„Moja siostra oszalała do reszty. Mieszka z młodszym o 17 lat kolesiem i nie widzi, że on leci tylko na jej kasę”

kobieta zmartwiona o siostrę fot. Adobe Stock
Najpierw po rozstaniu z mężem codziennie ryczała na zapleczu baru, nie myła się i nawet nie przebierała. I nagle z dnia na dzień jakby odmłodniała, zaczęła o siebie dbać, była szczęśliwa… Cieszyłam się, dopóki nie dowiedziałam się, jaki był powód tej zmiany.
/ 19.04.2021 14:22
kobieta zmartwiona o siostrę fot. Adobe Stock

Magda jest ode mnie sporo starsza – niedawno skończyła 38 lat, ja zaś mam 29. Przepaść, która dzieliła nas w dzieciństwie, z czasem się zmniejszyła, jednak nie mogę powiedzieć, że jesteśmy ze sobą jakoś szczególnie blisko. Chociaż się kochamy, to na co dzień raczej nie szukamy towarzystwa tej drugiej. Tak przynajmniej było do pewnego momentu, kiedy wszystko się zmieniło.

Otóż Magdę zostawił mąż. Niespodziewanie, bez żadnych sygnałów ostrzegawczych. Jednego dnia w jak najlepszej komitywie wrócili z gór, drugiego już się pakował. Po jego odejściu moja siostra kompletnie się załamała. Jacek był jej pierwszą wielką miłością.

Była cieniem siebie, wrakiem człowieka

Widząc jej rozpacz, postanowiłam być przy starszej siostrze. Wpadałam do niej, wyciągałam ją na spacery, do kina, na basen. Nie zdziwiło mnie więc, kiedy zadzwoniła do mnie pewnej środy.
– Monika, przyjedziesz do mnie? – wyszeptała błagalnie do słuchawki.
Serce mi się ścisnęło. Wyobraziłam ją sobie schowaną gdzieś na tyłach własnego baru z oczami czerwonymi od płaczu i trzęsącymi się dłońmi.
– Będę o szesnastej – obiecałam.
– Zjesz pierogów czy wolisz zapiekankę? – zapytała zmęczonym głosem.
– Zapomnij, mam w domu resztkę leczo, które w końcu muszę zmęczyć. Po prostu pogadamy, okej? – powiedziałam, wyłączając służbowy komputer.

Kiedy ją zobaczyłam, wyglądała naprawdę źle. Powiedziałabym – jeszcze gorzej niż w moich przypuszczeniach.
– Idź się ogarnij, ja się zajmę klientami – zaproponowałam i przytuliłam ją do siebie jak matka przytula dziecko.
– Kogo obchodzi, jak wyglądam? Jestem stara, samotna i gruba! – jęknęła, odzierając z opakowania batonik.
– To na pewno ci pomoże! Chyba że przytyć – wyrwałam jej słodką pokusę z ręki i pociągnęłam w kierunku zaplecza. – Magda, spójrz w lustro! Czesałaś się w ogóle dzisiaj? Tę bluzkę nosisz już trzeci dzień! Dziewczyno, przerażasz mnie…

Wzruszyła ramionami, wpatrując się gdzieś w przestrzeń ponad moją głową.
– Idź, odpocznij. Ja przyjmę zamówienia – powiedziałam łagodniej.
– A kasa? Poradzisz sobie? – zdziwiła się siostra.
– Kochana, jeszcze niedawno byłam dorabiającą sobie studentką. Która blondynka nie umie w dzisiejszych czasach obsługiwać kasy fiskalnej?! – ze śmiechem puściłam do niej oko.
Siostra posłała mi przygaszony uśmiech i ociągając się, wyszła.

