Gdy zobaczyłem, że Marysia wrzuca ciuchy do walizki, od razu jej powiedziałem, że jak teraz się wyniesie z domu, to może już tu nie wracać.
Spojrzała na mnie buntowniczo i nie przejmując się moimi słowami, dalej się pakowała. Chciała się wynieść z domu i wprowadzić do swojego chłopaka. Dobrze zdawała sobie sprawę, jakie będą tego skutki, a i tak miała to w planach. Jej cisza doprowadzała mnie do szału. Myślałem, że ją wystraszę i się opamięta, da sobie spokój z tymi głupimi pomysłami. Miała jeszcze tak niewiele lat, powinna zostać w domu, gdzie miała wszystko, czego potrzebowała. Może za bardzo jej na wszystko pozwalałem?
Po prostu odeszła
– Tato, pozwól mi się wytłumaczyć – moja córka chwyciła mnie za rękę. – Maciek to miłość mojego życia, nie chcę się z nim rozstawać. Dorosłam i mogę sama o sobie decydować, ale mimo to pragnę twojej akceptacji. Nie przestanę być twoim dzieckiem i nie przyniosę ci wstydu.
Zdenerwowałem się nie na żarty i wrzasnąłem, że grubo się myli. To nie ona o tym zadecyduje, tylko ja. Jeśli postawi na tego chłopaka, wyrzucę ją z domu i nie będę jej już nazywał córką.
– Znowu się kłócą, istny teatr – skomentowała Kasia, młodsza córka, zaglądając do pokoju. W ślad za nią pojawiła się moja żona.
– Daj tacie spokój – zwróciła się do Marysi zrezygnowanym tonem. – Dobrze wiesz, jaki jest uparty, jak się na coś uprze, to nie ma zmiłuj. Po co się z nim sprzeczasz?
– Chodzi o moje decyzje. Tata ich nie akceptuje, nawet nie chce o nich dyskutować. Liczy się tylko jego zdanie, rządzi nami jak jakiś tyran.
– Zupełnie jak dziadek – wtrąciła bezczelnie Kasia, nawiązując do mojego ojca, który do niedawna twardą ręką zarządzał rodziną. Dopiero ostatnio wyrwałem się spod jego despotycznych rządów. Potrafił być wymagający i trzeba było mieć sporo sprytu, żeby sobie z nim radzić, ale z perspektywy czasu doceniłem to jako dobrą lekcję życia. Wyszedłem na porządnego człowieka.
Nie byłem aż tak surowy dla swoich córek, ale postarałem się, żeby w naszych czterech kątach panowały określone reguły. Chyba słusznie postąpiłem, co? Dzieci muszą mieć wytyczone granice – dzięki temu wiedzą doskonale, co jest w porządku, a co nie przystoi.
Aż mnie zmroziło, gdy usłyszałem jego imię
– Wcale nie przypominam dziadka! – wrzasnąłem na córkę, zirytowany tym krzywdzącym porównaniem. Dzieciaki potrafią być naprawdę niewdzięczne. Rodzic haruje jak wół, żeby im było dobrze, a one odpłacają mu się w taki sposób. – Gdybym cię chował tak, jak mój stary mnie traktował, to nawet byś nie pisnęła słówka przeciwko mnie.
Nerwy mnie poniosły, poczułem, jak policzki mi płoną. Marysia nawet nie zerknęła w moją stronę, ale doskonale wiedziała, co się dzieje. Upuściła bagaż i w mgnieniu oka stanęła obok mnie.
– Spokojnie, tato, bo jeszcze będziesz miał za wysokie ciśnienie – jej wyraz twarzy przypominał przestraszonego zajączka, identycznego jak na zdjęciu, które zawsze nosiłem przy sobie w portfelu. Tamta fotografia była zrobiona na jej pierwszą legitymację do szkoły. Kiedy je robiono, skończyła dopiero siedem lat i zawsze robiła to, co jej kazałem. Trzymałem je na pamiątkę i nikomu go nie pokazywałem, nawet swojej żonie. Nie chciałem, żeby ludzie myśleli, że jestem jakimś wrażliwcem i mięczakiem.
– Tato, proszę, nie denerwuj się. Mańka szybko znudzi się swoim Maćkiem i na pewno do nas wróci – powiedziała Kasia, starając się mnie udobruchać i chwytając czule pod ramię.
