Od początku nie lubiłam zięcia. Michał nie zrobił na mnie dobrego wrażenia podczas swojej pierwszej wizyty w naszym domu. Był jakiś taki fałszywy, zbyt uprzejmy. Wyglądał, jakby bardzo się pilnował i starał, żeby każdy jego ruch i jest wyglądał odpowiednio.
Na początku myślałam, że może to tylko stres i może w końcu się rozluźni i poznamy jego prawdziwe „ja”, ale niestety. Na każdym kolejnym spotkaniu znajdowałam w nim coś, co jeszcze bardziej budziło moje wątpliwości co do jego osoby. Nie mówiłam o tym Kasi, bo nie chciałam sprawiać jej przykrości i ingerować w jej wybory. Zawsze jej ufałam i wierzyłam, że sama potrafi podjąć właściwą decyzję. A jeśli nie? No cóż, od tego jest młodość, żeby uczyć się na swoich błędach.
– I co sądzisz o Michale? – zapytała mnie któregoś dnia.
– Eee... No cóż, wydaje się być bardzo miłym facetem – odpowiedziałam wymijająco.
– I jest, naprawdę! – zachwyciła się. – Mówię ci, w życiu nie spotkałam nikogo takiego.
Nie chciałam się wtrącać
Nie zamierzałam studzić entuzjazmu córki. To przecież nie mogło doprowadzić do niczego dobrego. Pamiętałam, jak moja matka próbowała krytykować chłopaków, z którymi spotykałam się w młodości... Zawsze się obrażałam i jeszcze bardziej zakochiwałam w tych facetach – nawet jeśli faktycznie byli dla mnie nieodpowiedni.
Wkrótce Kasia poinformowała mnie o swoich zaręczynach. Aż trzęsła się z ekscytacji! Widziałam w jej oczach, że naprawdę jest szczęśliwa.
– To wspaniale, bardzo się cieszę – odpowiedziałam, chociaż w środku miałam pełno obaw.
– To niesamowite mamo, że on zechciał taką dziewczynę jak ja... – westchnęła ze łzami w oczach córka.
Bardzo mnie to zaniepokoiło. Jaką dziewczynę? Czy ona uważa, że jest w jakiś sposób niegodna tego cwaniaczka?
– Kochanie, to on powinien się cieszyć, że złapał taką kobietę! Jesteś przecież piękna, mądra, dobra... Idealny materiał na żonę – powiedziałam, mocno obejmując Kasię, ale martwiło mnie, że nie wyglądała na przekonaną.
Co prawda, nigdy nie widziałam ani nie słyszałam, żeby Michał w jakiś sposób deprecjonował Kasię albo mówił jej przykre rzeczy, ale przecież nie wiedziałam, co mówi jej, gdy zostają sami... Skąd jej się wzięły takie myśli? Czy to on je jej podsuwa, czy sama z jakiegoś powodu zupełnie w siebie nie wierzy? Martwiłam się, ale ponownie postanowiłam, że nie będę się wtrącać w cudze sprawy, zwłaszcza te najbardziej prywatne – nawet jeśli chodziło o moją rodzoną córkę.
Córka zaszła w ciążę
Ślub udało mi się przetrwać we względnie dobrym nastroju. Naprawdę starałam się pokazywać Kasi i wszystkim gościom, że cieszę się szczęściem córki. Moje obawy co do zięcia jednak dalej tliły się gdzieś z tyłu głowy i nie dawały mi spokoju. Uderzyły ze zdwojoną siłą, gdy zaledwie kilka miesięcy po ślubie córka poinformowała mnie, że jest w ciąży.
– To wspaniale, Kasiu – ponownie dobrze zagrałam przed córką szczęście.
– Mamo, tylko czy ja sobie poradzę? – zmartwiła się nagle.
– Pewnie, że tak! Każda matka się na początku martwi, a potem wszystko wychodzi. Na początku jest ciężko, ale potem zaczynasz łapać, o co w tym chodzi – pocieszałam ją. – No i przecież nie jesteś z tym sama. Masz mnie, masz Michała...
Uśmiechnęła się blado i zabrała za zjadanie naleśników, które jej odgrzałam.
Bywała u mnie coraz częściej
Kasia czuła się całkiem dobrze, choć zauważyłam, że spędza u mnie coraz więcej czasu.
– A ty co tutaj tak często? – zapytałam któregoś razu. – Oczywiście zawsze cię zapraszam, ale myślałam, że będziesz siedzieć w domu i malować pokoik, wybierać mebelki albo sortować pierwsze ubranka...
– Nie, nie... Muszę dać trochę przestrzeni Michałowi. Pracuje ostatnio coraz częściej z domu i mówi, że nie może się skupić, kiedy ktoś mu się krząta za plecami – poinformowała mnie córka.
„Więc wygania z domu ciężarną żonę? No pięknie”, pomyślałam poirytowana.
Kasia jednak nie kontynuowała tematu i nie zgłaszała żadnych niedogodności, więc ja, jak to miałam w zwyczaju, nie wyrywałam się ze swoimi komentarzami. Do momentu, aż nie odkryłam prawdziwej przyczyny, dla której Michał chciał się jej pozbywać z domu...
Nakryłam go na zdradzie
Pewnego dnia Kasia znowu mnie odwiedziła. Szykowałam właśnie szarlotkę, ale zabrakło mi cynamonu i kilku innych składników na kolację.
