„Córka na pierwszym miejscu stawia karierę. Nie ma zamiaru zachodzić w ciążę, a ja chcę wnuków”

Kobieta marzy o byciu babcią fot. Adobe Stock
„– Mamo, przestań! – córka tupnęła ze złością jak mała dziewczynka. – Najwyraźniej jeszcze nie trafiłam na nikogo odpowiedniego – dodała po chwili jakby już spokojniej. – Jak będziesz tak przebierać i przebierać… – zaczęłam, ale Gosia przerwała mi gwałtownie. – Przykro mi, mamusiu, ale nie wezmę sobie byle kogo tylko po to po, żebyś miała zięcia i wnuki”.
/ 20.04.2021 09:16
Kobieta marzy o byciu babcią fot. Adobe Stock

Dla mojej córki zawsze liczyła się przede wszystkim nauka. Od najmłodszych lat była bardzo ambitną dziewczynką. Naprawdę się z tego cieszyłam. Nauczyciele zawsze ją chwalili, a koleżanki mi zazdrościły, że moja Gosia tak dobrze się uczy i że nie trzeba jej pilnować ani gonić do nauki. Oboje z mężem byliśmy dumni z naszej jedynaczki.

Jakoś tak przed samą maturą córki, chyba wtedy, kiedy oznajmiła, że nie wybiera się na studniówkę, przyszło mi do głowy, że ona właściwie nie ma żadnych rozrywek. Nigdy nie spotykała się z żadnym chłopcem, nie biegała na imprezy ani na dyskoteki. Kiedy ją o to spytałam, roześmiała się tylko i stwierdziła, że na takie bzdury to ona nie ma czasu.

– Nie chciałabyś mieć jakiegoś chłopaka, córcia? – drążyłam.

– Oj, mamuś – machnęła tylko ręką. – Czepiasz się. Jeszcze mam czas na chłopaków. Teraz muszę zdać maturę i dostać się na studia.

Wiedziałam, że Gosia chce studiować prawo. Żeby się dostać, musiała bardzo dobrze zdać maturę. Cały czas siedziała nad książkami. Niby ją rozumiałam, ale pamiętałam też, jak to było, gdy sama miałam osiemnaście lat. Dyskoteki, imprezy i chłopcy to była wtedy bardzo ważna część mojego życia.

– Nie sądzisz, Andrzej, że z naszą Gośką może być coś nie tak? – zapytałam ostrożnie męża. Spojrzał na mnie jak na wariatkę.

– Oszalałaś, kobieto? – spytał.

– Nie wiem, czy oszalałam, ale zastanów się. Ona jeszcze nigdy nie spotykała się z żadnym chłopakiem.

– Ty naprawdę oszalałaś! – tym razem stwierdził Andrzej. – Nasza córka po prostu pragnie coś w życiu osiągnąć, uczy się, poświęca temu cały swój czas. A ty wymyślasz głupoty, zamiast się cieszyć, że masz ambitne dziecko.

– Ale ja się martwię, Andrzej.

– Przestań – uciął mąż ze złością. – Wymyślasz, bo nie masz prawdziwych zmartwień. Wolałabyś, żeby Gośka włóczyła się po dyskotekach, klubach i diabli wiedzą gdzie jeszcze? Nie zdajesz sobie sprawy, jakie ludzie mają kłopoty z dziećmi.

A kiedy chłopak?

Kiedy Gosia bez problemu dostała się na prawo, oboje z Andrzejem byliśmy z niej bardzo dumni, a ja zupełnie zapomniałam o swoich wcześniejszych obawach. Widziałam, że to dla niej drażliwy temat. Gośka całkowicie poświęcała się nauce, a choć w jej życiu zaczęli się pojawiać jacyś chłopcy, to żaden nie był na poważnie.

Kiedy żartem pytałam, kiedy poznam zięcia, córka tylko się śmiała.

– Jeszcze mam czas, mamuś, na razie muszę skończyć studia. No i skończyła, jako najlepsza na roku. W międzyczasie zaliczyła jeszcze mnóstwo przeróżnych kursów i szkoleń. Zaraz po studiach zaczęła robić aplikację adwokacką w największej kancelarii w Warszawie. Nie miałam pojęcia, jakim sposobem ona to wszystko ogarniała.