Na dźwięk imienia Maćka aż mną wstrząsnęło. Ten młodzieniec był powodem nieprzemyślanej decyzji mojej córki. Nie miałem nic do tego chłopaka, póki mieszkała z nami i mogłem mieć na nią oko, ale Maciek dostał się do szkoły morskiej i przeniósł się nad morze. Marysia wytrzymała rozłąkę przez rok, a potem zdecydowała się do niego przeprowadzić. Zamieszkali razem w wynajętym pokoiku, tak bardzo spieszyło jej się do dorosłego życia.
Nad morze? Za żadne skarby!
Stanowczo się sprzeciwiłem. Zbombardowałem jej niedorzeczne zamiary, wyjaśniając, że zaprzepaści swoją przyszłość. Będzie zmuszona jednocześnie pracować i studiować, bo edukacja jest najważniejsza. Czy jest na to przygotowana?
Kiwała głową, zapewniała, a ja i tak wiedziałem swoje. Nie pozwolę jej pojechać nad Bałtyk, uda się tam chyba tylko po moim trupie. Ona i ten Maciek razem w jednym pokoju, w jednym łóżku, jak para małżeńska, tylko bez obrączek. Nie zgadzam się, nie tego ją uczyłem. Marysia świetnie zdaje sobie sprawę, jakie reguły panują pod naszym dachem.
Nie mogłem dopuścić do tego, aby zaprzepaściła swoje perspektywy u boku niedojrzałego chłopaka, dlatego musiałem się stanowczo sprzeciwić. Zazwyczaj brała sobie do serca moje rady, jednak w tym przypadku zareagowała bardzo opryskliwie. Wrzeszczała, że bez przerwy ją krytykuję, nie obchodzi mnie jej zdanie i w ogóle nie wierzę w jej zdrowy rozsądek.
Udzieliłem jej zwięzłej odpowiedzi.
– W twoim wieku dzieciaki kierują się popędami, a nie rozumem. To ja tu rządzę. Jak tu mieszkasz, musisz być mi posłuszna. Nigdzie nie idziesz, tylko się uczysz dalej. Na facetów jeszcze przyjdzie czas.
Zarzuciła głową niczym nieokiełznany rumak.
– Koniec gadania – uciąłem. – Nie odzywaj się, bo powiesz coś, czego potem pożałujesz.
Zamilkła bez słowa sprzeciwu, a kolejnego ranka spakowała manatki. Strasznie mnie zdenerwowała. W złości wykrzyczałem, żeby wyniosła się z domu i wracała, jak zmądrzeje. Wyszła po cichu, a żona z Kasią ją odprowadziły. Ja zostałem w domu. Wtedy widziałem córkę po raz ostatni. Ból po stracie dziecka jest nie do opisania, cierpiałem dwa lata, nie wymawiając nawet jej imienia. Przymykałem oko na to, że matka i siostra ją odwiedzały, ale nigdy nie odwołałem tego, co wykrzyczałem w gniewie. Wciąż byłem przekonany, że zrobiłem, jak trzeba.
Może czegoś mi w życiu brakowało?
Dalej bym tak uważał, gdyby mój ojciec, a dziadek mojej córki nie zdecydował się znowu odegrać roli domowego dyktatora.
– Jedź po nią i ją tu przywlecz, nawet przemocą, jeśli trzeba – polecił, kiedy go odwiedziłem. – Starczy tego, nie powinieneś tolerować takiego nieposłuszeństwa. Gdybym był na twoim miejscu, Marysia nawet nie wyszłaby z domu, a co tu mówić o jakichś wyjazdach nad morze. Dotarło to do ciebie?
Skinąłem głową bez zastanowienia.
– No to działaj zgodnie z poleceniami. Jest taka sama jak ty – parsknął śmiechem. – Sądzisz, że jak miałeś tyle lat, to byłeś mądrzejszy? Wtedy też nie rozumiałeś, co jest dla ciebie dobre. Gdyby nie lanie pasem, niczego byś w życiu nie osiągnął. Spójrz na siebie teraz, masz konkretny zawód, prowadzisz biznes po rodzicach, ludzie cię cenią.
Tata wspominał o pracy w zakładzie ślusarskim. Nalegał, abym dołączył do niego i zaczął tam zarabiać, więc się poddałem, mimo że planowałem zupełnie inną ścieżkę życiową. Dzięki temu zapewniłem byt swojej rodzinie, ale pozostaje pytanie, czy nie przegapiłem w życiu czegoś istotnego, gdybym sam mógł decydować o swoim losie.