Musiałam coś zrobić, jakoś ją wreszcie rozruszać

Rozejrzałam się po sali – ruch był całkiem, całkiem. Niemal wszystkie stoliki zajęte. Przyjęłam zamówienie od trzech rozchichotanych dziewczyn, przetarłam puste stoliki, zebrałam porzucone brudne talerze. „Prosimy o zwrot talerzy” – głosiła zawieszona nad barem kartka, lecz najwyraźniej wszyscy ją ignorowali.
Magda wróciła dziesięć minut później.
– Paliłaś? – zdziwiłam się, czując od niej papierosowy dym.
– A nawet jeśli? – odpowiedziała pytaniem. – Dwa razy leniwe kluski, sok marchew, pomarańcza i sałatka owocowa? – upewniła się, zapisując złożone przed chwilą zamówienie.
– Rozmawialiście z Jackiem?
– Nie! Wywaliłam resztę jego rzeczy na działkę, zmieniłam zamki i nie chcę go znać – weszła mi w słowo.
– Magda, pamiętasz, jak zostawił mnie Rafał? – zaczęłam.
– Też mi porównanie! – żachnęła się. – Przecież nie mieliście nawet ślubu.
– Co z tego? Kochałam go, byliśmy razem ponad cztery lata. To też wiele dla mnie znaczyło, też nie chciało mi się żyć.  Ile nocy przeryczałam w poduszkę? I to dla kogo… Dla tego przeciętniaka! Dla palanta, który podobno siedzi teraz na bezrobociu i popija piwo w mieszkaniu mamusi. Magda, to minie. Bierz się do życia. Chodź ze mną na basen, na tańce, jedźmy za miasto – kusiłam siostrę.
– Nie mam siły – westchnęła. – Jakoś dzisiaj wyjątkowo działasz mi na nerwy.
– Pewnie dlatego, że przestałam się z tobą cackać jak z wielkanocnym jajkiem – żachnęłam się.
– Pewnie dlatego, że strasznie jesteś przemądrzała – mruknęła Magda i krzyknęła w stronę kuchni coś o naleśnikach ze szpinakiem dla stolika pod oknem.
– Pójdę już. Gdybyś chciała pogadać, wiesz, gdzie mnie szukać – przypomniałam i pocałowałam ją na pożegnanie.

Przez kolejne dni moja siostra nie miała dla mnie czasu. Wymawiała się pracą, jakimiś zaległymi obowiązkami i podobnymi bzdetami. Nie narzucałam się. Jednak kiedy nie zadzwoniła przez kolejny tydzień, pojechałam do baru.
Pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Magdy nie było w gwarnej sali przepełnionej gośćmi, przy kasie zaś stała młoda piegowata dziewczyna.
– Szefowa gdzie? – zapytałam.
– Na zapleczu – powiedziała kelnerka i dałabym głowę, że znacząco się przy tym uśmiechnęła.

„Co jest grane?” – pomyślałam, ruszając w stronę drzwi. Piegowata próbowała zastąpić mi drogę, ale syknęłam tylko, że jestem siostrą, i odstąpiła od futryny.
– Monika? Co ty tu robisz? – mało entuzjastycznie powitała mnie siostra.

No nie, to chyba jakiś żart? Ona i ten młokos?!

Siedziała przy regale z dokumentacją baru i pisała SMS-a. Zauważyłam, że wygląda inaczej, ale czy lepiej? Zwyczajowe dżinsy zastąpiła obcisłą tuniką, na nogach miała czerwone getry, które bynajmniej nie odejmowały jej kilogramów. Ubrała się jak 20-latka, jednak przypominała ryczącą czterdziestkę z tancbudy na przedmieściach. W dodatku obcięła włosy, które zwykle nosiła klasycznie upięte, i z ciepłego brązu przefarbowała je na jakiś sztuczny białopiaskowy kolor.
Do tego opalenizna prosto z solarki, gigantyczne, wulgarne kolczyki z bazaru i pantofle na niebotycznych obcasach.
– Masz dzisiaj randkę? – zapytałam.
Z jednej strony nie podobała mi się ta jej metamorfoza, ale z drugiej… lepsze to niż płacz na zapleczu.
– No w zasadzie…