– Usiądź sobie, odpocznij, włącz telewizor, a ja przejadę się do sklepu i zaraz wrócę – poleciłam córce, po czym wsiadłam w samochód i ruszyłam w stronę supermarketu.
Na trasie do mojego ulubionego sklepu był dom Kasi i Michała. Przejeżdżając obok niego bezwiednie rzuciłam okiem w stronę furtki, a tam stał mój zięć i całował inną kobietę! Byłam tak zszokowana, że prawie spowodowałam wypadek, bo zupełnie przestałam zwracać uwagę na jezdnię przed sobą.
„Co za gnojek! Wiedziałam od początku, że coś z nim jest nie tak!”, pomyślałam wściekle i natychmiast zakręciłam na rondzie, żeby jak najszybciej wrócić do domu. Szarlotka i zakupy zeszły na dalszy plan.
Reakcja córki mnie zaskoczyła
Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania, wiedziałam już, że nie mogę być dłużej tylko obserwatorem. Musiałam być szczera z Kasią. Starałam się przekazać jej wiadomości tak delikatnie, jak tylko potrafiłam, chociaż moje wzburzenie mocno utrudniało mi to zadanie. Jednak najtrudniejsze było dopiero przede mną – reakcja Kasi. Byłam pewna, że córka zacznie płakać, krzyczeć i natychmiast poprosi mnie o pomoc w przeprowadzce, ale nie. Córka spojrzała na mnie tylko smutno i spuściła wzrok.
– To pewnie ta z pracy... – szepnęła cicho. – Nie przejmuj się mamo, ja o tym wiem.
– Jak to wiesz?! Co ty w ogóle wygadujesz? Godzisz się na to? – zapytałam ją jeszcze bardziej wzburzona.
– Michał już taki jest. On ma swoje potrzeby, jest przebojowy... Nudzi się przy jednej kobiecie – skomentowała tylko smutno Kasia.
– Jak ty możesz w ogóle tak mówić, Kaśka? Ma idealną żonę, piękną, mądrą, która właśnie nosi w sobie jego dziecko i tego nie docenia! Jak możesz mu na to pozwalać? – zaatakowałam córkę.
– A jaki mam wybór, mamo? Przecież zaraz będę rodzić. Nie mam pracy, ani zbyt dużego doświadczenia zawodowego, a dziecko będzie mnie potrzebować od świtu do nocy. Tak jest prościej... – wyszeptała.
Broniła go
Zapadła cisza, którą przerwałam dopiero po minucie.
– Kasiuniu, ale wiesz, że ja ci pomogę. Jakoś to wszystko ułożymy i niedługo staniesz na nogi. Przecież nie zostawię cię samej! – zaoferowałam się.
– Wiem, mamo, ale ja nie chcę, żeby dziecko wychowywało się bez ojca. A ja nie chcę żyć bez męża...
– Nawet jeśli ten ojciec i mąż to skończony drań? – denerwowałam się.
– On naprawdę nie jest taki zły... Ma taką słabość, ale poza tym naprawdę zapewnia mi dobre życie, opiekuje się mną... – zaczęła się tłumaczyć Kasia.
Nie mogłam w to uwierzyć
Od tamtej rozmowy minął już miesiąc. Jeszcze kilkukrotnie próbowałam przemówić córce do rozsądku, ale bezskutecznie. Była uparta i, z niewiadomych przyczyn, absurdalnie lojalna wobec mężczyzny, który nie wykazywał się tą samą wiernością i lojalnością wobec niej.
– Dlaczego ona to robi? Gdzie popełniłam błąd, że chce zostać u boku takiego faceta, kiedy mogłaby mieć na pęczki innych, bardziej wartościowych – żaliłam się siostrze przez telefon ze łzami w oczach.
– Nie wiem, Edzia, ale to są jej decyzje... Zrobiłaś, co mogłaś, próbowałaś ją przekonać. Reszta zależy od niej. Może jeszcze zmądrzeje i zrozumie, że w ten sposób tylko marnuje sobie życie? – gdybała moja siostra.
– Myślisz, że powinnam była ją ostrzec od razu? Przecież od początku nie podobał mi się ten gnojek...
– I co by to dało? Nie pamiętasz, jak nasza matka ingerowała i wydawała osądy na temat naszych chłopaków? Nie przekonałabyś jej – westchnęła siostra. – Jedyne, co możesz zrobić to wspierać ją w takiej decyzji, jaką podejmie. Po prostu bądź przy niej, służ pomocą. Jeszcze wszystko się ułoży, mówię ci – pocieszała mnie.
Córka zbliża się do rozwiązania ciąży, a ja jestem coraz bardziej zestresowana. Ciągle wyrzucam sobie, że mogłam ją w jakiś sposób uchronić przed tym nieszczęśliwym życiem. Bo przecież nie da się być szczęśliwym w takim układzie!
Czytaj także: „Po 50-tce ogień rozpalił we mnie obcy facet. Czułam się jak rozochocona nastolatka i nie miałam hamulców” „Pokochałem bogatą i starszą o 30 lat rozwódkę. Wszyscy się ze mnie śmiali, że romantyczne wakacje spędzimy w Ciechocinku”
„Doniosłam na brata i dobrze się z tym czuję. Nie miałam skrupułów, bo swój mózg rozpuszczał w kieliszku”