ale mieliśmy ją tylko jedną, ukochaną, wychuchaną jedynaczkę, więc nagle zostaliśmy sami. Moja siostra śmiała się, że wcześnie wchodzimy w syndrom pustego gniazda. Coś w tym było, bo Dorota nagle posmutniała, nic jej się nie chciało, wieczorem godzinami oglądała ogłupiające seriale. Kiedy próbowałem wyciągnąć ją choćby na spacer, za nic nie chciała. Trwało tak kilka tygodni i nagle, jakby uciął – odwróciło się w drugą stronę.

– Zapisałam się na salsę – oznajmiła pewnego dnia, a mnie zatkało.

– Na co? – wykrztusiłem.

– Na salsę. To taki taniec – wyjaśniła.

Wiedziałem co to jest salsa, a zapytałem tylko dlatego, że bardzo mnie zaskoczyła pomysłem. Dorota nie tylko, że nigdy nie tańczyła, to również nie lubiła żadnych tanecznych imprez.

– Przecież nigdy nie lubiłaś tańczyć.

– Nie lubiłam – przytaknęła – ale teraz nauczę się, najwyższy czas polubić.

– To może lepiej zapisać się na jakiś kurs tańca we dwoje – zaproponowałem nieśmiało, bo wcale nie byłem pewien, czy mam na to ochotę.

– Nie – zaprotestowała Dorota – będę chodziła z dziewczynami z pracy. One ciągle biegają na przeróżne fitnessy, jeżdżą na rowerach, wyjeżdżają do spa. A ja nic, tylko siedziałam w domu.

Już miałem powiedzieć, ze jak się ma męża, to wypadałoby chodzić z mężem, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Postanowiłem, że nie będę się czepiać. Dorota przeżywa rozstanie z Joasią, niech ma trochę rozrywki. Ani przez moment jednak nie pomyślałem, że moja żona aż tak bardzo zapragnie poprawiać swoje nastroje. Oprócz cotygodniowych wyjść na salsę, zaczęła biegać na spotkania z koleżankami przy kawce, a czasem nawet drinku.

Poza tym całkowicie zmieniła swój wygląd. Ciemne włosy ufarbowała na blond, nosiła je rozpuszczone wzorem młodych dziewczyn. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ją w tym kolorze, zupełnie odebrało mi mowę.

– No co mi się tak przyglądasz? Świetnie wyglądam, prawda?

– No… eeee…

– Nie podoba ci się? – Dorota lekko podniosła głos. – Zupełnie się nie znasz – podsumowała natychmiast.

– Może się i nie znam, ale jakoś ta fryzura do ciebie nie pasuje.

– Mnie tak się podoba. Wyglądam, jakbym była dziesięć lat młodsza.

– Albo i dwadzieścia – sarknąłem.

– Spróbuj się raczej przyzwyczaić do mojego nowego wyglądu, bo ubierała się też będę teraz inaczej.

– Już się boję – mruknąłem pod nosem, ale już nie usłyszała. Kiedy kilka dni później ujrzałem swoją elegancką dotychczas żonę, w nowym stroju, zacząłem się zastanawiać, czy mnie przypadkiem nie zdradza.

Nagle zaczęła nosić obcisłe legginsy, krótkie spódniczki i buty na obcasach. A kiedy wychodziła na salsę, wkładała dresy tak obcisłe jak druga skóra.

– Dorota, przecież ty nie możesz w tym chodzić – zdenerwowałem się.

– Niby dlaczego?

– Bo to jest na ciebie za ciasne. Po co taki mały rozmiar kupiłaś?

– Wcale nie jest za mały. Zresztą mam w planach schudnąć, od jutra zaczynam dietę – dodała, zawiązując kolorowe sznurówki przy adidasach. Następnego dnia okazało się, że owszem, moja żona przechodzi na dietę, ale chyba wspólnie ze mną, bo nie zamierza dla mnie oddzielnie gotować. Zupełnie jej nie poznawałem, dotychczas bardzo dbała o dom, a teraz jakby wszystko stało się nieważne.

– Ja nie mam zamiaru stosować żadnej diety – zaoponowałem, patrząc z niechęcią na swój talerz.

– Chyba nie myślisz, że będę gotowała dwa obiady? Poza tym przyda ci się trochę zdrowego odżywiania.

– Dorota, co się z tobą dzieje? – denerwowałem się. – Ja bym chciał na obiad kotlety, a nie jakieś warzywka na parze, czy sam dobrze nie wiem co.

– Żadnych kotletów smażyć nie będę. Jeśli musisz je jeść, zrobisz sobie sam. Nie poznawałem własnej żony! Biegała na salsę, na fitness, zaczęła jeździć na rolkach, schudła tak bardzo, że była chyba szczuplejsza od naszej córki.

Na bank mnie zdradza. Po tylu latach… Koszmar

– Dorota zwariowała – powiedziałem do siostry, ale ta tylko się roześmiała.

– A tam, zwariowała – usłyszałem w odpowiedzi. – Twoja żona przechodzi drugą młodość.

– Chcesz powiedzieć, że ona kogoś ma? – zaniepokoiłem się.

– Pytasz, czy cię zdradza? Pokiwałem tylko głową w odpowiedzi. – Nie sądzę, ale tak naprawdę to ty sam powinieneś wiedzieć.

– Ale może ci się zwierzała? – wiedziałem, że zawsze były dość blisko i opowiadały sobie różne, drobne tajemnice. Tym razem Małgorzata popatrzyła na mnie z politowaniem.

