Nie brałam ślubu po to, by skakać w bok. Kocham Bartka i nie zamierzam przyprawiać mu rogów. Ale zawsze, gdy kładę się wieczorem obok niego, wyobrażam sobie, że przytulam się do ciała innego mężczyzny. Czy to czyni mnie złą kobietą? Chyba nie, bo przecież każdy od czasu do czasu popuszcza wodze fantazji. W jednym magazynie czytałam nawet, że to pomaga umocnić związek. Dlatego nie żałuję sobie i nawet podczas naszych najintymniejszych chwil, przed oczami mam mojego teścia.
Kocham męża, ale nie jest moim ideałem
Gdy wychodziłam za Bartka, wydawało mi się, że wśród mężczyzn nie ma ideałów. Zastanawiałam się nad tym wielokrotnie i zawsze dochodziłam do tych samych wniosków. Podobali mi się blondyni, ale tak samo ciągnęło mnie do brunetów. Szczupli faceci byli dla mnie tak samo atrakcyjni, jak ci lepiej zbudowani. Nie miało dla mnie znaczenia, czy chłopak ma 180, 190 czy 200 centymetrów wzrostu. Po prostu musiał imponować mi intelektem i przy okazji mieć w sobie coś, co mnie do niego przyciąga. A Bartek miał to wszystko.
Mój mąż jest raczej filigranowej budowy. Gdy założę szpilki, przewyższam go o pół głowy. Nie przeszkadza mi to, bo uwielbiam łagodne rysy jego twarzy i wielkie niebieskie oczy, w których można utonąć. Poza tym nie w urodzie Bartka się zakochałam. Zaimponował mi przede wszystkim swoją inteligencją, uprzejmością i łagodnością.
To facet, który ma poukładane w głowie. Nie skrzywdziłby muchy, jest dla mnie dobry i dba o mnie, a to jest ważniejsze od masywnych barów i wielkich bicepsów. Dopiero w dniu naszego ślubu dotarło do mnie, że jednak na tym świecie są mężczyźni, którzy podobają mi się znacznie bardziej od pozostałych. Zrozumiałam to, gdy poznałam ojca Bartka.
Teścia poznałam dopiero przed ślubem
Wcześniej znałam go tylko z opowieści. Witek pracuje jako inżynier. Projektuje instalacje wodociągowe i nadzoruje ich wykonanie. To musi być naprawdę fascynujące zajęcie. Mój teść miał szczęście zwiedzić prawie cały świat. Pracował w Ameryce Południowej, Azji i Australii, a ostatnio – w Afryce.
Zaczęłam spotykać się z Bartkiem, gdy przebywał na pięcioletnim kontrakcie w Botswanie. Do domu zjechał tylko dwa razy. Za pierwszym, akurat byliśmy na wakacjach na Ibizie. Jego druga wizyta w kraju miała miejsce dziesięć miesięcy temu, gdy braliśmy ślub.
– Tato! Dobrze cię wreszcie widzieć – powiedział Bartek, gdy otworzył ojcu drzwi.
– Witaj, synu! – przywitał go i zamknął w niedźwiedzim uścisku. – Niech no ci się przyjrzę. Minęły cztery lata, a ty nic się nie zmieniłeś. Czas obchodzi się z tobą łaskawiej niż ze mną.
– Tato, pozwól, że ci przedstawię Agnieszkę, moją narzeczoną, a niebawem już żonę.
– Miło mi cię wreszcie poznać – powiedział i pocałował moją dłoń.
– Mnie tym bardziej. Tak dużo o panu słyszałam. Bardzo się cieszę, że wreszcie mamy okazję się spotkać.
– To prawda, rzadko bywam w domu, ale waszego ślubu nie mógłbym przegapić.
– Oboje liczyliśmy, że pan przyjedzie.
– Do tej pory widziałem cię tylko na zdjęciach i choć nie myślałem, że to możliwe, na żywo jesteś jeszcze piękniejsza – powiedział, a ja oblałam się rumieńcem.
