SMS od Patrycji dotarł, kiedy byłem już na peronie i oczekiwałem na pociąg, którym mieliśmy pojechać do Kołobrzegu.
– Przepraszam, Grzegorz – przeczytałem. – Sądziłam, że ta nasza wspólna podróż to jedynie żarty. Przynajmniej ja nie traktowałam tego poważnie. Miłego weekendu.
Co mam teraz zrobić z jej biletem?
Nie zdążę go nawet zwrócić w kasie! A to flądra! Jeszcze dzień wcześniej mówiła mi, że kupiła nowy strój kąpielowy, specjalnie na nasz wyjazd... Odnoszę wrażenie, że całe biuro miało ze mnie niezły ubaw, ale jeszcze się tej tipsiarze odwdzięczę! A żeby wiedziała, że się odwdzięczę!
W firmie pracuję już od piętnastu lat i nie pozwolę, aby byle stażystka, chociażby nie wiem jak atrakcyjna była, robiła ze mnie pośmiewisko. Małolata straci pracę, zanim jeszcze dobrze ją rozpoczęła. I na pewno nie pozwolę, żeby taka siksa zrujnowała mi wyjazd. Planowałem relaksujący pobyt nad morzem i gorący seks, więc tak też będzie.
Zawsze potrafiłem znaleźć zainteresowane laseczki – w końcu ich nigdy nie brakuje. To dlatego nadal nie mam żony, mimo że stuknęło mi już 40 lat... Jaki jest sens ograniczać się do jednej partnerki, która z każdym dniem robi się starsza, gdy po świecie chodzi tyle pięknych kobiet? Na plaży jest ich aż nadto, a każda z najwyższej półki. I wszystkie, co do jednej, prezentują swoje atuty w skąpych strojach kąpielowych.
Pozostaje tylko wybierać!
Do pociągu wsiadłem więc w pojedynkę. Przedziały były wypchane niemal do ostatniego miejsca – jak gdyby wszyscy nagle dostali wolne i postanowili pojechać dokładnie tam, gdzie ja. Na szczęście miałem wykupione miejscówki. Inaczej prawdopodobnie byłbym zmuszony stać w przejściu jak jakiś kretyn.
W przedziale natomiast nie było aż tak tłoczno. Po jednej stronie znajdowali się starsi państwo, którzy prawdopodobnie wybierali się do sanatorium – towarzystwo spokojne i nudne aż do bólu. Obok mnie, oczywiście, miejsce pozostawało wolne i nie miałem zamiaru pozwolić tam nikomu usiąść – w końcu wydałem kasę również na tę drugą miejscówkę. I nikogo tu po prostu nie wpuszczę!
Na nerwy działało mi towarzystwo siedzące naprzeciwko. Para bez przerwy wyjmowała z torebki kanapki z jajkami na twardo, a zapach siarkowodoru nieustannie unosił się w powietrzu. Nawet lekko otwarte okno nie przynosiło ulgi. Ich zapasy zdawały się nie mieć końca. Możliwe, że w tej swojej torbie ukryli z dwieście jajek!
Niestety, spokój nie był mi pisany, ponieważ puste miejsce obok mnie niezmiennie przyciągało desperatów z korytarza. A to z kolei zmuszało mnie do ich regularnego spławiania. Jeden podły babsztyl nawet poskarżył się konduktorowi. Mina tej paniusi, gdy ten, po sprawdzeniu moich biletów, potwierdził, że dane miejsce jest moje i tylko ja mogę o nim decydować, była bezcenna! Żałosna, głupio uparta flądra, jak nic czterdziestka, a ubrana i wypindrzona jak nastolatka.
Najwyraźniej w lustrze się nie widziała!
Na szczęście ludzie, którzy nie mieli swojego przedziału, stracili wreszcie chęć do naruszania mojej przestrzeni osobistej, więc wszystkie te desperackie próby zdobycia miejsca stały się mniej częste. Rozparłem się wygodnie na siedzeniu i przymknąłem oczy, w nadziei na drzemkę. Wtedy do moich uszu dotarło szurnięcie ponownie otwieranych drzwi. Moment później kobiecy głos powtórzył pytanie, które zadano mi tej nocy chyba setki razy: „Czy to miejsce jest wolne?”.