– Żartujesz chyba? Myślisz, że gdyby ciebie zdradzała, zwierzyłaby się mnie? Najlepiej zwyczajnie ją zapytaj. Tak postanowiłem zrobić, ale zanim się odważyłem, minęło kilka dni. W końcu, kiedy znalazłem między książkami Doroty katalogi biura podróży, a w nich zakreślone wakacje na Dominikanie, nie dałem rady dłużej.

– Dorota, czy ty kogoś masz? – zapytałem wprost. Moja żona zamarła, a potem bardzo powoli odwróciła się w moją stronę.

– Skąd ci to przyszło do głowy?

– Bo jesteś jak nie moja, jak nie ta sama. Zupełnie cię takiej nie znam.

– I zupełnie nie starasz się poznać.

– Może i się nie staram, ale ty również nie dajesz mi na to szansy – próbowałem się bronić.

– Z kim się wybierasz na Dominikanę? – wypaliłem. W odpowiedzi Dorota zaczęła się głośno śmiać, co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało. – Tak cię to bawi?! Dorota! Uspokoiła się gwałtownie.

– Ty naprawdę jesteś zazdrosny, Janusz – bardziej stwierdziła, niż zapytała. – Ty rzeczywiście posądzasz mnie o to, że mam kochanka. Jak możesz? Tyle lat jesteśmy razem, powinieneś wiedzieć, że bardzo cię kocham, powinieneś mnie znać…

– Właśnie sądziłem, że cię znam, a od pewnego czasu zupełnie cię nie poznaję. Powiedz mi z kim… – zacząłem, ale mi przerwała.

– Z tobą. Wyobraź sobie, że z tobą chciałam jechać na Dominikanę.

– Więc dlaczego ja nic o tym nie wiem?! Co to za tajemnice?!

– Bo to miała być dla ciebie niespodzianka, kretynie. Z okazji naszej rocznicy ślubu! – wypaliła Dorota. Zamilkłem. Rzeczywiście za miesiąc wypadała nasz 25. rocznica ślubu. Przez to wszystko zupełnie zapomniałem.

Żadna Dominikana nie przebije tamtych Mazur

– Janusz – Dorota popchnęła mnie na kanapę i usiadła obok – ja naprawdę ciebie nie zdradzam, nawet nie przyszło mi to do głowy. Po prostu po wyjeździe Joasi poczułam taką pustkę wokół siebie, nie dawałam sobie rady, nie wiedziałam co ze sobą zrobić… I lekarz powiedział…

– Byłaś u lekarza? – przerwałam jej. Kiwnęła głową.

– Powiedział mi, żebym spróbowała coś zmienić, styl życia, styl ubierania, zacząć robić coś tylko dla siebie. Spróbowałam, i to mi bardzo pomogło. Poczułam się tak, jakbym znowu miała dwadzieścia lat, jakby wszystko było przede mną. To jest naprawdę o wiele lepsze, zdrowsze i skuteczniejsze niż łykanie antydepresantów czy jakichś innych tabletek.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – zapytałem.

– Początkowo byłam na ciebie zła, że nie widzisz, jak mi ciężko.

– Widziałem.

To jeszcze gorzej, bo nie próbowałeś mi w żaden sposób pomóc. Potem trochę się wstydziłam, że córka poszła na studia, a ja z tego powodu wpadłam w depresję. Nie sądzisz, że to głupie? – patrzyła na mnie, czekając na odpowiedź.

– Nie, nie sądzę. – Potem znowu byłam na ciebie zła, bo widziałam, jaki jesteś niezadowolony, że jest mi dużo lepiej. Wolałbyś, żebym siedziała w domu, smutna i ponura, ale żebym smażyła ci kotlety i gotowała bigos? – zapytała.

– Nie, oczywiście, że nie.

– Wiesz co, Janusz, głupie to wszystko było – stwierdziła nagle.

– Nie – zaprzeczyłem. – Skoro ci pomogło, nie było głupie.

– Ja nie o tym. Ja mówię, że powinnam była wszystko ci powiedzieć, co myślę, co czuję. Najpierw tobie, a dopiero potem szukać lekarza. Tu się z nią zgadzałem. – A ty też powinieneś mnie zapytać wprost, a nie posądzać o kochanków czy inne głupoty!

– Masz rację – zgodziłem się. – No ale co z tą Dominikaną?

– Jedziemy! – roześmiała się Dorota. – W prawdziwą podróż poślubną, bo dwadzieścia pięć lat temu byliśmy tylko pod namiotem na Mazurach.

– Fakt, ale mam przeczucie, że tych Mazur to nawet Dominikana nie przebije – stwierdziłem. I tu się pomyliłem. Spędziliśmy cudowne dwa tygodnie na Dominikanie, wakacje jak z bajki, jak w raju. Postanowiliśmy odtąd co roku gdzieś wyjeżdżać, a kiedy Joasia już całkiem się usamodzielni, zacząć intensywniej zwiedzać świat. Tyle jest ciekawych i wspaniałych miejsc do zobaczenia, a my dotąd jeździliśmy najdalej nad polskie morze.

Czytaj także:
Moja córka zakochała się w... narzeczonym własnej ciotki
Mój syn zerwał z dziewczyną, bo zakochał się w nauczycielce
Moja mama i teściowa zajmowały się wnukiem. I ciągle przy nim kłóciły

Redakcja poleca

REKLAMA