Przerwała, kiedy na zaplecze wszedł młody brunet w białym, obcisłym podkoszulku i spranych dżinsach.
– Skoczę po te soki i pieczarki, zanim zabraknie, okay? – zapytał Magdę.
– Kto to? – zapytałam, kiedy wyszedł.
– Michał – uśmiechnęła się i spojrzała rozmarzonym wzrokiem na drzwi, za którymi zniknął młodzian.
– Pracuje tutaj? Nic nie mówiłaś, że przyjęłaś kogoś nowego – zdziwiłam się.
– Bo go nie przyjęłam. Michał po prostu mi pomaga.
– Tak charytatywnie? – zażartowałam.
Jesteśmy razem, okej?! – syknęła. – Właściwie nie mam ochoty o tym gadać.

Zamurowało mnie. Dzieciak wyglądał na jakieś 20, góra 22 lata. Wychudzony, tyczkowaty szczyl, jeszcze z mlekiem pod nosem. Ładniutki, owszem, ale to chłopczyk, nie facet!
– On jest jakieś dwadzieścia lat od ciebie młodszy! – jęknęłam.
– Siedemnaście.
– Magda, nie świruj! Czy ty wiesz, kto to w ogóle jest? Któryś ze stołujących się tutaj studentów? – drążyłam.
– Michał nie studiuje – stwierdziła.
– To co robi?
– Pomaga mi w barze, trochę dorabia przy remontach – wzruszyła ramionami.
– Od kiedy to trwa? Wiesz, ty i on? Czy wy tak na serio?
– Pytasz, ile razy się z nimi przespałam? – zachichotała.
– Nie musisz być taka dosłowna! – wkurzyłam się. – Po prostu mam nadzieję, że nie stracisz głowy dla jakiegoś szczyla!
– Już straciłam. A teraz wybacz, ale nie jestem w nastroju do wysłuchiwania takich gadek. Po raz pierwszy odkąd Jacek mnie rzucił, zachciało mi się żyć, i na pewno ty mi tego nie zepsujesz!
– W porządku, zrozumiałam. Wie, gdzie są drzwi – powiedziałam urażona.

Zdurniała! Przecież ten chłoptaś chce ją oskubać

Proszę, więc tak to wygląda! Kiedy słaniała się na nogach, popłakując po kątach, to byłam dobrą towarzyszką, a teraz wyrzuca mnie za drzwi… I to tylko dlatego, że powiedziałam jej prawdę?! Wyszłam.
Przez miesiąc Magda milczała, w końcu zaprosiła mnie na niedzielny obiad.
– Przepraszam, potrzebowałam paru chwil dla siebie. Byłam zmęczona, wykończona, pogubiona. A później pojawił się Michał, świat nabrał kolorów, a ty skoczyłaś mi do gardła z wymówkami. Ale dzisiaj się pogodzimy, obiecuję! Mam świetne wino i zamierzam zaszaleć w kuchni. Bądź na czternastą – poprosiła.

Stawiłam się punktualnie, po drodze kupiłam sernik. Cieszyłam się na myśl o naszym babskim obiedzie. Miałyśmy sobie tak wiele do powiedzenia. Niestety, czekała mnie niespodzianka. Bynajmniej nie miła… Zamiast Magdy drzwi otworzył mi ten smarkacz.
– Co on tu robi? – zapytałam, kiedy zniknął w kuchni z moim sernikiem.
– Mieszka – odparła. – Myślałam, że to jasne. Dlatego cię zaprosiłam, żebyście się w końcu lepiej poznali.
– Chryste! Ty chyba sobie żartujesz ze mnie? – prychnęłam.
– O co ci chodzi?! – zdenerwowała się.

