„Co za matka zabrania dzieciom studiów, bo chce je mieć tylko przy sobie? Tylko skończona egoistka tak robi”

Zgorzkniała kobieta fot. Adobe Stock, missty
„Od lat tak było. Nawet gdy miałem 16 lat, wtrącała się w moje życie, naukę i dziewczyny. Teraz zatruwa życie swoim dzieciom, jest zgorzkniała od dziecka, a od rozwodu to już w ogóle jej się w głowie pomieszało”.
/ 25.08.2021 09:10
Zgorzkniała kobieta fot. Adobe Stock, missty

Zdaje się, że dla dobra siostrzeńca i siostrzenicy będę musiał się poświęcić i zacząć spędzać więcej czasu z ich matką. Inaczej ona ich zniszczy.

Kiedyś obiecałem sobie, że nie będę się wtrącać w życie swojej siostry. Ale chyba jednak złamię dane sobie słowo, bo przecież ona robi krzywdę własnym dzieciom! Nigdy nie byliśmy ze sobą zżyci i nie ma na to wpływu ani różnica wieku (niewielka, bo raptem cztery lata), ani fakt, że ja jestem facetem, a ona kobietą.

Mariolka zawsze była dziwna, inna

Nie potrafiła wybaczyć ojcu, że zostawił naszą mamę, że odszedł do innej. Ja się z nim widywałem, ona nie. Do mamy też miała żal i pretensje, że pozwoliła odejść tacie, że nie umiała go przy sobie zatrzymać.

– Gdybyś nie robiła ojcu ciągłych awantur, na pewno nie szukałby pocieszenia poza domem! – krzyczała zawsze, kiedy się kłóciły.

Ze mną też nie umiała żyć w zgodzie. Jako starsza siostra wtrącała się w moje życie. Pilnowała lekcji, chociaż nikt ją o to nie prosił, no i krytykowała moje dziewczyny. Był nawet taki moment, że jej nienawidziłem. Powiedziałem wtedy, że jest stara malutka. Że ma 16 lat, a zachowuje się jak stetryczała ciotka. Obraziła się.

Potem jakoś tam się dogadywaliśmy, jednak było to raczej uprzejme schodzenie sobie z drogi, niż zażyłe relacje rodzeństwa. Raz tylko się przełamałem i postanowiłem pogadać z Mariolką jak brat, tak od serca. Otóż moja siostra zakochała się i zaręczyła z facetem, który wyjątkowo mi nie odpowiadał. Według mnie, miał tylko jedną zaletę – był bogaty.

Za to minusy mógłbym wyliczać przez godzinę. Ale przede wszystkim był zakochanym w sobie narcyzem i bałem się, że prędzej czy później zwyczajnie skrzywdzi Mariolkę. Taki nadęty bufon!

Nie chciałaś mnie słuchać, to masz

– Zazdrościsz mu, że w tak młodym wieku zrobił karierę? – siostra oczywiście wszystko interpretowała po swojemu. – Owszem, jest nieco inny od moich czy twoich rówieśników, ale właśnie dlatego tyle osiągnął. Bo on nie marnotrawi czasu na zabawę.

– Nie, on go zużywa na zastanawianie się, jak komuś dokopać, i jak wyciągnąć kumplowi stołek spod tyłka – wkurzałem się. – Siostra, czy ty nie widzisz, że to gbur i gnida? Nie widziała. Wręcz przeciwnie, stwierdziła, że krytykując Irka, odgrywam się na niej za to, że ona krytykowała moje dziewczyny. To właśnie wtedy obiecałem sobie, że więcej się wtrącać nie będę. Jej życie.

Zresztą, nawet specjalnie nie miałem okazji, żeby w jakikolwiek sposób ingerować w to, co robiła moja siostra. Zawsze separowała się od rodziny, a po ślubie praktycznie w ogóle przestała utrzymywać z nami kontakt. I dobrze wiedziałem dlaczego – ten bufon uważał, że szkoda czasu na znajomości, które nie dają wymiernych korzyści.

Zaczęli więc bywać u prezesów firm, dyrektorów, menedżerów – jednym słowem u tych, którzy w jakikolwiek sposób mogliby pomóc Irkowi w robieniu kariery. A Mariola poddała się temu bez słowa sprzeciwu. Ba – nawet sama zrezygnowała ze spotkań z koleżankami. Bo co mogły wnieść w jej życie? Nic.