Byłem gotów zjechać kolejną natrętną babę, ale kiedy rozwarłem powieki, przed oczami ukazała mi się oszałamiająca urodą dziewczyna, z nogami do samej szyi i długimi kasztanowymi włosami. Nie mogła mieć więcej, niż dwadzieścia kilka lat. No po prostu nie wierzyłem we własne szczęście!
– Zarezerwowałem to miejsce specjalnie dla pani. – Przesunąłem się, aby mogła zająć fotel obok mnie.
Dziewczyna podziękowała mi uśmiechem i bez chwili zawahania usiadła. Jej zapach kompletnie mnie oszołomił... Poza tym, oprócz urody, moja nowa towarzyszka podróży posiadała również dar uważnego słuchania, co jest raczej rzadko spotykane wśród kobiet. Mieliśmy też podobne poczucie humoru. Niespodziewanie senność i zmęczenie odeszły więc w zapomnienie.
Czas przy niej mijał ekspresowo
Nie zorientowałem się, nawet kiedy para siedząca naprzeciwko przestała jeść i pogrążyła się we śnie. Oboje przylgnęli do siebie, tworząc jedną, chrapiącą bryłę – raz chrapała ona, a raz on.
Gdybym podróżował samotnie, prawdopodobnie oszalałbym, słuchając takiego duetu. Obecność Dżesiki (tak przedstawiła się moja towarzyszka podróży) sprawiła jednak, że cała sytuacja prowokowała u mnie tylko głośne wybuchy śmiechu. Nie byłem pewien, czy starsi państwo siedzący obok mogli wypoczywać w takich okolicznościach, ale szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. Liczyło się tylko to, że Dżesika i ja świetnie się bawiliśmy. Okazało się, że ona również jedzie do Kołobrzegu i chętnie skorzysta z mojej propozycji zakwaterowania, skoro mam już zarezerwowany pokój.
– Nie udało mi się nic załatwić – wyjaśniała z rozbrajającym, niewinnym uśmiechem, lecz natychmiast podkreśliła też z udawaną stanowczością: – Oczywiście, bierzemy pokój z dwoma łóżkami, nie rób sobie złudnych nadziei.
– Oczywiście – odpowiedziałem pełen zapału, choć dla mnie nie było to takie jasne.
Szczęście mnie nie opuszczało
Nie jesteśmy przecież jakimiś dzikusami, trzeba w końcu zadbać o pewien poziom kultury. Noc przeszła już w poranek, a moja podróż zbliżała się do końca. Starsi państwo wysiedli na jednej ze stacyjek, co spowodowało, że w naszym przedziale zrobiło się luźniej, a i na korytarzu też nie było już nikogo.
Para ze Śląska obudziła się z wilczym apetytem, o czym świadczyły ich ponowne gorączkowe poszukiwania czegoś do jedzenia. Ja natomiast postanowiłem skorzystać z ładnej pogody i dobrego światła, żeby zrobić sobie zdjęcie z Dżesiką. Natychmiast wrzuciłem je na Facebooka, aby wyświetliło się moim kolegom z pracy, kiedy tylko się obudzą. Liczyłem, że Patrycja dostanie zawału i już nigdy nie będę musiał patrzeć na jej wielki tyłek.
Pogoda w Kołobrzegu okazała się wspaniała, mimo że dzień wcześniej meteorolodzy przewidywali całkiem inny scenariusz. Znowu miałem farta. Odsłoniłem okno i zaciągnąłem się rześkim, porannym powietrzem, które niosło ze sobą zapach wodorostów i słonych fal. Wydawało mi się wtedy, że cały świat leży u mych stóp. I to właśnie ten świat miał mi dziś wiele do zaoferowania. Sęk w tym, że nie byłem pewien, co wolę najpierw: gorący seks z tą młodą, chętną panną, czy może raczej zanurzenie zmęczonych stóp w zimnych falach Bałtyku? Dżesika zdecydowała sama.
– Jestem taka połamana po tym pociągu – oznajmiła na dworcu, przeciągając się leniwie. – Chciałabym zacząć od kąpieli, a potem trochę się przespać, jeżeli nie masz nic przeciwko.
„Ona jest naprawdę chętna! – przemknęło mi przez myśl. – To jest dokładnie to, czego potrzebowałem. Kto by się teraz przejmował Bałtykiem! Przecież nie wyparuje”.