O co mi chodzi?! Nie boisz się, że to jakiś oszust? Żigolak, który żeruje na twoim złamanym sercu?! Jesteś świetną partią. Samotna, przed czterdziestką z własną firmą i olbrzymim mieszkaniem. Jak myślisz, to miłość czy może…

– Świnia z ciebie! – weszła mi w słowo. – Zachowujesz się, jakbyś była przekonana, że nikt nie może mnie już pokochać!
– Nie o to chodzi. Po prostu znajdź sobie kogoś w swoim wieku – warknęłam.
Bo co? To niezgodne z prawem czy jak? Przecież Michał jest pełnoletni!
– Wiesz co? Straciłam apetyt – syknęłam, zrywając się z krzesła. – Miałam nadzieję na miły babski obiad, a ty mi urządziłaś tutaj jakiś cyrk!
– Ten cyrk, to moje życie. Ale skoro ci się nie podoba, nie zatrzymuję!

Tym razem pożarłyśmy się na dobre. Siostra nie odezwała się do mnie przez całe lato, nie zadzwoniła też w październiku na moje urodziny. W Boże Narodzenie rodzice usiłowali nas pogodzić, ale Magda nie chciała się ze mną spotkać. Uniosłam się więc honorem, wykasowałam jej numer z komórki. Wiem, to było głupie. Jak można pozbyć się numeru jedynej siostry? Ale wtedy nie myślałam racjonalnie.
Minęło wiele miesięcy, a my wciąż ze sobą nie rozmawiałyśmy. I pewnie tak byłoby do dziś, gdyby nie przypadkowe spotkanie w parku jesienią.

Sąsiad wyciągnął mnie na rolki. Śmigaliśmy zadrzewionymi alejkami, gdy na jednej z ławek mignęła mi twarz siostry. Roześmiana, jakby kilka lat młodsza, promienna. Znów w brązowych włosach.
Zahamowałam.
– Zaraz wracam – rzuciłam w stronę sąsiada i podjechałam do niej.

Nie będę się wtrącać. Każdy ma prawo żyć, jak chce

Siedziała z nim, z Michałem. Oboje objęci, zapatrzeni w siebie, wyraźnie zakochani. „Tyle czasu, a oni wciąż razem. Więc to ja się myliłam!” – pomyślałam.
Siostra zauważyła mnie dopiero, kiedy zatrzymałam się tuż przy ich ławce.
– Cześć – mruknęła.
Po chwili podniosła się z ławki i niepewnie mnie objęła. To wystarczyło, żebyśmy obie się poryczały… Przy okazji omal się nie wywaliłam, wciąż mając na nogach rolki.
– Przepraszam cię, Magda! Byłam idiotką – wydukałam z trudem.
– Dobrze, że powiedziałaś „byłam”. To fantastycznie rokuje na przyszłość  – zażartowała przez łzy. – To co? Może się
w końcu poznacie? – uśmiechnęła się.
Dzień później zaprosili mnie na kolację. Przy stole dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład tego, że namówiony przez Magdę Michał poszedł na zaoczne studia i że wcale nie jest jakimś żigolakiem.
– Pomaga mi rozkręcać kolejny bar, wyremontował cały dom na działce. Ma złote ręce – chwaliła chłopaka Magda.

Powiedziała też, że niedługo chcą się pobrać. W pierwszym momencie spanikowałam. „Jak to? Ślub? Nie za szybko? I z takim młodym facetem?” – myślałam.
Jednak nauczona doświadczeniem zrozumiałam, że nie powinnam się mieszać w życie siostry. Chce? Niech za niego wyjdzie! W końcu to jej życie, nie moje. Ja bym za gościa młodszego ode mnie o 17 lat raczej nie wyszła, ale przecież ja to ja, a Magda to Magda.
– No to gratuluję! – powiedziałam i z uśmiechem wzniosłam toast za ich wspólne szczęśliwe życie.

Więcej prawdziwych historii:
„Żona mojego byłego kochanka groziła, że zniszczy mi życie, tak jak ja zniszczyłam jej. Wiedziałam, że dotrzyma słowa”
„Gdy straciłam ciążę, moje małżeństwo zaczęło się rozpadać. On zostawił mnie z tym samą i nawet nie próbował pomóc”
„Nie ma odpowiedniego momentu, by powiedzieć komuś, że jest zdradzany. Niestety to ja miałam ten przykry obowiązek”

Redakcja poleca

REKLAMA