Ja się nie odzywałem, mama próbowała z nią rozmawiać. Bez skutku. A potem wszystko się zmieniło.

Najpierw zmarła nasza mama

Chyba po raz pierwszy widziałem, jak Mariola płacze. Załamała się wtedy. Mówiła, że zdała sobie sprawę, że straciła kawałek siebie, kogoś, na kogo mogła zawsze liczyć. A niedługo potem jej wspaniały Irek ją zostawił. Między nimi od dawna nie było dobrze, bo gdzie rządzi pieniądz i żądza władzy, tam nie ma miejsca na miłość. Mariola nawet specjalnie tego nie przeżyła, zwłaszcza że nie zostawił jej bez pieniędzy.

Płacił i na dzieciaki, i na nią. Nadal nie musiała pracować… I wtedy po raz pierwszy moja siostra odczuła, że jest sama. Pamiętam to dobrze, bo w połowie grudnia, kilka miesięcy po rozwodzie, zadzwoniła i zapytała, co robię w święta.

– Od śmierci mamy jeździmy z Danusią do jej rodziców – powiedziałem zgodnie z prawdą. – I zostajemy tam do sylwestra. A czemu pytasz?

– Nic, tak sobie – powiedziała, ale głos jej się załamał. – Dzieciaki jadą do Irka i myślałam… Nic to. Naprawdę odruchowo chciałem ją zaprosić. Ale zaraz potem przypomniało mi się, jak krytykowała Dankę, jak ubolewała, że pochodzi z biednej rodziny i ze wsi, jak kiwała głową, oglądając zdjęcia z naszych wakacji na wsi. O nie! Nie zepsuję rodzinie świąt.

Nie zaprosiłem jej. Potem się okazało, że Mariola spędziła je sama. No bo z kim? Koleżanki już dawno odsunęła na boczny tor, Irek z dzieciakami wyjechał na narty. Innej rodziny nie ma… Trochę było mi jej żal, ale z drugiej strony, zasłużyła sobie na to.

Przecież nikt jej nie odtrącał, to ona się od wszystkich odsunęła! I nie robiła nic, żeby poprawić swój los, poznać nowych ludzi albo z powrotem zbliżyć się do mnie. Nadal była zbyt wyniosła, by przyznać, że ktoś może być równie mądry i dobry jak ona. Ale ta sytuacja chyba ją przerosła. Ostatnio widziałem się ze swoim siostrzeńcem, Bartkiem – bo dzieciaki, w przeciwieństwie do swojej mamusi, utrzymują z nami kontakt.

Zwłaszcza od czasu, gdy Irek się wyprowadził i nie poświęcał im zbyt wiele czasu. Zresztą, dla niego zawsze kariera była ważniejsza niż rodzina.

– Wiesz, wujek, mam kłopot – powiedział prosto z mostu, gdy się spotkaliśmy. – Wymarzyły mi się studia w Warszawie, ale mama za nic nie chce mnie puścić.

– Dlaczego? – zdziwiłem się. – A właściwie dlaczego akurat w Warszawie? Przecież w Białymstoku też są dobre uczelnie, nie możesz tu?

– Tam mają najlepszy wydział – wyjaśnił. – Tu zrobiłem licencjat, ale widzę różnicę. Magisterkę wolałbym mieć z uniwerku w Warszawie.

– No to w czym problem? – dalej nie rozumiałem. – Jesteś dorosły, masz pieniądze, zresztą tata w razie potrzeby na pewno ci da.

– No, tego nigdy nie odmawia – powiedział gorzko Bartek, a mnie aż coś ścisnęło w gardle; biedny chłopak. – O mamę mi chodzi – ciągnął. – Kiedy się dowiedziała, że chcę wyjechać, wpadła w panikę.

– Bo?