– Ta nasza córa to jest chyba genialna – powtarzał z dumą Andrzej.

– Może i jest – odezwała się za którymś razem moja teściowa. – Ale kiedy ja się doczekam prawnuka? Wydaje mi się, że już byłaby pora. W głębi duszy ja sama się nad tym zastanawiałam.

Gośka kończyła aplikację, dobiegała trzydziestki, a kandydata na zięcia wciąż nie było widać. Nic jednak nie mówiłam, bo Andrzeja to denerwowało, przy nim nie można było powiedzieć na naszą jedynaczkę złego słowa. Milczałam więc. Dopiero kiedy Gośka oznajmiła nam, że właśnie wyjeżdża do Londynu, bo dostała dobrą pracę i zamierza tam układać swoje życie zawodowe, nie wytrzymałam.

– A to prywatne gdzie zamierzasz układać? – spytałam.

– Nie rozumiem – córka patrzyła na mnie, jakby naprawdę nic nie pojmowała. – O co ci chodzi, mamo?

– Chodzi mi o to, że masz już prawie trzydzieści lat.

– No i co z tego? – spytała Gośka. Czułam, że zaczyna się denerwować. – Czyżbym przekroczyła jakąś bardzo ważną granicę?

– No nie, nic nie przekroczyłaś – usiłowałam załagodzić narastający konflikt. – Ale młodsza też się nie robisz. Chyba najwyższa pora pomyśleć o mężu, o dzieciach.

– Mam jeszcze czas – mruknęła Gośka pod nosem.

– Właśnie o to chodzi, że wcale tak dużo go nie masz.

– Mamo, przestań! – córka tupnęła ze złością jak mała dziewczynka. – Najwyraźniej jeszcze nie trafiłam na nikogo odpowiedniego – dodała po chwili jakby już spokojniej.

– Jak będziesz tak przebierać i przebierać… – zaczęłam, ale Gosia przerwała mi gwałtownie.

Przykro mi, mamusiu, ale nie wezmę sobie byle kogo tylko po to po, żebyś miała zięcia i wnuki.

– Ja wcale nie mówię, że byle kogo, tylko… – tłumaczyłam.

– Wiem, wiem, chciałabyś mieć córkę mężatkę z gromadką dzieci, prawda? – Gosia zawiesiła głos, czekając na odpowiedź. Zrobiło mi się głupio, więc nic nie mówiłam. – Przykro mi, mamuś, ale na razie jeszcze się nie zanosi. I bardzo cię proszę, skończ już te tematy – dodała córka kategorycznym tonem. – Wystarczy, że się nasłucham od babci.

Widocznie jednak podobnie jak ja martwiła się, że zostanie starą panną bez dzieci. Nie był to wyjątkowo optymistyczny plan na przyszłość. Córka wyjechała do Londynu, zaczęła pracę i w sumie zmieniło się tylko tyle, że zarabiała dużo lepsze pieniądze i jeszcze więcej pracowała. W domu pokazywała się rzadko. Przylatywała do Polski raz na trzy, czasem cztery miesiące. Przywoziła prezenty, żaliła się na stresującą pracę i właściwie nic więcej o sobie nie opowiadała.

– To może wróć, Gosiu – prosiłam. – Tu też znajdziesz pracę. Jesteś przecież wykształcona, mądra, masz doświadczenie. Córka kręciła głową.

– Jeszcze trochę tam pobędę. Chciałabym zarobić na mieszkanie. – Już byś sobie kupiła. Trochę ci dołożymy – obiecywał Andrzej.

Na takie, jakie bym chciała, jeszcze mnie nie stać. Nagle nie chce powiedzieć, jakie ma plany?

Latem Gosia wyjechała na długi urlop

Pytanie, z kim będzie ten urlop spędzała, zbyła wzruszeniem ramion.