Prawie ugięły się pode mną nogi
Słowo daję, zmiękły mi kolana, gdy usłyszałam te słowa. Komplement z ust takiego faceta ma wielką moc. Jurek jest wysoki, znacznie wyższy niż Bartek. Ma dłonie jak łopaty i ramiona Herkulesa. Siwizna, która gdzieniegdzie oprósza jego ciemne włosy, tylko dodaje mu majestatu, a afrykańska opalenizna podkreśla męskie rysy jego twarzy, ostre jakby wyciosane dłutem. No i ten głos. Niski i głęboki. Właśnie tak powinien brzmieć prawdziwy mężczyzna.
– Przesadza pan, ale dziękuję.
– Wcale nie. Mój syn nie mógł lepiej wybrać. I proszę cię, zwracaj się do mnie po imieniu, lub „tato”, jeżeli wolisz. W końcu już jutro oficjalnie będziemy rodziną.
Zawsze byłam ciekawa wiecznie nieobecnego ojca Bartka, ale po ślubie moje zainteresowanie nim stało się jeszcze większe. Wypytywałam męża o każdy szczegół jego pracy i dopytywałam, kiedy wraca do kraju.
– Został mu jeszcze niecały rok kontraktu – powiedział Bartek.
– A co później? Rusza w świat, czy zostaje?
– A kto go tam wie? Mówił, że zamierza zrobić sobie przynajmniej półroczną przerwę, ale nie raz już to słyszałem. Prawda jest taka, że na tych wszystkich kontraktach zarobił tyle kasy, że spokojnie mógłby już przejść na emeryturę, ale on chyba po prostu nie potrafi żyć w jednym miejscu.
– Byłoby fajnie, gdyby został – rzuciłam.
– Dlaczego? Czyżby spodobał ci się mój ojciec? – zapytał i zaczął się śmiać.
– Wcale nie – powiedziałam zakłopotana i karcąco uderzyłam go w jego szczupłe ramię. – Po prostu pomyślałam, że byłby dobrym dziadkiem dla naszego dziecka – zaserwowałam mu pierwszą wymówkę, która przyszła mi do głowy.
– Chwileczkę, czy ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś w ciąży?
– Nie, głuptasie. Ale przecież kiedyś będziemy mieli dzieci. Taki jest nasz plan.
– Do tego czasu na pewno wróci już do domu, a gdy nasz syn lub nasza córka podrośnie, usłyszy z jego ust wiele fascynujących opowieści. Ale dość już o moim ojcu. W końcu to nasza noc poślubna – powiedział i pocałował mnie, a ja wyobraziłam sobie, że czuję na swoich ustach wilgotne wargi Witka.
Nie mogę przestać o nim myśleć
Tej nocy nie kochałam się z mężem. Kochałam się ze swoim teściem. Nazajutrz o poranku dopadły mnie wyrzuty sumienia. Wstydziłam się przed samą sobą, bo miałam wrażenie, że zdradziłam Bartka. „Uspokój się, przecież to tylko fantazje. On na pewno też wiele razy myślał o innej, gdy był z tobą” – tłumaczyłam sobie.
Od tamtej pory nie mogę przestać o nim myśleć. Gdy zasypiam w ramionach męża, wyobrażam sobie, że obejmuje mnie silne ramię teścia. Gdy Bartek mnie całuje, myślę o gorących pocałunkach z jego ojcem. Gdy się kochamy, wyobrażam sobie upojne chwile z Witkiem. Początkowo miałam do siebie o to pretensje, ale to już przeszłość. Bo skoro sprawia mi to przyjemność, a nie robię niczego złego, to przecież nie ma problemu.
Poza tym wiem, że nie zdradziłabym Bartka. I nie dlatego, że na razie nie mam okazji. Nawet gdyby teść leżał teraz obok mnie, nie uległabym zwierzęcemu magnetyzmowi, który wokół siebie roztacza. Zresztą, niedługo wraca do kraju, więc będę mogła to sobie udowodnić.
Agnieszka, 29 lat
Czytaj także:
„Mam przeczucie, że mój zięć ma coś za uszami. Taki przystojniak widzi w mojej przeciętnej córce żonę? Nie wierzę w to”
„Nauczycielka córki mnie nienawidziła i mściła się na moim dziecku. Pożałowała, bo ze mną się nie zadziera”
„Chciałam życie jak z bajki, a skończyłam w horrorze. Zamiast księcia, dostałam błazna, który uwiódł mi przyjaciółkę”