Młodziutkie panienki są najlepsze!
Pamiętałem, że Kołobrzeg jest dość rozległy, więc wziąłem nam taksówkę, żebyśmy mogli bez problemu dotrzeć do pensjonatu na peryferiach, gdzie miałem wykupiony nocleg. Po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłem za przejazd i zacząłem szukać recepcji, której ostatecznie nie znalazłem.
To właściciel domu pełnił funkcję recepcjonisty. Znajdowaliśmy się w standardowym, jednorodzinnym domu, takim, jak wiele innych na tamtej ulicy. Na zewnątrz nie było nawet tablicy informującej o możliwości wynajmu pokoi! Podejrzewałem, że ten cały tak zwany „pensjonat” jest trochę szemrany, więc i promocję ograniczono do minimum. Jednakże pokój, który otrzymaliśmy, był całkiem zacny. Porządnie urządzony, i co ważne, z czystą łazienką. Byłem ciekaw, jak Dżesika zareaguje na fakt, że mamy do dyspozycji tylko jedno łóżko.
Oczywiście, byłem tego świadom od początku, ponieważ oglądałem zdjęcie pomieszczenia w Internecie, ale ona mogła się poczuć niezręczne. Uważnie obserwowałem jej reakcję, ale moje obawy okazały się niepotrzebne. Nawet nie zapytała o drugie łóżko – zamiast tego położyła się na pościeli, udając, że sprawdza komfort materaca, a następnie stwierdziła, że będzie nam się wyjątkowo dobrze spało.
Cenię sobie takie młódki! Zero fałszywej pruderii! Nie ma wzdychania i sztucznych okrzyków zażenowania, które usłyszałbym od kobiety w moim wieku. Od razu wszystko jasne. Zdecydowałem zatem, że nie będę niczego niepotrzebnie przedłużał i zapytałem, jak przystało na gentlemana, kto jako pierwszy skorzysta z prysznica. Dziewczyna nie miała zamiaru jeszcze wstawać, więc wyginając się zmysłowo na łóżku, wskazała mi dłonią łazienkę.
Czy ja naprawdę aż tak przyciągam pecha?
Ogarnęła mnie ekscytacja, a rosnące podniecenie sprawiło, że wszystko robiłem błyskawicznie. Kiedy opuszczałem łazienkę, miałem na sobie jedynie ręcznik. Tyle tylko, że pokój okazał się pusty. Dżesika dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Zastanawiałem się, czy nie ukryła się w szafie, żeby zrobić mi dowcip, ale tam jej nie znalazłem. Usiadłem na łóżku, które miało być miejscem naszych miłosnych podbojów, aby pomyśleć. Naszło mnie pewne nieprzyjemne przeczucie, które jednak szybko stłumiłem.
Nie, ta moja piękność pewnie tylko gdzieś wyszła. Może chciała coś ze sklepu? Mogły jej się przecież skończyć papierosy lub zakładała, że nie wziąłem ze sobą prezerwatyw. Uspokoiłem się trochę, więc walnąłem się na łóżko. Położyłem ręce pod głową i przyjrzałem się wnętrzu pokoju. Na stoliku dostrzegłem moją torbę. Otwartą.
Moment, moment, nie przypominałem sobie, żebym w ogóle ją otwierał! A poza tym, gdzie się podziała walizka Dżesiki?! Wstałem pośpiesznie i sprawdziłem wewnętrzną kieszeń marynarki, którą porzuciłem na dywanie. Portfel zniknął. Nie znalazłem go również w żadnej z innych kieszeni ani w torbie. Zdałem sobie też sprawę, że zniknął mój nowy smartfon. Ta bezczelna siksa po prostu mnie oskubała! Co jest nie tak z tymi kobietami?! Czy ja naprawdę aż tak przyciągam pecha?
Czytaj także:
„Noc z przypadkową panną w hotelu dużo mnie kosztowała. Zniknęła z moim portfelem, telefonem i godnością”
„Zięć to kawał drania. Zdradza moją córkę na prawo i lewo i jeszcze mnie szantażuje. Muszę mu płacić za milczenie”
„Jedna z moich podwładnych kradła w pracy. Pod fartuchem kuchennym wynosiła pomidory, mąkę i płyn do mycia naczyń”