– Sama – odpowiedziała. Już miałam ochotę zapytać, czy tam w tej jej wielkiej firmie pełnej mądrych i wykształconych ludzi nie ma żadnych ciekawych mężczyzn, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Od pewnego czasu starałam się nie wracać do tego tematu. Trudno, będzie, jak będzie. Najwyżej nie zostanę babcią.

Powoli zaczynałam się do tej myśli przyzwyczajać. Kiedy Gośka skończyła trzydzieści pięć lat i wciąż była sama, zupełnie już pożegnałam się z marzeniem o wnukach. I nagle córka zupełnie niespodziewanie zaczęła wspominać o powrocie do kraju.

– Już zarobiłaś na ten wielki apartament? – rzucił Andrzej, nie kryjąc złośliwości.

– Zarobiłam, ale… – zawahała się odrobinę. – Zarobiłam – powtórzyła – ale chyba nie będę go kupować.

– A gdzie zamierzasz mieszkać?

– Tak do końca to jeszcze nie wiem. Przyjadę w przyszłym miesiącu. Wtedy wam wszystko powiem.

Gośka nigdy nie była wylewna, ale nigdy też nie kryła się specjalnie z tym, co się dzieje w jej życiu, więc oboje z mężem zaczynaliśmy się niepokoić. Mnie po raz kolejny przechodziły przez głowę dziwne myśli, jednak nic nie mówiłam Andrzejowi. Już raz mnie za coś takiego skrzyczał. Miesiąc później Gosia przyjechała, ale nie sama. Towarzyszyli jej mężczyzna i dwie małe dziewczynki, w wieku około dziesięciu lat.

– To jest Robert – przedstawiła swojego towarzysza – a to są jego córki, Amanda i Agnieszka. Zamierzamy się pobrać i wrócić do Polski. Okazało się, że Robert pochodzi z Gdańska. Tam się ożenił z Angielką, tam przyszły na świat bliźniaczki. A trzy lata temu jego żona zmarła. Gosię poznał w pracy. Oboje twierdzili, że mają już dość pracy w korporacji, że nie chcą dłużej jej się całkowicie poświęcać.

Nadszedł czas, żeby odpocząć, odetchnąć i zacząć żyć dla siebie i córek. Choć bardzo się starałam, to nie potrafiłam ukryć zaskoczenia, że moja samotna dotychczas córka ma taki świetny kontakt z dziewczynkami. Dopiero teraz okazało się, że Gosia i Robert mieszkają razem już od roku.

– I ty nawet słowem nie pisnęłaś? Jak mogłaś? – zarzucałam córce. – Nie wiedziałam, czy coś z tego wyjdzie – tłumaczyła. – Zresztą ty miałaś własne wyobrażenia o moim ślubie, małżeństwie, dzieciach. Nie wiedziałam, jak zareagujesz na taki związek z facetem po przejściach.

– Oj, Gosia, Gosia – westchnęłam. – Jak ty mnie, dziecko, zupełnie nie znasz. Ja mogę być nawet przyszywaną babcią. Też się będę cieszyła.

Gosia z Robertem od pół roku mieszkają w Polsce

Kupili dom niedaleko nas, sporo pracują, więc pomagamy im trochę przy dziewczynkach. Agnieszka i Amanda całkiem nieźle zaaklimatyzowały się w zupełnie nowym dla nich świecie. Długo miałam kłopoty z ich rozróżnieniem, bo są identyczne. W końcu na moją prośbę zaczęły nosić spinki do włosów w innych kolorach. Zdaję sobie sprawę, że zawsze mogą się nimi zamienić, ale przynajmniej mam wrażenie, że rozróżniam swoje wnuczki.

Więcej prawdziwych historii:
„Kochałam go, a on kochał mnie i… swoją żonę i dzieci. Zagroziłam mu, że jeśli ich nie zostawi, odbiorę sobie życie”
„Moja siostra oszalała do reszty. Mieszka z 17 lat młodszym kolesiem i nie widzi, że on leci tylko na jej kasę”
„Wychowałam się bez ojca. Moja matka pogoniła go przez jakiś głupi »proroczy« sen. Nienawidzę jej”

Redakcja poleca

REKLAMA