„Córka dziwacznie się ubiera, bałagani w pokoju i zmienia studia jak rękawiczki. Ale to jej zawdzięczam zdrowie i życie”

kobieta podczas badania piersi fot. Adobe Stock, Monkey Business
„Żyłam życiem moich bliskich. Nie wystarczało mi czasu na dbanie o siebie, ale jak mówiła moja mama, byłam zrobiona z gwoździ i kamieni, więc żadna słabość ani choroba się mnie nie imały. Tym bardziej zdumiałam się, gdy Kasia, moja pociecha, wróciła do domu i z tajemniczą miną podała mi różową kopertę. W środku było zaproszenie na... mammografię”.
/ 11.08.2022 21:30
kobieta podczas badania piersi fot. Adobe Stock, Monkey Business

W ubiegłym tygodniu, jak co roku w grudniu, spotkałam się z koleżankami z dawnych szkolnych lat. I jak zwykle gadałyśmy o dzieciach.

– Mój syn ma naprawdę okropną dziewczynę, ze zgryzoty chyba osiwieję – skarżyła się Monika.

– A moja córka trzeci raz zmieniła kierunek studiów, nie wiem, jak ona sobie w życiu poradzi – wtórowała jej Beata.

Pomyślałam, że jeszcze rok temu przyłączyłabym się do chóru tych wszystkowiedzących matek, bez których świat ich dzieci ległby w gruzach. Nie tym razem. Musiałam im przerwać.

– A ja, moje kochane, mądrości i trosce swojej córki zawdzięczam to, że dziś siedzę tu z wami i wcinam szarlotkę.

Przyjaciółki zamilkły, a potem spojrzały na mnie zdumione.

– Opowiadaj! – rzuciła Beata.

No więc im opowiedziałam.

Co jej strzeliło do głowy?!

Nigdy nie obchodziliśmy Dnia Kobiet. Mąż powtarzał, że ma dzień kobiet codziennie. Prawda – same baby w domu: ja, córka, nawet kot był płci żeńskiej. Tadek śmiał się, że gdyby przebadać rybki, toby też się okazało, że same samice. 

W tym babskim królestwie głową rodziny bez wątpienia byłam ja. Czerpałam radość z życia życiem bliskich. Fakt, nie wystarczało mi czasu na dbanie o siebie, ale jak mówiła moja mama, byłam zrobiona z gwoździ i kamieni, więc żadna słabość ani choroba się mnie nie imały. Tym bardziej zdumiałam się, gdy Kasia, moja pociecha, wróciła do domu 8 marca i z tajemniczą miną podała mi różową kopertę.

– Co to jest? – spytałam.

– Prezent z okazji Dnia Kobiet – odparła. – Po prostu otwórz!

W środku było zaproszenie na mammografię. Darmowe badanie przesiewowe dla kobiet w wieku 45+. Córka zapisała mnie na konkretny termin.

– Co ci do głowy strzeliło? – zmarszczyłam brwi. – Czy ja twoim zdaniem wyglądam na chorą? Nawet mnie nie spytałaś, czy tego dnia mogę iść do lekarza.

– Jestem pewna, że nie możesz – Kasia spojrzała mi prosto w oczy. – Mamo, ty zupełnie o siebie nie dbasz! Jesteś mądrą, cudowną kobietą, dla nas zrobiłabyś wszystko. Przyjmij więc do wiadomości, że tym, czego najbardziej pragniemy, jest właśnie twoje zdrowie.

– Ona ma rację, kochanie – mój małomówny mąż, który zwykle we wszystkim się ze mną zgadzał, stanął po stronie córki. Nie wiem, czy byłam bardziej zdziwiona, czy zirytowana. Ale postanowiłam iść.

Choroba była we wczesnym stadium

Od razu wam mówię: to nie jest przyjemne badanie. Pierś jest ściskana jak w imadle, czułam dyskomfort i irytację. Miałam czekać na wynik, który przyjdzie pocztą, ale kilka dni później zadzwonił telefon. Poproszono o jak najszybsze zgłoszenie się do poradni. Gdy weszłam do gabinetu i usiadłam, lekarka powiedziała.

– Wie pani, nie mam stuprocentowej pewności, jednak na moje oko ma pani w lewej piersi niewielki guzek, który nie wygląda ładnie. To może być zwykła cysta, ale koniecznie trzeba to wyjaśnić. Dam pani skierowanie na dalsze badania.

Wtedy jeszcze bardzo się nie przejęłam, być może nawet uznałabym, że to na sto procent jest cysta, jednak moja rodzina znów przypuściła atak. Najgłośniej krzyczała Kaśka:

– Twój lekceważący stosunek do własnego zdrowia jest po prostu głupotą! Tak, mamo, zachowujesz się głupio!

Jakoś nie umiałam się na nią gniewać. Pod eskortą męża poszłam na biopsję.

– To faktycznie nie była cysta – mówiłam przyjaciółkom. – Niewielki guzek okazał się złośliwym nowotworem – z gatunku tych, które potrafią rozsiać się po całym ciele w bardzo krótkim czasie. Gdybym zwlekała choćby parę tygodni, mogło nie być tak różowo. Skończyło się na wycięciu guza i serii naświetlań. Lekarz mówił, że miałam niebywałe szczęście, bo niestety rzadko się zdarza uchwycić chorobę w tak wczesnym stadium.

– Jezus Maria – Monika patrzyła na mnie przerażona. – Jak to dobrze, że cię Kaśka na to badanie wysłała!

– Też myślę, że to dobrze – uśmiechnęłam się.

Moja wspaniała córka. Ma wieczny bałagan w pokoju, dziwacznie się ubiera, podobnie jak córka Beaty zmieniała studia kilka razy. Ale za to jaka jest mądra!

Czytaj także:
„Syn zakochał się w kobiecie w moim wieku, a ja nie mogę tego znieść. Tak marzyłam o młodziutkiej synowej i wnukach”
„Przyjaciółka postanowiła mnie zeswatać z kolegą swojego faceta. Przeżyłam szok, gdy na randkę przyszedł... mój były”
„Dogryzałam zięciowi, że moje dziecko zasługuje na kogoś lepszego. Gdy córka zachorowała, udowodnił, jak bardzo się myliłam”

Redakcja poleca

REKLAMA