„Co sprawia, że po 26 latach małżeństwa, nie mam ochoty wydrapać mężowi oczu? Mam oryginalny sposób na miłość”

Zakochana para fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
„W ubiegłym miesiącu obchodziliśmy dwudziestą szóstą rocznicę ślubu. Dwudziestą szóstą! A ja wciąż jestem szczęśliwa i wpatrzona w męża. Arek codziennie patrzy na mnie tym samym zakochanym wzrokiem, moja miłość do męża jeszcze bardziej rozkwita”.
/ 27.05.2022 13:30
Zakochana para fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Koleżanki, które są po rozwodach lub żyją w nieszczęśliwych związkach, często pytają mnie, jaki jest sekret mojego udanego małżeństwa. Rzeczywiście, chyba mogę uważać się za szczęściarę. Tyle słyszy się o kryzysach, zdradach i rozstaniach, ale nas te problemy omijają. Wytłumaczenie jest prostsze, niż mogłoby się wydawać…

Co sprawiło, że po 30 latach znajomości i26 latach małżeństwa wciąż się kochamy i idziemy przez życie, trzymając się za ręce i patrząc sobie czule w oczy?

Połączyła nas pasja

Arek był moją pierwszą i jedyną miłością. Poznaliśmy się jeszcze w liceum, ale uczucie rozkwitło tak na dobre, kiedy byliśmy na studiach. Wraz z grupą znajomych wyjechaliśmy na Mazury. Lato, słońce, jeziora, długie wieczory przy ognisku…

To właśnie w takiej scenerii wybuchła nasza miłość. Zerkałam na niego nieśmiało, kiedy ogień z ogniska oświetlał jego twarz. Nie śmiałam wykonać jednak tego pierwszego kroku.
Wychowałam się w konserwatywnej rodzinie, zawsze byłam skromna i nieśmiała.

Czekałam cierpliwie i w końcu się doczekałam. Pewnego dnia po prostu przysiadł się do mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Przegadaliśmy całą noc. Już wówczas miałam przeczucie, że spotkało mnie coś wyjątkowego, ale bałam się rozczarowania, dlatego studziłam swoje emocje.

Niepotrzebnie. Z Mazur wróciliśmy już jako para. Byliśmy nierozłączni. Jeszcze tego samego lata spakowaliśmy plecaki i pojechaliśmy w Bieszczady. Arek patrzył na mnie zakochanym wzrokiem.

– Jesteś niesamowita! Nie znam drugiej takiej dziewczyny, która z uśmiechem na ustach rozbija namiot i nie krzyczy z przerażeniem, kiedy w jej śpiworze nagle zjawią się mrówki!

Wzruszyłam ramionami.

– Od dziecka lubiłam podróżować.

Nie wierzyłam, że miłość może mnie spotkać

W moim rodzinnym domu często wybuchały głośne awantury, tata nadużywał alkoholu przez wiele lat, aż w końcu zmarł niespodziewanie na zawał serca. Kiedy jeszcze żył, nie darzyli się z mamą uczuciem.

Nie miałam przykładu płynącego z góry. Oczywiście, te najbardziej romantyczne historie znałam z książek czy z filmów, ale wątpiłam, czy takie uczucie zdarza się w codziennym życiu. Tymczasem spotkałam Arka i na własnej skórze przekonałam się, jaką obezwładniającą siłę ma miłość.

– Po ślubie wszystko się zmieni – ostrzegała mnie mama. – Mężczyźni z reguły pokazują swoją gorszą stronę dopiero po ślubie.

Nie wierzyłam, że mój Arek miałby nagle z czułego, kochającego mężczyzny zmienić się w wiecznie niezadowolonego, narzekającego gbura, ale nie skomentowałam jej słów. Czas miał je zweryfikować.

W ubiegłym miesiącu obchodziliśmy dwudziestą szóstą rocznicę ślubu. Dwudziestą szóstą! A ja wciąż jestem szczęśliwa i wpatrzona w męża. A sekret naszego małżeństwa tkwi w… podróżach, w które wybieramy się co najmniej dwa razy w roku. Nie stać nas na ekscesy, zagraniczne wypady zdarzają się rzadko.

Każdego roku wybieramy się w inny zakątek Polski

Morze, góry, doliny, jeziora, lasy – nasz kraj ma naprawdę mnóstwo do zaoferowania. Nie trzeba wyjeżdżać na drogie, egzotyczne wakacje, aby przeżyć niezapomnianą przygodę!

Kiedy wsiadamy z Arkiem w samochód, pociąg czy autokar, zostawiamy za sobą całe napięcie związane z codziennymi problemami. Kłopoty w pracy, niezadowolony szef, problemy z dorosłymi już dziećmi – to wszystko zostaje w domu.

Jesteśmy tylko my i pasja, która nas połączyła. Długimi miesiącami czekam na każdą następną podróż. Kiedy zbliża się termin wyjazdu, pakuję się w stary, wysłużony plecak i wyłączam telefon.

Kocham te chwile, kiedy możemy pobyć tylko we dwoje, na łonie przyrody. Mam wrażenie, że na tych wyjazdach ładuję akumulatory na kolejne miesiące, a moja miłość do męża jeszcze bardziej rozkwita.

Kiedy więc koleżanki pytają mnie, jakim cudem jestem szczęśliwa z tym samym mężczyzną tyle lat po ślubie, odpowiadam po prostu:

– Oboje lubimy podróżować.

Bo właśnie tak jest.

Moim zdaniem związek bez wspólnej pasji nie ma szans powodzenia. Bo o czym tu rozmawiać, kiedy dzieci podrosną, wyfruną z rodzinnego gniazdka? Ja miałam to szczęście, że trafiłam na człowieka, którego nie tylko kocham, ale też szczerze lubię.

Czasem wyobrażam nas sobie jako osiemdziesięcioletnich staruszków, którzy trzymając się za ręce, spacerują deptakiem w Ciechocinku, i uśmiecham się do tych myśli. Cóż to za szczęście, że jest przy mnie człowiek, z którym chcę się zestarzeć! 

Czytaj także:
„Byliśmy zgodnym małżeństwem, dopóki Anka nie sprzedała domu po rodzicach. Napływ gotówki przewrócił jej w głowie”
„36 lat temu zakochany listonosz przestał przynosić mamie listy. Mało brakowało, a nie byłoby mnie przez to na świecie”
„Mój piętnastoletni syn pije. Chowa po szafkach puste butelki, a potem kłamie, że to kolegi. Gdzie popełniłam błąd?”

Redakcja poleca

REKLAMA