– Masz rację, tato. Czas najwyższy, abym pojechał nad morze.
Znałem adres Marysi, bo moja ukochana nieraz mi go przypominała, zupełnie tak, jakby zależało jej, żebym go zapamiętał. Ona zawsze przejawiała większą mądrość niż ja. Dotarłem pod blok, w którym moja córka i Maciek wynajęli mieszkanie. Przycupnąłem na pobliskiej ławeczce, żeby wszystko jeszcze raz przemyśleć i wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem zbyt widoczny. Moim zamiarem było „przypadkowe” wpadnięcie na Marysię i obserwacja jej reakcji. Plan wydawał się niezły, ale zanim zdążyłem się ulotnić spod jej okien, córka mnie dostrzegła.
– Tato? Tatku!
Niemal w całości wychyliła się przez okno, wymachując rękami jak opętana. Chwilę później znalazła się na dole.
– Wszystko w porządku? Wyglądasz na bardzo blado – kurczowo ściskała moje ubranie, zupełnie jakby bała się, że przepadnę. Nie miałem zamiaru wyrywać się z objęć mojego małego Zajączka, dopiero w tej chwili zdałem sobie sprawę, jak bardzo za nią tęskniłem.
– Mimo wszystko się zjawiłeś. Nie sądziłam, że mamie uda się cię namówić, całe szczęście, że już ci przeszło, nie podoba mi się, gdy jesteśmy na siebie obrażeni.
Złapała mnie za ramię i siedzieliśmy w milczeniu. Chrząknąłem lekko.
– Możesz wrócić do domu, jeśli tylko chcesz.
Maryśka z zadziorną miną przekręciła głowę na bok.
– No, a co jeśli nie chcę?
No cóż, na co ja liczyłem? Że od razu się spakuje, rzuci Maćka i wróci do mnie? Nagle poczułem niewytłumaczalną falę emocji. Stary miał rację, była jak ja, tylko bardziej świadoma swojego życia i wolności. I komu za to dziękować? No właśnie mnie.
Dałem jej wybór
– Jesteś nieźle uparta, moja mała – rzuciłem. – Słuchaj, nie podoba mi się to, co obecnie robisz, ale to twoja sprawa. Leć, a jak przypalą ci się skrzydełka, to wiesz gdzie lądować. Będziemy czekać, ja i twoja matka.
Marysia wtuliła się we mnie, gdy razem przesiadywaliśmy na ławce. Chłód przeszywał moje ciało, a pozycja była niekomfortowa. Nie mogłem sięgnąć po chusteczkę, aby otrzeć pojedynczą łzę spływającą mi po policzku po tym, jak porywisty wiatr uderzył mnie w twarz. Mimo to odczuwałem wewnętrzny spokój i radość. Wszelkie nieporozumienia odeszły w niepamięć, a ja na nowo zacząłem budować relację z moją córką. Marysia zatrzęsła się z zimna, podniosła się z miejsca i chwyciła mnie za rękę.
– Chodźmy do środka, Maciek właśnie odgrzewa obiad, zjemy coś ciepłego i się rozgrzejemy. Może zostaniesz u nas przez parę dni?
Przyznam szczerze, że to kompletnie mnie zaskoczyło, ale postanowiłem na razie nie upierać się przy swoim zdaniu. Kto wie, być może w ogóle nie wrócę do tego tematu? Sam nie wiem. Na początek pomieszkam z dzieciakami, pozwiedzam trochę okolicę i poświęcę więcej czasu córce. Muszę w końcu zaakceptować to, że Marysia już dawno wyrosła z pieluch i teraz powinienem traktować ją jak dorosłą osobę. Zrobię wszystko, by nie popełnić tych samych błędów co mój ojciec. Jestem pewien, że mi się to uda.
Tomasz, 50 lat
Czytaj także:
„Gdy dzieci pokazały mi zdjęcia z ferii myślałem, że spłonę ze wstydu. Zobaczyłem coś, co nie powinno wyjść na jaw”
„Po 50. urodzinach zapragnęłam życiowej zmiany. Złożyłam pozew o rozwód, wyprowadziłam się i zaczęłam myśleć o sobie”
„Przyszły teść ciągle mnie obrażał. Musiałam użyć sprytu, by zamknąć gębę temu staremu dziadowi”