– Twierdzi, że sobie nie poradzę – wzruszył ramionami. – Ale ja myślę, że ona chce po prostu kontrolować moje życie. Nasze – poprawił się. – Bo Aśka też ma przerąbane. Ma 18 lat, a ze wszystkiego musi się matce tłumaczyć. No i już są awantury o to, że chce iść na Akademię Sztuk Pięknych. Mama mówi, że Aśka zmarnuje sobie życie, że nic nie osiągnie…

– Z tego co wiem, to twoja siostra ma faktycznie talent, więc ta szkoła jest dla niej wymarzona – powiedziałem, przypominając sobie obrazy siostrzenicy; były fascynujące! – Myślę, że mama z czasem to zrozumie. Może to po prostu dla niej za dużo? Wiesz, rozwód, teraz wy dorośliście, macie swoje plany, inne życie.

– Może i tak, ale ona tego nie zrozumie – Bartek pokręcił głową. – Mówię ci, wujek, mama chce mieć nas przy sobie i mieć nad nami władzę. Słuchaj, pogadaj z nią, co? Może ciebie posłucha. Ja i tak zrobię, jak uważam, po prostu nie chcę awantur i pretensji.

Obiecałem mu to, chociaż niechętnie. Przecież miałem się nie wtrącać! Jednak lubiłem te dzieciaki, a poza tym wiedziałem, że oboje mają poukładane w głowie. I jeżeli Bartek mówi, że w Warszawie ma lepsze perspektywy, to na pewno tak jest! Oczywiście, moja rozmowa z siostrą była z góry skazana na fiasko.

– To moje dzieci, ty zajmij się swoimi – powiedziała zaraz na samym początku. – Nie znasz ich tak jak ja. Bartek jest mądry, owszem, ale mało samodzielny. On nawet zupy nie umie ugotować. Nie poradzi sobie sam. A Asia? Ona jest taka podatna na wpływy. A chyba potrafisz sobie wyobrazić, jak wygląda studenckie życie w stolicy? Taka młoda dziewczyna zaraz tam zginie.

– Mariola, zastanów się, co ty mówisz – starałem się zachować spokój. – Bartek może i nie umie ugotować zupy, ale dwóch lewych rąk też nie ma. Zresztą, są bary mleczne i restauracje. A co do Aśki – to przecież na studia idą same młode osoby! W jej wieku! Zgodnie z tym, co mówisz, żaden student nie dałby sobie rady sam! A przecież tysiące ich jedzie co roku do Warszawy i jakoś tam żyją.

– Co ty tam wiesz! – skwitowała jak zwykle. – Są niesamodzielne i zostaną przy mnie.

– I co, zawsze będą z tobą mieszkać? Do końca życia? – ironizowałem, bo już się wkurzyłem.

– Jak dorosną, dojrzeją, to pójdą na swoje – fuknęła rozeźlona.

– Ale oni już są dorośli! – zawołałem. Znowu się obraziła.

A ja wtedy pomyślałem, że Bartek się myli

To nie chodzi o władzę. Na niej mojej siostrze nigdy nie zależało. Owszem, musiała być ważna, postrzegana jako idealna, ale władza? To nie dla niej. Za to dotarło do mnie, że Mariola zwyczajnie boi się zostać sama. To dlatego chce zatrzymać przy sobie Bartka. A jeżeli jej się to nie uda – a tak się stanie – to wtedy Asia będzie miała już zupełnie przegwizdane.

Nie wiem jak, ale muszę z Mariolą jeszcze raz pogadać. Bo wreszcie zrobi dzieciakom krzywdę albo doprowadzi do tego, że ją znienawidzą. Może się poświęcę i zacznę spędzać z siostrą więcej czasu? Albo wyciągnę ją gdzieś, gdzie pozna nowych ludzi? Bo faktycznie, zostały jej tylko dzieci, i trzyma się ich kurczowo, nie patrząc na to, jak bardzo jest egoistyczna. Co prawda, zapracowała sobie na tę samotność, lecz żal mi dzieciaków. No i to jednak jest moja siostra…

Czytaj także:
„Nie dość, że ta żmija odebrała nam ojca, to jeszcze ukrywała przed nami jego śmierć. Chciała pozbawić nas spadku"
„Myślałem, że żona jest w ciąży, a ona przyprawiła mi rogi. Pod moim nosem zdradzała mnie z... kobietą"
„Po ciąży moja żona z super laski zmieniła się w trola. Chciałem jej pomóc, a ona nasłała na mnie swoją matkę"

Redakcja poleca

REKLAMA